10 czerwca 2019

[II] 35.


Michał miał dla mnie niespodziankę. A przynajmniej coś planował z cwanym uśmieszkiem, ale za nic nie chciał mi powiedzieć, co mu chodzi po głowie. Kazał mi się przygotować do wyjścia. I tyle mi powiedział. W normalnej sytuacji kazałabym mu bardziej sprecyzować swoje plany, żebym wiedziała, co mam na siebie włożyć, ale że do swojej sportowej torby spakowałam raczej niewiele ubrań, nie będę miała z tym problemu.
Wzięłam szybki prysznic, chociaż kiedy poczułam relaksujący strumień wody na swojej skórze, miałam ochotę zostać pod nim dłużej. No cóż, innym razem. Wysuszyłam się miękkim, hotelowym ręcznikiem, słysząc przy tym bliżej niezidentyfikowany szum dochodzący zza drzwi. Przez myśl przeszło mi, by podkraść się bezgłośnie pod drzwi i ukradkiem spojrzeć, co Kubiak kombinował, ale po chwili namysłu stwierdziłam, że podoba mi się to oczekiwanie na niewiadome. Na nic się nie nastawiałam, nie miałam ochoty na wymyślanie teorii spiskowych. Zamiast tego z uśmiechem wspominałam każdy szczegół dzisiejszego dnia.
Założyłam czarne spodnie z wysokim stanem i jedyną bardziej elegancką koszulkę, jaką ze sobą zabrałam. Był to jedynie gładki, biały tiszert z dekoltem układającym się w literę „V”, ale nie zamierzałam się tym przejmować. Poprawiłam odrobinę makijaż, który po kilku godzinach na hali nieco spłynął, zaplotłam z części włosów dwa warkoczyki, by móc je spiąć z tyłu. I tyle.
Byłam gotowa.
Michał już na mnie czekał. Także się przebrał w bardziej wyjściowy zestaw, co oznaczało mniej starte jeansy i mniej rażącą kolorem koszulkę. Posłałam mu podekscytowany uśmiech, a chwilę później razem opuściliśmy nasz pokój. Michał chwycił moją dłoń i splótł razem nasze palce, patrząc na mnie ukradkiem z wysokości. Uśmiechnęłam się, ciesząc się z tego małego gestu i czując się na powrót jak nastolatka.
Michał prowadził mnie rzeszowskimi uliczkami, doskonale orientując się, dokąd zmierzamy. Ja za to pozwalałam mu się prowadzić, rozglądając się ciekawie dookoła i wzdychając z zachwytem nad niektórymi pięknymi budynkami. Nigdy wcześniej nie miałam okazji pozwiedzać Rzeszowa, a zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Nie wiedziałam, czy szliśmy przez centrum miasta, czy bardziej raczej się od niego oddalaliśmy i to było swego rodzaju ekscytujące. Nadal nie wiedziałam, czego się spodziewać. Ale choćby miałby to być jedynie wieczorny spacer we dwoje po mieście, w żadnym wypadku nie byłabym rozczarowana.
Tak już jest, że z odpowiednią osobą, cokolwiek by się nie robiło, i tak będzie wspaniale. Z Michałem mogłabym przesiedzieć cały wieczór w hotelowym pokoju, oglądając jakiś głupi film, a i tak byłabym zadowolona. A gdybym mogła się jeszcze do niego przytulić, to już w ogóle byłoby jak w niebie.
Gdziekolwiek zmierzaliśmy, nieco wydłużyłam naszą drogę, zatrzymując się co jakiś czas, by zrobić telefonem zdjęcie. Taką już miałam naturę, że uwielbiałam fotografować nowe miejsca. A i Michałowi zrobiłam kilka ładnych zdjęć, żeby uaktualnić nieco swoją galerię. I właśnie w jednym z takich momentów, kiedy ja byłam zajęta szukaniem odpowiedniego kadru, Michał zniknął na sekundę, czego nawet nie zauważyłam.
- Już, już – powiedziałam, kiedy stuknął mnie palcem w ramię. I odwróciłam się ku niemu po kolejnych kilku sekundach, a on zaskoczył mnie, wyciągając w moją stronę piękną, czerwoną różę.
Zaskoczona, zapomniałam języka w gębie i tylko spoglądałam to na Michała, to na kwiatka w jego dłoni. Byłam świadoma, że w moich oczach zebrały się łzy wzruszenia. Nie zamierzałam jednak pozwolić im spłynąć po moich policzkach.
Moja reakcja mogła wydawać się dziwna. W końcu to tylko kwiatek. Nic nadzwyczajnego. Ale w życiu nie dostałam kwiatów od mężczyzny tak po prostu, bez okazji, by okazać uczucie. I to było niezwykle przyjemne.
Chwyciłam dłoń Michała, w której trzymał różę i splotłam ją ze swoją. Róża zaplątana między naszymi dłońmi, a my wpatrzeni nawzajem w swoje oczy, wymieniając się uczuciem bez użycia słów.
