20 stycznia 2018

[II] 03.

Myślałam, że w ciągu ostatnich lat pokonałam swoją nastoletnią nieśmiałość. Chyba jednak się myliłam. Bo kiedy wzrok wszystkich skierował się na mnie, moim pierwszym odruchem było opuszczenie głowy w dół tak, by włosy opadły mi na twarz, zasłaniając ją. Tylko, że ta mała sztuczka nie działała już tak samo jak kiedyś, bo moje włosy były zdecydowanie krótsze niż wtedy. Westchnęłam, komentując w ten sposób swoją własną głupotę.  
Miałam zachowywać się naturalnie wobec Michała. Unikanie go nie było naturalne. Tym bardziej, że wszyscy nam się przyglądali i zapewne czuli napięcie między nami. Ciężko go było nie czuć. 
Odwróciłam się za siebie i uśmiechnęłam do niego i do Kuby, który stał zaraz za nim. Zdziwiła mnie obecność Popiwczaka, myślałam, że Lebedew nie pozwolił mu na wyjazd.  
 Cześć  powiedziałam do obu, zastanawiając się, ile czasu minie, nim któryś z chłopaków mnie wsypie przed Kubą i chłopak się na mnie odegra. 
Ale jego uwaga skierowała się na Idę. Dziewczyna siedziała obok mnie z założonymi rękami i uniesionymi brwiami, czekając aż jej chłopak ją zauważy. Teraz wszyscy patrzyli na tę dwójkę, a w szczególności na Kubę, który nagle stał się mniej pewny siebie. Ida wiedziała, jak go sobie wytresować. 
Popiwczak podszedł do niej i pochylił się, by ją pocałować w policzek, przy okazji wypinając się w moją stronę. Odsunęłam się w bok, próbując uniknąć bliższego kontaktu z jego tyłkiem. Chłopak robił to specjalnie.  
Kuba, idioto! zawołałam już prawie leżąc na tym krześle. Zabieraj ten kuper sprzed mojej twarzy! 
Wszyscy chichotali jak nienormalni, a ja naprawdę zaczynałam się czuć głupio. W końcu uratował mnie Damian, który się nie patyczkował, tylko wyciągnął rękę przed siebie i ścisnął z uczuciem pośladek Popiwczaka. 
Boże, co jeden to gorszy.  
Kuba pisnął jak mała dziewczynka, patrząc z wyrzutem na Damiana, reszta gruchnęła śmiechem, a ja w końcu mogłam normalnie usiąść. Nie na długo. Bo jak się okazało, dla jednej osoby miejsca zabrakło. Kuba wziął Idę na kolana, ale został jeszcze Michał.  
Siadaj zwróciłam się do niego, podnosząc się.  
Dopiero, gdy wszyscy na mnie zerknęli zdziwieni, zorientowałam się, że to trochę jakbym mu proponowała, by wziął mnie na kolana. Nie to miałam na myśli. 
Suń tyłek, Damian. 
Przesunął się trochę na kanapie i tyle mi wystarczyło, by przysiąść na jej brzegu. Michał widząc, że znalazłam dla siebie miejsce, zajął zwolnione przeze mnie krzesło. Wydawało mi się, że mruknął coś pod nosem, ale w tym samym czasie towarzystwo znowu się rozgadało i nie dosłyszałam. Moje nowe miejsce nie było wcale takie wygodne. Siedzenie na jednym pośladku szybko dało mi się we znaki. 
Może jednak chcesz usiąść na moich kolanach, Sabina?  
Włodarczyk naprawdę nie miał za grosz wyczucia. Jego pełen zadowolenia uśmieszek sprawił, że zacisnęłam usta w cienką linię, nie chcą znowu dać mu się wyprowadzić z równowagi. Zamiast tego zerknęłam na brata. 
Naprawdę, Damian, znalazłbyś sobie normalnych znajomych. 
 Wydawał się być rozgarnięty, ale widocznie pierwsze wrażenie było mylące podjął mój brat, biorąc moją stronę. 
Włodarczykowi ponownie zrzedła mina. Ile jeszcze razy będę musiała mu dogadać, żeby dał sobie z tym spokój? Widziałam go może trzeci raz na oczy i nie znałam go właściwie wcale. A on zachowywał się jakbyśmy byli przyjaciółmi z piaskownicy. I nie pasowało mi to ani trochę. 
To teraz powiesz nam, skąd się wzięła ta twoja złośliwość? zwrócił się do mnie Malinowski. 
