W poniedziałek, na dwa dni przed
Sylwestrem, Konrad zagonił mnie na trening. Nie miałam nic przeciwko, by trochę
popracować. Nie chciałam wypaść z formy, kiedy za trochę ponad dwa tygodnie miałam
ważne zawody, w których chciałam pokazać, na co mnie stać. Damian
wspaniałomyślnie obiecał odebrać mnie, bym nie chodziła z wilgotnymi włosami i
wychłodzoną skórą po tym zimnie. Czasami mnie rozbrajał swoją opiekuńczością.
Przebrana stanęłam na brzegu
basenu, rozgrzewając i rozciągając zastane mięśnie przed męczącymi ćwiczeniami.
Nie widziałam nigdzie Konrada. Zakładałam, że był jeszcze w swoim trenerskim
kantorku i pewnie rozmawiał przez telefon. Ostatnio zdarzało mu się to coraz
częściej. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl, że może mój trener zaczął się z
kimś spotykać. Na dobre by mu to wyszło. Może w końcu przestałby się tak bardzo
interesować moim życiem.
- No witam, witam! Jak tam
święta? – spojrzał na trybuny. – I gdzie wywiało kochasia?
Nie. To się jednak nie zdarzy.
Moje życie było bardzo inspirujące, szczególnie dla Konrada, który potrzebował
przecież materiału do żartów. Przewróciłam oczami, ignorując jego ostatnie
pytanie. Przywitałam się z nimi i z ironicznym uśmiechem na ustach zaczęłam mu
szczegółowo opisywać moje udane święta.
- Pierwsze święta z kochasiem!
Zapowiada się interesująco, mów dalej – ponaglił mnie, kiedy zmierzyłam go
zimnym spojrzeniem. Zignorowałam go, prychając pod nosem i bez słowa wskoczyłam
do basenu.
- Sabina! Czy to właśnie był
pierwszy foch w twoim wykonaniu? – zaśmiał się, a ja zignorowałam go wiedząc,
że za chwilę i tak przejdzie w tryb wymagającego trenera, który nie znał
pojęcia ‘żartu’.
I nie pomyliłam się. Najwyżej
dwie minuty później kończyłam już standardową ilość basenów na rozgrzewkę i
zaczynałam ćwiczenia techniczne. Konrad bacznie przypatrywał się mojej pracy,
poprawiając mnie i pokazując, nad czym muszę więcej popracować. I pewnym
momencie przeciągle spojrzał na trybuny, których ze swojego miejsca ujrzeć nie
mogłam. Miałam wrażenie, że patrzył na kogoś, ale nie chciałam tracić
koncentracji i wypytywać, czy rzeczywiście ktoś tam był. Konrad znowu zwrócił
swoją uwagę na mnie i nasz trening. Skupiłam się na otaczającej mnie wodzie i
na zgraniu z nią mojego ciała, całkowicie zapominając o tym incydencie.
Swojego ostatniego rekordu nie
pobiłam. Świąteczne przysmaki dały o sobie znać. Ale nie przejmowałam się tym
aż tak bardzo, Konrad też nie. Mieliśmy jeszcze czas, by nadrobić wynik, poza
tym na tle średnich czasów, jakie zwykle uzyskiwały zawodniczki w czekających
mnie zawodach, prezentowałam się naprawdę dobrze.
- Koniec na dziś – zawyrokował
Konrad, kiedy kolejny raz przepłynęłam cały dystans. Kiwnęłam mu głową, na
pożegnanie, uśmiechając się też delikatnie, nadal pozostając w wodzie. – Pływaj
sobie, Syreno, pływaj – zaśmiał się i ruszył do swojego kantorka, zabierając
swoje rzeczy.
Jedno słowo, a w moim umyśle
zapanował nagły chaos. Z miejsca przypomniałam sobie, jak Kubiak zwrócił się do
mnie tym sformułowaniem, kiedy był na moim treningu. Oczami wyobraźni
zobaczyłam również figurkę Ariel, stojącą na biurku w moim pokoju. Ale to było
za wiele. Potrząsnęłam głową, przypominając sobie również, jak widziałam
Michała z Moniką roześmianego, szczęśliwego… Musiałam odpuścić. Inaczej
wpadłabym do bardzo dużego dołu, z którego w końcu bym wyszła, jednak już nie
taka sama. Być może zmieniona na gorsze. Nie chciałam się o tym przekonać.
