20 czerwca 2016

15.

Obudziłam się następnego dnia w swoim łóżku. Nie pamiętałam ani jak do niego dotarłam ani kiedy. Albo to Michał mnie przeniósł, albo Damian. Z tym, że jeśli to był ten drugi i zastał tego pierwszego, to miałam przechlapane. Na szczęście była niedziela, co oznaczało, że mogłam zostać jeszcze w łóżku i przez chwilę poleniuchować. Tak jak wczoraj przypuszczałam, nie byłam chora. Cieszyłam się, bo choroba w tym momencie to byłaby katastrofa, kiedy zaraz po nowym roku miałam kolejne zawody.
Myślałam dalej o wszystkim i o niczym, a jedna myśl sprawiła, że podniosłam się do pozycji pionowej. Byłam szczęśliwa. Ja naprawdę byłam szczęśliwa! A to wszystko przez trochę troski i opieki ze strony Michała! Schowałam twarz w dłoniach, wiedząc już, że nie zdołam pozbyć się tego uczucia. To nie było możliwe, kiedy tylko wyczekiwałam wspólnie spędzonych chwil.
Powiedz mu.
Głos Damiana odbił się echem w mojej głowie. Tym razem jednak nie odrzuciłam natychmiast tej myśli. Zaczęłam się zastanawiać, jak mógłby zareagować Kubiak, gdybym się odważyła. Wyśmiałby mnie? Odrzuciłby? A może… Nie. To było beznadziejne nastawianie się na coś, co nigdy się nie zdarzy. Michał nic do mnie nie czuł.
Wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni. Z łazienki dochodził mnie marny popis wokalny Damiana, na co parsknęłam śmiechem. Przygotowałam sobie kilka kanapek, widząc po brudnych naczyniach, że brat zdążył już zjeść. Nie spieszyłam się z jedzeniem. Chwilę później brat się do mnie dosiadł, szczerząc się jak głupi do sera. Uniosłam brwi do góry, nie wiedząc, o co mu chodziło.
- I jak tam, siostra? Przyjemnie się spało? – zapytał rozweselony.
Nadal nie wiedziałam, o co mu chodzi, więc pokiwałam twierdząco głową.
- Nie wiedziałem, że z Kubiaka taka dobra poduszka – zażartował, a ja momentalnie się zaczerwieniłam.
Spuściłam wzrok na swoje kanapki, jednak zaśmiałam się cicho. Ja również nie wiedziałam, że z Michała była taka dobra poduszka. Jak również nie wiedziałam, że Damian to widział.
- Ale dalej mu nie powiedziałaś, co? – zapytał już bez śladu rozbawienia.
Pokiwałam głową, zaprzeczając, na co westchnął przeciągle. To był dobry moment, żeby się przyznać. Byliśmy sami, a ja byłam zmęczona i lekko schorowana, więc gdyby nie przyjął tego zbyt dobrze, skłamałabym, że gadam od rzeczy. Ale wczoraj o tym nie pomyślałam. Zbyt dużo rzeczy mnie rozpraszało. Na przykład jego ramię, otaczające moją talię. Albo bicie jego serca zaraz przy moim uchu. Rozum przegrał z emocjami.
- Nie zaczynaj znowu – jęknęłam, zanim Damian zdążył powiedzieć choć słowo więcej. – Wiem, że muszę mu powiedzieć. Wczoraj sobie to uświadomiłam, ale nie wiem jak. Boję się tego, jak zareaguje, a nie chcę stracić jego przyjaźni. Chociaż tyle mam, to na razie wystarcza.
- Na razie tak, ale za każdym razem będzie wystarczało coraz mniej. Będziesz cierpieć nawet, gdy będzie obok ciebie. Im szybciej, tym lepiej dla ciebie – powiedział, a ja musiałam przyznać, że było coś w jego słowach. Przytulił mnie raz, a ja już chciałam tego doświadczyć po raz kolejny i kolejny.
- Czemu to jest takie trudne? – jęknęłam, opierając głowę na blacie.
- Trzeba było go wczoraj pocałować i po sprawie – zaśmiał się, a ja wcale nie pozostałam mu dłużna.
- A co z: „nie musisz mu się od razu na szyję rzucać”? – zacytowałam jego własne słowa, patrząc na niego ironicznie.
- Pieprzyć konsekwencje – rzucił szybko, szczerząc się od ucha do ucha.
Roześmiałam się głośno i kręcąc głową z politowaniem, włożyłam naczynia do zmywarki. Dobrze się mówi, ale gdybym naprawdę tak zrobiła, to wziąłby mnie za niezrównoważoną psychicznie. Poza tym, nie umiałam działać spontanicznie. Zawsze musiałam wszystko przemyśleć, poukładać. Pocałunku nie dało się przemyśleć.
- Michał pytał mnie wczoraj przed meczem, czy wyjeżdżamy gdzieś na święta – oznajmił mi brat. – Powiedziałem mu, że nie. Ale więcej się nie odezwał.
- A pytałeś go, czy on ma plany? – zaciekawiłam się.
