Miałam szczęście. Cholerne
szczęście. Bo Michał nie należał do osób, które przy posiłku nadają, jak Radio Wolna Europa. Siedzieliśmy, skupiając się na jedzeniu. W salonie przyjmującego
panowała cisza, zakłócana jedynie przez szmer sztućców. Ale w tamtej chwili
kompletnie nie zwróciłam na to uwagi, bo w mojej głowie panował istny chaos.
Próbowałam jakoś poukładać myśli, co oznaczało: zamknąć je wszystkie w jakiejś
szufladzie, a klucz zniszczyć. Ale to nie takie proste, kiedy obiekt twoich
myśli siedzi naprzeciw ciebie.
Ta kolacja była dla mnie istną
katorgą. Może dlatego, że miałam poukładane życie? Może dlatego, że nagle
wszystko stanęło na głowie, a ja na przekór samej sobie postanowiłam się wplątać
w strefę uczuć, o której nie miałam pojęcia? Może dlatego, że do cholery nagle
straciłam kontrolę nad samą sobą, nad swoimi emocjami, które postanowiły się
tak pięknie na mnie odegrać…
Byłam spanikowana.
Wyśmiewałam się z Damiana, a sama
nie byłam wiele lepsza. Tyle tylko, że mój brat nie zadurzył się po raz
pierwszy, a ja tak. Nigdy nie miałam głowy do miłości. Zawsze odkładałam to na
później, bo to nie był ten czas, w którym powinnam zajmować się takimi
sprawami. Poza tym, jakoś nigdy nie zauważyłam, by ktoś się o mnie starał.
Skoro nie było chętnych, to po co miałam się tym przejmować? A teraz panikowałam,
bo kompletnie nie mogłam dać sobie rady z tą karuzelą w moim umyśle. Nie
wiedziałam jak się zachować. Mój rozum wywiesił białą flagę i nie mogłam na
niego liczyć. Dlatego tak bardzo potrzebowałam się w czymś zatracić. W
czymkolwiek. Bo to byłaby chwilowa ucieczka od tego bałaganu.
Jedna chwila. To była jedna
sekunda! A jak wiele zmieniła.
Skończyliśmy posiłek. Pomogłam
Michałowi uprzątnąć naczynia, próbując nie dać po sobie poznać, jak wielka
wojna toczyła się w moim ciele. Kiedy i to zostało zrobione, Michał spojrzał na
mnie z uśmiechem.
- To co teraz? Jakiś film? –
zaproponował, ale jak dla mnie byłoby to w tym momencie zbyt wiele.
- Może później. Mam lekcje na
jutro, muszę się trochę pouczyć – wysiliłam się na uśmiech i, o dziwo, tym
razem nie był to wcale sztuczny grymas.
- Jasne. Przygotowałem ci pokój
gościnny. Wprawdzie biurka tam nie mam, ale stolik jest godnym zastępstwem –
wziął mój plecak z półki na buty, gdzie go zostawiłam i poprowadził mnie do
wspomnianego pokoju, jakby dysponował pięćdziesięcioma takimi i naprawdę musiał
mi przewodzić po labiryntach korytarzy. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem i
ruszyłam za nim.
Zostawił mnie samą, a ja
odetchnęłam z ulgą. Źle to zabrzmiało. Z resztą ja cała dzisiaj byłam jak ‘źle to zabrzmiało’. Istna katastrofa,
tym bardziej, że nie wiedziałam, jak temu zaradzić. Jak na razie objęłam
taktykę, mającą na celi unikanie problemu. Ale jak długo będę mogła to robić? Przecież
nie dałabym rady unikać Michała. Nie przez dłuższy czas. Miałam praktyki i
brata siatkarza. To nie byłoby łatwe. Za każdym razem, kiedy przyszedłby do nas
razem z Damianem, miałabym się zamykać w pokoju i wykręcać nauką? Albo złym
samopoczuciem? Przecież to dziecinne.
Zostawiłam te myśli na inny czas
i zabrałam się za naukę, która wcale nie służyła za wymówkę. Nie mogłam się
skupić, słysząc rozbijającego się po mieszkaniu siatkarza, więc podłączyłam do
telefonu słuchawki, dziękując sobie, że ich nie zapomniałam, i włączyłam
muzykę. Z delikatnymi taktami, odbijającymi się echem w moim umyśle, zdołałam
jakoś przebrnąć przez stos prac domowych. Jednak na tym się nie skończyło.