Zanurkowałam w basenie, skupiając
się tylko na otaczającej mnie zewsząd wodzie. To było łatwe. Znane. Zanurzyć
się w wodzie. Zostawić wszystkie złe myśli na powierzchni. Być dla nich
nieosiągalną. Nabrać dystansu, a po wynurzeniu się przyjąć je ponownie, tym
razem spokojniej.
Będąc pod wodą, zdawało mi się,
że zauważyłam kątem oka jakiś ruch obok basenu, ale zanim się wynurzyłam i
rozejrzałam, zniknął. Wzruszyłam ramionami i wyszłam już z wody. Damian znowu
będzie się oburzał, że za długo siedzę w wodzie. Ruszyłam do szatni, wysuszyłam
się i ubrałam, dokładnie owijając szalik wokół szyi i naciągając czapkę na
uszy. Wprawdzie do samochodu był tylko kawałeczek drogi, ale Damian chyba
urwałby mi głowę, gdyby zobaczył mnie taką porozbieraną. Z uśmiechem wyszłam z
budynku, od razu dostrzegając znajome auto. Wskoczyłam do środka i wyszczerzyłam
się do brata.
- Nie masz żadnych planów,
prawda? – zapytał, patrząc na mnie błagająco. Nie wiedząc, o co mu chodzi,
zaprzeczyłam ruchem głowy. – Świetnie! W takim razie kierunek galeria! Musisz
mi pomóc wybrać krawat! Sylwester coraz bliżej, a ja nie mam pasującego krawatu
do tej koszuli, co mi ją podarowałaś. Swoją drogą, jest świetna!
Mój brat już tak miał, że kiedy ogarniała
go panika, zaczynał gadać, co tylko ślina mu na język przyniosła. I mógłby tak
jeszcze długo.
- Marta ma pasującą kolorem
sukienkę, czy masz jakieś wytyczne? – zapytałam rzeczowo, od razu przechodząc
do rzeczy. Damian spojrzał na mnie przestraszony.
- Nie mam pojęcia, jaką ona
będzie mieć sukienkę! Boże, co teraz?! – zaczął panikować już na dobre.
Zaśmiałam się, każąc mu wyciągnąć
jego telefon i skupić się na drodze. Wybrałam numer do Marty i przyłożyłam
telefon do ucha. Chwilę później wiedziałam już wszystko, co musiałam.
Dziewczyna prosiła mnie, bym wybrała raczej taki krawat o gładkiej fakturze i
podziękowała, że biorę to na siebie, bo znając Damiana, pewnie kompletnie by do
siebie nie pasowali.
W galerii nie zabawiliśmy długo.
Znaleźć odpowiedni krawat naprawdę nie było ciężko, gdy wiedziało się, czego
szukać. Dłużej zeszło nam na wybieraniu sukienki dla mnie. Postanowiłam skorzystać
z okazji i zaszaleć. Wprawdzie miałam już wybraną kreację na tegorocznego
sylwestra, którego miałam spędzić razem z bratem na balu organizowanym przez
Jastrzębski Węgiel, ale nie była zbyt wyszukana. Nie miałam wcześniej czasu, by
biegać za sukienką, więc postanowiłam wygrzebać coś z szafy. Ale skoro miałam
okazję, a Damian, będąc wdzięcznym za pomoc i uratowanie jego honoru, był gotów
przecierpieć jeszcze kilka chwil na błądzeniu po sklepach.
Powoli traciłam już nadzieję, kiedy
zauważyłam tę, która odebrała mi mowę. Na manekinie prezentowała się wręcz
zjawiskowo, a ja od razu zapragnęłam się dowiedzieć, jak prezentowałaby się na
mnie. Z wielkim uśmiechem na twarzy zaciągnęłam do sklepu siatkarza i
zostawiłam go zdezorientowanego na środku pomieszczania, chwytając odpowiedni
rozmiar i zamykając się w przymierzalni. Ubrałam ją na siebie, a odwróciwszy
się w stronę lustra, zamarłam.
Ani trochę nie przypominałam w
niej siebie. Zwykle skromnie ubrana, teraz eksponowałam to, co miałam
najlepszego. Nie wyglądałam w niej jak panienka lekkich obyczajów, raczej jak
kobieta, która jest świadoma swoich walorów. I podobała mi się ta zmiana.
Podobał mi się głęboki, czarny kolor kreacji. Podobał mi się jej krój, który
nie był zbyt wyszukany, a mimo to bardzo efektowny. Podobałam się sobie taka
inna, taka pewna siebie.
- Sabina? Co ty tam robisz już
dziesięć minut? – usłyszałam przez drzwi pytanie Damiana, który stał niedaleko.
