20 lipca 2016

17.

Dzięki Idzie moja pierwsza własnoręcznie przygotowana wigilia nabrała rumieńców. Różne rodzaje ciasteczek bezpiecznie spoczywały w pudełkach, schowane przed lepkimi łapami Damiana, a warzywa na sałatkę jarzynową były już obrane i odpowiednio skrojone. Jej pomoc była nieoceniona, ale co najważniejsze, świetnie się przy tym bawiłyśmy. Damian poświęcił się i wziął na swoje barki kupno karpi i ich wypatroszenie. Ja nie potrafiłabym tego zrobić nie tylko ze strony praktycznej, ale również moralnej. Bo co mi zawinił taki karp z wielkimi wyłupiastymi oczkami, otwierający pyszczek, próbując nabrać choć odrobinę powietrza do pustych płuc? Rybę upiekłam dwudziestego czwartego zaraz po lekkim, postnym obiedzie. Na gotowo zrobiłam również sałatkę, którą musiałam doprawić i dodać do niej groszek, ogórki kiszone, selera oraz jajka. Nie zajęło mi to dużo czasu. Akurat tyle, że przed meczem zdążyłam dokończyć jeszcze barszcze czerwony. Zestawiałam go z palnika i zamknęłam się w łazience.
Kończyłam nakładać delikatny makijaż, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Przeciągnęłam ostatni raz tuszem po rzęsach i podbiegłam do Damiana, który już otwierał drzwi. Przywitał się z dziewczyną buziakiem w policzek i ogromnym uśmiechem na jej widok. Nie potrafiłam nie uśmiechnąć się również. Ledwo ją zobaczył, a już miał o niebo lepszy humor. Marta naprawdę musiała go uszczęśliwiać.
Przyjrzałam się jej, kiedy przekroczyła próg mieszkania, wchodząc dalej. Była wysoka, jak na dziewczynę, ale wciąż niższa od Damiana. Blond włosy miały piękny, złocisty odcień i układały się zachwycającymi spiralkami na jej plecach i ramionach. Nie wiedziałam, na ile w tym udziału lokówki, a na ile ich faktury, ale wyglądała pięknie i naturalnie. Miała zielone oczy, którymi spoglądała na mnie, lekko się uśmiechając. Odetchnęłam z ulgą, kiedy na zauważyłam na jej twarzy tony tapety. Miała lekki makijaż, który podkreślał jej naturalność, a nie ją zakrywał. Ubrana była w zwykłe czarne rurki i meczową koszulkę mojego brata, na co zaśmiałam się w duchy. Damian oznacza swój teren?
Podeszłam do niej, wyciągając rękę na powitanie. Wymieniłyśmy się uśmiechami, po czym przedstawiłyśmy sobie nawzajem. Nie było sztywno. Można było powiedzieć, że z miejsca się polubiłyśmy i znalazłyśmy wspólny język, bo jeszcze zanim usiadłyśmy na swoich miejscach na hali, rozmawiałyśmy bez skrępowania. Libero był chyba troszkę zazdrosny, że zajmowałam uwagę jego dziewczyny, bo nie odzywał się za wiele w czasie drogi. Dopiero, kiedy zaczął się rozciągać na parkiecie, wrócił mu humor. Zażartował nawet, że szkoda, że nie ubrałam jego koszulki, bo mógłby się chwalić, że dziś kibicują mu dwie najpiękniejsze kobiety na hali, mrugając przy tym do mnie znacząco.
Tak. Ubrałam koszulkę Michała. To miał być taki mój pierwszy krok w stronę wyznania mu swoich uczuć. Koszulka nie mogła załatwić całej sprawy, ale była takim ‘i’, nad którym musiałam postawić przysłowiową kropkę i nie było od tego odwrotu.
Mogłam być pewna, że przyjmujący zauważył ten gest. Przyszedł przywitać się z Martą i ze mną, a ja na odchodnym życzyłam mu powodzenia. Uśmiechu, jakim mnie obdarował, nie zapomnę nigdy. A jego wzrok sugestywnie spoczął na trzynastce wymalowanej na mojej koszulce. Zmieszałam się wtedy ociupinkę, ale nie dałam nic po sobie poznać. Musiałam zachować twarz do czasu, aż zrzucę z siebie cały ciężar tego uczucia.
Mecz się zaczął. Po jednej stronie siatki Jastrzębie, a po drugiej Resovia. Obie drużyny były ze sobą w bardzo przyjacielskich relacjach. Między siatkarzami na boisku nie dochodziło do niepotrzebnych nieporozumień, a kibice na trybunach wspólnie kibicowali, jakby to była jedna, wielka rodzina. Przez wszystkie pięć setów panowała świetna, przyjazna atmosfera. I chociaż to Resovia wywiozła z Jastrzębia dwa punkty, to nasi chłopcy nie mieli sobie nic do zarzucenia. Nie ulegli przeciwnikowi, nie oddali im kompletu punktów. Urwali ten jeden jako ostrzeżenie. Pilnujcie się, bo następnym razem wynik może być odwrotny.
I to było na tyle. Soviacy w szybkim tempie opuścili Jastrzębie, chcąc jak najszybciej znaleźć się wśród swoich rodzin, przyjaciół czy partnerów. Pomarańczowi zostali na boisku trochę dłużej, wymieniając się żartami i pozwalając kibicom na dłuższe z nimi spotkanie.
- Zostawiam wam kluczyki od samochodu. Jedźcie już do nas, a ja zabiorę się z Miśkiem – Damian złożył wspomniane kluczyki na ręce Marty i ruszył w kierunku szatni. Pasowało mi takie rozwiązanie, bo miałam jeszcze chwilę czasu, by dokończyć potrawy i przygotować stół do wigilii.
Marta okazała się bardzo pomocna i już po chwili wszystko było gotowe. Stół pięknie nakryty dla pięciu osób, potrawy ciepłe i rozłożone do naczyń. Udostępniłam przyszłej bratowej łazienkę, wiedząc, że ma ze sobą bardziej odświętne ubranie na zmianę. Sama zamknęłam się w swoim pokoju, próbując się przygotować. Zmieniłam zwykłe jeansy i koszulkę na granatową sukienkę, opinającą moje ciało w niezbyt wyzywający sposób. Dekolt w kształcie litery V nie był zbyt głęboki, więc nie musiałam się zbytnio martwić, czy nie odsłania zbyt wiele. Przylegająca do ud spódnica, kończyła się w ich połowie. Krótkie rękawki zapewniały mi odrobinę więcej ciepła niż cieniutkie ramiączka, choć wątpiłam, bym miała trząść się z zimna. Raczej ze strachu, kiedy przyjdzie odpowiedni moment.
To były moje pierwsze święta jako dorosłej kobiety. Chciałam się pokazać właśnie jako kobieta, a nie dziewczynka, dlatego na stopy założyłam czarne szpilki. Nie były imponująco wysokie, ale wcale takich nie potrzebowałam.
Poprawiłam makijaż, dorysowując cienkie kreski na powiekach, które podkreśliły moje oczy. Włosy, wcześniej rozpuszczone w naturalny sposób, podpięłam z prawej strony, przerzucając całość na lewe ramię. Prostownicą podkręciłam je lekko, by układały się miękko wokół twarzy. I to było wszystko.
Wyszłam z pokoju akurat w tym samym momencie, co Marta z łazienki. Obie przystanęłyśmy w pół kroku, otwierając buzie w wyrazie zdumienia i wołając  ‘Matko, jakaś ty piękna!’. Zgrałyśmy się tak idealnie, że nawet śmiechem wybuchłyśmy w tym samym momencie, co spowodowało kolejny wybuch śmiechu z naszej strony. Pokręciłam głową rozbawiona. Musiałam przyznać, że Marta prezentowała się pięknie w czarnej, kontrastującej z jej jasną cerą, sukience. Koronkowe rękawy trzy/czwarte prezentowały się niezwykle, a podszyta beżową halką spódnica, falowała lekko z każdym jej krokiem. Na stopach elegancko prezentowały się szpilki w kolorze nude. Makijaż dziewczyny mogłabym wychwalać godzinami, ale tak samo jak ja, nie nałożyła nagle gładzi szpachlowej na twarz. Postawiła na pociągnięcie ust czerwieńszą szminką oraz rozjaśnienie oczu.
W dobrych humorach, ustawiłyśmy półmiski z potrawami na stole i czekałyśmy na resztę gości. Włączyłam płytę z kolędami, zdając sobie sprawę, że będą stwarzały bardzo miły klimat. Wszyscy wspólnie ustaliliśmy, że nie będziemy rozdawać sobie prezentów. To byłoby niewygodne, gdybym miała kupować coś dla dwóch dziewczyn, których kompletnie nie znałam. Co nie zmienia faktu, że Marta i tak dostanie coś ode mnie tylko w późniejszym czasie. Tak samo Michał i Damian.
Usłyszałyśmy głosy na klatce na chwilę przed tym, zanim otworzyły się drzwi mieszkania. Ze śmiechem na ustach wkroczyli obaj siatkarze, a za nimi również brunetka, którą zapamiętałam z meczu. Była chyba nieco zdenerwowana, bo chowała się za Michałem. Nie chciałam jej jeszcze bardziej zawstydzać, więc przywitałam się z nią miło, co kosztowało mnie nico dumy i niechcianej zazdrości. Michał niespodziewanie oznajmił, że zaraz po kolacji, Monika będzie się zbierać. Jako miła pani domu, chciałam zaprotestować, że przecież może zostać, ale sama zainteresowana wyjaśniła mi, że mama bardzo nalegała na jej przyjazd. Grałam rolę zawiedzionej, choć tak naprawdę byłam przez to bardziej szczęśliwa. Mój plan mógłby spalić na panewce, gdyby w nieodpowiednim momencie Monika postanowiła nam przeszkodzić.
Zasiedliśmy do stołu, uprzednio łamiąc się opłatkiem i składając sobie życzenia. Było przy tym dużo śmiechu, a nawet łzy się pojawiły. Głownie w moich oczach, kiedy Damian życzył mi szeptem powodzenia, ale i w oczach Marty, gdy również szeptem przekazałam jej, by nadal uszczęśliwiała Damiana tak, jak robiła to teraz.
Jako pierwszą potrawę zjedliśmy czerwony barszcz z uszkami, który bałam się, że nie będzie dobrze smakował. Ustalmy, że mistrzynią w gotowaniu nie byłam, a zrobienie barszczu, którego kolor jest idealny, wymaga dużo cierpliwości i umiejętności. Na szczęście nikt się nie skarżył i nikt nie zostawił na swoim talerzu niedojedzonych resztek. Uznałam więc, że był smaczny i odetchnęłam z ulgą.
Następnie zjedliśmy przygotowany przez Martę kompot z suszu. Była to taka ni to zupa, ni to syrop. Bardzo słodka sama w sobie i o wyrazistym smaku, ale w połączeniu z fasolką, smakowała naprawdę wyśmienicie.
Kolejne danie stanowiły pierogi z kapustą i grzybami omaszczone masełkiem z podsmażoną cebulką. Specjalnie spojrzałam na Michała, kiedy przełykał pierwszy kęs. To danie na jego zamówienie i chciałam wiedzieć, jak mu smakuje. Po jego przymkniętych powiekach i powolnym, wręcz delektowaniu się daniem stwierdziłam, że wstydu sobie nie przyniosłam. Uśmiechnęłam się lekko i zajęłam swoją porcją.
Damian był szczęśliwy jak dziecko, kiedy na jego talerzu wylądował kawałek karpia i góra sałatki. Musiałam sobie zanotować w głowie, by szepnąć na ucho Lorenzo, że jeden z jego zawodników opycha się jak na siatkarza nie przystało. Ale to było jego ulubione wigilijne danie od kiedy tylko pamiętam. Nawet liczne ości w rybie, którymi nieraz udało mu się zadławić, nie umniejszały jego radości.
Na koniec każdy musiał zjeść chociaż łyżkę bułeczek parzonych gorącym mlekiem z masełkiem, miodem i cukrem. Po takiej kilkudaniowej uczcie każdy czuł się już napełniony, ale i tak nikt nie potrafił odmówić sobie słodkiej przyjemności. Rozmowy przy stole nie miały końca, a atmosfera była tak przyjemna i lekka, że aż żal było wstawać. Niestety na Monikę przyszła już pora. I choć wcześniej się cieszyłam, to teraz poczułam ukłucie żalu. Okazała się naprawdę miłą dziewczyną. Ale i tak byłam zazdrosna. Taka już moja przypadłość.
Po pożegnaniu z Moniką i odprowadzeniu jej do drzwi, wróciłam do salonu, gdzie zastałam lekkie przetasowanie. Ktoś odstawił jedno krzesło na bok, a przy stole od razu zrobiło się więcej miejsca. Pozbierałam od razu brudne naczynia i włożyłam je do zmywarki. Czyste talerze zaniosłam z powrotem do salonu, by każdy w razie ochoty mógł się spokojnie poczęstować. Wyciągnęłam również z lodówki wino, specjalnie odłożone na tę okazję. Razem z czterema lampkami położyłam je na stole, a panowie zajęli się jego odkorkowaniem. Choć zwykle wystrzegałam się picia, przy takich okazjach, nie potrafiłam sobie odmówić odrobiny czerwonego, wytrawnego wina. To był zdecydowanie mój trunek, ale nie pozwoliłam sobie na wiele. Ledwie połowę lampki.
Rozmowy toczyły się dalej, tym razem o ton luźniejsze. Byliśmy w swoim, przyjaznym gronie, w które Marta wpasowała się bardzo szybko. Rozluźniłam się nico. Nie potrafiłam nie parsknąć śmiechem, kiedy Michał stwierdził, że pierogi śpiewają do niego błagalne psalmy, by się nimi ponownie poczęstował. Nałożył sobie kolejną porcję, przy okazji wychwalając moje umiejętności kulinarne. Spojrzałam na niego z politowaniem, wiedząc, że moim pierogom do doskonałości sporo brakuje. Ale lawina już ruszyła. Zaraz zaczęło się chwalenie, zapewnianie mnie, jaką to wyśmienitą wigilię im przygotowałam. A ja? Kręciłam głową lekko zarumieniona od wina i podśmiechiwałam się pod nosem. Byłam szczęśliwa. Miałam obok siebie najważniejsze osoby.
 Czego mogłam chcieć więcej?





A/n: Wiem, że strasznie nudny ten rozdział. Niestety to ta techniczna strona wigilii, a ta bardziej emocjonująca dopiero w następnym rozdziale. ;D Zacieram rączki i czekam na 5. ;

I mam taką prośbę. Może macie jakiś pomysł, kto mógłby nam grać Sabinę? Gifów z Kubiakiem nie ma nieskończenie wiele, a może czasem fajnie byłoby dodać coś innego. Jak myślicie? Macie jakieś propozycje? Potrzebujemy młodej brunetki. Koloru oczu chyba nie określałam, więc to nie problem. ;D

Na gifie nie pasuje wynik, ale kto by się tym przejmował. Jastrzębski <3 i Resovia <3 

PS 20 lipca, godzina 19:54, skończyłam pisać epilog po roku pracy nad tym opowiadaniem. Chce mi się płakać. O matulu...





20 komentarzy:

  1. Rozdział świetny, nie mogę się doczekać następnego, tak bardzo chce się dowiedzieć co będzie dalej.
    W sumie, żałuję, że Monika tak szybko wyszła, może z nią byłoby jeszcze ciekawiej :D
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna chyba zdała sobie sprawę, że nie ma żadnych szans u Michała. Mogła jedynie siedzieć i patrzeć, i czuć się jak piąte koło u wozu. XD
      Pozdrawiam również! ;)

      Usuń
  2. Rozdział idealny,czekam na kolejny mam nadzieję że już z wyznaniem Sabiny.�� Jako Sabine proponuje Ninę Dobrev,opis pasuje. ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, w następnym będzie się już działo. Mam nadzieję, że będziecie usatysfakcjonowani. ;D

      Usuń
  3. Hej! :) Ten rozdział cieszy mnie tym bardziej, że wiem, ze po nim będzie kolejny (ten, na który czekam i czekam!) :D Zazwyczaj tego nie robię, ale wkradły Ci się do rozdziału dwa błędy - "oboje" (a jak dwie fajne dziewczyny to "obie") i "kolendy", choć to pewnie przeoczenia ;) Niemniej po prostu informuję, tak tylko jakby co :D

    Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, kiedy okazało się że Monika nie zamierza zostawać u Wojtaszków dłużej <3 Ja, tak samo jak Michał, również uwielbiam pierogi. Omnomnom. Prawda jest taka, że w Wigilię mogłabym jeść tylko barszcz i pierogi. Co roku.
    Fajnie że Sabina się tak odstrzeliła, może Kubiak, rozczulony już pierogami i w ogóle tym, że o nim pomyślano, będzie na Sabinę patrzył tak trochę... hm, inaczej? Właśnie jak na kobietę, już nie jak na młodszą siostrę Damiana, ale kogoś więcej? Fajnie też, że Marta okazała się być taką spoko dziewczyną, chociaż z drugiej strony Damian chyba nie poleciałby na byle kogo ;)
    Nie pamiętam czy to proponowałaś, jeśli tak to jestem za, a jeśli nie to ładnie proszę - wakacyjny maraton z rozdziałami byłby super :) Zwłaszcza że już skończyłaś (i wiesz już wszystko, a my, czytelniczki jeszcze tak niewiele!) więc mogłabyś dodawać coś częściej :) Choć to tylko moja sugestia, bo jak najszybciej chciałabym wiedzieć co tam między Sabiną a Kubiakiem się jeszcze wydarzy <3
    W ogóle rozdział bardzo przyjemny, taki naprawdę rodzinny. To chyba zasługa Świąt, ale też tego, jak lekko to napisałaś :)

    Co do Sabiny niestety chyba nie pomogę :( Może oglądasz albo oglądałaś jakieś seriale i z nich wyjmiesz jakąś postać? Przejrzałam wszystkie brunetki z wszelkich filmów czy seriali które lubię i każda już tak bardzo kojarzy mi się z graną przez nią postacią, że trudno byłoby mi wyobrażać sobie ją jako Sabinę :( trzymam kciuki żebyś coś znalazła, choć nie ukrywam, że gify które dodajesz chyba nigdy mi się nie znudzą ^^
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawione, dziękuję za zwrócenie uwagi na te dwa głupie byki ;D
      Sabina ułożyła sobie w głowie całkiem zmyślny plan. Wiesz, najpierw ta koszulka na meczu, potem zwrócenie na siebie uwagi wyglądem... To wszystko miało swój cel. ;D
      Damian faktycznie ma zbyt wiele oleju w głowie, żeby dać się podejść jakiejś pustej idiotce. A nawet gdyby, to Sabina by ją od razu przegoniła. ;D
      Będzie mały maratonik, tak na zakończenie wakacji, także bez obaw. Nie będę kazała wam czekać zbyt długo.
      A co do gifów... Nadal będzie przeważał Kubiak XD Rozdziały są z perspektywy Sabiny, więc gify mogą być z Michałem i będzie równowaga. Ale czasem fajnie byłoby podkreślić jakieś Sabinowe zachowania. ;)
      Całuję! ;*

      Usuń
  4. Świetny rozdział, jak zawsze. Czekam na kolejny ♡ Mam nadzieję, że Sabina nie zrezygnuje z powiedzenia Michałowi o swoich uczuciach.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby zrezygnowała, to chyba byście mnie ubili XD I ją też. Więc sobie tego zaoszczędzę. ;D
      Całuję! ;*

      Usuń
  5. " kiedy Michał stwierdził, że pierogi śpiewają do niego błagalne psalmy, by się nimi ponownie poczęstował" padłam. Gdy Michał jest w pobliżu nikt, ale to absolutnie nikt nie musi się martwić, że przypadkiem zostaną mu jakieś resztki. Nie ma szansy, on wchłonie każdą ilość wszystkiego. :)
    Marta - cieszę się, że okazała się naprawdę sympatyczną i fajną dziewczyną. Chociaż nie wiem dlaczego, ale mam do niej złe przeczucia. Ale to ja i zawsze takiego mam. Nie ufam jej jeszcze. I jak ja mam komentować normalnie, skoro napisałaś, że ta ważniejsza część Wigilii w nastepnym rozdziale? Gr..
    Jestem niemal pewna, że Monisia w kulminacyjnym momencie jednak "przypadkiem" znów się u nich pojawi, lub zadzwoni jako dama w potrzebie. Obym się myliła, bo się znielubię.
    Naprawdę sympatyczny rozdział. Aż mi samej udzielił się ten radosny i fajny nastrój ich wszystkich. Bo to wcale nie chodzi o to, by spędzać Wigilię z rodziną. Chodzi o to, by spędzać ją z tymi, którzy są najważniejsi.
    Epilog? Naprawdę? Niby wiem, że rozdziałów będzie wiele, ale i tak mi się smutno zrobiło.
    I ja kompletnie nie wiem, kto mogłby być Sabiną.
    Chyba tyle chciałam napisać. Czekam na kolejny, równie dobry co wszystkie poprzednie rozdział. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez żołądek do serca, nie? Michał zwiększa szanse Sabiny, jedząc podwójne porcje. XD
      Tak, Monika nadal stanowi pewne zagrożenie, bo w końcu nie wiadomo, co ona tam sobie w głowie uroiła, prawda? Mogę tylko powiedzieć, że emocje będą. ;D
      Do epilogu jeszcze daleko ;)A ja czuję lekką presję po tym 'równie dobry co wszystkie poprzednie'... Co jak nie sprostam zadaniu? XD
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  6. Jesteś mistrzynią trzymania w niepewności. Powiem Ci, że bardzo mi się podoba Sabina jako postać. Dobra robota! Generalnie cała historia mi sie podoba, ale to już inna sprawa.
    Wizja epilogu, choćby odległa, wydaje się nieco przerażająca...
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak dobrze odbierasz Sabinę. Starałam się, by nie tworzyć bezkształtnych postaci. ;)
      Dla mnie też było przerażające, kiedy go już skończyłam. Serio...
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  7. Mnie się Sabina kojarzy jakoś tak:
    http://www.kwiatki.org/kwiaty/brunetka-park-usmiech-kwiaty.jpeg
    Ale to chyba nie jest aktorka. I co to jest w ogóle za strona kwiatki.org!? D
    W każdym razie jak znajdę jakąś inną panią, to Ci dam znać;D

    Kochana moja dzisiaj zacznę wyjątkowo od uwag. Nie często je mam, ale tu mi się dwie nasunęły.

    Raz - trochę za mało tu było tej Moniki. Jakby nie patrzeć, przez ostatnie rozdziały dość często ta dziewczyna gościła w myślach Sabiny, jest ważną osobą dla Michała i chciałabym dowiedzieć się o niej coś więcej. W jaki sposób patrzyła na Michała, jak ze sobą rozmawiali, w jaki sposób zwracała się do Sabiny, co mówiła, jak... Nawet z jednej rozmowy dużo da się wyczytać. A my dostaliśmy tylko suchy fakt, że to miła dziewczyna. Ale czemu miła? Po czym Sabcia tak stwierdziła?
    Rozumiesz o co mi chodzi? Chciałabym po prostu zobaczyć tę Monikę. Nawet oczami Sabiny, żeby tylko móc sobie na jej temat wyrobić jakieś własne zdanie.

    Druga uwaga. Dużo wspominałaś o daniach - norma, w końcu Wigilia - a trochę za mało o atmosferze przy stole, rozmowach itp. Znowu rzuciło mi się w oczy to, że sporo opisywałaś (powiedział to, zrobił tamto, jedli to), a za mało pokazywałaś. Zamiast pisać, że np "Michał stwierdził, że zupa jest dobra" mogłaś pokazać fragment, w którym patrzy jak Sabina przynosi talerz, uśmiecha się, smakuje, a potem dialog. Wtedy jakoś lepiej byśmy to zobaczyli, lepiej poczuli klimat.
    O, albo "Rozmowy przy stole nie miały końca, a atmosfera była tak przyjemna i lekka, że aż żal było wstawać" - suchy fakt, o których mówiłam wcześniej. Chciałabym "usłyszeć" te rozmowy, poczuć tę atmosferę i sama wyciągnąć wnioski, czy była przyjemna i czy od takiego stołu żal by mi było wstawać.

    Ale nie uważam, że ten rozdział był nudny. Dla mnie każdy jest ciekawy, bo ciągle gryzę zęby w oczekiwaniu na punkt kulminacyjny w związku z Sabiną i Michałem. I co byś nie napisała, to ja i tak z ciekawością czytam i zastanawiam się, czy to już, czy zaraz, czy w tym rozdziale... Nie da się przy tym nudzić! :D
    Poza tym wychwycałam wszystkie szczególiki związane z zachowaniem Michała i jego reakcjami, na różne rzeczy. I mam takie wrażenie, że w następnym rozdziale coś ruszy do przodu... (tylko, że takie wrażenie mam ciągle, a tu nadal nic, więc chyba mi wrażenia szwankują xD).
    W każdym razie jak zwykle czekam z niecierpliwością! ;*

    I pozdrawiam;*


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Gryzę zęby" nie no padłam, hahahaha. Stanowczo nie powinnam pisać komentarzy o 1 w nocy;D Uśmiałam się xD

      Usuń
    2. Tak, rozumiem, co masz na myśli. I faktycznie, ten rozdział mógł się wydać nieco bezpłciowy.
      Pomyślę nad tym wszystkim. Być może uda mi się to nieco poprawić, napisać inaczej tak, by więcej pokazać i bardziej przybliżyć też postać Moniki. ;)
      A tak, ja już się postarałam, żeby wrażenia szwankowały ;D Ale nie gryź zębów, jeszcze ci się przydadzą XD
      Całuję! ;*

      Usuń
  8. Już epilog? o ranyście...
    Rozdział spokojny, choć emocjonalna część ma się pojawić. Czas kupić chusteczki :)
    pozdrawiam
    PS. Masz błąd ortograficzny- kolędy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki wielbłąd, taki wstyd XD
      Chusteczki być może się przydadzą. Teraz tylko pytanie, czy będziemy płakać ze smutku czy radości? ;D
      Pozdrawiam również! ;*

      Usuń
  9. Super rozdział :) bardzo mnie ciekawi cóż to będzie za sytuacja z Sabiną i Michałem ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ! Ps. A może tak trochę częściej by się pojawiały rozdziały ? ;D hihih

    OdpowiedzUsuń