Wspomniałam już, że nauczyciele po raz kolejny oszaleli przed świętami i jak
sępy rzucili się na wolne terminy, zapowiadając sprawdziany, kartkówki, prace
dodatkowe, co tylko mogli, by zapewnić nam rozrywkę aż do samiuteńkich świąt?
Raz czy dwa… Rozłożyłam się na łóżku z zeszytem w ręce i powtarzałam regułki
oraz inne informacje, przez które mój mózg już nie dawał sobie rady i się
wyłączył, a razem z nim wyłączyło się moje ciało, odpływając ku słodkim
ramionom Morfeusza.
Godzinę później do mojego
tymczasowego pokoju wkroczył Michał, który chciał zaproponować mi po raz drugi
oglądanie filmu, ale kiedy zobaczył mnie śpiącą, zrezygnował z tego planu.
Podszedł jedynie bliżej, chcąc wyciągnąć mi z ręki zeszyt, który nadal
trzymałam. I właśnie wtedy wybrałam sobie idealny moment, by się przebudzić.
Spojrzałam w jego oczy, te cudowne, niebieskie oczy i natychmiast
oprzytomniałam.
- Zasnęłam? – zapytałam, siadając
na łóżku.
- Nie chciałem cię obudzić,
wybacz.
- Nie przejmuj się, to dobrze.
Muszę się wykąpać. Mogę? – upewniłam się, nie chcąc zajmować mu łazienki, jeśli
on miał zamiar to zrobić.
- Droga wolna – stwierdził i
wyszedł z pokoju.
Podeszłam do plecaka, wyciągając
z niego piżamę i przybory toaletowe. Miałam ochotę walnąć głową w ścianę, kiedy
się zorientowałam, że nie wzięłam za łazienki żelu pod prysznic! Dlaczego
musiałam być taką fajtłapą?
Westchnęłam głęboko i ruszyłam ze
swoimi rzeczami do łazienki. W drzwiach minęłam się z Michałem.
- Przygotowałem ci ręcznik –
zakomunikował mi i chciał zostawić mnie samą, ale go zatrzymałam.
- Michał? – Kiedy się odwrócił,
patrząc na mnie uważnie, kontynuowałam. – Mogę pożyczyć twój żel pod prysznic?
Zapomniałam wziąć swój – zapytałam od razu spiesząc z wyjaśnieniami.
- Jasne, nie krępuj się –
wyszczerzył się i poszedł w swoją stronę.
Nie krępuj się? Człowieku, czy ty wiesz jaki ja tu horror przeżywam?
Jak mam się nie krępować?! – kolejna burza ogarnęła mój umysł. Starałam się
zignorować samą siebie, coś nowego. Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod
prysznic. Na początek puściłam całkiem zimną wodę i choć wzdrygałam się, kiedy
tylko krople dotykały mojego ciała, było mi to potrzebne, by dwa fronty w mojej
głowie w końcu przestały ze sobą walczyć. Potem zmieniłam wodę na ciepłą i
napawałam się tym przyjemnym uczuciem, czując, jak moje ciało się odpręża. W
końcu sięgnęłam po ten nieszczęsny kubiakowy żel pod prysznic, od którego
zapachu wcześniej prawie zwariowałam. Po raz kolejny się zapytałam samej
siebie, jak mam się nie krępować, skoro ten zapach będzie mnie teraz
prześladował? Kolejne czynności wykonywałam automatycznie, bo nie byłam w
stanie myśleć o tym, co robię. Wyszłam z kabiny, wytarłam się, ubrałam, umyłam
zęby i wyszłam z łazienki. Zaniosłam rzeczy do pokoju i nie zamierzałam już z
niego wychodzić, ale to byłoby niegrzeczne. Musiałam podziękować Michałowi za
kolację, bo głupia ja oczywiście tego nie zrobiłam. Ruszyłam do salonu, mając
nadzieję go tam zastać. I zastałam, jak siedział na kanapie, popijając herbatę
i oglądając jakiś film w telewizji, który na moje oko wyglądał na film akcji.
Przysiadłam obok niego, nie
wiedząc, jak zacząć temat. Zaczynałam irytować samą siebie, bo zachowywałam się
jak niedojrzała panienka.