Uśmiechnęłam się do swojego
odbicia, a potem otworzyłam drzwiczki, lekko jej popychając. Od razu natrafiłam
na spojrzenie Damiana, który lustrował moją sylwetkę swoim spojrzeniem, coraz
szerzej rozchylając usta w wyrazie zdumienia.
- Dziewczyno! Nigdzie cię w tym
nie puszczę! Przecież jak ty się tam pojawiasz taka… taka… piękna, to oni
wszyscy powariują! Oszaleją! – zawołał, patrząc mi w oczy z niebywałym
przerażeniem. Zaśmiałam się tylko.
- Właśnie o to chodzi, braciszku.
Mają zwariować – wyszczerzyłam się do niego. – Biorę ją. I możemy już wracać do
domu.
To ostatnie go przekonało, bo
przestał protestować. I tak wiedziałam, że wcale nie zabroniłby mi pójść. Chyba
po prostu właśnie doszło do niego, że byłam kobietą. I wszystko, co się z tym
właśnie wiązało.
Z żalem ściągnęłam z siebie
sukienkę, zakładając swoje codzienne czarne rurki i ulubioną bluzę. W tym
zestawie czułam się komfortowo, ale już nie tak pięknie. I to było niesamowite,
jak wiele zależało od stroju. Byłam jednak pewna, że za nic w życiu nie
wyszłabym na zwykłe spotkanie z Idą w takiej kreacji. Czułabym się po prostu
śmiesznie.
Wykosztowałam się nieco,
dokonując tego zakupu, ale było warto. Uśmiechnęłam się do sprzedawczyni, która
pochwalił mój wybór i ruszyłam ku wyjściu.
- Jeśli w ten sposób chcesz
ponaglić Kubiaka, żeby dał ci odpowiedź, to radziłbym ci przemyśleć ten krok –
rzucił nagle Damian. Zdziwiłam się trochę, bo to wcale nie był mój plan.
Powiedziałam mu o tym, ale chciałam usłyszeć, dlaczego. – Bo kiedy on cię w
niej zobaczy, to z wrażenia zamilknie na amen. Ja ci to mówię. Biednemu Miśkowi
serce stanie, a gardło zaciśnie się na supeł – pokręcił głową, jakby już
żałował losu przyjaciela.
Wybuchnęłam szczerym i głośnym
śmiechem, klepiąc brata po ramieniu.
- Chciałabym to zobaczyć.
Naprawdę chciałabym, ale jakoś nie wydaje mi się, by Michał miał zwracać na
mnie uwagę. Widziałam go ostatnio z Moniką, wyglądał na szczęśliwego.
Choć temat był dla mnie bolesny,
nie czułam już tej okropnej zazdrości. Pojawił się lekki smutek, ale nic
więcej. A Damian zauważył, że wiadomość ta wcale nie sprawiła, bym się
załamała. Zmrużył oczy, patrząc na mnie uważnie.
- Odpuściłaś? – zapytał z
niedowierzaniem.
- Nie do końca. Nadal nie jest mi
obojętny, ale odbieranie jego szczęścia nigdy nie było moim celem – wzruszyłam
ramionami, układając sukienkę na tylnym siedzeniu tak, by nie wygniotła się
zbytnio.
- Chyba zacznę cię podziwiać,
siostra. Ale świerzbi mnie, by pomóc Kubiakowi przejrzeć na oczy. Zajmuję się
tamtą, chociaż ma na wyciągnięcie taki skarb jak ty…
Jego słowa, sposób w jaki je
wypowiedział, to wszystko uderzyło we mnie. Czy naprawdę byłam tak inna? Czy
ktokolwiek na moim miejscu, mógłby zachować się inaczej? Wcześniej wydawało mi
się, że nie. Że to jedyne wyjście z sytuacji, ale teraz dostrzegłam, że
przecież zawsze mogłam ‘zdobyć’ Kubiaka. W takim rozumieniu, że mogłabym go
zwyczajnie uwieść. Mogłabym. To nie był zakres moich umiejętności, ale chyba
każda kobieta, która pokona nieśmiałość, zdołałaby to zrobić. Problem w tym, że
to nie była metoda. Uwiedzenie faceta, a zdobycie jego serca, to dwie różne
sprawy. Mnie zależało na tym drugim. Może właśnie tym różniłam się od innych?
- Siostra, ale cię wzięło… -
pokręcił głową z głupim uśmieszkiem, spoglądając na mnie, kiedy otrząsałam się
z zamyślenia. – O czym tak w duchu rozprawiasz?
- Nie chcesz wiedzieć –
mruknęłam, rumieniąc się lekko. Zauważył to. Oj.
- Teraz, to już musisz mi
powiedzieć! – zaśmiał się, wysiadając z samochodu pod naszym blokiem.
- Zastanawiam się nad możliwością
uwiedzenia Kubiaka – odpowiedziałam spokojnie, najpierw rozglądając się, czy w
pobliżu nikogo nie było. Mina mojego brata diametralnie się zmieniła.
- Po moim trupie! – wykrzyknął
tak głośno, że nawet mieszkający na najwyższym piętrze po drugiej stronie
budynku usłyszeli go bardzo wyraźnie.
Roześmiałam się, klepiąc go po
ramieniu i ruszyłam razem z moim nowym nabytkiem w stronę mieszkania.
A/n: Nie wiem, komu Mały posyła kciukasa, ale to Mały, więc musiał się tu znaleźć. ;D Co myślicie o Sabinie i Michale? Będzie coś z tego, czy nikłe szanse?
Ja cały czas mam nadzieję, że Michał przejrzy na oczy i będzie z Sabiną, a Monika nie będzie im przeszkadzać oraz knuć, jak we wszystkich przeczytanych przeze mnie blogach. Do następnego :*
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać aż Michał pójdzie po rozum do głowy! Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest cudowny, ale gdzie jest Kubiak?! :)
O, również pytam - gdzie jest Kubiak?
OdpowiedzUsuńCzekam i czekam aż w końcu dojdzie między nim a Sabiną do jakiejś konfrontacji po wyznaniu dziewczyny! Odpowiem na Twoje pytanie dopiero wtedy, gdy w końcu tamta dwójka będzie miała szansę pogadać, no! ;)
Czy właśnie on był osobą, która obserwowała Sabinę na treningu? Może sam unika dziewczyny, bo boi się tej rozmowy bardziej od niej!
W życiu nie przyznałabym się bratu, że "myślę nad uwiedzeniem jego kumpla", no way! Pewne rzeczy zachowuje się dla siebie :D Ale w relacji Damianka i Sabiny chyba wszystko jest możliwe. Kochani są, mówiłam Ci to już? (pewnie to jakiś milionowy raz, kiedy p tym wspominam).
Bal Jastrzębskiego Węgla?? Taaak, idealna okazja żeby pogadać z Michałem i, tak tylko przy okazji, oszołomić go sobą w sukience. Tak tylko mówię. #nieudolnasugestiaktóraitakniezmienirozdziału
Buziaki!
Czekam i czekam, aż w końcu Michał coś odpowie Sabinie. Damian to świetny brat i na pewno nie pozwoli Sabinie się zamartwiać, a jak będzie trzeba to on pójdzie pogadać z Michałem. :D
OdpowiedzUsuńA więc Michał w dalszym ciągu nie postanowił pogadać z Sabiną... Wiesz co? To przykre. Bo kurde byli przyjaciółmi, ona odważyła się na szczerość, a on po prostu ją olał. Tak to wygląda z boku. Pewnie miał swoje powody, może sam nie rozumie swoich uczuć i dlatego tyle mu schodzi, ale to naprawdę wygląda, jakby ją olał. Tym bardziej, że z Moniką ma czas się spotykać, a podejść na moment do sąsiadki, to już nie. Jestem wkurzona, bo stoję murem za Sabcią i jest mi jej żal;D
OdpowiedzUsuńŚmiać mi się chciało z tych "dyskretnych alizji" Konrada;D Naprawdę, on to jest jak słoń w składzie porcelany. Jak coś dowali, to na amen. Mógłby się pohamować, skoro nie wie, jak wygląda sytuacja. Ale z drugiej strony... fajnie, że jest taka postać. Rozładowuje napiętą atmosferę powstałą między mną a Kubiakiem :D
I po raz kolejny jestem pod wrażeniem charakteru Sabiny. Rzeczywiście mogłaby przecież wyjąć największe działo i ustrzelić Michała w inny sposób. Mogłaby użyć swoich wdzięków, uciec się do jakiś dziwnych sposobów, mogłaby zrobić wszystko... Gdy w grę wchodzi miłość, często ludzie są zaślepieni i postępują źle, byleby tylko tą miłość zdobyć. A ona nie. Podoba mi się to! Lubię takie postacie ;)
Ale jestem mega ciekawa, czy na tym Sylwestrze coś się wydarzy. Czy Kubiak zobaczy Sabinę, czy powie co czuje... Kurde no, najwyższy czas! :D
Pozdrawiam! ;*