Moment, w którym Michał wstał z
miejsca i oznajmił, że będzie się już zbierał, nadszedł, jak dla mnie, zbyt
szybko. Bo to oznaczało, że już czas wyznać to, co leżało mi na sercu.
Odprowadziłam go pod drzwi i pożegnałam się z nim buziakiem w policzek, przy okazji
zaciągając się jego zapachem. To była magiczna chwila. Może ostatnia taka.
Dlatego cieszyłam się z niej podwójnie. Zamknęłam za nim drzwi i wróciłam do
salonu, zbierając już potrawy ze stołu. Było zbyt późno, by ktokolwiek miał
ochotę na jedzenie. Ułożyłam półmiski na blacie, chcąc wrócić się po resztę,
ale wpadłam na Damiana.
Brat uśmiechnął się do mnie i
zlustrował mnie swoim przenikliwym spojrzeniem. Czuł, że coś się święci, a ja
nie zamierzałam go okłamywać.
- To ten moment, prawda? – zapytał jedynie.
Pokiwałam twierdząco głową,
uśmiechając się dyskretnie. Byłam nieobecna. Moje serce wyszło razem z
Kubiakiem i próbowało jak najszybciej przyciągnąć mnie do niego. Z politowaniem
prychnęłam nad swoją głupotą. Znów wyobrażałam sobie za wiele, a to nie było mi
wcale potrzebne.
- Więc odłóż to jedzenie i zajmij
się tym, co naprawdę ważne – powiedział, kładąc mi ręce na ramiona i popychając
mnie w stronę mojego pokoju. Nie opierałam się zbytnio. Zaczynałam lekko
panikować i rozmyślać nad tym, jak przekazać to, co czułam Michałowi.
Tak prosto z mostu? A może po prostu opowiedzieć mu, kiedy się to zaczęło i
dlaczego? Lepiej mieć to szybko z głowy, czy nie spieszyć się i dobierać
ostrożnie słowa?
Znów niepotrzebnie się
nakręcałam.
Pokręciłam głową zrezygnowana,
chwytając w dłoń torebkę z prezentem dla niego. Usiadłam jeszcze na łóżku,
przesuwając między palcami sznureczek ucha i uciekając myślami daleko stąd. To
był dla mnie pierwszy raz. Pierwsze zakochanie, pierwsze wyznanie, pierwsza
taka rozmowa. Nie wiedziałam, czy podołam. A co jeśli zrobię z siebie tylko
kretynkę? Nie chciałam wyjść przed Kubiakiem na rozhisteryzowaną dziewczynkę,
która sama nie wie, co czuje. Już i tak była między nami różnica pięciu lat, a
to dość sporo. Nie chciałam jej jeszcze powiększać swoją nastoletnią głupotą.
Przypomniałam sobie tak dobrze
znane mi słowa. Postaraj się.
Przypomniałam sobie mamę i jej wiarę we mnie. Ona zawsze mnie wspierała, nigdy
nie opuściła żadnych moich zawodów, choć w tym samym czasie Damian miał swoje
mecze. Rodzice nigdy nie dali nam odczuć, że któreś z nas jest ważniejsze. Ich
miłość do nas była jedna, wspólna. Obdarzali nas oboje wielką miłością. Skoro
oni dali radę, to dlaczego ja miałabym sobie nie dać? Sytuacje były zgoła inne,
ale zasada ta sama. Miłości nie da się wyuczyć, ją trzeba poczuć i dać jej się
ponieść. Ona podpowie, co trzeba zrobić dalej.
I dałam się ponieść. Odetchnęłam
głęboko, wstałam, wygładziłam dłonią sukienkę i ruszyłam na wyższe piętro, choć
strach nadal się mościł w moim umyśle.
Zanim wyszłam, Damian posłał mi
pokrzepiający uśmiech i życzył powodzenia. Marta nie odezwała się ani słowem,
ale po samym wyrazie jej twarzy zrozumiałam, że wiedziała, co się święci. Albo
zauważyła sama, albo powiedział jej Damian. W każdym bądź razie cieszyłam się,
że mnie wspierała.
Stanęłam przed drzwiami
przyjmującego. Zabrakło mi odwagi, żeby od razu zapukać, ale spojrzałam w dół,
na trzymany w ręku prezent. Musiałam mu go wręczyć tak czy siak. I tę całą
akcję z koszulką też musiałam zakończyć. Właśnie dlatego ją założyłam.
Powiedziałam A, czas by dopowiedzieć również B.
Zapukałam.
Dosłownie parę sekund później
otworzył mi Michał, który w dłoniach również trzymał jakąś torebkę. Przyszło mi
do głowy, że może Monika wcale nie wyjechała i im przeszkadzam, jednak szybko
odrzuciłam tę myśl, kiedy siatkarz uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę do
środka.
- Właśnie miałem do ciebie iść –
uśmiechnął się uroczo, nadal nie puszczając mojej dłoni, dopóki nie znalazłam
się w salonie, siedząc na kanapie zaraz obok niego. – Nie jest to nic
wielkiego. Mam jednak nadzieję, że ci się spodoba.
Wręczył mi prezent w
jasnoniebieskiej torebce, a ja wpatrywałam się w niego z lekkim uśmiechem na
ustach. Więc to jednak dla mnie… Szybko spuściłam wzrok, zdając sobie sprawę,
że wpatruję się w jego niebieskie tęczówki zdecydowanie zbyt długo. Przyjęłam
prezent i odłożyłam go obok siebie. Nie chciałam teraz go otwierać. Nie
chciałam się rozpraszać.
- To dobrze, bo ja również nie
mam dla ciebie sztabki złota – zaśmiałam się. – Jakby co, możesz go po prostu
wyrzucić. Masz na to moją zgodę – przekazałam mu podarunek i lekko się spięłam.
Czas na trudniejszą część tego
spotkania.
Już otwierałam usta, żeby
powiedzieć tych kilka, jakże ważnych słów, ale nie zdążyłam. Przerwał mi Michał.
- Napijesz się herbaty?
W tym momencie znienawidziłam
swój ulubiony napój. Gdyby nie to, miałabym już za sobą wyznawanie swoich
uczuć. Kubiak wiedziałby, co czułam i pewnie patrzyłby na mnie w wyrazie szoku,
zdezorientowania, a potem wypowiedziałby zabarwione kpiną: Że co proszę? I
rozśmiałby mi się w twarz.
Przełknęłam ciężko ślinę, czując
jak ogarnia mnie panika, ale pokręciłam przecząco głową. To nie herbaty
potrzebowałam.
- Możesz usiąść? – zapytałam,
patrząc na niego i błagając go spojrzeniem, by mi tego nie utrudniał. Chyba to
zauważył, bo spełnił moją prośbę bez żadnego gadania.
- Co się dzieje? – Czułam jego
przenikliwy wzrok na twarzy, choć nie potrafiłam unieść powiek, by się o tym
przekonać.
Ciężko było się przełamać. Ciężko
było wykonać ruch, który mógł mnie pozbawić prawdziwego przyjaciela. Bo Kubiak
był moim przyjacielem. Jedno słowo, a zrobiłby dla mnie wszystko. Dwa słowa i
mogłam to bezpowrotnie zniszczyć.
- Sabina, popatrz na mnie –
uniósł lekko mój podbródek, zmuszając tym samym do nawiązania z nim kontaktu
wzrokowego. Jego dotyk na mojej skórze był taki miły, ciepły i elektryzujący.
Nie potrafiłam się przed nim bronić. Uległam. Zatopiłam się w jego spojrzeniu,
próbując odnaleźć w nim swoją odwagę. I znalazłam, a słowa popłynęły same.
- Nie przyszłam tu tylko po to,
by dać ci prezent. Przyszłam, bo muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego. Ale
się boję, wiesz? To tylko kilka słów, ale niosą ze sobą tak wiele konsekwencji…
- urwałam na chwilę, wciąż wpatrując się głęboko w jego oczy. Nie odrywałam się
od nich ani na chwilę, czerpiąc siłę z ich blasku. – Zakochałam się w tobie.
Zalała mnie nieopisana ulga.
Świadomość, że w końcu podzieliłam się z nim tym uczuciem była jak
zaczerpnięcie świeżego powietrza do płuc, całkowicie obezwładniająca. Poddałam
się na chwilę temu uczuciu, chcąc zapamiętać go całą sobą i wspominać raz za
razem w gorszych chwilach. Ale otrzeźwienie przyszło wraz z rozszerzeniem się
źrenic Michała w wyrazie całkowitego zaskoczenia. Moja chwila szczęścia nie
potrwała więc zbyt długo.
Szukałam w wyrazie jego twarzy
jakiegoś znaku, co do jego odczuć, ale nie potrafiłam z niej wyczytać nic
konkretnego. Wpatrywał się we mnie mocno, jakby chciał upewnić się, że słowa,
które słyszał, naprawdę wyszły z moich ust. W momencie przypomniałam sobie, jak
wiele nas od siebie dzieliło.
- Ale to niczego nie zmienia. Nie
oczekuję niczego od ciebie. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie będziemy razem i
nie robię sobie żadnych nadziei. Chciałam, żebyś wiedział, bo nie potrafiłam
cię okłamywać – zamilkłam, nadal wpatrując się w te przeklęte niebieskie oczy
siatkarza, zastygłe w wyrazie zdumienia. To mnie otrzeźwiło. – Pójdę już –
rzuciłam szybko, przerywając kontakt wzrokowy. Chwyciłam torebkę i w mgnieniu
oka znalazłam się za drzwiami, ignorując wołanie Michała i jego kroki, gdy
ruszył za mną. Nie zostałam dłużej, by usłyszeć jego drżący szept.
- Sabina, nie… Nie zostawiaj mnie
tak.
Jak torpeda wpadłam do
mieszkania, zamykając drzwi na klucz za sobą. Damian zrobił wielkie oczy na mój
widok, ale nie odezwał się słowem. Chyba nie spodziewał się zobaczyć mnie w
takim stanie. Pokręciłam jedynie głową, próbując powiedzieć, że wszystko było w
porządku i nie musiał się o mnie martwić, ale czy to była prawda? Tak
właściwie, to sama nie wiedziałam, jak się czułam, bo emocje we mnie szalały,
latając jak stado wkurzonych os.
Już spokojniej weszłam do pokoju,
od razu siadając na łóżku i chowając twarz w dłoniach. Nie żałowałam. Jedynie
przeżywałam to, co miało teraz nastąpić i być może nawet opłakiwałam
okoliczności, w jakich przyjaźń między mną a Michałem się skruszyła.
Damian przysiadł obok mnie, choć
nawet nie zauważyłam, że wszedł do pokoju. Objął mnie ramieniem, dodając
otuchy.
- Opowiadaj – polecił, nie bawiąc
się w podchody.
I powiedziałam mu dokładnie, co
zaszło w salonie przyjmującego, próbując uporządkować myśli.
- Tak po prostu uciekłaś?
Kiwnęłam głową.
- Zostawiałaś go tam samego?
Znów kiwnęłam.
- A on wołał za tobą?
I raz jeszcze.
- Więc co to za torebka?
I znów… Zaraz. Torebka?
Spojrzałam na swoje kolana,
między którymi zgniatałam jasnoniebieską rzecz. Bałam się zobaczyć, co było w
środku już wcześniej. Teraz byłam przerażona tym, co tam mogłam zastać.
- Prezent. Od niego – wyjaśniłam
krótko.
- I co to takiego? – dopytywał
Damian, dla którego tak ogólnikowe stwierdzenia były niewystarczające.
- Nie mam pojęcia. Jeszcze nie
sprawdzałam.
- To na co czekasz! – zatarł
dłonie z takim entuzjazmem, jakby co najmniej spodziewał się, że w środku naprawdę
znajdzie sztabkę złota. – No nie patrz tak, otwieraj!
Posłuchałam. Wyciągnęłam ze
środka czarne, podłużne pudełeczko, modląc się w duchu, by nie była to
biżuteria z białego złota, w której się zakocham również szybko i mocno jak w
nim i nie będę chciała jej oddać. Z resztą ja nie nosiłam biżuterii. Nie na co
dzień.
Położyłam pudełeczko na swoich
kolanach, niepewna, co dalej robić. Damian spojrzeniem ponaglał mnie, bym jak
najszybciej zdjęła wieczko, bo inaczej on sam gotów był to zrobić. Westchnęłam
przeciągle i pokonałam ostatnią przeszkodę, dzielącą mnie od prawdy. Zanim
spojrzałam, co znajdowało się w środku, przeniosłam wzrok na Damiana, który
zmarszczył brwi w wyrazie niezrozumienia. Przełknęłam ślinę, obawiając się
tego, co zobaczę. Ale ciekawość zwyciężyła. Spuściłam wzrok w dół i zamarłam.
Figurka.
Nie byle jaka. Drewniana,
podłużna, przedstawiająca dziewczynę z syrenim ogonem, która pośród fal
odginała się w tył, unosząc twarz ku górze i wypuszczając z płuc bańki
powietrza. Jej ogon zawijał się również ku górze, stanowiąc podstawkę figury.
Wzięłam ją delikatnie do rąk,
bojąc się, że najmniejszy ruch może spowodować jej zniszczenie, po czym
obejrzałam ją dokładnie. Nie mogłam wyjść z zachwytu nad tym prezentem. Byłam
pewna, że w żadnym sklepie nie spotkałam się z tym dziełem sztuki. Czy to
możliwe, by była wykonana na specjalne zamówienie? Przyjrzałam się twarzy
syreny i ponownie zaniemówiłam. Rysy twarzy były znajome. Były moje.
Spojrzałam na pudełko, z którego
wyciągnęłam tę piękną figurkę. Tak, jak się spodziewałam, na jego dnie
dostrzegłam małą karteczkę, złożoną na pół. Wyciągnęłam ją drżącą ręką, po czym
zaśmiałam się głośno i radośnie.
Napisano na niej tylko trzy
słowa.
'Nazwij ją Arielka.'
A/n: Dobra wiadomość! Kilka
kolejnych rozdziałów będę dodawać tak mniej więcej co 8 dni. Do 20 sierpnia.
Potem kolejny będzie 5 września i później już w układzie 5 i 20 dzień miesiąca.
Okej?
Miałam tak wiele gifów z zaskoczonym Michałem, że nie wiedziałam, który
wybrać. Ale ten chyba pasuje, co? ;D
I chyba znalazłam naszą Sabinę. Emilia Clarke, aktorka. Ostatnio chyba
bardziej znana dzięki fantastycznemu filmowi ‘Me Befor You’. Polecam tak
nawiasem mówiąc! ;D Poniżej zdjęcie, więc napiszcie, co sądzicie. Pasuje, czy
szukać dalej?
Przezywałam to razem z Sabiną. Ciesze się, że powiedziała wszystko Michałowi, a może on też chciał jej coś powiedzieć, tylko nie zdążył?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Rozdział świetny, w sumie jak zawsze. Sabina w końcu postanowiła wyznać swoje uczucie, ale po co ta ucieczka? Michał zapewne chciał coś jej powiedzieć, ale nie zdążył. :(
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie tę figurkę od Miśka i stwierdzam, że prezent musiał być bardzo ładny, a "Nazwij ją Arielka." sprawiło, że się szczerze uśmiechnęłam. :D Z niecierpliwością czekam co wydarzy się w kolejnym rozdziale.
Dodawanie rozdziałów częściej bardzo mi się spodobało. :D
Pozdrawiam :*
Ps: Moim zdaniem Emilia pasuję do roli Sabiny, ale to tylko moje małe, skromne zdanie :D
UsuńKolejny rozdział,który czytam w oka mgnieniu.Uwielbiam te zakończenia, które sprawiają że niecierpliwie czekam na nowy rozdział.Mam nadzieję, że Michał też chciał jej wyznać miłość.:*
OdpowiedzUsuńAleż ja czekałam na ten rozdział! I chociaż uważam, że Sabina mogła zaczekać i wysłuchać, co Michał ma do powiedzenia, to w ogóle jej się nie dziwię. To wyznanie musiało kosztować ją mnóstwo siły, pokonania wstydu, wielkich pokładów odwagi i wysłuchanie odpowiedzi Michała, to byłoby chyba za dużo. I tak się dziwię, że to wyznanie przeszło jej przez gardło!
OdpowiedzUsuńChociaż powiem Ci szczerze, że ja jestem pewna, że Michał też coś do niej czuje. Nie wiem czy aż miłość, ale jakieś zauroczenie na pewno. Nie bez powodu ciągle po nią przyjeżdżał, został na jej treningu, a teraz jeszcze wychodził z domu z prezentem dla niej. Może to nie jest nic dziwnego jeśli się przyjaźnią, ale… uważam, że właśnie takie szczególiki świadczą o całości.
Dlatego teraz czas na jego ruch. Wie, że Sabina coś do niego czuje i teraz to on powinien jakoś na to odpowiedzieć. Jakbyś wiedziała, jak ja szybko leciałam po tekście, żeby zobaczyć, czy gdzieś na końcu Michał do niej przyjdzie, żeby dokończyć rozmowę. Nie zrobił tego, a szkoda… Bo moja cierpliwość znowu zostaje wystawiona na próbę! :D
Dlatego jestem przeszczęśliwa, że masz zamiar przyspieszyć z dodawaniem rozdziałów. Jupi! <3
Długo przymierzałam się do skomentowania tego rozdziału, mimo, że przeczytałam go niedługo po tym jak go dodałaś.
OdpowiedzUsuńAutentycznie zasłaniałam sobie resztę tekstu, żeby nie uciekać oczami za bardzo do przodu (a często tak robię gdy strasznie na coś czekam) :D Niby nie mogłam się doczekać aż to w końcu nastąpi, ale jednak odwlekałam moment, aż w końcu przeczytam słowa Sabiny. Taki paradoks :D
Przeżywałam jak głupia, razem z Sabiną cały ten wieczór. Dlaczego musiałaś uciec, dziewczyno?! :D "Sabina, nie… Nie zostawiaj mnie tak" wypowiedziane "drżącym szeptem" i ty uciekasz? Przecież Misiek ewidentnie chciał to jakoś ładnie skomentować! Nie dziwię się jej, ale i tak strasznie żałuję że uciekła :D I tak prędzej czy później będzie musiała się z Michałem zobaczyć. Nie będzie to łatwe spotkanie, ale kto wie, co właściwie z niego wyniknie? Podoba mi się też, co Sabina powiedziała Kubiakowi - zakochałam się, ale mówię to dlatego, że nie umiem kłamać, a nie, bo czegoś od ciebie oczekuję. Plus dla niej! Wydaje mi się że zbyt często ludzie którzy w końcu zdobywają się na takie wyznania, oczekują od drugich takich samych uczuć. Na pewno łatwiej przyznać się do zauroczenia, kiedy ma się przesłanki (albo nawet pewność!) że ta droga osoba czuje to samo. Stąd po raz kolejny - szacun dla Sabiny, nie tylko za to, że powiedziała Miśkowi prawdę, ale też za sposób w jaki ją ujawniła :P
Jaki ładny prezent! Nikt nie mówił, że prezenty muszą być praktyczne, a nie mogą być po prostu ładne. I ten Michałowy właśnie taki jest - fajna, piękna ozdóbka, która w dodatku jest wyjątkowa i dla Sabiny i dla Miśka. W końcu to on nazwał ją Arielką (tak? tak było, prawda? pamięć mnie nie myli aż tak, no nie?) i w ogóle widział Sabinę na basenie. Lubię takie podarki, które kojarzą mi się z konkretną osobą i czymś co jest tylko "między nami". W jakimś sensie taki prezent staje się bardziej osobisty.
Fajnie że przez jakiś czas będziesz dodawała rozdziały częściej! Teraz to już w ogóle pewnie będzie się tyle działo że taki zabieg jest konieczny ze względu na stan nerwów czytelniczek :D
Bardzo przyzwyczaiłam się do Sabiny z lewej strony szablonu i chyba tak już zostanie, choć i ta nowa twarz którą znalazłaś wydaje się być w porządku. Szczerze mówiąc osobiście raczej nie zwracam uwagi na to, jak dany bohater wygląda, bo bardziej interesuje mnie to jaki jest i jaka jest jego historia ;) Ale najważniejsze, żebyś Ty czuła, że wszystko jest kompletne ^^
Buziaki! :*
Ciekawe co Michał chciał powiedzieć .. ;D czekam na następny ! I super że teraz rozdziały pojawią się częściej :)
OdpowiedzUsuńAaaa nareszcie!
OdpowiedzUsuńJestem pomiędzy "rozumiem ją" a "co ona, głupia, wyprawia?! wracaj tam!". Naprawdę przeżywałam to i stresowałam się, jakbym sama brała w tym udział.
Ja chcę już ciąg dalszy! Piszesz tak, że nim się obejrzę a tu koniec.
(Emilia idealni pasuje moim zdaniem :) Narobiłaś mi ochoty na film. Niedawno skończyłam książkę i jak zawsze mam lekkie obawy co do ekranizacji, ale skoro polecasz...)
Pozdrawiam :*