30 czerwca 2019

[II] 36.


Życie nie było łatwe.
Czasem sprowadzało cię na samo dno, byś mógł się od niego odbić i sięgnąć znacznie wyżej, niż byłeś w stanie sięgnąć wcześniej. Ale tylko nieliczni widzieli je w taki sposób, bo tylko nieliczni dotrwali do tego momentu, kiedy mogli odwrócić się za siebie i z uśmiechem spojrzeć na drogę usłaną cierniami, myśląc przy tym: „Udało mi się. Zrobiłem to. Przetrwałem.”
Właśnie tego uczy nas życie, gdy stawia na naszej drodze przeszkody większe, niż sądziliśmy, że moglibyśmy znieść.
Myślałam o tym, jak wiele takich momentów przetrwania czekało na każdego z nas. Każdy decydował o naszym być albo nie być, a raczej to my byliśmy odpowiedzialni za to, czy przetrwamy i ruszymy ku następnemu, czy się poddamy w drodze do celu, mając do wyboru jedynie pozostanie w miejscu albo zejście w dół.
Myślałam o tym, jak długą drogę na dno musiał pokonać Michał. Upadek był szybki i bolesny, a podjęcie decyzji o powrocie na tę samą drogę, wymagało od niego ogromnej motywacji i zawziętości.
I właśnie na nie teraz patrzyłam. Patrzyłam na zawziętość i motywację Michała w pełnej krasie, gdy pod okiem trenera przygotowania fizycznego seniorskiej drużyny jastrzębskiego węgla, wylewał z siebie siódme poty na siłowni.
Od przeszło dwóch tygodni trenowali razem, próbując odbudować siłę Michała i postawić go na siatkarskich nogach. Michał mógł dbać o sylwetkę przez te pięć lat, ale nie miał możliwości, by ćwiczyć te partie mięśni, które na siatkarskich parkietach były niezbędne. Michał musiał je wypracować na nowo.
I to właśnie robił. Odbudowywał się na nowo. Odradzał się jak feniks z popiołu.
Może zbyt wiele razy oglądałam Harry’ego Pottera. Może odrobinę przesadzałam. Ale patrząc na Michała, kiedy bez mrugnięcia okiem, bez jednego słowa protestu, bez żadnego narzekania wykonywał jedno ćwiczenie po drugim, nie mogłam go nie podziwiać za wewnętrzną siłę.
Byłam na większości jego treningów, bo sama musiałam dbać o swoją siłę, która niezbędna była do mojej pracy. Chociaż przy jego wysiłku, miałam wrażenie, jakbym się jedynie obijała. Nie mieliśmy ostatnio zbyt dużo czasu na spotkania. Niby widywaliśmy się codziennie, ale jak to w pracy, oboje mieliśmy swoje obowiązki, na których musieliśmy się skoncentrować. Sezon szedł naprzód, mecz gonił mecz, siatkarze powoli zaczynali odczuwać tego skutki, a więc i ja je odczuwałam, kiedy przychodziło mi stawiać ich na nogi. Nie narzekałam, stwierdzałam fakt. Ale moje życie ostatnio nabrało tempa i przychodziły chwile, kiedy byłam po prostu zmęczona i marzyłam, by chociaż na chwilę wyrwać się z tej pętli.
I tak niepostrzeżenie z początku grudnia zrobił się środek grudnia, a ja przypomniałam sobie, patrząc pustym wzrokiem w kalendarz, że nadchodziły święta. Wielkimi krokami, szybciej niżbym tego chciała.
Tak więc byłam na siłowni, patrzyłam na trenującego Michała, rozmyślałam o życiu, marzyłam o wakacjach i stresowałam się nadchodzącymi świętami. To chyba jednak nie było tylko wrażenie, naprawdę się obijałam.