Nie jestem złośliwa mruknęłam pod nosem. Damian i Kuba spojrzeli na mnie znacząco dokładnie w tym samym czasie. Parsknęłam śmiechem, widząc to i wzruszyłam ramionami. Ja tylko zaczęłam odpłacać się ludziom tym samym, co oni wciskają mi. Dla przykładu, Kuba codziennie rozładowuje na mnie swoją frustrację, więc, żeby nie było, że tylko moja strona jest pokrzywdzona, zaczęłam go wkurzać.  
Jakie frustracje, Kubuś? Seksualne?  
W pomieszczeniu pełnym dorosłych facetów w końcu musiał pojawić się ten temat. Wywróciłam oczami, ale już nikt nie zwracał na mnie uwagi. Skupili się na biednym Popiwczaku, który usiłował wytłumaczyć im, jakie frustracje miałam na myśli, ale marnie mu to szło, bo nie chcieli go nawet do słowa dopuścić. Zrobił się czerwony na twarzy i próbował schować się za Idą, która śmiała się z niego w najlepsze. 
To ty z frustracjami do mojej najlepszej przyjaciółki się zwracasz?  
Wycofałam się nieco z tematu, obserwując towarzystwo. Wszyscy świetnie się bawili. Oprócz jednej osoby, która w ogóle się nie odzywała.  
Ukradkiem przypatrywałam się Michałowi. Zmienił się. Jego rysy twarzy znacznie się wyostrzyły, przez co jego twarz wydawała się bardziej pociągła. Miałam też wrażenie, że schudł. Nadal był dobrze umięśniony, ale koszula i tak zwisała na nim luźno.  
I jego oczy... Zauważyłam to już wczoraj. Były jakby głębsze, ciemniejsze. Sama nie wiedziałam, jak to określić. Po prostu coś się w nich zmieniło. Tak jak i w samym Michale. 
Pięć lat, szczególnie spędzonych w zakładzie karnym, nie może pozostawić człowieka bez szwanku. Ale Michał, mimo że na pozór wydawał się jedynie wydorośleć przez te lata, zdecydowanie stał się bardziej milczący. I zdystansowany. Trochę nieobecny. 
W końcu porzuciłam pozory i przestałam udawać, że na niego nie patrzę, ale on i tak nie zdawał sobie z tego sprawy. Skanowałam jego twarz, podczas gdy on trwał w całkowitym bezruchu. Wyłapałam bliznę na lewym policzku, tuż pod okiem. Nie była duża, właściwie ledwo dało się ją zauważyć, ale kiedy zdałam sobie sprawę z jej istnienia, coś zakuło mnie w klatce piersiowej. Tej blizny nie było tam wcześniej. 
Nagle salon Damiana wydał mi się zbyt ciasny. Zaczęło mi brakować oddechu, kiedy uderzyła we mnie fala ciepła. Ledwo kontrolowałam swoją rękę, którą wyciągnęłam po swoją szklankę. Chciałam zachować pozory, dlatego udawałam, że po prostu odnoszę pustą szklankę, a nie uciekam.  
W kuchni odłożyłam szklankę do zlewu i złapałam za blat szafki, oddychając głęboko. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Czy to był swego rodzaju atak paniki? Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się nic podobnego. Otworzyłam okno na oścież i stałam tak chwilę. Chociaż dzień był upalny, kiedy słońce już zaszło, zaczęło robić się chłodno. Ale w ogóle tego nie odczuwałam.  
Czemu uciekłaś? 
Już chciałam się kłócić, że wcale nie uciekłam, ale to był Damian. On i tak wiedział swoje i znał mnie jak nikt inny. Westchnęłam tylko, bo nie wiedziałam, co powiedzieć. 
Przepraszam, że cię nie uprzedziłem – zaczął mój brat, opierając się o blat obok mnie. Spojrzałam na niego z niezrozumieniem. Że Michał będzie... 
Fakt, nie uprzedzał, ale to było logiczne, że zaprosi swojego najlepszego przyjaciela. Mogłam się tego spodziewać, chociaż z jakiegoś powodu nawet o tym nie pomyślałam. 
Daj spokój mruknęłam pod nosem. 
Przez chwilę panowała między nami cisza, a Damian spoglądał na mnie wcale się z tym nie kryjąc.  
Wiedziałaś, że już wyszedł, prawda? drążył temat dalej. Nie wydawałaś się wcale zaskoczona jego obecnością. 
Damian powinien zrezygnować z obijania się o siatkarskie parkiety i założyć agencję detektywistyczną. Z tym swoim wścibskim nosem miałby pewność, że zawsze dojdzie do prawdy. 
 Widziałam go wczoraj powiedziałam, zniżając głos do szeptu. Nie chciałam, by ktokolwiek inny zauważył, jak bardzo drżał mi głos przy tych słowach. 
I? 
I nic.  
Jak to nic? 
A spodziewałeś się, że rzucę się na niego albo on na mnie i będzie jak dawniej?  
Nie pokiwał przecząco głową, patrząc na mnie z troską. Ale pogadaliście? 
Tym razem to ja zaprzeczyłam ruchem głowy. 
W ogóle się do mnie nie odezwał. Stał i patrzył na mnie, a ja nie potrafiłam tego wytrzymać. Tej ciszy. Chyba uciekłam. 
 Sabina...  w jego głosie słyszałam współczucie, dlatego nie pozwoliłam mu mówić dalej. 
Nie, Damian  przerwałam mu.  Ja wiem, że życie to nie bajka i nie zawsze jest kolorowo. Po prostu nadal potrzebuję sobie to wszystko ułożyć w głowie. 
Jak do niego dzwoniłem wczoraj, powiedział, że raczej nie przyjedzie. Sam jestem zdziwiony, że jednak się pojawił.
Zaczęłam się zastanawiać, czy jego decyzja miała coś wspólnego ze mną. Może nie chciał mi się pokazywać na oczy, a z pewnością wiedział, że tu będę. Ale potem pokrzyżowałam mu plany, pojawiając się w mieszkaniu jego ojca.
A może po prostu znowu za dużo sobie wyobrażałam.
Jedno tylko nie dawało mi spokoju.
Kiedy Michał wyszedł z aresztu?
Ciągle miałam wrażenie, że wszyscy wiedzieli o tym, że Michał wyszedł. Że tylko ja żyłam w nieświadomości i właśnie dlatego bali się, jak zareaguję.
Ponad tydzień temu mruknął niechętnie Damian.
Uniosłam brwi ze zdziwienia, patrząc na niego z wyrzutem. Dlaczego mi nie powiedział? Jakoś bym się na to przygotowała. A tak? Mam w głowie całkowity chaos.
Nie wiedziałem, jak ci powiedzieć. Przez telefon nie wypadało, a nie mieliśmy się jak spotkać. Myślałem, że spotkacie się tutaj, ale on miał się nie pojawić, więc pomyślałem, że dzisiaj ci to jakoś przekażę…
No już, nie tłumacz się. Nie jestem zła.
Byłam tylko oszołomiona. Najprawdopodobniej przez tydzień kursowałam między Żorami i Jastrzębiem, nie zdając sobie sprawy, że Michał był tak niedaleko ode mnie. I nie dał znaku życia. Nie próbował się ze mną skontaktować w żaden sposób. Sama świadomość spowodowała, że coś mnie zakuło w sercu.
Damian objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Oparłam głowę na jego ramieniu, czując się odrobinę lepiej, bo wiedziałam, że mam jego wsparcie.  
A co to za przytulanie? Marta weszła do kuchni i spojrzała na nas z uśmiechem. Mogę też?  
Damian wyciągnął drugie ramię w jej stronę, a ona zwinnie się pod nie wsunęła. 
Teraz mam dwie kobiety przy swoim boku i żadna nie chce mi obić twarzy  zażartował, a my z Martą spojrzałyśmy po sobie znacząco i jednocześnie przerzuciłyśmy wzrok na Damiana.  Dlaczego macie taki szatański wzrok? I to obie? Chyba czas się ewakuować. Żegnam panie  powiedział i puścił nas, kierując się do salonu. 
Pomożesz mi z sałatkami? zapytała Marta, nadal rozbawiona zachowaniem swojego narzeczonego.  
Jasne  odpowiedziałam i wzięłyśmy się do roboty. 
 Wszyscy panowie przywitali jedzenie pomrukiem zadowolenia, od razu nakładając sobie solidne porcje na talerze. Dobrze, że Marta zdążyła się przyzwyczaić do tych ich wielokomorowych żołądków i przygotowała naprawdę sporo tych sałatek i przekąsek. Jak na wesele…
A w temacie wesela, zanotowałam sobie w pamięci, by zapytać mojego brata, jak długo zamierza jeszcze targać Martę po całej Polsce z pierścionkiem zaręczynowym zamiast obrączki na palcu. Ma już prawie trzydzieści lat na karku, więc chyba najwyższy czas się ustatkować. Miałam pewność, że Damian kocha Martę, a ona kocha jego. Nie wiedziałam tylko, na co czekają. Sześć lat to całkiem przyzwoity staż. Na ich miejscu nie potrzebowałabym ani chwili dłużej, by bliżej poznać swoją drugą połówkę. Po sześciu latach znałabym ją już wystarczająco dobrze, by zdecydować, czy chcę z nią spędzić resztę życia.