- Zapomniałam cię podziękować za
kolację. Damianowi nie wróżyłam kariery kucharza, ale ty mógłbyś się sprawdzić.
– Taki mój sposób na to, by powiedzieć my bardzo nie bezpośrednio, że było
pyszne. Pokrętna logika panny Wojtaszek.
- Polecam się na przyszłość – zażartował,
na co uśmiechnęłam się pod nosem.
Przyszłość. Ciekawe, czy będzie
dla mnie łaskawa?
I tak od słowa do słowa, a po
chwili śmialiśmy się i żartowaliśmy, a ja wyłączyłam mój spanikowany umysł. Po
prostu dobrze się bawiłam i nie myślałam. To było to, czego potrzebowałam.
- Ciekawe jak Damian? – rzuciłam
w pewnym momencie, odchylając głowę do tyłu na oparcie kanapy. – Mam nadzieję,
że nie zapomniał wyciągnąć tej pieczeni z piekarnika – zaśmiałam się.
- Damian robi pieczeń, świat
staje na głowie! – pociągnął temat przyjmujący i teraz naśmiewaliśmy się z
mojego brata. Tak, miła ze mnie siostra. Wręcz idealna.
- Nie chcesz czasem herbaty? Idę
sobie zaparzyć jeszcze jedną.
- Herbata, tego mi właśnie trzeba
– odpowiedziałam, przymykając oczy.
- Jak zwykle gorzka? – upewnił
się jeszcze.
- Oczywiście.
Siedziałam na tej kanapie i
myślałam. Chociaż jeszcze godzinę temu miałam ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie
i już nie wracać, tak teraz nie mogłam tego zrozumieć. Odbiło mi całkowicie.
Ale zastanawiało mnie jedno. Przez jedną i tę samą osobę zdążyłam jednego
wieczoru zarazem oszaleć jak i oprzytomnieć. Jak to możliwe, że Michał jest
moją chorobą jak i lekiem na nią?
Coraz głupsze myśli chodziły mi
po głowie, ale pozwalałam im płynąć, nie wnikając w ich szczegóły. Pojawiały
się i znikały, a ja byłam spokojna. Tak jak po wyjściu z basenu. Czyżby Kubiak
był również moją ostoją? I zarazem powodem, dla którego tej ostoi szukam.
Skomplikowana sytuacja, ale na pewno nie taka, z której nie dałoby się wyjść.
Trzeba tylko trochę czasu, by przemyśleć na spokojnie dostępne rozwiązania, a
potem zdecydować się na jedno i konsekwentnie za nim podążać. Co w tym
trudnego?
Poczułam szmer powietrza na
policzku, po czym domyśliłam się, że Michał wrócił z napojami dla nas oboje.
Kanapa ugięła się pod jego ciężarem, gdy siadał zaraz obok. Otworzyłam oczy i
wpatrywałam się w sufit. Arcyciekawe zajęcie.
- Cieszę się, że tu dziś jesteś –
powiedział nagle, zakłócając ten mój idylliczny spokój. – Cieszę się, bo
chciałem ci w ten sposób podziękować.
Za co?
Nie musiałam długo czekać na
odpowiedź.
- W zeszłym tygodniu, gdy
przyszedłem do was na kolację… - przerwał na chwilę, jakby musiał dopasować
słowa. – nie byłem w nastroju. Sama dobrze o tym wiesz. Wszyscy widzieli, jak
ze mną było. Ja… wycofałem się, tak myślę. Po tej sprawie ze Zbyszkiem nie
chciałem mieć obok siebie nikogo, by mieć pewność, że już nigdy nie będę
cierpiał przez stracenie najlepszego przyjaciela. Ale im bardziej odpychałem
innych, tym bardziej oni do mnie lgnęli. Szczególnie Damian. Nie zliczę nawet,
ile razy wyzywałem go od idiotów, kretynów i głupków. A on i tak się nie
poddawał. Zgodziłem się na to spotkanie, bo myślałem, że trochę poudaję i będę
miał w końcu upragniony spokój. I znowu nie poszło po mojej myśli. Bo pojawiłaś
się ty, a ja nie przewidziałem, że uda ci się do mnie dotrzeć. Nie wiem, jak to
zrobiłaś. Nie wiem, dlaczego. Ale muszę ci podziękować, bo tylko dzięki tobie
znowu jestem sobą.
Spojrzałam na niego uważnie, choć
w moich oczach błyszczały łzy.
To naprawdę byłam ja?
- Ja…
Okej.
Michał na gifie pięknie odgrywa ostatnią scenę rozdziału. "Nie wiem, jak to zrobiłaś." - dokładnie te słowa wstawcie. Wyobraźcie to sobie, bo moja wyobraźnia szaleje...
Nie truję dłużej. Mam nadzieję, że się podoba. ;)
xxx
EDIT
Czy ktoś jeszcze chciałby być informowany o nowych rozdziałach? Polecam wszystkim obserwowanie bloga, ale jeśli ktoś chce dostawać informację ode mnie, to śmiało pisać. ;) Nie obiecuję, że będzie się ona pojawiała zaraz po dodaniu rozdziału, ale zawsze to coś. ;)
O ludziee ! Co tutaj się dzieje .. ;D rozdział CUDOWNY ! Bradzo mi się podoba , ale czekam na rozwój akcji , bo robi się zdecydowanie gorąco ;D
OdpowiedzUsuńLato idzie to i temperatura się zmienia! ;D U nich bardzo powoli, bo w końcu jeszcze grudzień mają. ;D
UsuńDziękuję bardzo! ;*
Kubiak otworzył się i to jest największy sukces Sabiny. Mam nadzieję, że jej prywatnym sukcesem będzie otworzenie się na Miśka jako jej potencjalnego chłopaka (?).
OdpowiedzUsuńSabina dobrze udaje, że nic się nie dzieje choć tak naprawdę wrze w niej mieszanka sprzecznych uczuć. Nie zazdroszczę jej, ani mojej Asi.
Trzymaj się ciepło i czekam na kolejną część! A moja tuż tuż.
Sabina z otwieraniem się na innych ma lekkie problemy, ale jeśli jej się uda z Michałem, to będzie to dla niej naprawdę ogromny sukces. ;)
UsuńUdawanie, że nic się nie dzieje, kiedy dzieje się bardzo dużo to zachowanie typowe dla Sabiny. ;D
Pozdrawiam! ;*
Świetny rozdział. Popieram zdanie poprzedniczki- sukces to niewątpliwy, ze Michał sie otworzył:) moze Sabina powie mu o swoich uczuciach? Wtedy Michal miałby sukces na swoim koncie.
OdpowiedzUsuńAle znając pokręcone myśli kobiet raczej to nie nastąpi.
Buźka 😘
Nigdy nie mów nigdy ;D Ale fakt. Sabina jest kobietą, więc prosto i łatwo być nie może. Psychika kobiet jest nieco pokrętna ;D
UsuńCałuję! ;*
♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńJejku, tak mi się to podoba ☆ super, że Misiek otworzył się przed Sabiną. Coś czuję, że teraz się zacznie
Cieszę się. Bardzo się cieszę, że się podoba. ;D Widzę emocje i właśnie je chciałam zobaczyć.
UsuńCałuję i dziękuję za komentarz! ;*
Michał się otworzył, czy otworzy się też Sabina?
OdpowiedzUsuńI czy Michał odwzajemni jej uczucia, czy traktuje ją tylko jak przyjaciółkę?
Lubię Twój styl pisania, jest lekki, ale przyjemny. Musisz tylko uważać na powtórzenia, bo w pierwszych dwóch linijkach masz dwa razy "posiłek" i to dość mocno rzuca się w oczy. A nazwę "Radio Wolna Europa" powinnaś napisać wielkimi literami, z tego co się orientuję;) bo to całość, nazwa własna.