<> 
Razem wróciliśmy do mojego mieszkania. Michał czasem przesiadywał u mnie do późna, kiedy atmosfera między nim a jego ojcem była nie do zniesienia i potrzebował chwili, by od niego odpocząć. Nie zamierzałam narzekać, gdy miałam go w swoim mieszkaniu, na wyciągnięcie ręki, ale przykro mi było, że nie potrafią się dogadać.
Choć to raczej kwestia różnicy w postrzeganiu niektórych spraw.
Ja sama się między tę dwójkę nie wtrącałam, mimo że miałam swoje własne zdanie w całym ich sporze, zatrzymałam je dla siebie. Michał był dorosły, sam podejmował swoje decyzje. I tego właśnie nie rozumiał Kubiak senior, traktując syna, jakby znowu był nastolatkiem.
Ale jak wcześniej wspomniałam, nie wtrącałam się. Byłam Szwajcarią, która miała zbyt wiele na swojej głowie, by przejmować się jeszcze całą resztą.
Ledwo weszliśmy do mieszkania, rzuciłam się jak kłoda na kanapę w salonie, wciskając twarz w miękki i przyjemny materiał poduszki. Byłam zmęczona. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie. I to właśnie był jeden z tych momentów, kiedy mogłam myśleć jedynie o tym, jak bardzo potrzebowałam wakacji.
Słońce, plaża, morze, cisza, spokój, brak jakichkolwiek obowiązków, zero problemów i Michał dla towarzystwa. To był mój osobisty raj.
Michał zaśmiał się pod nosem, kiedy wszedł do salonu chwilę później i zauważył moją pozycję. Zrobiłam mu miejsce, kiedy usłyszałam jego zbliżające się kroki. Chwilę później leżałam z głową na jego udzie, wzdychając w duchu z zachwytu, kiedy palce Michała wczepiły się w moje włosy, masując delikatnie moją głowę.
Cofam wszystko. Mój osobisty raj składał się jedynie z Michała, miejsce nie miało już znaczenia.
- Zmęczona?
Kiwnęłabym głową z czystego lenistwa, gdyby nie to, że nie chciałam przerywać tej sesji znakomitego masażu.
- Całkowicie wypompowana z sił życiowych.
- To nie brzmi jak Sabina, którą znam.
- Jesteśmy dwie, ta druga rzadko mnie wypuszcza na wolność – zażartowałam.
- Nie wiem, czy się teraz nie pogrążę, ale ja tam lubię was obie.
Roześmiałam się, czując się odrobinę lżej niż jeszcze minutę temu. Taki właśnie wpływ miał na mnie Michał i chyba powtarzałam to już tysiąc razy.
Zapadła między nami komfortowa cisza. Michał nadal mnie masował, a ja relaksowałam się, starając się nie myśleć o niczym. I przez chwilę naprawdę mi się to udało. Nie spałam, ale nie byłam też do końca świadoma niczego oprócz dotyku Michała na moich plecach i przyjemnego uczucia odprężenia, rozlewającego się po moim ciele falami.
- Myślałaś kiedyś o wyprowadzce?
Pytanie było nagłe i potrzebowałam chwili, by w ogóle je zarejestrować, a potem kolejnej by się odpowiednio zdziwić, spanikować, a potem odpowiedzieć.
Czemu Michał zadawał mi takie pytanie? Zamierzał się wyprowadzić od ojca? Wtedy nie pytałby mnie, co sądzę o wyprowadzeniu się. Zamierzał wyjechać z Żor? I pojechać gdzie?
Niechciane myśli zaczęły kłębić się w mojej głowie i nie potrafiłam odsunąć ich na bok, by w ogóle zastanowić się nad tym, co sądziłam o wyprowadzce. A Michał czekał na swoją odpowiedź.
Z westchnięciem zrezygnowałam ze swojego komfortu i podniosłam się do pozycji siedzącej, by móc spojrzeć Michałowi w twarz i być może coś z niej odczytać. Jakąś wskazówkę, dlaczego pyta o wyprowadzkę, podpowiedź, o czym myślał i co zamierzał.
Ale jego wyraz twarzy był nieprzenikliwy. Patrzył mi wyczekująco w oczy, nie ponaglając, nie niecierpliwiąc się. Po prostu czekał.
- Chodzi ci o przeniesienie się do innego mieszkania, czy przeniesienie się do innego miasta?
- Inne miasto. Nowy początek i te sprawy.
To nie było łatwe pytanie. Nie miałam nic przeciwko nowemu miejscu, wręcz przeciwnie, lubiłam zwiedzać, poznawać nowych ludzi. Kiedy zamieszkałam we Wrocławiu na czas studiów, mimo mojego ówczesnego raczej żałosnego stanu ducha, szybko przywykłam do nowego otoczenia i nowego życia. Ale wtedy nic mnie tutaj nie trzymało, wręcz wszystko krzyczało, bym zostawiła Żory za sobą, uciekła stąd, zanim wpadnę w pułapkę wspomnień i już im nie ucieknę.
A potem wróciłam na stare śmieci. Właściwie chyba jedynie przez wzgląd na Damiana, bo był najważniejszą osobą w moim życiu, domem, za którym się tęskni.
To nie budynek, nie cztery ściany. Dom to osoba, która sprawia, że nie chcesz odejść, a jeśli musisz, tęsknisz całym sercem.
Tak było wtedy. Teraz? Teraz ja mieszkałam w Żorach, a Damian rozpoczął nowe życie w Warszawie. Ma dom, ma narzeczoną, chciałby mieć dziecko. Ustatkował się. Rozpoczął nowy etap. Zamienił jeden dom na inny, teraz jego domem była Marta.
I, niepostrzeżenie, ja również zmieniłam swój dom.
Teraz był nim Michał.
Czy miałam coś przeciwko wyprowadzce choćby na drugi koniec Polski?
Nie. Dopóki Michał nie przeniósłby się tam razem ze mną.
- Wiele spraw trzyma mnie tutaj, w Żorach – zaczęłam ostrożnie. Byłam ostrożna, bo nie znałam powodu, dla którego Michał pytał. Nie wiedziałam, jakiej odpowiedzi ode mnie oczekuje, poza szczerą. Dodatkowo rozmawialiśmy na bardzo ważny temat, taki, którego nie można zamieść pod dywan i udawać, że nie było rozmowy. Nie chciałam wdepnąć na minę, która wybuchałby mi pod stopą.
- Musiałabyś spalić za sobą wiele mostów – przyznał Michał. – Rozumiem – skinął głową, odwracając ode mnie wzrok.
- Tak, musiałabym rzucić pracę, zostawić przyjaciół i zapomnieć o połowie swojego życia, którą tutaj spędziłam. To trudne. Ale nie nowe dla mnie.
Michał wyglądał, jakby znał już moją odpowiedź i nie była ona taka, o jakiej marzył, ale mimo to słuchał, co miałam do powiedzenia. I całe szczęście, bo czekała go niespodzianka.
- Odkąd Damian zaczął grać na poważnie, pod skrzydłami trenerów, przy których się siatkarsko rozwijał, przeprowadzki stały się częścią mojego życia. Co sezon w innym klubie, częste wyjazdy na mecze, podczas których mu towarzyszyłam, bo przecież nie mógł mnie zostawić samej sobie. Zanim oboje zapuściliśmy korzenie w Żorach, żyliśmy przez długi czas na walizkach. Nauczyłam się dzięki temu, że wszystkim, co tak naprawdę potrzebowałam, był Damian. Był rodziną, był moim domem. Miejsce jest nieważne, jeśli masz przy sobie osobę, którą kochasz.
Patrzyłam na niego, czekając aż zrozumie. Ale tym razem nie załapał w lot, o czym dokładnie mówiłam. Uśmiechnęłam się, kiwając lekko głową.
- Mówię, że mogłabym spakować walizki i wsiąść do samochodu choćby dzisiaj, jeśli ty pojechałbyś razem ze mną. Bo cię kocham. Bo ty jesteś moim domem i reszta się nie liczy.
Patrzyłam, jak dochodzi do niego to, co powiedziałam, jak oczy rozszerzają mu się w zdumieniu, jak emocje pojawiają się w jego oczach i jak na jego ustach rozlewa się najprawdziwszy uśmiech szczęścia.
- Sabino Wojtaszek, jesteś najcudowniejszą kobietą, jaką znam – powiedział lekko drżącym głosem.
- Słyszałam to już, ale mów dalej – drażniłam się. – Przyjemnie się tego słucha.
- Kocham cię – powiedział pewnym głosem, patrząc mi prosto w oczy.
- Ja ciebie też kocham. A teraz mi powiedź, dlaczego pytasz.
Wzruszył ramionami, ciągle się uśmiechając.
- Pytam, bo to całkiem możliwe, że w pewnym momencie w przyszłości będę się musiał przenieść. Wybrałem powrót do siatkówki, ale szczerze mówiąc nie przemyślałem wszystkich za i przeciw. Nie pomyślałem o tym, jak to wpłynie na ciebie i twoje życie. Nie zapytałem, czy jesteś gotowa na wszystko, co się może zdarzyć.
- Jestem, Michał – wtrąciłam szybko, zanim nabrał powietrza, by kontynuować. – Ty może nie przemyślałeś wszystkiego, ale ja wiem, jakie jest życie siatkarza. I wiem, jakie przeszkody nas czekają. Nie mówię, że będzie łatwo i kolorowo, że wszystko będzie nam się idealnie układać, że nie będziemy musieli niczego poświęcać, by to wszystko pogodzić. Mówię, że jestem na to gotowa, bo nie wyobrażam sobie swojego życia bez ciebie. I nie wyobrażam sobie twojego życia bez siatkówki.
Milczał przez chwilę. Jego wzrok na moich oczach, ale wiedziałam, że myślami był daleko. Dałam mu chwilę na dojście do siebie, poukładanie myśli.
- Ja umiem sobie wyobrazić swoje życie bez siatkówki. Byłoby mniej ciekawe i z całą pewnością bardziej stabilne. Natomiast życie bez ciebie byłoby jedynie pasmem cierpienia.
Nie ważne, ile razy Michał już powiedział podobne słowa, moje serca zawsze reagowało tak samo. Kurczyło się boleśnie, by potem z ogromną siłą wypompować całe moje szczęście na zewnątrz.
I co miałam mu na to odpowiedzieć? Zamiast szukać słów, które i tak nie oddałyby mojego stanu emocjonalnego, zbliżyłam się, by złożyć na jego ustach krótki, ale pełen miłości i czułości pocałunek. A potem wtuliłam się w jego klatkę piersiową, by móc posłuchać jak jego serce gubi rytm jedynie dla mnie, naśladując w tym moje własne.
- Jeśli jesteśmy już w temacie przeprowadzek… - zaczęłam, nie odrywając się od jego wygodnej piersi. – Może zostaniesz dzisiaj u mnie?




>< >< ><

Jestem w końcu z nową częścią. Pisanie idzie mi ostatnimi czasy jak krew z nosa, więc pozostaje mi tylko przeprosić, że tak rzadko dodaję.

3 komentarze:

  1. Nie mogłam sie doczekać nowego rozdzialu. Od dluzszego czasu codziennie sprawdzałam, czy cos wrzuciłaś, nie zrobiłam tego tylko w niedzielę i proszę jaka niespodzianka 😊😊 Oj wyczuwam tutaj spore zmiany 😁 liczę na to, ze niedlugo ze sobą zamieszkają 😁😁 a to jest chyba bardziej niz pewne 😂 przynajmniej wnioskuje tak po rozmowie, którą przeprowadzili 😁😁 czekam z niecierpliwością na następny rozdział! 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ubóstwiam to opowiadanie! Arcydzieło ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest jedno z najlepszych, jak nie najlepsze opowiadanie jakie czytałam, naprawdę! Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń