- Zasnąłem? – Z powrotem usiadł
na kanapie.
- Noo… - powiedziałam i ziewnęłam
potężnie, czym rozbawiłam siatkarza.
- Zmywam się już, a ty idź spać.
Dobranoc. – Na pożegnanie uśmiechnął się do mnie, po czym zabrał swoje rzeczy i
wyszedł.
Wstałam z kanapy, chociaż tak
bardzo chciałam się zwinąć pod kocem i zasnąć. Podeszłam do drzwi i zamknęłam
je na klucz, a potem poszłam po piżamę. Dzisiaj nie mogłam odpuścić prysznica.
Zbyt wiele nowych informacji i innych emocji krążyło po mojej głowie. Rozebrałam
się i wskoczyłam do kabiny. Puściłam cieplutką wodę i napawałam się tym
uczuciem. Po chwili relaksu dokładnie się wyszorowałam i zakręciłam wodę.
Chwilę później już ubrana myłam zęby. Włosy zostawiłam mokre i rozpuszczone. Skierowałam
się do kuchni i nastawiłam wodę na jeszcze jedną herbatę. Miałam zamiar jeszcze
trochę posiedzieć i powtórzyć lekcje z dzisiaj.
Zdecydowanie byłam dziwna, skoro
chciałam w piątkowy wieczór siedzieć nad nauką, ale dzięki temu więcej
zapamiętam, więc nie będę musiała potem zakuwać. Co najważniejsze jeśli
powtórzę to teraz, to zostanie mi to w głowie na dłużej.
Ułożyłam zeszyty na stoliku w
salonie i już miałam wchodzić pod koc, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
Byłam przekonana, że to Damian zapomniał wziąć kluczy, więc poszłam otworzyć.
Już miałam opieprzyć siatkarza, że nie jestem jego lokajem, by mu drzwi
otwierać, ale zauważyłam, że to owszem był siatkarz, ale na pewno nie mój brat.
- Michał? – Wyszedł nie więcej
niż pół godziny temu, więc zdziwiła mnie jego wizyta.
- Zapomniałem telefonu wziąć –
wytłumaczył szybko.
Wpuściłam go do środka i
pozwoliłam mu samodzielnie odnaleźć zgubę. Oparłam się o komodę w salonie i go
obserwowałam. Nic lepszego nie miałam do zrobienia. Sprawdził kuchnię, ale
widocznie go tam nie było. Stwierdziłam, że mu pomogę. W końcu telefon nie mógł
tak po prostu zniknąć. Zebrałam zeszyty ze stolika, ale na nim telefonu nie
znalazłam. Popatrzyłam na podłogę, bo może spadł, ale również nic. Mój wzrok
skierował się na kanapę, gdzie przecież siedzieliśmy ostatnie dwie godziny, a
którą teraz przykrywał koc. Chwyciłam go za róg i pociągnęłam do siebie. I
telefon się znalazł. Ale zanim go zobaczyłam, usłyszałam jak spada na podłogę.
Skrzywiłam się na ten dźwięk. Bo w końcu takim małym telewizorem, jakiego miał
Kubiak, nie powinno się rzucać. Spojrzałam na Michała ze skruszoną miną,
podczas gdy on podnosił urządzenie.
- Potłukłam go? – zapytałam z
obawą.
Można by powiedzieć, że przecież
to tylko telefon. Ale ta mała pierdoła pewnie kosztowała więcej niż trzy pary
markowych, sportowych butów.
- Nic mu nie jest – zaśmiał się i
schował go do kieszeni.
- Masz szczęście, bo jeszcze
chwila i rzuciłabym się całym cielskiem na tę kanapę. Tego mógłby nie przetrwać
– wyszczerzyłam się.
- Zamierzasz się uczyć? – wskazał
na leżące na stoliku zeszyty. – O tej porze? – Najwyraźniej nie mógł się
uwierzyć, że ktokolwiek w piątkowy wieczór myśli o nauce.
- Nie uczyć. Tylko powtórzę sobie
dzisiejsze lekcję. Wiesz, szybkie przypomnienie wiadomości pomaga w ich lepszym
zapamiętaniu. – Sama nie wiedziałam, ile razy już to komuś wyjaśniałam.
Straciłam rachubę.
- Nie wnikam – odparł z
uśmiechem. – Ale kończ to szybko i do łóżka, bo za chwilę zaśniesz na stojąco.
Miał rację. Już teraz ledwo na
oczy widziałam, ale właśnie po to zrobiłam sobie herbatę. Trochę mnie pobudzi,
pouczę się migiem i pójdę spać.
- Dobrze, mamo. – odparłam nie
zwracając nawet uwagi na to, co mówię. W normalnych okolicznościach nikogo nie
nazwałabym ‘mamą’, ale przez zmęczenie nawet nie zarejestrowałam tego, co
powiedziałam.
Kubiak uśmiechnął się, ale takim
smutnym uśmiechem. Pomyślałam, że znowu wraca Michał Maruda. A właściwie to
powiedziałam to na głos. Znowu nie panowałam nad tym, co mówiłam. Otrzeźwił
mnie dopiero głośny śmiech siatkarza, który chwilę później podszedł do mnie,
pocałował w policzek i życząc mi ponownie dobrej nocy, poszedł do siebie.
Przynajmniej telefon znalazł.
Zamknęłam za nim drzwi, znowu, i
zabrałam się za te zeszyty. W dziesięć minut się uwinęłam z tą powtórką. Chwilę
jeszcze leżałam pod kocem, popijając zieloną herbatę. Dosłownie minutę później
usłyszałam, że ktoś przekręca klucz w zamku.
Damian.
No to miał przerąbane.
- Część, Sabina. Jeszcze nie
śpisz? – zdziwił się, dostrzegając mnie w salonie, ale i tak zauważyłam ten
charakterystyczny uśmieszek na jego twarzy. Zakochał się, głupek. Tylko czemu
musiał mnie okłamać? Nie mógł powiedzieć prawdy?
- Nie. Powtarzałam lekcje. – Mój
brat wcale się nie zdziwił. Znał już moje nawyki, wiedział o moich dziwnych
zwyczajach i przyzwyczaił się do nich.
- I bardzo dobrze. Matura się
zbliża – wyszczerzył się do mnie.
- Coś za dobry humorek masz. Spotkanie
z kumplem jak mniemam udane? – Postanowiłam przystąpić do ataku.
- I owszem. Udane. – Czy mi się
wydawało, czy on nucił pod nosem? No na bank się zakochał. Wpadł po uszy.
- Dobra, nie przedłużajmy. Znam
ją chociaż?
Moje pytanie go zaskoczyło. Nie wiedziałam
dlaczego. Chyba nie wierzył, że dałam się nabrać na tego kumpla?
- Ale o czym ty… - Nie pozwoliłam
mu dokończyć.
- Nie zmyślaj, zakochany głupku,
tylko opowiadaj.
Poklepałam miejsce obok siebie, a
libero po chwilowym szoku, przysiadł się do mnie.
I mówił.
Mówił.
Buzia mu się nie zamykała.
Uśmiech miał właściwie dookoła głowy.
Zakochany głupek.
Dowiedziałam się, że ona ma na
imię Marta i poznali się przypadkowo. Właściwie zostali sobie przedstawieni, bo
Marta jest znajomą żony Michała Łasko. Powiedział, że od razu mu się spodobała,
ale bał się do niej zagadać. W końcu chłopaki przemówili mu do rozumu i
zaprosił ją na kolację.
- A tobie jak minął dzień? –
zapytał po tym, jak dokładnie streścił przebieg całej randki.
- Normalka. Przybijałam
pieczątki, układałam maści, robiłam masaż Michałowi… - w tym momencie jego oczy
rozszerzyły się do rozmiaru pięciozłotówek.
- Co?
- No masaż mu robiłam. Paweł mnie
uczył. Tak właściwie, to to tylko skurcz było rozmasować, ale przecież od
czegoś zacząć trzeba. I jestem cała podekscytowana, bo polubiłam to i
chciałabym kiedyś jeszcze raz spróbować.
- Ale cię wzięło – zaśmiał się
libero, widząc jak bardzo ożyłam, gdy o tym opowiadałam.
- Paweł to specjalnie
zaproponował, bo chciał mnie przekonać do fizjoterapii sportowej. I chyba mu
się udało.
- Czyli za kilka lat masz zamiar
zepchnąć go ze stołka? – Wyraźnie rozbawiła go ta wizja. – Biedny Paweł. Sam
nie wie, w co się pakuje.
Jeszcze chwilę posiedzieliśmy
razem rozmawiając i tak po prostu spędzając ze sobą czas. Ziewałam co chwilę,
ale dzielnie trzymałam oczy otwarte. W końcu Damian stwierdził, że zaraz mi się
baterie wyczerpią i żebym już poszła spać. Cmoknęłam go w policzek i wstałam.
- Tylko nie to – jęknął, patrząc
na mnie morderczym wzrokiem.
- To był TEN policzek?
–zapytałam. Kiedy brat opowiadał mi o randce, napomknął coś, że Marta na
pożegnanie dała mu buziaka w policzek, a on postanowił już nigdy go nie myć.
Ale nie wspomniał, w który policzek. Po jego reakcji zrozumiałam, że właśnie
zatarłam ślady. Zaśmiałam się głośno, bo absurdalność tej sytuacji była tak
niewiarygodna, że kolejny raz zastanawiałam się, jak to możliwe, że ja i Damian
jesteśmy rodzeństwem. – Przepraszam, braciszku. – wysapałam pomiędzy kolejnymi
spazmami śmiechu.
- Okej, nie gniewam się. – Już
odwracałam się na pięcie, kiedy mnie zatrzymał ponownie. – I jeszcze jedno. Nie
wiem, co zrobiłaś albo powiedziałaś Michałowi, ale od wczorajszej kolacji jest
całkowicie innym człowiekiem. Uśmiecha się, żartuje, na treningu znowu daje z
siebie sto procent. Znowu jest moim starym, dobrym Dzikiem. Dziękuję. Nie wiem,
co zrobiłaś i wiedzieć nie muszę, ale ci dziękuję.
Podszedł do mnie i przytulił.
Wiedziałam, że mówi poważnie, ale co ja takiego zrobiłam? Nie przypominam
sobie, bym zasłużyła na takie podziękowania. Ale cieszyłam się, że Michał wraca
do siebie, bo już nie mogłam patrzeć na to, jak się dołuje tą aferą ze Zbyszkiem.
W sumie, to nawet nie wiedziałam, o co im poszło. Jednak nie trudno zgadnąć, że
kontakt między nimi się urwał, a przecież byli właściwie nierozłączni.
- Koniec tych czułości. Idę spać.
Dobranoc – pocałowałam go ponownie, tym razem w ten drugi, bezpieczny,
policzek.
- Dobranoc, siostrzyczko.
Specjalnie na prośbę Karoliny, rozdział dodany wcześniej niż miał być. Także podziękujcie ładnie Oczyma Kibica! ;D
Rozdział bardzo przyjemny, szybko się czytało :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy :)
Pozdrawiam :*
Bo był krótki ;D Jedynie 1289 słów, ale spokojnie teraz piszę tak na 2000 ;D
UsuńRozdział bardzo mi się spodobał i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRównież życzę szczęśliwego Nowego Roku :)
Pozdrawiam.
Rozanielony Damian, roztargniony i całuśny Michał :) mmmm robi się słodko :) Krótko,ale treściwie! I hmmm...chyba muszę trochę podkręcić tempo :D
OdpowiedzUsuńNajlepszego w Nowym Roku!
Pozdrawiam!
Rozanielony Damian, roztargniony i całuśny Michał :) mmmm robi się słodko :) Krótko,ale treściwie! I hmmm...chyba muszę trochę podkręcić tempo :D
OdpowiedzUsuńNajlepszego w Nowym Roku!
Pozdrawiam!
Zapraszam na swojego bloga! :*
OdpowiedzUsuńhttp://alex-samotniczka.blogspot.com
Jestem już jestem! ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Michał się tak szybko zawinął... :( Ale kiedy wrócił po telefon i nie mógł go nigdzie znaleźć, pomyślałam, że to podpucha, że chciał pobyć jeszcze chwilę z Sabiną. Jednakże się myliłam. Wiesz co widzę? Tę dwójkę jako idealną parę. ♥
A Damian? Śmiać mi się chciało, jak tak dużo paplał. Lepiej niż dziewczyna. ^^ Widać, że jest podekscytowany nową znajomością. :)) A kiedy Sabina pocałowała go w "Ten" policzek... ahahaha :D Śmiałam się w głos! ^^
Rozdział jest doskonały! :)
Czekam na kolejny! ^^
Buźka! ;*
W końcu jestem! Przepraszam, że tyle to trwało, ale jakoś ostatnio wiecznie nie mam na nic czasu... Ale nie gniewasz się, co? :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział! Fakt, może i do długich nie należy, ale i tak jest fajnie :)
Damian po prostu... powalił mnie na łopatki. Co za gaduła xD
Coraz bardziej słodko nam się tutaj robi. Ale skoro mówisz, że na "coś więcej" musimy poczekać, no cóż... :)
Wszystkiego dobrego w tym 2016!
Buziaki :**
Już się nie mogę doczekać następnego ! ;D
OdpowiedzUsuńMichał powrócił do "żywych' - to bardzo dobra wiadomość. JEstem ciekawa czy między nią a Michałem coś będzie. MAm nadzieję, że po skończonych studiach powróci do tego miejsca już jako pracownik :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
http://wzburzone-fale.blogspot.com/