Ledwo weszłam do mieszkania, a
już przede mną wyrósł Damian z groźną miną, którą starał się utrzymać na
twarzy. A ja i tak dobrze wiedziałam, że udawał, bo w gruncie rzeczy nie mógłby
być na mnie zły. Martwił się, ale nie był zły, dlatego uśmiech nie schodził z
mojej twarzy nawet wtedy, kiedy brat próbował spiorunować mnie wzrokiem.
Ostatecznie przytuliłam się do niego, przeprosiłam i pocałowałam w policzek na
zgodę. A potem zrobiłam mu na kolację jajecznicę i konflikt zażegnany. Grunt to
wiedzieć, jak wyjść z opresji.
Siedzieliśmy przy stole, kończąc
kolację. A właściwie Damian jeszcze kończył, bo nałożył sobie trzy razy więcej
ode mnie, a ja sączyłam po trosze ciepłą
herbatę z kubka. Panowała cisza, ale nie na długo, bo libero zapragnął
wiedzieć, co robiłam przez całe popołudnie.
- Ida miała kryzys. Nie mogłam
jej zostawić samej takiej załamanej – starałam się wyjaśnić ogólnikowo, o co
chodziło, bez podawania jakichś szczegółów, za które Ida mogłaby mnie zabić.
Ale ciekawska natura mojego brata dała o sobie znać i ciągle dopytywał, co się
stało, że Ida miała kryzys. Postanowiłam mu powiedzieć, ale miał wcześniej
przysiąc, że nie będzie w żaden sposób ingerował ani rozgadywał to, co usłyszy.
- Chodzi o to, że Ida zakochała
się w Kubie Popiwczaku. – Na dźwięk nazwiska kolegi z drużyny, Damian najpierw wytrzeszczył
oczy ze zdziwienia, a potem zrobił się jeszcze bardziej ciekawski.
- I jaki w tym problem? Przecież
Kuba to fajny chłopak, nie wierzę, że olałby taką dziewczyną jak Ida –
stwierdził po chwili, kiedy już przemyślał to i owo.
- Sęk w tym, że on wcale nie dał
jej kosza. Nie miał do tego nawet okazji. Wiesz, że Ida ma swoje dziwne zasady.
– Tu popatrzył na mnie wzrokiem mówiącym tyle, co ‘a ty to niby nie?’, ale nic nie powiedział, za co byłam mu
wdzięczna. – Jedną z nich jest, że to facet ma robić pierwszy krok i zagadać, a
nie na odwrót, co dla mnie jest zupełnie bezsensowne. Powiedziałam jej to, ale
ona się upiera, że zrobi po swojemu. Proponowałam jej nawet, że ją przedstawię
Kubie, bo w końcu się znamy, ale odmówiła. Potem chciałam ją na trening zabrać,
żeby mogła z nim pogadać, ale znowu usłyszałam nie. A ja już nie potrafię
patrzeć, jak ona wodzi za nim tymi swoimi zakochanymi ślepiami, a on zupełnie
nie świadomy, co się dzieje, ją ignoruje. Nie potrafię, no.
Słowa wypływały ze mnie
naturalnie, co dziwne, bo w końcu spowiadałam się bratu. Ale bardzo się
przejęłam sytuacją Idy. To moja najlepsza przyjaciółka, była dla mnie wręcz jak
siostra, której nigdy nie miałam, choć zawsze chciałam. Chciałam jej pomóc, bo
zasłużyła na szczęście, ale jak miałam to zrobić, kiedy ona zabroniła mi się
wtrącać? Mogłam ją jedynie wspierać i pocieszać, ale przecież ona się wkrótce
załamie.
- To kiepsko. Może zamiast
uświadamiać Kuby, co jest na rzeczy, po prostu zwróć jego uwagę na Idę? Tak,
żeby sam ją zauważył, bez żadnych sugestii czy próśb. Wtedy zagada i będzie
tak, jak ona chciała! – Damian wydawał się być tak dumny z siebie, że niewiele
trzeba było, by się napuszył jak paw.
- A jak mam to, geniuszu, zrobić?
Jak tylko podejdę do niego w szkole, to Ida zacznie sobie wyobrażać nie wiadomo
co. – Pokiwałam ze smutkiem głową. To był dobry plan, ale nie zamierzałam łamać
słowa, które dałam przyjaciółce. To była moja głupia zasada, że zawsze
dotrzymuję słowa! Nie złamię obietnicy!
- Na praktykach! Po prostu z nim
gadaj tak, jak zawsze, a potem wtrąć coś, że musisz zadzwonić do Idy, bo coś
tam, coś tam. Wymyślisz coś. – Uśmiechnął się do mnie, kiedy rozważałam jego
słowa. Może to nie był taki zły pomysł? Po prostu powiedziałabym, że muszę
zadzwonić do przyjaciółki, bo się źle czuła. I tyle, bez żadnych opisów,
chwalenia, czy czegoś innego. Tylko o niej wspomnę, a tym samym zwrócę na nią
jego uwagę, bo na pewno zastanowi się, kim jest ta moja przyjaciółka. Tak. To
był dobry plan.
- No braciszku! Nie wiedziałam,
że ty taki obeznany w związkach jesteś! – pochwaliłam go, żeby się czasem nie
pogniewał. – A jak tam ci się z Martą układa? – zapytałam, bo byłam ciekawa,
czy nadal się spotykają.
Damian trochę się speszył i
odwrócił wzrok, ale przycisnęłam go i wszystko wyśpiewał.
- Sam nie wiem. Na kolacji było
wspaniale, ale nie wiem, co teraz. Mam ją gdzieś sam zaprosić, czy czekać na
jej ruch? W sumie to niepotrzebnie robiłem sobie nadzieje, bo ona na pewno nie
chciałaby ze mną być. – Posmutniał i jakby skulił się w sobie. Nie mogłam na to
patrzeć. Powiedzcie mi, że mam jakiś kompleks Matki Teresy, że tak każdemu chcę
pomóc, ale nie moja wina, że jak ktoś cierpi, to ja również cierpię.
- Dlaczego miałaby tego nie
chcieć? Dała ci jakiś znak, czy co?
- W twarz mi tego nie
powiedziała, ale kto chciałby być ze mną, co? Jestem siatkarzem, to się wiąże z
ciągłymi wyjazdami i zmienianiem miejsca zamieszkania, co z kolei przeszkadza w
założeniu rodziny, wybudowaniu domu i zasadzeniu drzewa. – Mówił to wszystko w
jednym ciągu. Aż się przestraszyłam, że się zapowietrzy.
Ale jego słowa miały sens. Życie
z siatkarzem to nie przelewki. Ja coś na ten temat wiedziałam. Najgorsze jest
to, że jesteś już jakiś czas w jednym miejscu, zdążyłeś już zapuścić korzenie,
nawiązać nowe znajomości, nawet przyjaźnie! A tu się okazuje, że znowu musisz
to wszystko porzucić i jechać w nowe, nieznane miejsce.
Ale miłość zwycięży wszystko,
prawda? Przynajmniej powinna, jeśli jest szczera i prawdziwa. Bo w miłości nie
chodzi o to, by tkwić ciągle w jednym miejscu. Dom rodzinny to wspaniałe
miejsce, ale jeśli się w nim mieszka przez całe życie i wcale nie opuszcza, to
można z czasem przestać zauważać jego siłę i atmosferę.
- Kochasz ją? – zapytałam
bezpośrednio. Co się będę w podchody bawić! Tu chodzi o szczęście mojego brata!
- Tak. – Spojrzał na mnie
zaskoczony, ale jego odpowiedź była pewna. Nie zawahał się, nie powiedział, że
‘to skomplikowane’ albo ‘przecież znamy się tak krótko’. Jeśli się kocha, to
się to wie.
- Pogadaj z nią. Powiedz jej, że
traktujesz ją poważnie. Ale z drugiej strony nie możesz jej naciskać. Jeśli ci
odpowie, że nie czuje tego samego do ciebie, będziesz musiał się z tym
pogodzić. Możesz o nią walczyć, możesz
próbować ją do siebie przekonać, możesz rozwiewać jej wątpliwości jedna za
drugą, ale nie pozwól jej odejść, dopóki nie będziesz pewny, że zrobiłeś
wszystko, by ją zatrzymać.
Sama nie wiedziałam, jak mogłam
dawać mu takie rady miłosne, skoro moje życie towarzyskie leżało i umierało.
Ale wszystko to, co powiedziałam, to była szczera prawda. Przecież nie
powiedziałby jej ‘okej’, wzruszył ramionami i odszedł. To by oznaczałoby, że
jej nie kochał.
- Mądrala – skwitował z uśmiechem
i przytulił mnie do siebie. – Ale masz w cholerę racji, wiesz? Nie mogę się
poddać, kiedy nie wiem, czy jeszcze nie mam jakiejś szansy. Dopóki nadzieja wciąż się tli…
- Do celu będziemy szli – dokończyłam.
To było nasze powiedzenie. Mama
zawsze nas pocieszała tymi słowami, dawała nam tym samym wsparcie i siłę,
której potrzebowaliśmy. Tęskniłam za nią. Tak bardzo mi jej brakowało. Kiedy
jeszcze żyła, zawsze widziałam w niej anioła. Może dlatego, że miała piękne
blond włosy? A może po prostu dlatego, że zawsze była taka kochająca, dobra,
pomocna. Chyba nigdy się nie zdarzyło, by na mnie lub Damiana krzyczała. Jeśli
coś przeskrobaliśmy, tłumaczyła nam, że źle zrobiliśmy i mówiła, że musimy przeprosić,
byśmy nie stracili dobra, które w nas jest.
Momentalnie przypomniałam sobie
sytuację z klatki, kiedy to Michał powiedział, bym więcej go nie przepraszała,
bo robię to stanowczo za często. Naprawdę to robiłam? Nigdy nie zwracałam na to
uwagi, po prostu nie chciałam wyjść na nieuprzejmą, czy niewychowaną, bo nie
chciałam, by rodzice nawet po śmierci się za mnie wstydzili. Ale może bałam się
czego innego. Może przepraszając tak często, chciałam się upewnić, że moje
wewnętrzne dobro nadal jest na swoim miejscu? Chciałam być taka jak mama i do
końca swoich dni nie stracić ani grama tej dobroci.
- Też za nimi tęsknię. – Damian
ponownie mnie przytulił. – Szczególnie za tymi niedzielnymi śniadaniami.
Zaśmiałam się pod nosem.
Śniadanie w niedziele zawsze
oznaczało jedno – naleśniki. I to zawsze tata je robił. Wstawał zanim ktokolwiek
inny się obudził i smażył nam placuszki. Mamie zawsze przynosił jeden z napisem
‘kocham cię’ ułożonym z owoców bądź napisanych nutellą, a ona udawała za każdym
razem, że się tego absolutnie nie spodziewała. To było takie cudowne, móc
patrzeć na swoich rodziców, którzy po tylu latach nadal okazywali sobie miłość.
Na tym opiera się idea rodziny. Rodzice uczą dzieci, co to znaczy kochać drugą
osobę. Jeśli zrobią to odpowiednio, mogą być spokojni o swoje dzieci. Na pewno
nie będą sprawiać innym cierpienia.
Łza wypłynęła z mojego oka nim
zdążyłam ją niepostrzeżenie wytrzeć. Damian odsunął się delikatnie i przyjrzał
mi się uważnie. Patrząc w jego oczy, nie potrafiłam powstrzymać wyrazu smutku,
bólu i tęsknoty, które nadal odczuwałam, pomimo czasu, jaki upłynął. Ale co to
są cztery lata? To tak właściwie nic w porównaniu z czternastoma latami pełnymi
wspomnień, uczuć i miłości. Jak mogłam się pozbierać po tym, jak odebrano mi z
dnia na dzień rodziców? Byłam jeszcze dzieckiem. Rozumiałam dużo, ale jak
miałam dać sobie radę po takim wstrząsie? Jednego dnia jestem niezwykle
szczęśliwym dzieckiem, a następnego niezwykle nieszczęśliwym. Ze skrajności w
skrajność.
Damian próbował mnie uspokoić,
ale ja potrzebowałam się wypłakać. Potrzebowałam wyrzucić z siebie to wszystko,
mając przy tym czyjeś wsparcie. Gdybym była sama, nie dałabym sobie z tym rady.
Miło było powspominać stare, dobre czasy, ale mimo to każde wspomnienie niosło
ze sobą wszystko to, co czułam, kiedy dowiedziałam się o wypadku. A to za dużo
emocji, by tak spokojnie je przyjąć.
Uspokoiłam się już, choć kilka
łez w ciągu dalszy płynęło po mojej twarzy. Nie zwracałam na to uwagi. Po
prostu wtulałam się w brata, który kołysał się lekko ze mną w ramionach, dając
mi wszystko, czego potrzebowałam. Ciepło. Oparcie. Miłość. Wiarę w lepsze
jutro. Nadzieję, że wszystko się ułoży. Siłę. Odwagę.
Trzask drzwi sprawił, że
odskoczyłam od Damiana przestraszona.
- Przepraszam. Przychodzę nie w
porę. Już sobie idę. – Michał wyglądał i brzmiał na zmieszanego. Plątał się, a
to rzadkość u niego. Roześmiałam się, zwracając na siebie uwagę obu siatkarzy.
- Zostań. Zrobię herbatę.
Wycofałam się do kuchni,
stawiając wodę i przygotowując kubki. Minutę później pojawił się Damian,
pytając, czy na pewno wszystko ze mną w porządku. Zapewniał mnie, że Misiek się
nie obrazi, jeśli go wywalimy.
Ale ja nie chciałam zostawać
sama. Fakt, byłaby Damian, ale ta atmosfera już znikła. Ja poszłabym do siebie,
on też i tyle z tego. Wolałam już towarzystwo, więc uśmiechnęłam się do brata i
pokręciłam przecząco głową.
- Nie. Nie chcę, żeby wychodził.
Nie zamierzam się już mazać, a wręcz potrzebuję trochę rozrywki.
- Jeszcze ci mało rozrywki na
dziś? – zapytał, pijąc do mojego wyjścia z Idą.
- Przyzwyczajaj się. Będzie tylko
gorzej. – Ze śmiechem wzięłam dwa kubki i ruszyłam do salonu, gdzie siedział
Michał. Popatrzył na mnie w momencie, w którym się zaśmiałam, jakby pytał mnie,
czy naprawdę nie miałam nic przeciwko jego obecności. Uśmiechnęłam się do niego
uspokajająco i postawiłam przed nim kubek z ciepłym napojem.
To go chyba przekonało.
To go chyba przekonało.
Miałam dodać w czwartek, bo wtedy wypada dwudziesty piąty, ale pewna osóbka (chwała, cześć i uwielbienie dla ciebie!) przypomniała mi, że dzisiaj urodziny ma Michał Kubiak! Takiej okazji nie mogłam przegapić, no. Dlatego rozdział wcześniej, choć akurat w tym nie ma aż tak dużo Kubiego.. No cóż, w innych będzie. ;D
Chwała dla mnie :P
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak zawsze :) Sabina i Damian są dla siebie wsparciem i bardzo fajnie się czyta o takim rodzeństwie :) Mam nadzieję, że Damianowi się uda porozmawiać z dziewczyną, a Ida w końcu zagada do Kuby :) coś mi sie wydaje, że Sabina bardzo lubi Michała i jego obecność dlatego chciała, żeby został :D
Pozdrawiam :*
Biję pokłony na twą cześć! ;D
UsuńO takim rodzeństwie równie fajnie się pisze! Ja sama chciałabym mieć taki kontakt z rodzeństwem. No ale wszystkiego nie można mieć, prawda? ;D
Sabina zdecydowanie lubi obecność Michała. ^^ Ale jak na razie sama jeszcze nie wie, dlaczego. ;D
Całuję! ;**
Bardzo fajny rozdział :) Też mi się wydaje że Sabinie nie przeszkadza osoba Michała, a wręcz przeciwnie :) Już się nie mogę doczekać kolejnego :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńAhh, ja też się nie mogę doczekać następnego! Ale nie powiem, dlaczego. ;D
UsuńPozdrawiam również! ;*
Ten rozdział ma jedną wadę - jest krótki. Ledwo się zdążyłam dobrze wczytać, a tu już koniec.
OdpowiedzUsuńSabina musiała wyrzucić z siebie emocje, każdy czasami musi. A ona ma wielkie szczęście, bo ma wspaniałego brata, który ją rozumie, wspiera ją, troszczy się o nią. Uwielbiam ich relację, są tacy prawdziwi, a jednocześnie idealni. Chciałoby się mieć takiego brata.
No i jest Michał. Sabina go lubi, lubi jego towarzystwo. Dlaczego? Zwykła sympatia czy już coś więcej?
Sama jeszcze pewnie do końca nie wie.
Lubię tu być;) pozdrawiam
Green. [deliriously]
Ja wiem, że krótki. Ale im dalej do przodu, tym dłuższe będą. Mam nadzieję, że wytrzymacie jeszcze z tymi 'podróbkami' rozdziałów. ;D
UsuńSabina i Damian wiele razem przeszli. Mieli do wyboru albo poszukać oparcia w sobie nawzajem, albo wyładować wszystko na sobie i zniszczyć całkowicie relacje.
O tak, Sabina czasem nie zauważa pewnych rzeczy, jeśli chodzi o nią samą. Wynika to po części z jej nieśmiałości.
A ja lubię to, że tu jesteś. ;)
Pozdrawiam! ;*
Hej! Właśnie zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! Po więcej informacji zajrzyj tutaj:http://miloscnalezysiekazdemu.blogspot.com/2016/02/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Poza tym rozdział genialny! Już nie mogę się doczekać akcji "rozmowa" z Popiwczakiem w roli głównej! No i przede wszystkim WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA NASZEGO WALCZAKA ♥
UsuńNie wiem, kiedy odpowiem na LBA, ale dziękuję bardzo za nominację! ;*
UsuńKubę jeszcze wykorzystam, spokojnie ;D
Pozdrawiam! ;)
Bardzo jestem ciekawa jak sprawę z Popiwczakiem rozegra Sabina. Kto by pomyślał że Damianek może dać taką rzeczową, zaskakująco trafną poradę? :D Mądre to, zapiszę, żeby kiedyś komuś doradzić :D Chyba jestem podobna do Sabiny w tej kwestii - nie ma to jak pomagać komuś w kwestiach towarzyskich a samemu nie do końca dostosowywać się do swoich wskazówek :D I znowu jest tu tak słodko! Niesamowicie podobają mi się te opisy, te, z których wynika jak świetnie się dogadują te dwa Wojtaszki. Zawsze mogą na siebie liczyć. Nie chodzi już nawet o te rozmowy, ale o zwykłą obecność. Zwłaszcza po stracie rodziców. Piękne to musiało być życie, które opisywałaś - te niedzielne śniadania, atmosfera. Ale Damian chyba godnie zastąpił rodziców, wspaniale zajmuje się siostrą, najważniejsze że się kochają, o!
OdpowiedzUsuńFajnie by było, gdybyśmy w końcu mogli zapoznać się z Martą :) Już widzę to spotkanie - spięty, plątający się w słowach Damianek, dodatkowo patrzący na swoją wybrankę maślanymi oczami i śmiejąca się z całej tej sytuacji Sabina. Gdzieś chyba mogłabym się doszukać i w takiej sytuacji Kubiaka "ja-tylko-wpadłem-na-chwilkę-ale-skoro-jecie-to-dotrzymam-wam-wszystkim-towarzystwa". Byłoby super :3
Ehh. Fajne te Wojtaszki i tyle.
Powtórzę się po raz kolejny (chyba to powtarzam zawsze, ale tak dla przypomnienia) - uwielbiam Damiana!
Więc w takim razie byle do marca! :*
Przyłączam się do pomysłu z Martą. Już to sobie wyobrażam. :) Michał i Sabina kontra biedny, zestresowany Damian. Jak nic najsłodszy rozdział ever! :)
UsuńNo właśnie, kto by się spodziewał, skoro Damian sam się tego nie spodziewał? Tak jakoś wyszło samo. Parę spotkań z Martą i już został specem od związków. ;D
UsuńBoże! Idealnie określiłaś Kubiaka! Muszę to sobie gdzieś zapisać, bo naprawdę trafiłaś w sedno! hahah ;D
Do marca! Tym razem zleci dość szybko. ;*
Jakich mądrych rad udzielają, a kiedy sprawa dotyczy ich bezpośrednio, to już jest kłopot :D Widocznie rodzinne :) Chociaż...właściwie to dość częste u ludzi...no nic, nieważne.
OdpowiedzUsuńWidać, że dobrze czuje się w towarzystwie Michała. Myślę, że potrzebny jej jest ktoś taki. Piękna przyjaźń się zapowiada, a może i coś więcej? zobaczymy.
Świetnie wszystko opisujesz, podziwiam.
Do następnego!
Zdecydowanie Sabinie jest ktoś taki potrzebny, ale jak na razie w takiej roli 'pocieszacza' ma Damiana i może na niego liczyć. Ale teraz on ma Martę, mniej czasu... Wkrótce nie będzie jej wystarczał. ;)
UsuńDziękuję bardzo! ;*
Co widzieliśmy o Damianie?
OdpowiedzUsuń1. Jest dobry w swojej robocie.
2. Nie umie być zbyt długo zły na Sabinę.
3. Bywa uroczą słodką ciapą jeśli chodzi o kobiety ( urocze nieprzyznawanie się do randki.
4. Kocha siostrę i jest świetnym starszym bratem. Chcoiaż czasem nadopiekuńczym, ale wybaczamy.
Czego nie wiedzieliśmy o Damianie?
1. Potrafi sypnąć naprawdę dobrą radą. :)
Ogólnie postać Damiana lubię. Sabina chyba rzeczywiście potrzebowała rozmowy i zwyczajnie się wypłakać. Z opisu wynika, że rodzina była naprawdę świetna. Fragment z tym napisem "Kocham Cię" mnie strasznie wzruszył. Nic dziwnego, ze brakuje jej, mu.. im rodziców. Ale Damian moim zdaniem podołał swemu zadaniu.
Michał - oj jego też lubię. Taki fajny, prawdziwy Misiek, który sobie siedzi i po prostu cieszy. Nie zawadza a pomoże czy coś. ŻĄDAM GO WIĘCEJ.
Ja nie wiem gdzie Wy ludzie dostajecie taką fajną zdolność pisania, ale ja też chcę. Za krótko! Robisz tak fajne opisy, że chce się czytać i czytać. Gratuluję zdolności :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny. Do marca :D
Wychodzi na to, że Damian jest całkiem wszechstronny! No, no! Nie spodziewałam się ;D
UsuńTak, to była kochająca się rodzina przed wypadkiem, a Sabina i Damian postarali się, by była taka również po wypadku. ;)
Będzie więcej Miśka, będzie. Jeszcze będziecie mieć go dość ( a może nie?) ;D
Pozdrawiam! ;*
Choć ta nadopiekuńczość Damiana trochę działa mi na nerwy, to w gruncie rzeczy szalenie miło czyta mi się o jego relacji z siostrą. Nie często można spotkać rodzeństwo, które jest z sobą tak zżyte. Mam wrażenie, że oni są dla siebie jak najlepsi przyjaciele, a nie tylko brat i siostra złączeni przez geny i tą samą krew. Wszystko o sobie wiedzą, ze wszystkiego się zwierzają i zawsze pędzą z pomocą, jak drugiemu się dzieje krzywda, albo jak ma problem... To piękne, serio!
OdpowiedzUsuńCo do pomysłu jak zwrócić uwagę Kuby na Idę, jestem trochę sceptyczna. Fakt, można spróbować, ale wątpię, że po jednym wspomnieniu tego imienia Kuba od razu zacznie wodzić wzrokiem za Idą... No oby, ale hm... nie wróżę temu planu powodzenie. Może bardziej jakby to Damian przejął inicjatywę? Powiedział, że siostra poznała nową koleżankę i coś tam, bla, bla, bla. Albo jakby zaprosił Kubę do domu, a Sabina Idę i doszłoby do spotkania... No ale wiem, że to zbyt duża ingerencja, a Ida sobie tego nie życzyła. Tylko kurde! Ile można wysłuchiwać tych ochów i achów na jego temat? xD
Co do miłości Damiana to wydaje mi się, że trochę z niego cipcia xD Wybacz to określenie, ale zachowuje się jakby był kompletnie niepewny siebie i taki... mało waleczny, mało męski. Randka się udała, wszystko było super, a ten gada, że "pewnie nic z tego nie będzie". A weź się w garść człowieku! Dobrze, że ma Sabinę, która daje mu kopa, bo chyba by się nigdy nie zdecydował zawalczyć o tę dziewczynę;D
Lecę do następnego! ;**