- A chcesz go zaprosić na naszą imitację wigilii, czy co? – zaśmiał się, na co przewróciłam oczami.
- Jeśli miałby siedzieć sam w mieszkaniu, to tak. Imitacja wigilii w towarzystwie przyjaciół jest lepsza niż samotność – stwierdziłam, wzruszając ramionami.
Nie miałabym nic przeciwko towarzystwu Michała. Znając jego i Damiana byłoby przynajmniej zabawnie. To miałam jak w banku.
- Zapytaj go. – Damian spojrzał na mnie badawczo.
- Sama go zapytaj. Jak mniemam ma twój komplet kluczy, więc i tak się tutaj dzisiaj pojawi. A ja, ja to sobie chyba zaraz na długi spacer pójdę. Dobrze mi zrobi – mrugnął do mnie i skierował się do swojego pokoju. Patrzyłam za nim, nie mogąc pojąć, jak to możliwe, że on zamiast się wkurzyć na mnie, za moje infantylne uczucie do jego przyjaciela, wspiera mnie tak bardzo, jak tylko może. Chyba miałam najlepszego brata na świecie.
Ruszyłam do łazienki, zgarniając po drodze czyste ubrania. Chwilę później wyszłam i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Uczyć się nie musiałam, a przynajmniej na razie. W telewizji i tak pewnie nic wartego uwagi nie leciało, a życia towarzyskiego to ja nie miałam. Oprócz Idy nikt nie palił się do przyjaźni ze mną, z czego się w sumie cieszyłam.
Ida.
Przypomniałam sobie, że nie było jej na wczorajszym meczu. Marna ze mnie przyjaciółka, skoro od razu do niej nie zadzwoniłam.
Odebrała po którymś z kolei sygnale. Jej głos był zachrypnięty i kaszlała co kilka słów. Nie dziwiłam się, że zrezygnowała z meczu, będąc w takim stanie. Nie męczyłam jej długo. Życzyłam jej szybkiego powrotu do zdrowia i miałam się rozłączyć, jednak zmieniłam zdanie.
- Jeszcze jedno – rzuciłam szybko, by nie zdążył się rozłączyć. – Kuba wczoraj o ciebie pytał i wyglądał na całkiem rozczarowanego, kiedy cię nie zauważył na trybunach. To pa! – rozłączyłam się.
Nie mogłam się powstrzymać, by jej o tym nie wspomnieć. Może uzna, że w ten sposób Kuba zrobił ten długo wyczekiwany pierwszy krok?
Przed jedenastą zabrałam się za robienie obiadu. Sama nie wiedziałam, co mam ugotować, a zawartość lodówki nie pozostawiała wiele do życzenia. Zdecydowałam się na zapiekankę ziemniaczaną, bo po pierwsze nic innego stworzyć nie mogłam, a po drugie, nie chciało mi się stać tak długo przy kuchence. Obrałam ziemniaki, pokroiłam je, ułożyłam warstwami razem z pokrojoną kiełbasą, cebulą, serem i innymi przyprawami. Wstawiłam do piekarnika i to by było na tyle. W między czasie włączyłam sobie radio, a że byłam w mieszkaniu sama, bo Damian wcale nie żartował z tym długim spacerem, to zaczęłam sobie podśpiewywać pod nosem. Przez to wszystko nawet nie usłyszałam, że ktoś wszedł do środka, dopiero gdy do mojego cichego nucenia dołączył się nowy głos, odwróciłam się na pięcie i spojrzałam prosto na roześmianego Kubiaka. Chyba nie musiałam mówić, że jego uśmiech spowodował, że moje serce wykonywało raz za razem salto to w przód to w tył? Momentalnie zamilkłam, ale przypomniałam sobie tę sytuację z tańczeniem. Nie chciałam ponownie wyjść na głupka, więc dołączyłam do niego ponownie. Cicho, bo cicho, ale zawsze. Piosenka się skończyła, a my szczerzyliśmy się do siebie jak dwa głupki.
- Co tam pichcisz? – zapytał w końcu, zaciągając się zapachem pieczonych ziemniaków.
- Zapiekankę ziemniaczaną – zaśmiałam się. – Może nawet znajdzie się i dla ciebie kawałeczek.
- A kiełbasa w tym jest? – zapytał z udawaną powagą.
- Jest – odparłam z uśmiechem. – Z głodu po niej nie umrzesz.
- To w takim razie zostaję. A i przyniosłem klucze. – Wyciągnął z kieszeni moją własność, pomachał mi nimi przed nosem, po czym zawiesił je w odpowiednim miejscu przy drzwiach.
Uchyliłam drzwiczki piekarnika, by posypać zapiekankę po górze serem. Sięgnęłam ręką wgłęb i przypadkowo dotknęłam rozgrzanej płyty zewnętrzną stroną dłoni. Szybko cofnęłam rękę, sycząc z bólu. Michał momentalnie kucał przy mnie, trzymając moją rękę i oceniając oparzenie. Kazał mi włożyć dłoń pod zimną wodę, więc się nie spierałam. Oczywiście sama wiedziałam, co trzeba zrobić w przypadku oparzenia, ale siedziałam cicho. Być może dlatego, że zbyt przyjemnie było czuć jego troskę? Albo dotyk jego palców na mojej dłoni?
To nie było rozległe oparzenie. Bolało, fakt, ale to zawsze boli. Potem zrobi się pęcherz, a później zniknie bez śladu. Nic wielkiego, jednak Michał od razu wyszukał odpowiednią maść w apteczce, oraz gazę i bandaż. Spierałam się z nim, że sama maść w zupełności wystarczy, ale on uparł się, że trzeba to zabezpieczyć. Takie zboczenie zawodowe, że żaden uraz nie mógł zostać zlekceważony? Poddałam się jego profesjonalnej, choć nieco zbędnej opiece. Kubiak wyręczył mnie również w posypaniu zapiekanki serem oraz wyciągnięcia jej z piekarnika, kiedy już się zrobiła. Na szczęście pozwolił mi przygotować stół. Co za ulga! W duchu podśmiechiwałam się z niego, ale było mi miło, że tak się tym przejął.
Napisałam wiadomość do Damiana, że obiad jest gotowy. Napisałam mu również, że przyjmujący u nas był, a mój braciszek odpisał mi, że w takim razie zostawi nas samych. Sama już nie wiedziałam czy się cieszyć, czy płakać. Odpisałam mu, żeby potem nie rozgadywał, że nawet obiadu we własnym mieszkaniu zjeść nie może, po czym odłożyłam telefon i rozłożyłam talerze.
- Damian mi mówił, że pytałeś go o święta – zagaiłam, kiedy już jedliśmy tę zapiekankę. – My siedzimy w domu, więc jeśli masz ochotę, możesz wpaść – uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
- Byłoby miło. Miałem jechać do rodziców na całe święta, ale w wigilię mamy mecz, więc plany się trochę zmieniły – poinformował mnie.
- Od razu zaznaczam, że dwunastu potraw na stole nie będzie ani nie będzie tak dobre jak u mamy, ale postaram się – roześmiałam się, bo w sumie ta nasza nietypowa kolacja wigilijna zapowiadała się całkiem ciekawie.
- Zjem cokolwiek, byleby nie było w tym trucizny – roześmiał się. – A jak zrobisz taką zapiekankę jak dziś, to masz jak w banku, że zjem ją całą.
- Fakt faktem, dobra mi wyszła – pochwaliłam się. Nie ma to jak skromność.
- Planujecie w ogóle wyjeżdżać do rodziny? – zapytał po kolejnej chwili ciszy.
- Nie i mam nadzieję, że nic się nie zmieni – odpowiedziałam, nie ukrywając wcale ulgi, malującej się na mojej twarzy.
Roześmiał się, wyczuwając jak bardzo odpowiada mi taki układ.
- Ale Damian zobowiązał się, że w któryś dzień przyprowadzi Martę na oficjalne zapoznanie. W końcu muszę wiedzieć, pod czyją opiekę oddaję braciszka. A ty? Jedziesz potem do Wałacza?
- W tym roku chyba sobie odpuszczę. Odwiedzę rodziców później, bo odwiedziła mnie dawna przyjaciółka i głupio byłoby tak teraz wyjechać.
Jego słowa sprawiły, że zamarłam. Będzie spędzał święta z tamtą dziewczyną. Poczułam ukłucie zazdrości, ale musiałam się opanować. Nie mogłam mu zabronić spotykania się z innymi, skoro ja nie miałam odwagi, by się przyznać, co do niego czuję. Poza tym, po raz kolejny musiałam sobie przypomnieć, że Kubiak wcale nie był mną zainteresowany.
- Dawna przyjaciółka? Nigdy mi o niej nie wspominałeś. – Chciałam pociągnąć go trochę za język i dowiedzieć się, co ich tak właściwie łączyło.
- Bo to stare dzieje. Sam się zdziwiłem, kiedy ją wczoraj na meczu zobaczyłem. Wspomniała coś, że przejeżdżała i postanowiła wpaść.
Tak. Tylko przejeżdżała i pod wpływem impulsu postanowiła przyjść na mecz. Pod wpływem impulsu również postanowiła zostać na święta. Niebywałe.
- Zatrzymała się w hotelu? – zapytałam, kierowana ciekawością.
- Tak właściwie to u mnie – odpowiedział, wyglądając na lekko zmieszanego.
Tylko dlaczego się zmieszał? – pomyślałam. A potem pomyślałam o czym innym. Mianowicie o tym, że Kubiak nie może jej zostawić samej, wpadając do nas na wigilię. A to oznaczało, że albo odhaczę z listy gości Michała, albo obydwoje będę musiała zaprosić. Nie chciałam, by zostawał z nią sam na sam w wigilię. I być może kierowała mną niezdrowa i dziecinna zazdrość, ale nie mogłam do tego dopuścić.

- W takim razie zabierz ją ze sobą na tę naszą wigilię – powiedziałam z udawanym uśmiechem na ustach, choć jedyne na co miałam ochotę, to walić głową o ścianę. Mocno. I długo.




Tak cieszy się Misiek na myśl o spędzeniu świąt z Sabiną i Damianem. :D
Dzisiaj bez pośladków. XD

Chyba uda mi się niedługo skończyć całą pierwszą część. Mam teraz tydzień wolnego - bo po wystawieniu ocen w liceum już się nie chodzi do szkoły :D, no więc będę siedzieć i pisać, a wena nawet dopisuje. ;) I będę mieć również czas, żeby nareszcie ponadrabiać te gigantyczne zaległości! 



20 komentarzy:

  1. Coś mi się ta przyjaciółka nie podoba, ani trochę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię. Taki już los dawnych przyjaciółek. ;D

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy. Juz nie lubie tej dawnej przyjaciółki :/
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze zyska przy bliższym poznaniu. Ale kto ją tam wie... ;)

      Usuń
  3. Ta przyjaciółka chyba chce coś od Michała, bo jakoś tak dziwnie przypadkiem przejezdzala?
    A Sabina w końcu powinna powiedzieć to Michałowi, bo strasznie się męczy, kryjąc to uczucie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był bardzo przypadkowy zbieg okoliczności. XD
      Sabina to szczególny przypadek. Będzie się męczyć tak długo aż samo to ją zmęczy i dopiero wtedy przestanie. Pokręcona dziewczyna. ;)

      Usuń
  4. Mi też się coś nie podoba ta koleżanka Michała .. nie wiem czy ona by tak bezinteresownie do niego przyjechała ;D ale mam nadzieję że Michał jest skupiony na Sabinie ;) czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokładanie nadziei w Michale może być niebezpieczne. W końcu to facet, na facetów nie można liczyć ;D

      Usuń
  5. Przyjaciółka!? Jasne! Już widzę co to za przyjaciółka! Agrrr czemu jak wszystko układa się tak pięknie, to potem nagle musi się skiepścić!
    Nie no dobra, przeżywam to, ale w gruncie rzeczy bardzo się cieszę, że Sabina trafia na takie komplikacje. Jest ciekawiej i z większą niecierpliwością oczekuję na rozdziały. Jak jest za łatwo, to jest nudno, a tak… mega;D
    W takiej sytuacji Sabina z pewnością nie odważy się wyznać swoich uczuć. Wigilia z bratem i Michałem mogła być świetnym pretekstem, by jakoś się do niego zbliżyć. Pewnie Damian po kolacji wyszedłby do Marty, a Sabina miałaby możliwość spędzić z Michałem więcej czasu sam na sam. No wszystko składało się iście zajebiście, to musiała się wtrącić ta ‘przyjaciółka’ i wszystko zepsuć.

    Czytając ten dialog mogłam się naprawdę mocno wczuć w sytuację i odczucia Sabiny. Poczułam ten smutek, rozżalenie, uczucie, że wszystko się posypało… Nie opisałaś jej emocji jakoś szczegółowo, a mimo to, to wszystko było bardzo widoczne.
    Podziwiam, że potrafiła z takim uśmiechem zaprosić tą dziewczynę razem z Michałem na kolację. Chociaż w sumie może to i dobrze? Będzie mogła wybadać teren! :D

    Dziwi mnie tylko, że Damian nic nie wiedział o tej przyjaciółce Michała. Przecież gdyby wiedział, to z pewnością powiedziałby o tym siostrze. Uprzedził jakoś, że w życiu Kubiaka pojawiła się jakaś stara znajomość. Bardzo mnie ciekawi, co to za jedna! No i jak się teraz będzie zachowywać Sabina. Zdoła ukryć zazdrość? A może Michał dzięki temu zobaczy, że nie jest jej obojętny?
    Bardzo niecierpliwie czekam na kolejny!
    Zresztą jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic w życiu nie trwa wiecznie, szczególnie dobra passa i szczęście. Sabina też musi mieć pod górkę, bo inaczej się rozleniwi. XD
      Mówisz, że Sabina miała ukryty motyw, kiedy zapraszała przyjaciółkę Michała? A to mała spryciula! A ja myślałam, że ona tak z dobroci serca. ;D
      Damian sam nie wiedział. Ona pojawiła się dopiero na meczu i sam Kubiak nie wiedział, że przyjechała. Stąd też spontaniczy uścisk na powitanie. Ale jej nie można wierzyć. Ona na pewno ma swoje ukryte motywy.
      Szalejąca z zazdrości Sabina? To mogłoby być ciekawe ;D

      Usuń
  6. Jak zwykle jestem, ale niewidoczna... Czytam kochana każdy epizod, jednak przy pisaniu pracy licencjackiej ciężko mi wycukać jakiś komentarz.
    Buziole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że pisanie pracy jest ważniejsze niż blogi! Powodzenia przy tym! ;*

      Usuń
  7. Odnośnie komentarza pod poprzednim rozdziałem - jestem fanką jego pośladków po jednym czy dwóch gifach. Każdy ma jakieś skrzywienie :)
    To mówisz, że pojawiła się jakaś dawna znajoma? Byłoby bardzo przykro, gdybym przypadkiem zamknęła ją w szafie, którą wywieźliby do Australii. Czy wystrzelili w kosmos. Ja wiem, ze muszą być komplikacje, ale to takie strasznie wkrzające. Bo nie wmówisz mi, że Kubiemu Sabina jest obojętna. Ni po tym jak jej pomaga, jak się troszczy i jak dziwnie się zachował gdy mówił o tej laluni.
    A ja ogólnie chciałabym więcej Idy w opowiadaniu. Jest przyjaciółką Sabiny i wydaje się byc naprawdę fajną dziewczyną.
    A Damian? On jest najlepszy., Wygrywa nawet w pośladkami i uśmiechem Kubiego. :)
    Wybacz jakość, ale jestem padnięta. Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damian wygrywa z pośladkami? Sukces, Mały! Mamy sukces! XD
      Sama bym ja chętnie wystrzeliła w kosmos, zeby tam zakładała populację, niestety to nie fantasy :( chociaż zawsze mogę to zmienić XD
      Ida jeszcze będzie. Może jest trochę poboczną postacią i nie pojawia się tak często, ale nie zapominam o niej. ;)

      Usuń
  8. Troje to tłok. Sytuacja zaczyna się komplikować, nieciekawie. Znaczy - cholernie ciekawie, ale jednak kibicuję im i taki obrót spraw nie jest zbyt korzystny. Ale z drugiej strony przecież nie może być zbyt łatwo i kolorowo :) Plus dla Sabiny za zdolności aktorskie i panowanie nad emocjami:D
    Generalnie rozdział jak zawsze bez zarzutu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Sabina byłaby dobrą aktorką. I jeszcze nie raz to pokaże. ;D
      Chwilowo mamy tłok, więc będzie trzeba w krótce kogoś wyrzucić. Tylko kogo? ;D

      Usuń
  9. Jak zwykle chciałam pobieżnie przeczytać poprzedni rozdział, żeby przypomnieć sobie jak się zakończył i, przy okazji, swój komentarz. Byłam pewna że skomentowałam piętnastkę, a tu taki zonk. Nadrabiam, żeby móc przeczytać 16. rozdział :)
    Dobra, dobra. Sama też trochę dramatyzowałam na wieść o "dawnej przyjaciółce". Ale to dlatego że trzymamy stronę Sabiny, jesteśmy zaangażowane razem z nią, a że ona niekomfortowo się czuje z myślą o znajomej Miśka, my czujemy podobnie. No i to słowo - "przyjaciółka". Niewinne, ale Sabina wyczuwa pewnie w nim o wiele więcej dziwnych znaczeń. Jakby nie mógł po prostu powiedzieć jak ta dziewczyna ma na imię. No ale dobra. Moje życzenie sprzed paru dobrych rozdziałów się spełniło – wigilia z Kubiakiem! <3 Szkoda, że nie przyjdzie sam, ale próbując postawić się na miejscu Sabiny w tym ostatnim dialogu rozumiem, skąd zaproszenie przyjaciółki Kubiaka. Gdyby tego nie zaproponowała wyszłoby strasznie niezręcznie. Niezręcznie będzie też na wigilii, jeśli ta dziewczyna się zgodzi. Niby sama nie zaproponowała tego, że przyjdzie, ale czułabym się na jej miejscu jak nieproszony gość. Może sobie przypomni, że ma jakąś tam rodzinę i do nich pojedzie? Tak sobie marzę, bo już nastawiłam się na wigilię w 4 osoby u Wojtaszków :D Dużo się może zdarzyć – albo Kubi będzie ignorował tą znajomą, albo Sabinę. Albo Sabina wyjdzie z tego spotkania zwycięsko, albo znowu się załamie. Już nie będę dłużej odmawiać sobie tej przyjemności – lecę do szesnastki! :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz dar do przewidywania przyszłości w tej historii. ;D Mam nadzieję, że jednak czasem uda mi się ciebie zaskoczyć.
      Przyjaciółki zwykle nie oznaczają niczego dobrego, ale zobaczymy jak będzie tym razem. Co wymyśli i co zrobi. Ta wigilia będzie nieco niezręczna na pewno, ale już Sabina coś wymyśli, żeby tak nie było. W końcu to święta, czas cudów i w ogóle. ;)

      Usuń