Ile takich chwil w życiu jeszcze mnie czekało? Ile razy Michał zaskoczy mnie w podobny sposób, pozbawiając słów, chwytając za serce? Mogłam tylko mieć nadzieję, że jeszcze będzie ich wiele. A każda z nich odbije się negatywem w moim sercu, tak jak właśnie ta.
Wspięłam się na palce, zaplatając ramiona wokół szyi Michała, a on pochylił się, odgadując moje zamiary. Pocałowałam go z całą swoją miłością, co oznaczało, że przez długi czas nie byliśmy w stanie się rozdzielić. I kompletnie nie przejmowałam się tym, że całujemy się w miejscu publicznym.
Oparłam swoje czoło o czoło Michała, kiedy się od siebie oderwaliśmy. Wzięłam lekko drżący oddech, czując się niepewnie na zmiękłych nogach. Na szczęście Michał mnie podtrzymywał.
- Dziękuję – szepnęłam tuż przy jego uchu.
Michał przyciągnął mnie jeszcze mocniej do siebie tak, że dotykałam jego ciała prawie całą sobą i mocno zacisnął ramiona wokół mnie.
- Ja tobie też dziękuję.
Oderwaliśmy się od siebie po kolejnej długiej chwili, choć przyszło nam to z trudem. Chwyciłam na powrót jego dłoń i pozwoliłam mu pociągnąć się w kolejny raz w stronę, w którą wcześniej zmierzaliśmy. Ale nie odeszliśmy zbyt daleko, nim nieznany głos nas zatrzymał.
- Przepraszam! – młoda kobieta szybkim krokiem zbliżała się do naszej dwójki.
Początkowo poczułam irytację na myśl, że to pewnie fanka, która chce zapytać o zdjęcie czy autograf. Normalnie nie miałabym z tym problemu, ale ta chwila była raczej prywatna i nie chciałam, by została przerwana w taki sposób. Nic jednak nie powiedziałam, a jedynie przyglądałam się, jak dziewczyna zatrzymuje się przed nami i przez chwilę po prostu wpatruje się w nas z zaskoczeniem.
- Przepraszam, że przeszkadzam – powtórzyła się. – Wyglądaliście tak pięknie razem, że nie potrafiłam się powstrzymać.
Nie miałam pojęcia, o co jej chodziło, dopóki nie uniosła wyżej ręki, w której trzymała lustrzankę.
- Zwykle szanuję ludzką prywatność i nie strzelam zdjęć bez wyraźnej zgody – zaznaczyła, zerkając raz na mnie, raz na Michała. – Nie zamierzam ich nigdzie publikować, nic z tych rzeczy. Pomyślałam tylko, że może wy chcielibyście je dostać – skończyła cichszym głosem, jakby straciła całą pewność siebie, ale pomyślała, że zaraz ją poślemy w trzy diabły.
I moje początkowe zirytowanie całkowicie wyparowało. Właściwie poczułam napływ ekscytacji, bo przecież jeszcze kilka chwil temu marzyłam, by zachować tę chwilę na zawsze w pamięci. Jak lepiej uwiecznić moment niż na zdjęciu?
- Możemy zobaczyć? – zapytałam z uśmiechem.
Dziewczyna kiwnęła głową i z ulgą zajęła się odszukaniem właściwych zdjęć. Zerknęłam na Michała, uśmiechając się do niego szeroko.
A kiedy spojrzałam na pierwsze zdjęcie, zaniemówiłam. Michał i ja stojący naprzeciwko siebie, wpatrujący się w siebie, a między nami róża. Ale co mnie zachwyciło, to tło za nami. Zachodzące słońce, barwiące chmury na niebie na bogaty pomarańczowo-czerwony odcień i otaczające nas rzeszowskie kamienice.
Dosłownie zaniemówiłam, a to było tylko jedno z wielu. Pozostałe były równie wspaniałe. Zachwycona wpatrywałam się w mały ekran aparatu.
Przeniosłam spojrzenie na dziewczynę, która w milczeniu przyglądała się naszej reakcji.
- Są cudowne – przyznałam szczerze. – Masz ogromny talent.
Podałam jej swój email, by mogła mi bezpośrednio przesłać zdjęcia, a potem podziękowałam jej, że zechciała się nimi podzielić. Równie dobrze mogłaby po prostu odejść w przeciwną stronę i zachować je dla siebie jako jedne z wielu zdjęć na dysku.
- Będę trzymać za pana kciuki – powiedziała, zwracając się po raz pierwszy bezpośrednio do Michała. – żeby wrócił pan na boisko – dodała, czerwieniąc się odrobinę, a potem pożegnała się szybko i jeszcze szybciej zniknęła nam z oczu.
- To było…
- Miłe. I takie słodkie! – powiedziałam, zanim Michał zdążył skończyć.
- Miałem zamiar powiedzieć dziwne. Co w tym niby było słodkiego? – spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
Ta czerwień na policzkach? Spłoszenie? Niemal ucieczka na końcu? Byłam bardziej niż pewna, że ta dziewczyna z aparatem w ręce crushowała Michała. Ale kim ja byłam, żeby ją oceniać? Moja nastoletnia wersja nadal pamiętała, jakie to uczucie.
Pozostawiłam pytanie Michała bez odpowiedzi, uśmiechając się znacząco, kiedy moje zachowanie zdezorientowało go jeszcze bardziej. Zaśmiałam się pod nosem, chwytając go pod ramię i ruszając w kierunku, w którym wcześniej zmierzaliśmy.
Cokolwiek było naszym celem na dziś, może w końcu uda nam się tam dotrzeć.
- Najlepsze pierogi w mieście.
Michał wydawał się bardzo dumny z siebie, kiedy moje oczy rozbłysły z radości na myśl o tak smakowitym posiłku. Przez żołądek do serca, jak to mówią! A mój żołądek aż zaburczał z podekscytowania, po całym dniu na krakersach i dwóch kęsach kanapki.
- Wiesz, że nigdy nie byliśmy na takiej prawdziwej randce?
Kubiak zaskoczył mnie na tyle, że musiałam faktycznie o tym pomyśleć.
- A ta na jastrzębskiej hali? – zapytałam unosząc brew. Zapomniał?
- To była pół randka – stwierdził bez namysłu. – Zasługujesz na więcej niż kolacja z odzysku.
Uśmiechnęłam się do niego, choć nie bez odrobiny zawstydzenia. Michał ostatnio dawał mi często do zrozumienia, że zasługiwałam na wszystko, co najlepsze. Był chłopakiem, na jakiego każda dziewczyna zasługuje. Troskliwy, czuły, wyrozumiały i przede wszystkim kochający. Czułam się adorowana na każdym kroku. I co najlepsze, Michał niczego nie udawał. Był w tym wszystkim szczery.
- To też jest pół randka – powiedział po kolejnej chwili.
Jeżeli kwiaty, dobre jedzenie, świece na stoliku i intymna atmosfera zasługiwały na miano jedynie „połowy randki”, zaczęłam się obawiać, co dla Kubiaka było prawdziwą randką.
Pokręciłam głową.
- Nie bawię się w połówki, Michał. To jest prawdziwa randka. Sprawiłeś mi prawdziwą niespodziankę i to nie jedną. Dostałam kwiaty, mam obok siebie wspaniałego mężczyznę, czuję się kochana i nie potrzebuję do szczęścia niczego więcej – oznajmiłam, patrząc mu w oczy. – No może tylko pierogów mi brakuje do pełni szczęścia.
I nie dalej jak kilka sekund później na stoliku przede mną wylądował pełen pyszności talerz.
Posłałam Michałowi najszerszy uśmiech, na jaki było mnie stać, by nie miał już żadnych wątpliwości, jak bardzo szczęśliwa byłam. Pokręcił głową z delikatnym uśmiechem na ustach i zajął się swoim własnym talerzem pełnym pyszności.
- Wiesz, że Krzysiek naprawdę ma zamiar wysłać tamten wywiad do Jurka? – zaczął Michał.
- Pytanie, czy zaakceptujesz fakt, że będziesz miał dziewczynę celebrytkę? – wzruszyłam ramionami, udając nonszalancję.
Kubiak roześmiał się głośno, doskonale wiedząc, że jedynie się zgrywam.
- To były tylko trzy pytania na krzyż i naprawdę wątpię, by miały jakąkolwiek wartość. I kibice nie zagłębiają się tak głęboko w sztab szkoleniowy. Fizjoterapia ich nie interesuje, dopóki siatkarze nie muszą schodzić z boiska z powodu skurczów lub innych kontuzji.
- Fizjoterapeuci powinni być bardziej doceniani.
- Ja się czuję bardzo doceniona – powiedziałam szczerze, patrząc na niego z uśmiechem. – I nie potrzebuję do tego wywiadów, pochwał, poklepywań w plecy. Wystarczysz mi ty.



>< >< >< 

Spread love, not hate.
<3


3 komentarze:

  1. Oooo... Jak słodko! Zajrzałam trochę z głupia frant, a tu nowy rozdział. Już samo to poprawiło mi humor, bo bardzo lubię twoje opowiadanie. Poziom słodyczy i miłości w treści zdecydowanie wpłynął pozytywnie na mój dzisiejszy wieczór. Nawiasem mówiąc, aż jestem ciekawa jak wygląda prawdziwa randka, a nie jakaś pół-randka. Obawiam się, że takiego stężenia romantyzmu mogłabym nie przeżyć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham, kocham ❤ dużo weny życzę i czekam na następny rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbi Cię naprawdę. Ciesze się że dodałaś nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń