Obudziłam się następnego dnia w
swoim łóżku. Nie pamiętałam ani jak do niego dotarłam ani kiedy. Albo to Michał
mnie przeniósł, albo Damian. Z tym, że jeśli to był ten drugi i zastał tego
pierwszego, to miałam przechlapane. Na szczęście była niedziela, co oznaczało,
że mogłam zostać jeszcze w łóżku i przez chwilę poleniuchować. Tak jak wczoraj
przypuszczałam, nie byłam chora. Cieszyłam się, bo choroba w tym momencie to
byłaby katastrofa, kiedy zaraz po nowym roku miałam kolejne zawody.
Myślałam dalej o wszystkim i o
niczym, a jedna myśl sprawiła, że podniosłam się do pozycji pionowej. Byłam
szczęśliwa. Ja naprawdę byłam szczęśliwa! A to wszystko przez trochę troski i
opieki ze strony Michała! Schowałam twarz w dłoniach, wiedząc już, że nie
zdołam pozbyć się tego uczucia. To nie było możliwe, kiedy tylko wyczekiwałam
wspólnie spędzonych chwil.
Powiedz mu.
Głos Damiana odbił się echem w
mojej głowie. Tym razem jednak nie odrzuciłam natychmiast tej myśli. Zaczęłam
się zastanawiać, jak mógłby zareagować Kubiak, gdybym się odważyła. Wyśmiałby
mnie? Odrzuciłby? A może… Nie. To było beznadziejne nastawianie się na coś, co
nigdy się nie zdarzy. Michał nic do mnie nie czuł.
Wstałam z łóżka i skierowałam się
do kuchni. Z łazienki dochodził mnie marny popis wokalny Damiana, na co
parsknęłam śmiechem. Przygotowałam sobie kilka kanapek, widząc po brudnych
naczyniach, że brat zdążył już zjeść. Nie spieszyłam się z jedzeniem. Chwilę
później brat się do mnie dosiadł, szczerząc się jak głupi do sera. Uniosłam
brwi do góry, nie wiedząc, o co mu chodziło.
- I jak tam, siostra? Przyjemnie
się spało? – zapytał rozweselony.
Nadal nie wiedziałam, o co mu
chodzi, więc pokiwałam twierdząco głową.
- Nie wiedziałem, że z Kubiaka
taka dobra poduszka – zażartował, a ja momentalnie się zaczerwieniłam.
Spuściłam wzrok na swoje kanapki,
jednak zaśmiałam się cicho. Ja również nie wiedziałam, że z Michała była taka
dobra poduszka. Jak również nie wiedziałam, że Damian to widział.
- Ale dalej mu nie powiedziałaś,
co? – zapytał już bez śladu rozbawienia.
Pokiwałam głową, zaprzeczając, na
co westchnął przeciągle. To był dobry moment, żeby się przyznać. Byliśmy sami,
a ja byłam zmęczona i lekko schorowana, więc gdyby nie przyjął tego zbyt
dobrze, skłamałabym, że gadam od rzeczy. Ale wczoraj o tym nie pomyślałam. Zbyt
dużo rzeczy mnie rozpraszało. Na przykład jego ramię, otaczające moją talię.
Albo bicie jego serca zaraz przy moim uchu. Rozum przegrał z emocjami.
- Nie zaczynaj znowu – jęknęłam,
zanim Damian zdążył powiedzieć choć słowo więcej. – Wiem, że muszę mu
powiedzieć. Wczoraj sobie to uświadomiłam, ale nie wiem jak. Boję się tego, jak
zareaguje, a nie chcę stracić jego przyjaźni. Chociaż tyle mam, to na razie
wystarcza.
- Na razie tak, ale za każdym
razem będzie wystarczało coraz mniej. Będziesz cierpieć nawet, gdy będzie obok
ciebie. Im szybciej, tym lepiej dla ciebie – powiedział, a ja musiałam
przyznać, że było coś w jego słowach. Przytulił mnie raz, a ja już chciałam
tego doświadczyć po raz kolejny i kolejny.
- Czemu to jest takie trudne? –
jęknęłam, opierając głowę na blacie.
- Trzeba było go wczoraj
pocałować i po sprawie – zaśmiał się, a ja wcale nie pozostałam mu dłużna.
- A co z: „nie musisz mu się od razu na szyję rzucać”? – zacytowałam jego
własne słowa, patrząc na niego ironicznie.
- Pieprzyć konsekwencje – rzucił
szybko, szczerząc się od ucha do ucha.
Roześmiałam się głośno i kręcąc
głową z politowaniem, włożyłam naczynia do zmywarki. Dobrze się mówi, ale
gdybym naprawdę tak zrobiła, to wziąłby mnie za niezrównoważoną psychicznie. Poza
tym, nie umiałam działać spontanicznie. Zawsze musiałam wszystko przemyśleć,
poukładać. Pocałunku nie dało się przemyśleć.
- Michał pytał mnie wczoraj przed
meczem, czy wyjeżdżamy gdzieś na święta – oznajmił mi brat. – Powiedziałem mu,
że nie. Ale więcej się nie odezwał.
- A pytałeś go, czy on ma plany?
– zaciekawiłam się.
- A chcesz go zaprosić na naszą
imitację wigilii, czy co? – zaśmiał się, na co przewróciłam oczami.
- Jeśli miałby siedzieć sam w
mieszkaniu, to tak. Imitacja wigilii w towarzystwie przyjaciół jest lepsza niż
samotność – stwierdziłam, wzruszając ramionami.
Nie miałabym nic przeciwko
towarzystwu Michała. Znając jego i Damiana byłoby przynajmniej zabawnie. To
miałam jak w banku.
- Zapytaj go. – Damian spojrzał
na mnie badawczo.
- Sama go zapytaj. Jak mniemam ma
twój komplet kluczy, więc i tak się tutaj dzisiaj pojawi. A ja, ja to sobie
chyba zaraz na długi spacer pójdę. Dobrze mi zrobi – mrugnął do mnie i
skierował się do swojego pokoju. Patrzyłam za nim, nie mogąc pojąć, jak to
możliwe, że on zamiast się wkurzyć na mnie, za moje infantylne uczucie do jego
przyjaciela, wspiera mnie tak bardzo, jak tylko może. Chyba miałam najlepszego
brata na świecie.
Ruszyłam do łazienki, zgarniając
po drodze czyste ubrania. Chwilę później wyszłam i nie wiedziałam, co mam ze
sobą zrobić. Uczyć się nie musiałam, a przynajmniej na razie. W telewizji i tak
pewnie nic wartego uwagi nie leciało, a życia towarzyskiego to ja nie miałam. Oprócz
Idy nikt nie palił się do przyjaźni ze mną, z czego się w sumie cieszyłam.
Ida.
Przypomniałam sobie, że nie było
jej na wczorajszym meczu. Marna ze mnie przyjaciółka, skoro od razu do niej nie
zadzwoniłam.
Odebrała po którymś z kolei
sygnale. Jej głos był zachrypnięty i kaszlała co kilka słów. Nie dziwiłam się,
że zrezygnowała z meczu, będąc w takim stanie. Nie męczyłam jej długo. Życzyłam
jej szybkiego powrotu do zdrowia i miałam się rozłączyć, jednak zmieniłam
zdanie.
- Jeszcze jedno – rzuciłam
szybko, by nie zdążył się rozłączyć. – Kuba wczoraj o ciebie pytał i wyglądał
na całkiem rozczarowanego, kiedy cię nie zauważył na trybunach. To pa! –
rozłączyłam się.
Nie mogłam się powstrzymać, by
jej o tym nie wspomnieć. Może uzna, że w ten sposób Kuba zrobił ten długo
wyczekiwany pierwszy krok?
Przed jedenastą zabrałam się za
robienie obiadu. Sama nie wiedziałam, co mam ugotować, a zawartość lodówki nie
pozostawiała wiele do życzenia. Zdecydowałam się na zapiekankę ziemniaczaną, bo
po pierwsze nic innego stworzyć nie mogłam, a po drugie, nie chciało mi się
stać tak długo przy kuchence. Obrałam ziemniaki, pokroiłam je, ułożyłam
warstwami razem z pokrojoną kiełbasą, cebulą, serem i innymi przyprawami.
Wstawiłam do piekarnika i to by było na tyle. W między czasie włączyłam sobie
radio, a że byłam w mieszkaniu sama, bo Damian wcale nie żartował z tym długim
spacerem, to zaczęłam sobie podśpiewywać pod nosem. Przez to wszystko nawet nie
usłyszałam, że ktoś wszedł do środka, dopiero gdy do mojego cichego nucenia
dołączył się nowy głos, odwróciłam się na pięcie i spojrzałam prosto na
roześmianego Kubiaka. Chyba nie musiałam mówić, że jego uśmiech spowodował, że
moje serce wykonywało raz za razem salto to w przód to w tył? Momentalnie
zamilkłam, ale przypomniałam sobie tę sytuację z tańczeniem. Nie chciałam
ponownie wyjść na głupka, więc dołączyłam do niego ponownie. Cicho, bo cicho,
ale zawsze. Piosenka się skończyła, a my szczerzyliśmy się do siebie jak dwa
głupki.
- Co tam pichcisz? – zapytał w
końcu, zaciągając się zapachem pieczonych ziemniaków.
- Zapiekankę ziemniaczaną –
zaśmiałam się. – Może nawet znajdzie się i dla ciebie kawałeczek.
- A kiełbasa w tym jest? –
zapytał z udawaną powagą.
- Jest – odparłam z uśmiechem. –
Z głodu po niej nie umrzesz.
- To w takim razie zostaję. A i
przyniosłem klucze. – Wyciągnął z kieszeni moją własność, pomachał mi nimi
przed nosem, po czym zawiesił je w odpowiednim miejscu przy drzwiach.
Uchyliłam drzwiczki piekarnika,
by posypać zapiekankę po górze serem. Sięgnęłam ręką wgłęb i przypadkowo
dotknęłam rozgrzanej płyty zewnętrzną stroną dłoni. Szybko cofnęłam rękę,
sycząc z bólu. Michał momentalnie kucał przy mnie, trzymając moją rękę i
oceniając oparzenie. Kazał mi włożyć dłoń pod zimną wodę, więc się nie
spierałam. Oczywiście sama wiedziałam, co trzeba zrobić w przypadku oparzenia,
ale siedziałam cicho. Być może dlatego, że zbyt przyjemnie było czuć jego
troskę? Albo dotyk jego palców na mojej dłoni?
To nie było rozległe oparzenie.
Bolało, fakt, ale to zawsze boli. Potem zrobi się pęcherz, a później zniknie
bez śladu. Nic wielkiego, jednak Michał od razu wyszukał odpowiednią maść w
apteczce, oraz gazę i bandaż. Spierałam się z nim, że sama maść w zupełności
wystarczy, ale on uparł się, że trzeba to zabezpieczyć. Takie zboczenie
zawodowe, że żaden uraz nie mógł zostać zlekceważony? Poddałam się jego
profesjonalnej, choć nieco zbędnej opiece. Kubiak wyręczył mnie również w
posypaniu zapiekanki serem oraz wyciągnięcia jej z piekarnika, kiedy już się
zrobiła. Na szczęście pozwolił mi przygotować stół. Co za ulga! W duchu podśmiechiwałam
się z niego, ale było mi miło, że tak się tym przejął.
Napisałam wiadomość do Damiana,
że obiad jest gotowy. Napisałam mu również, że przyjmujący u nas był, a mój
braciszek odpisał mi, że w takim razie zostawi nas samych. Sama już nie wiedziałam
czy się cieszyć, czy płakać. Odpisałam mu, żeby potem nie rozgadywał, że nawet
obiadu we własnym mieszkaniu zjeść nie może, po czym odłożyłam telefon i
rozłożyłam talerze.
- Damian mi mówił, że pytałeś go
o święta – zagaiłam, kiedy już jedliśmy tę zapiekankę. – My siedzimy w domu,
więc jeśli masz ochotę, możesz wpaść – uśmiechnęłam się do niego, co
odwzajemnił.
- Byłoby miło. Miałem jechać do
rodziców na całe święta, ale w wigilię mamy mecz, więc plany się trochę
zmieniły – poinformował mnie.
- Od razu zaznaczam, że dwunastu
potraw na stole nie będzie ani nie będzie tak dobre jak u mamy, ale postaram
się – roześmiałam się, bo w sumie ta nasza nietypowa kolacja wigilijna
zapowiadała się całkiem ciekawie.
- Zjem cokolwiek, byleby nie było
w tym trucizny – roześmiał się. – A jak zrobisz taką zapiekankę jak dziś, to
masz jak w banku, że zjem ją całą.
- Fakt faktem, dobra mi wyszła –
pochwaliłam się. Nie ma to jak skromność.
- Planujecie w ogóle wyjeżdżać do
rodziny? – zapytał po kolejnej chwili ciszy.
- Nie i mam nadzieję, że nic się
nie zmieni – odpowiedziałam, nie ukrywając wcale ulgi, malującej się na mojej
twarzy.
Roześmiał się, wyczuwając jak
bardzo odpowiada mi taki układ.
- Ale Damian zobowiązał się, że w
któryś dzień przyprowadzi Martę na oficjalne zapoznanie. W końcu muszę
wiedzieć, pod czyją opiekę oddaję braciszka. A ty? Jedziesz potem do Wałacza?
- W tym roku chyba sobie
odpuszczę. Odwiedzę rodziców później, bo odwiedziła mnie dawna przyjaciółka i
głupio byłoby tak teraz wyjechać.
Jego słowa sprawiły, że zamarłam.
Będzie spędzał święta z tamtą dziewczyną. Poczułam ukłucie zazdrości, ale
musiałam się opanować. Nie mogłam mu zabronić spotykania się z innymi, skoro ja
nie miałam odwagi, by się przyznać, co do niego czuję. Poza tym, po raz kolejny
musiałam sobie przypomnieć, że Kubiak wcale nie był mną zainteresowany.
- Dawna przyjaciółka? Nigdy mi o
niej nie wspominałeś. – Chciałam pociągnąć go trochę za język i dowiedzieć się,
co ich tak właściwie łączyło.
- Bo to stare dzieje. Sam się
zdziwiłem, kiedy ją wczoraj na meczu zobaczyłem. Wspomniała coś, że
przejeżdżała i postanowiła wpaść.
Tak. Tylko przejeżdżała i pod
wpływem impulsu postanowiła przyjść na mecz. Pod wpływem impulsu również
postanowiła zostać na święta. Niebywałe.
- Zatrzymała się w hotelu? –
zapytałam, kierowana ciekawością.
- Tak właściwie to u mnie –
odpowiedział, wyglądając na lekko zmieszanego.
Tylko dlaczego się zmieszał? – pomyślałam. A potem pomyślałam o
czym innym. Mianowicie o tym, że Kubiak nie może jej zostawić samej, wpadając
do nas na wigilię. A to oznaczało, że albo odhaczę z listy gości Michała, albo
obydwoje będę musiała zaprosić. Nie chciałam, by zostawał z nią sam na sam w
wigilię. I być może kierowała mną niezdrowa i dziecinna zazdrość, ale nie
mogłam do tego dopuścić.
- W takim razie zabierz ją ze
sobą na tę naszą wigilię – powiedziałam z udawanym uśmiechem na ustach, choć
jedyne na co miałam ochotę, to walić głową o ścianę. Mocno. I długo.
Tak cieszy się Misiek na myśl o spędzeniu świąt z Sabiną i Damianem. :D
Dzisiaj bez pośladków. XD
Chyba uda mi się niedługo skończyć całą pierwszą część. Mam teraz tydzień wolnego - bo po wystawieniu ocen w liceum już się nie chodzi do szkoły :D, no więc będę siedzieć i pisać, a wena nawet dopisuje. ;) I będę mieć również czas, żeby nareszcie ponadrabiać te gigantyczne zaległości!
Cudowny!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńCoś mi się ta przyjaciółka nie podoba, ani trochę!
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię. Taki już los dawnych przyjaciółek. ;D
UsuńBardzo ciekawy. Juz nie lubie tej dawnej przyjaciółki :/
OdpowiedzUsuńM.
Może jeszcze zyska przy bliższym poznaniu. Ale kto ją tam wie... ;)
UsuńTa przyjaciółka chyba chce coś od Michała, bo jakoś tak dziwnie przypadkiem przejezdzala?
OdpowiedzUsuńA Sabina w końcu powinna powiedzieć to Michałowi, bo strasznie się męczy, kryjąc to uczucie
To był bardzo przypadkowy zbieg okoliczności. XD
UsuńSabina to szczególny przypadek. Będzie się męczyć tak długo aż samo to ją zmęczy i dopiero wtedy przestanie. Pokręcona dziewczyna. ;)
Mi też się coś nie podoba ta koleżanka Michała .. nie wiem czy ona by tak bezinteresownie do niego przyjechała ;D ale mam nadzieję że Michał jest skupiony na Sabinie ;) czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPokładanie nadziei w Michale może być niebezpieczne. W końcu to facet, na facetów nie można liczyć ;D
UsuńPrzyjaciółka!? Jasne! Już widzę co to za przyjaciółka! Agrrr czemu jak wszystko układa się tak pięknie, to potem nagle musi się skiepścić!
OdpowiedzUsuńNie no dobra, przeżywam to, ale w gruncie rzeczy bardzo się cieszę, że Sabina trafia na takie komplikacje. Jest ciekawiej i z większą niecierpliwością oczekuję na rozdziały. Jak jest za łatwo, to jest nudno, a tak… mega;D
W takiej sytuacji Sabina z pewnością nie odważy się wyznać swoich uczuć. Wigilia z bratem i Michałem mogła być świetnym pretekstem, by jakoś się do niego zbliżyć. Pewnie Damian po kolacji wyszedłby do Marty, a Sabina miałaby możliwość spędzić z Michałem więcej czasu sam na sam. No wszystko składało się iście zajebiście, to musiała się wtrącić ta ‘przyjaciółka’ i wszystko zepsuć.
Czytając ten dialog mogłam się naprawdę mocno wczuć w sytuację i odczucia Sabiny. Poczułam ten smutek, rozżalenie, uczucie, że wszystko się posypało… Nie opisałaś jej emocji jakoś szczegółowo, a mimo to, to wszystko było bardzo widoczne.
Podziwiam, że potrafiła z takim uśmiechem zaprosić tą dziewczynę razem z Michałem na kolację. Chociaż w sumie może to i dobrze? Będzie mogła wybadać teren! :D
Dziwi mnie tylko, że Damian nic nie wiedział o tej przyjaciółce Michała. Przecież gdyby wiedział, to z pewnością powiedziałby o tym siostrze. Uprzedził jakoś, że w życiu Kubiaka pojawiła się jakaś stara znajomość. Bardzo mnie ciekawi, co to za jedna! No i jak się teraz będzie zachowywać Sabina. Zdoła ukryć zazdrość? A może Michał dzięki temu zobaczy, że nie jest jej obojętny?
Bardzo niecierpliwie czekam na kolejny!
Zresztą jak zawsze ;)
Nic w życiu nie trwa wiecznie, szczególnie dobra passa i szczęście. Sabina też musi mieć pod górkę, bo inaczej się rozleniwi. XD
UsuńMówisz, że Sabina miała ukryty motyw, kiedy zapraszała przyjaciółkę Michała? A to mała spryciula! A ja myślałam, że ona tak z dobroci serca. ;D
Damian sam nie wiedział. Ona pojawiła się dopiero na meczu i sam Kubiak nie wiedział, że przyjechała. Stąd też spontaniczy uścisk na powitanie. Ale jej nie można wierzyć. Ona na pewno ma swoje ukryte motywy.
Szalejąca z zazdrości Sabina? To mogłoby być ciekawe ;D
Jak zwykle jestem, ale niewidoczna... Czytam kochana każdy epizod, jednak przy pisaniu pracy licencjackiej ciężko mi wycukać jakiś komentarz.
OdpowiedzUsuńBuziole
Wiadomo, że pisanie pracy jest ważniejsze niż blogi! Powodzenia przy tym! ;*
UsuńOdnośnie komentarza pod poprzednim rozdziałem - jestem fanką jego pośladków po jednym czy dwóch gifach. Każdy ma jakieś skrzywienie :)
OdpowiedzUsuńTo mówisz, że pojawiła się jakaś dawna znajoma? Byłoby bardzo przykro, gdybym przypadkiem zamknęła ją w szafie, którą wywieźliby do Australii. Czy wystrzelili w kosmos. Ja wiem, ze muszą być komplikacje, ale to takie strasznie wkrzające. Bo nie wmówisz mi, że Kubiemu Sabina jest obojętna. Ni po tym jak jej pomaga, jak się troszczy i jak dziwnie się zachował gdy mówił o tej laluni.
A ja ogólnie chciałabym więcej Idy w opowiadaniu. Jest przyjaciółką Sabiny i wydaje się byc naprawdę fajną dziewczyną.
A Damian? On jest najlepszy., Wygrywa nawet w pośladkami i uśmiechem Kubiego. :)
Wybacz jakość, ale jestem padnięta. Pozdrawiam i czekam na kolejny :)
Damian wygrywa z pośladkami? Sukces, Mały! Mamy sukces! XD
UsuńSama bym ja chętnie wystrzeliła w kosmos, zeby tam zakładała populację, niestety to nie fantasy :( chociaż zawsze mogę to zmienić XD
Ida jeszcze będzie. Może jest trochę poboczną postacią i nie pojawia się tak często, ale nie zapominam o niej. ;)
Troje to tłok. Sytuacja zaczyna się komplikować, nieciekawie. Znaczy - cholernie ciekawie, ale jednak kibicuję im i taki obrót spraw nie jest zbyt korzystny. Ale z drugiej strony przecież nie może być zbyt łatwo i kolorowo :) Plus dla Sabiny za zdolności aktorskie i panowanie nad emocjami:D
OdpowiedzUsuńGeneralnie rozdział jak zawsze bez zarzutu :)
Pozdrawiam
Tak, Sabina byłaby dobrą aktorką. I jeszcze nie raz to pokaże. ;D
UsuńChwilowo mamy tłok, więc będzie trzeba w krótce kogoś wyrzucić. Tylko kogo? ;D
Jak zwykle chciałam pobieżnie przeczytać poprzedni rozdział, żeby przypomnieć sobie jak się zakończył i, przy okazji, swój komentarz. Byłam pewna że skomentowałam piętnastkę, a tu taki zonk. Nadrabiam, żeby móc przeczytać 16. rozdział :)
OdpowiedzUsuńDobra, dobra. Sama też trochę dramatyzowałam na wieść o "dawnej przyjaciółce". Ale to dlatego że trzymamy stronę Sabiny, jesteśmy zaangażowane razem z nią, a że ona niekomfortowo się czuje z myślą o znajomej Miśka, my czujemy podobnie. No i to słowo - "przyjaciółka". Niewinne, ale Sabina wyczuwa pewnie w nim o wiele więcej dziwnych znaczeń. Jakby nie mógł po prostu powiedzieć jak ta dziewczyna ma na imię. No ale dobra. Moje życzenie sprzed paru dobrych rozdziałów się spełniło – wigilia z Kubiakiem! <3 Szkoda, że nie przyjdzie sam, ale próbując postawić się na miejscu Sabiny w tym ostatnim dialogu rozumiem, skąd zaproszenie przyjaciółki Kubiaka. Gdyby tego nie zaproponowała wyszłoby strasznie niezręcznie. Niezręcznie będzie też na wigilii, jeśli ta dziewczyna się zgodzi. Niby sama nie zaproponowała tego, że przyjdzie, ale czułabym się na jej miejscu jak nieproszony gość. Może sobie przypomni, że ma jakąś tam rodzinę i do nich pojedzie? Tak sobie marzę, bo już nastawiłam się na wigilię w 4 osoby u Wojtaszków :D Dużo się może zdarzyć – albo Kubi będzie ignorował tą znajomą, albo Sabinę. Albo Sabina wyjdzie z tego spotkania zwycięsko, albo znowu się załamie. Już nie będę dłużej odmawiać sobie tej przyjemności – lecę do szesnastki! :>
Masz dar do przewidywania przyszłości w tej historii. ;D Mam nadzieję, że jednak czasem uda mi się ciebie zaskoczyć.
UsuńPrzyjaciółki zwykle nie oznaczają niczego dobrego, ale zobaczymy jak będzie tym razem. Co wymyśli i co zrobi. Ta wigilia będzie nieco niezręczna na pewno, ale już Sabina coś wymyśli, żeby tak nie było. W końcu to święta, czas cudów i w ogóle. ;)