Weny życzę;) pozdrawiam
Green. [deliriously]
Dziękuję za zwrócenie uwagi! ;) Już wcześniej te powtórzenia wyhaczyłam, ale przy sprawdzaniu mi umknęły, niedobre. ;D
UsuńUwielbiam ten rozdział <3 Sabina rzeczywiście zachowuje się dość dziwnie. Sama nie wie czego chce, sama nie wie co myśli, czuje, ale... to jest przecież normalne. Do tej pory Michał byl dla niej tylko kolegą mieszkającym obok, a teraz to wszystko si trochę zagmatwało. Także ja jestem w stanie zrozumieć te jej dziwne stany emocjonalne. Co więcej, mam nadzieję, że będą się pojawiały częściej, hah! W końcu te pierwsze etapy zakochania są zawsze najpiękniejsze. Ciekawa tylko jestem, co siedzi w głowie Michała. To jeszcze pewnie przez długo będzie dla mnie tajemnicą, ale już to wyznanie z tego rozdziału pokazuje jak ważna jest dla niego Sabina. No bo skoro nikogo do siebie nie dopuszczał, a ją dopuścił to musi to coś znaczyć. W sumie to piękne, bo mam wrażenie, jakby powoli zaczęli pomagać sobie nawzajem. Oboje się tak jakby otwierają... ona jego na świat, a on ją na miłość. Nie mogę się doczekać następnego! <3 Najlepiej niech Damian codziennie zaprasza dziołchę na noc na randki:D Byłabym usatysfakcjonowana! W sumie Damian chyba też xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;**
Sabina i Michał żyją w niezwykłej symbiozie. ;D Jak mikoryza grzybów i drzew <3 (ah to rozszerzenie z biologii ;D)
UsuńDamian na pewno byłby usatysfakcjonowany, tylko nie wiem, co na to Marta. xD
Dziękuję za komentarz i całuję! ;**
Postaram się z sensem, ale nie obiecuję (dziękuję Ci powracająca grypo! )
OdpowiedzUsuńZ jednej strony to Sabinka jest trochę biedna. Bo to Michał, bo nigdy nie patrzyła na niego w tej kategorii, bo pierwsze zakochanie. A z drugiej.. no ludzie to M I C H A Ł! Cacko takie, że łohoho! I tak, popieram moment w którym dochodzi do wniosku, ze nie będize wiecznie się przed nim ukrywać. Bo tak się nie da. Zwłaszcza, że Kubi bardzo lubi jej pomagać i wpadać do jej starszego brata ( skoro jeszcze nikt nie krzyczy, że ogień to chyba pieczeń bezpiecznie wyjęta). Kubiakowe ślepia nie jedną zachwyciły. Ma facet coś w sobie a w Twoim opowiadaniu to już w ogóle taki świetny, że biorę w ciemno. Nie wiem jak to się tu dalej potoczy, ale jeśli Damian nadal pozostanie taką słodką, kochaną ciapą a Michał nadal będzie taki fajny to ja Ci nie pozwolę tego zakończyć w ciągu najbliższych 10 lat.
Bez sensu, wybacz. Pozdrawiam i czekam na kolejny. :)
W takim tempie dodawanie rozdziałów, to faktycznie mogę nie skończyć w ciągu dziesięciu lat. ;D
UsuńMichał ma coś w sobie. Już nie mówię o jego postaci stworzonej w tym opowiadaniu, ale o prawdziwym życiu. To jest człowiek, obok którego nie da się przejść obojętnie. Albo cię wkurzy, albo ujmie za serce swoją szczerością i walecznością. Innego wyjścia nie ma. ;)
Wcale nie bez sensu! Pozdrawiam! ;*
No to Michał niezły chaos wywołał. Ta rozmowa na końcu... cudownie! Ciekawi mnie, co na to Sabina. Mam nadzieję, że się nie wystraszy.
OdpowiedzUsuńCo jeden rozdział to lepsze! Genialnie :)
Pozdrawiam
Reakcje Sabiny bywają różne. Dotąd głównie kierowała się rozumem. Ale może to już czas, by zaczęła się kierować sercem? ;)
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam! ;*
Świetny rozdział! Fajnie, że Michał otworzył się przed Sabiną :) Michał traktuje ją jak kogoś więcej niż zwykłą przyjaciółkę, ale chyba na razie nie chce się do tego przyznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Bo Michał to skryty kawałek dziczyzny. ;DD A może po prostu obawia się reakcji Sabiny? Jakby tak nagle jej wypalił, że czuje do niej coś więcej (czego nie potwierdzam ani temu nie zaprzeczam), to ona by się przestraszyła. Michał dobrze ją zna. ;D
UsuńPozdrawiam i całuję! ;**
Świetne!! �� Kiedy pojawi się kolejny rozdział? ��
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;) Rozdziały zawsze 5 i 20 dnia miesiąca. Aż do odwołania, bo może będą częściej. ;)
Usuń