No chyba, że większość z tego czasu bylibyśmy odseparowani od siebie…
Czas mijał nieubłaganie. Ale chociaż się starałam, nie potrafiłam zbyt długo wytrzymać w obecności Michała. Mimo, że przez większość czasu siedział cicho i tylko śledził rozmowy, nie dodając nic od siebie, byłam aż nadto świadoma jego obecności. Nie potrafiłam powstrzymać swoich oczu, które co chwilę kierowały się w jego stronę zupełnie bez udziału świadomości. Miałam trzymać wspomnienia na wodzy, przestać żyć tym, co było kiedyś, a tymczasem za każdym razem, gdy na niego patrzyłam, dostrzegałam zmianę w nim, a ona z kolei powodowała, że lawinowo nawiedzały mnie wspomnienia tego, co było kiedyś.  
Rozpamiętywanie naszych czułych pocałunków i momentów uniesień, kiedy otaczał mnie tłum ludzi, nie było najlepszym pomysłem. Zdawałam sobie z tego sprawę, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Dlatego w końcu wstałam z miejsca, trącając łokciem Damiana. Zrozumiał przekaz i wyszedł za mną z salonu.  
Gdzieś się wybierasz? zapytał ze zdziwieniem, kiedy sięgnęłam po swoją dżinsową kurtkę. 
Idę się przewietrzyć. 
Zbyt duszno tu? 
Pytanie brata miało drugie dno. I doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Pytał o konkretną osobę. Skinęłam tylko głową, a on o więcej nie pytał. 
Tylko nie przepadnij znowu jak kamień w wodę rzucił jeszcze zanim wyszłam. Roześmiałam się pod nosem. Taka już była moja przypadłość, że zwykle, gdy potrzebowałam przewietrzyć głowę, miałam zbyt wiele myśli do ułożenia i w efekcie znikałam na długie godziny.
Tym razem potrzebowałam po prostu chwili samotności, żeby znowu jak mantrę powtarzać sobie, że za nic nie mogę naciskać Michała. Że nie mogę mieć do niego pretensji. Że on potrzebuje czasu. Ale naprawdę coraz trudniej było mi przekonać samą siebie, że tylko o to chodziło. O czas.
Nie odeszłam zbyt daleko od bloku Damiana. W pobliżu był park, a mi do szczęścia wystarczyła ławka i względna cisza, by odciąć się od świata rzeczywistego i przenieść do swojego własnego.
Nie na długo. Do rzeczywistości sprowadził mnie cichy głos, który od razu rozpoznałam.
Mogę?
I dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo odpłynęłam. Nieświadomie nawet zamknęłam oczy i odchyliłam głowę w tył. Pewnie dla przechodniów stanowiłam dość dziwny widok. Ale to Warszawa.
Starałam się ukryć swoje zaskoczenie, kiedy Michał nie czekając na moją odpowiedź, usiadł obok mnie.
I milczał. Znowu.
A mnie do głowy przyszła pewna myśl. Nie przy każdym ma się odwagę milczeć. Tylko przy tych, którzy tę ciszę potrafią zrozumieć.
Dlatego tym razem ja również milczałam.




3 komentarze:

  1. Nie no! Teraz to musisz dodać następny bo długo nie wytrzymam..

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nie przy każdym ma się odwagę milczeć. Tylko przy tych, którzy tę ciszę potrafią zrozumieć" - za to zdanie dałabym Ci literacką nagrodę Nobla, serio :D To jest tak mądre, życiowe, że aż kilka razy to przeczytałam, żeby dobrze zapamiętać. W sumie to pomyślałam sobie, że Ty nie raz wtrącasz w rozdziały takie różne mądre sentencje i że to też tworzy siłę Twojego opowiadania ;)

    A wracając do treści, trochę dziwi mnie zachowanie chłopaków. Nikt nic nie gada do Michała, nikt o nic nie pyta. Udają trochę, że wszystko jest po staremu, ale przecież nie jest. Chyba, że oni już wcześniej przeprowadzili z nim jakąś rozmowę, okazali radość, że wrócił, a teraz po prostu nie roztrząsają starych ran i nie wracają do tematu. No nie wiem, może...
    W każdym razie nie będę oryginalna, ale powiem, że szalenie ciekawi mnie, co będzie potem i jak się to wszystko rozwinie z n i Michałem ;D
    Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń