5 lipca 2016

16.

- Jesteś masochistką, prawda? – Damian wpatrywał się we mnie w szoku, stając przede mną i krzyżując ręce na piersi.
Przerzuciłam swój wzrok z kanapek, które przygotowywałam dla siebie na lunch, na niego. Nie wiedziałam, o co dokładnie mu chodzi. Ledwo przyszedł z treningu, rzucił torbę gdzieś w salonie i z groźną miną stanął przede mną. Byłam zdezorientowana.
- Po jaką cholerę ją zaprosiłaś? Ja cię dziewczyno naprawdę nie rozumiem. Zamierzasz w ten sposób przekonać samą siebie do tego, że nie możesz się wtrącać?! Myślałem, że jesteś mądrzejsza –pokręcił głową zrezygnowany.
- Zaprosiłam tylko jego. A potem wspomniał, że ona się u niego zatrzymuje na całe święta. Co miałam zrobić? Wyjść na idiotkę i przejść obok tego obojętnie? – odparłam spokojnie, próbując mu przetłumaczyć całą sytuację. – Nie cieszę się z tego. Wolałabym, żeby siedziała sama albo wróciła skąd przyjechała, ale z dwojga złego wolę już, żeby byli oboje tutaj, niż oboje sami w jego mieszkaniu.
Wolałam nawet nie zastanawiać się, do czego by mogło między nimi dojść, gdyby spędzili wigilijny wieczór sami, bo już i tak byłam w cholerę zazdrosna. Spuściłam wzrok na nieszczęsne kanapki, nie chcąc, by Damian zobaczył, jak bardzo przeżywałam tę sytuację.
- Przepraszam – westchnął. – Niepotrzebnie na ciebie naskoczyłem. Wiem, że jest ci ciężko, ale musisz mu w końcu powiedzieć prawdę. Skoro nie możesz znieść jego widoku z inną…
- Nie zaczynaj znowu, proszę cię – jęknęłam, nie mając ochoty na ponowne wałkowanie tego tematu. Zdanie brat znałam. On znał moje zdanie. Oboje trzymaliśmy się swoich racji. A do porozumienia dojść nie mogliśmy.
Na szczęście temat się urwał. Zjedliśmy razem, a potem zaczęliśmy uzgadniać potrawy na wigilię. Oboje stwierdziliśmy, że najlepiej będzie, jeśli każdy poda jedno danie, które chciałby zjeść. Damian chciał pieczonego karpia z sałatką, ja za to barszcz czerwony z uszkami, a o resztę mieliśmy zapytać Michała i Martę. Damian zadzwonił do dziewczyny, a ja, chociaż nie chciałam, wybrałam numer do przyjmującego.
Odezwał się po trzech sygnałach. Przedstawiłam mu swoją prośbę, a on stwierdził, że to świetny pomysł. Na szybko zdecydował się na pierogi z kapustą i grzybami, co skwitowałam śmiechem. W końcu siatkarz – musiał mieć pewność, że się naje. Poprosiłam również, żeby zapytał przyjaciółkę, bo trochę głupio było mi ją wykluczać z towarzystwa. Po chwili Michał oznajmił, że Monika nie wyobraża sobie wigilii bez jakiejś potrawy na słodko i zaproponowała bułeczki drożdżowe z masełkiem, mlekiem i miodem. U ciotki Krystyny na wigilijnym stole zawsze pojawiały się co najmniej dwa półmiski, więc bardzo dobrze wiedziałam, o co jej chodziło. Lubiłam bułeczki, więc z przyjemnością je zrobię. Podziękowałam Michałowi za tę szybką burzę mózgów, na co się zaśmiał. Pożegnałam się i rozłączyłam, wzdychając z ulgą.
Damian uniósł brew, patrząc na mnie z rozbawieniem.
- Marta zaproponowała, że ona zrobi kompot z suszonych owoców z fasolką i przyniesie do nas. Co ty na to? – zapytał.
- Miło z jej strony – uśmiechnęłam się.
- Wiesz, tak sobie pomyślałem, że może poznałybyście się przed meczem i potem razem usiadły na hali? Marta stwierdziła, że bardzo chciałaby przyjść, ale nie chce być sama…
- Nie ma sprawy – zgodziłam się bez wahania, kierując się w stronę kuchni. Bułeczki drożdżowe same się nie upieką, a musiały jeszcze stwardnieć. Zarobiłam ciasto drożdżowe, poczekałam aż odpowiednio wyrośnie, po czym uformowałam kilkanaście bułeczek i wstawiłam do piekarnika. Nie zabrało mi to dużo czasu, a skoro miałam wolne popołudnie, stwierdziłam, że dobrze byłoby już ulepić pierogi. Wsadziłabym je do zamrażarki, a w wigilię jedynie ugotowała. Zrobiłam szybko farsz z podsmażanych lekko pieczarek i gotowanej kapusty. Zarobiłam ciasto i zawołałam Damiana, a on o dziwo z chęcią zdeklarował się mi pomóc. Lepiliśmy więc pierogi, rozmawiając przy tym i wygłupiając się jak małe dzieci.
Siedemdziesiąt osiem ulepionych pierogów później, miałam już dość przebywania w kuchni. Mój limit na ten dzień został wyczerpany, więc kazałam bratu schować pierogi do zamrażarki, a sama szybko posprzątałam na stole. W ten sposób pięć minut później wszelkie ślady po pierogach zniknęły. No może nie całkiem, bo nadal miałam mąkę we włosach po tym, jak Damian stwierdził, że nigdy nie walnął mnie pierogiem. I kto mi uwierzy, jak mu powiem, że ten imbecyl ma dwadzieścia trzy lata na karku?
Zmęczona położyłam się na swoim łóżku, załączając wcześniej laptopa. Sprawdziłam pocztę, przeglądnęłam serwisy społecznościowe, na których zaczął się już sezon na pozowane zdjęcia przy choince, czy z ciastkami… U nas ciastek chyba nie będzie. Perspektywa ciągłego przesiadywania w kuchni skutecznie mnie odstraszała. Ale święta bez ciastek? Bez pierniczków? W sumie na pierniczki było już za późno, jednak mogłam się pokusić o parę rodzaji szybkich ciasteczek.
Postanowiłam zająć się tym jutro. Już miałam wyłączać komputer, kiedy przez skype’a zadzwoniła do mnie Ida. Odebrałam połączenie, uśmiechając się szeroko na jej widok. Przyjaciółka wyciągnęła ze mnie każdą nową informację dotyczącą Kubiaka, a kiedy wspomniałam jej o jego przyjaciółce, skrzywiła się, odzwierciedlając tym samym również moje odczucia.
- Są razem? – zapytała, a ja na samą myśl o tym, poczułam wszechogarniającą zazdrość.
- Do tej pory mówił o niej wyłącznie jako o starej znajomej, ale skąd ja mogę wiedzieć, co tak naprawdę między nimi jest. Zatrzymała się u niego. Nie w hotelu, nie u jakichś znajomych. U niego – powiedziałam, nie owijając w bawełnę.
- Coś sugerujesz? – spytała, patrząc na mnie podejrzliwie i mrużąc oczy.
- Widziałam ją po tym meczu. Uśmiechała się do niego w taki sam sposób, w jaki ty uśmiechasz się do Kuby, kiedy sądzisz, że nikt nie patrzy. – Chciałam jej lekko dogryźć, a przy okazji zmienić temat. Coraz bardziej mnie bolała rozmowa o Monice.
- Hej! – oburzyła się natychmiast. – Ale to wcale nie tak źle. Bo widzisz, ja się tak uśmiecham do Popiwczaka i dupa blada. Nie jesteśmy razem. Może to jest specjalny uśmiech kobiety beznadziejnie zadurzonej, ale odrzuconej? – zapytała, wzruszając ramionami.
Nie chciałam zaczynać kolejnej rozmowy o tym, dlaczego to Kuba i Ida nadal nie są razem, choć mogliby już od dawna tworzyć uroczą parę zakochanych w sobie szczeniaków. Moje argumenty do niej nie trafiały, więc musiałam znaleźć inny sposób, by do niej dotrzeć.
- Beznadziejnie zadurzona… A może wcale nie tak beznadziejnie? Jak myślisz, kogo wybierze Michał? Dobrą znajomą, z którą łączą go wspomnienia z dzieciństwa i która jest jego rówieśniczką, czy małolatę, siostrę swojego przyjaciela?
Beznadziejna to byłam ja i moje roztrząsanie problemów. Powinnam zacisnąć szczękę i przetrwać najgorszy okres. Przeczekać Monikę, która mogła okazać się tylko chwilową rozrywką, a potem otworzyć przed przyjmującym swoje serce i czekać na wyrok.
Skierowałam rozmowę na inne tory, pytając Idę o samopoczucie i zdrowie. Miała się już lepiej i nie leżała przykuta do łóżka, więc zaprosiłam ją jutro do siebie. Wspomniałam jej, że pomoże mi przy pieczeniu ciastek, na co wyraźnie się ucieszyła. To była jej cicha pasja – pieczenie.
- Dopiero teraz się za to bierzesz, sieroto? Ciastka powinnaś mieć już gotowe! – zaśmiała się.
- Och, wybacz. W szkole mi kuchni nie chcieli udostępnić, a na basenie nie ma warunków – zironizowałam.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę, Ida obiecała, że wpadnie, by mnie wesprzeć i nadzorować produkcję wypieków. Pożegnałyśmy się, a ja, przerażona późną godziną, która nie wiadomo kiedy nastała, ruszyłam szybko do łazienki.
Wróciłam z powrotem do pokoju, zamykając okno, które wychodząc otworzyłam na oścież. Nie lubiłam spać w duchocie. Zadrżałam z zimna i wskoczyłam pod kołdrę, zakrywając się szczelnie aż po samą szyję. Nie potrafiłam jednak zasnąć. Leżałam z zamkniętymi oczami, oglądając swoje wspomnienia i przewijające się myśli jak film.
Doszłam do wniosku, że ciągle zachowywałam się jak tchórz. I znów miałam na myśli całą sytuację z Michałem. Wałkowałam ten temat nieustanie to z Damianem, to z Idą, to z samą sobą. Ale każda z tych rozmów pomagała mi w jakiejś małej części podjąć decyzję. Dużo gadania sprawiło, że do całkowitego podjęcia jakiegoś postanowienie brakowało naprawdę niedużo.
I stało się.
Pod naporem nacisków ze strony brata, przekonywań ze strony przyjaciółki i zdegustowania ciamajdowatą postawą ze swojej własnej strony, postanowiłam. Michał dowie się prawdy o moich uczuciach. Powiem mu o wszystkim. Nie będę dłużej udawać, że jest dla mnie obojętny, kiedy sam dźwięk jego głosu sprawiał, że miękły mi kolana. Bałam się, owszem, ale bez ryzyka, nie było żadnych korzyści. Gdybym kolejny raz stchórzyła, już zawsze wyrzucałabym sobie, że zmarnowałam swoją szansę na szczęście. I być może nie była to jedyna szansa, ale skąd miałam to wiedzieć? Mogłam się tylko domyślać, opierać swoje przypuszczenia na swoich uczuciach względem siatkarza. A co czułam? Tego nie dało się wyrazić słowami. Bo z każdym spotkaniem, z każdym uśmiechem, z każdą sekundą spędzoną wspólnie, zakochiwałam się w nim coraz mocniej i głębiej. Nie wiedziałam, że byłam zdolna do takich uczuć. Nie miałam pojęcia, jak się zachować, bo mnie przytłaczały. Ale musiałam pozwolić im na wyjście ze ścian mojego serca, inaczej groziła mi miażdżyca. Moje własne emocje, w akcie zemsty, zmiażdżyłyby moje biedne i niczemu winne serce, które przegrało zbyt wiele bitw w tej wojnie z rozumem.
Ustaliłam nawet przebieg rozmowy. Marzyłam, by zrobić to w wigilię. Może miałam nadzieję na świąteczny cud, który łaskawie pozwoli mi nie zaznać zbyt wielkiego rozczarowania i bólu odrzucenia? I może to naiwne i dziecinne, ale tonący się brzytwy trzyma. I chociaż pływałam lepiej niż przeciętny człowiek, to tym razem trafiłam na wyjątkowo wzburzone morze obaw, zagrożeń i podejrzeń.
Cieszyłam się. Byłam w małym stopniu szczęśliwa, bo zrobiłam jeden kroczek w naprawdę dobrym kierunku. Byłam z siebie dumna! Uśmiechnęłam się na wpół przytomnie, przyciągana już przez Morfeusza w jego zachłanne ramiona.
Ostatnią moją myślą, było wspomnienie szczęśliwej i młodej blondynki, która pochylała się nad swoją małą córką, przytulając ją dla otuchy i patrząc na nią z tą jedyną w swoim rodzaju rodzicielską dumą.
- Postaraj się, Sabinko – cmoknęła dziewczynkę z czułością w czoło i zostawiła ją samą, by stoczyła swoją małą bitwę. Wodną bitwę.

Postaram się, obiecuję ci to, mamusiu.




***

Pobiłam już jakiś rekord w przedłużaniu akcji? 
Kubiak, Wojtaszek i Popiwczak na jednym gifie! Musiałam wstawić <3

16 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny jak zawsze, gif pod koniec uroczy, czego chcieć więcej? Jak najmniej Moniki w życiu Michała! Tak, tego pragnę!
    Ile mnie więcej rozdziałów tej świetnej opowieści planujesz?
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pragnienia się czasem spełniają ;D
      Do tej pory napisałam 52 rozdziały i powoli zbliżam się do końca XD
      Pozdrawiam również! ;)

      Usuń
  2. Gif <3
    Jesteś okrutna! Dalej muszę czekać na wigilię :( Mam wobec tego nadzieję, że będzie to trochę przełomowy moment. Wszystko jedno w jaki sposób - niech okaże się że ta przyjaciółka Kubiaka to przyjaciółka-dziewczyna. Albo żeby Damian rozlał Marcie barszcz na głowie i żeby uciekła. Albo żeby Sabina powiedziała prawdę Michałowi. Ostatnia opcja oczywiście podobałaby mi się najbardziej, ale przyjmę wszystko :3 Tutaj Sabina chociaż podjęła decyzję. Ale czy zdecydowała się powiedzieć wszystko Miśkowi MIMO WSZYSTKO? Nawet, gdyby okazało się, że on z tą "starą znajomą" jest, to Sabina powie mu o swoich uczuciach? Nie wiem, czy w takiej sytuacji osobiście chciałabym jeszcze cokolwiek komplikować. Strasznie nie mogę się doczekać tego jednego dnia!
    Kwestia Idy i Kuby przewija się gdzieś tam z tyłu, na drugim planie, ale i tak bardzo im kibicuję. Może decyzja Sabiny ośmieli Idę, więc i ona postanowi coś w kwestii Popiwczaka? Chciałabym przeczytać też coś o nich, skoro Sabina uważa, że już od dawna jej przyjaciółka i Kuba mogliby być parą, coś jest na rzeczy. A, poza pytaniem o jej nieobecność na meczu, o stosunku Popiwczaka do Idy wiemy raczej niewiele.
    Chociaż na wigilię wciąż oczekuję bardzo – chcę już poznać Martę i Monikę!
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale bardziej okrutne jest to, że ta ważniejsza część wigilii dopiero w 18. rozdziale... Nie zabijaj. XD Ale myślę, że jakoś doczekasz. Może zrobię jakiś wakacyjny maraton i będę dodawać częściej rozdziały?
      Sabina chyba nie chce myśleć o tym mimo wszystko. Ale skoro podjęła decyzję, to będzie się jej trzymać.
      Faktycznie mało tutaj Popiwczaka. Szczerze, to nie wiem, czy w kolejnych będzie go więcej. Na pewno się będzie przewijał od czasu do czasu. A Sabina jest obserwatorką, więc pewnie jej przemyślenia na temat jego stosunku do Idy gdzieś się znajdą. ;)
      Całuję! ;*

      Usuń
  3. Dopiero odkryłam Twojego bloga, ale zakochałam się w nim od razu. Nadrobiłam te wszystkie 16 rozdziałów i mam ogromny niedosyt. Dzisiejszy rozdział świetny, w sumie jak każdy i z niecierpliwością czekam na kolejny. Czy dałoby radę aby rozdziały pojawiały się częściej? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tu trafiłaś ;) A z rozdziałami to już jest tak, że mogłyby być częściej, ale potem nie zagwarantuję, że będą sie pojawiać regularnie, kiedy zapas już mi się skończy. ;)

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że Michał nie odrzuci Sabiny. Dziewczyna zrobiła ogromny postęp! Pochodziła się ze swoimi uczuciami i chce je wyznać Kubiakowi. Mocno im kibicuję. Mam nadzieję, że Ida pójdzie za przykładem swojej przyjaciółki i powie o swoich uczuciach Kubie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ida mówiąca o swoich uczuciach? Prędzej piekło zamarznie ;D Ale Sabina to inny przypadek. A Kubiak to już w ogóle szczególny jest. XD

      Usuń
  5. Naprawdę napisałaś już 52 rozdziały tego opowiadania!? ;OO Jestem mega zaskoczona, bo pamiętam, że do tej pory Twoje opowiadania miały tak do 20 i koniec, następne i następny blog. A tutaj 52! Ale to jest bardzo pozytywne zaskoczenie. Uwielbiam czytać długie opowiadania, bo dość szybko zżywam się z bohaterami i nie lubię, jak ktoś urywa ich historię jakby w połowie. Ahhh już zacieram rączki na te rozdziały!

    Tak, jesteś mistrzynią w przeciąganiu akcji, ale ja już wielokrotnie mówiłam, że w Twoim wykonaniu naprawdę to lubię. Dobrze, że jest Sabi jest niepewna, dobrze, że pojawiła się ta 'przyjaciółka', dobrze, że jeszcze nie wiadomo jak się potoczy znajomość S&M. Bo dzięki temu może zżerać mnie ciekawość! Jak przy najlepszym serialu, hah! :D (Ale broń Boże nie mam na myśli 'Mody na sukces'! :D).

    Do rzeczy. Też myślę, że Sabina dobrze zrobiła zapraszając tą dziołchę na Wigilię. Będzie miała okazję jej się przyjrzeć, zobaczyć jak Michał się zachowuje względem niej i jakie stosunki między nimi panują. To, że mieszkają teraz razem, wcale nie musi oznaczać, że coś się tam dzieje. Helo! Michał nie wygląda na takiego, co by korzystał z każdej okazji. I chyba nie bez powodu ciągle jest przy Sabinie... Ja tam wierzę w czystość tej przyjaźni:D Naiwna jestem, co? :<
    Sabcia zrobiła ogromny postęp, skoro naprawdę chce wyznać Michałowi uczucia. Ależ ja jestem ciekawa jak to rozwiniesz, jak ta scena przebiegnie no i JAK ZAREAGUJE MICHAŁ!
    Mam nadzieję, że niebawem opublikujesz następny, bo ja naprawdę nie mogę się doczekać! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo zwykle nie zaczynałam niczego dłuższego, bo bałam się, że stracę zapał i zawieszę w połowie. Tutaj było małe wyzwanie, ale podołałam ;D
      Oh, nie! Mody na sukces robić nie zamierzam! Będzie 56 rozdziałów i epilog. Mogę to powiedzieć na 100%, bo rozdziały mam już wszystkie napisane. ;)
      Może nie taka naiwna? Obalamy stereotypy, a co! To, że to dawna przyjaciółka nie znaczy, że ma jakieś lepsze względy. Może od dawna kocha się w Michale, ale on tego nie zauważał przez te wszystkie lata, więc dlaczego nagle teraz miałby zauważyć? ;D
      Skoro już teraz używasz caps locka, to boję się, co będzie, jak już do tej sceny dojdzie XD
      Całuję! :**

      Usuń
  6. Oh, to budowanie napięcia :) wykończy mnie! Wigilia musi byc w 17 rozdziale, bo pęknę!
    Coś czuję, ze Michał będzie miał ciężki orzech do zgryzienia. A Sabina jako uczciwa, dobra młoda kobieta postąpiła słusznie zapraszając przyjaciółkę Michała na Wigilię.
    Czuję, że jak Sabina w końcu odważy się powiedzieć całą prawdę narobi się z tego wszystkiego trochę bigosu i bynajmniej nie świątecznego.
    Uwielbiam to opowiadanie! Czekam na kolejny rozdział:) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest w 17. ale nie cała XD
      Sabina ma to do siebie, że nie umie być niemiła wobec ludzi, którzy nic jej nie zrobili. Ale jeśli już coś jej zrobią, w jakiś sposób zranią, to potrafi pokazać pazury. ;D
      No fakt, bigos do świąt nie pasuje, ale zobaczymy. ;)
      Całuję! ;**

      Usuń
  7. Fajny rozdział , ale już się nie mogę doczekać tego punktu kulminacyjnego ;D Ciekawa jestem w jaki sposób Sabina powie Kubiemu o swoich uczuciach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są dwa wyjścia: albo walnie z grubej rury, albo będzie trzeba to z niej siłą wyciągać. ;D

      Usuń
  8. Jak to ważniejsza część Wigilii w 18 rozdziale? O Panie. Ale na bank ta Miśkowa koleżaneczka coś zrobi. I Sabina będzie smutna. Bo mimo wszystko jest za dobrze, i coś mi tu śmierdzi. A jak idzie za dobrze, to musi się zepsuć ( no dobra, jestem pesymistką ). Ale i tak się cieszę, że chce mu powiedzieć o wszystkim. No jak przeczytałam to taki dziki pisk radości. Ale nadal nie ufam tej paniusi. Czuję, że to czarny charakter będzie.
    Czy zrobiła dobrze zapraszając ją.. kurcze nie wiem. No masochistką jest na pewno, a jak wiemy niektóre kobiety to straszne flądry są, i jak dziunia coś wypatrzy ( w sensie, że Sabina do Michała ) to specjalnie może zacząć się do naszego mistrza pośladków przymilać. A wtedy jej zrobię krzywdę. O tak.

    Dobra, którko bo mecz, bo upał, bo zmęczenie. Ale jestem i czytam! I nadal uwielbiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka fajna myśl z Brzyduli mi się nasuwa: Dobrze, jak nie za dobrze. ;D Ale fakt, zwykle tak bywa, że ktoś jest przez chwilę szczęśliwy, a potem znowu wszystko się wali. ;)
      Mistrz pośladków XD Uwielbiam! XD

      Usuń