3 września 2016

22.

- Idziesz?
Pytanie Idy zawisło w powietrzu i tak jak ja, zatrzymało się i nie chciało ruszyć. Cztery kroki dzieliły mnie od wejścia na salę, gdzie odbywała się impreza. Cztery kroki, które dla mnie ciągnęły się jak cztery kilometry. Bałam się. Po ich przekroczeniu nie będzie już odwrotu. I chociaż nie chciałam okazać się tchórzem, który ucieka, naprawdę chciałam zawrócić.
Ida westchnęła i podeszła do mnie. Wzięła mnie pod ramię i, szepcząc do ucha, że mam się niczym nie przejmować, a po prostu dobrze się bawić, wprowadziła mnie do środka. Przystanęłyśmy na chwilę, by rozejrzeć się dokoła. A było na co patrzeć, bo co poniektórzy siatkarze już wywijali na parkiecie, bardziej popisując się jakimiś trikami, niż tańcząc.
- Rób dokładnie to, co oni. Nie przejmuj się – usłyszałam głos Idy, która chwilę później zniknęła mi z oczu, prowadzona przez Kubę do ich stolika. Zaczęłam szukać swojego miejsca, mając nadzieję, że na miejscu zastanę Damiana lub Martę.
Już z daleka go zauważyłam. Siedział przy stoiku i wpatrywał się w swój talerz głęboko zamyślony. Serce podskoczyło z radości na jego widok, ale rozum zachował powagę, ciągle przypominając mi, że dla niego byłam tylko przyjaciółką. Ewentualnie traktował mnie jak młodszą siostrę, którą się trzeba zająć. Nic więcej. Niepewnie podeszłam bliżej, rozglądając się za karteczką ze swoim nazwiskiem, która wskazałaby mi, gdzie mogę usiąść. I znalazłam ją. Znalazłam również swoje miejsce, które jak na złość musiało znajdować się po lewej stronie Michała. Zamknęłam na chwilę oczy, próbując przygotować się mentalnie do spotkania z nim. A nie było to łatwe. Nie wiedziałam, jak zareaguje na mój widok. Nie widzieliśmy się dokładnie tydzień. Siedem długich dni i nocy, podczas których wyrzucałam sobie, że niepotrzebnie zawracałam mu głowę swoimi młodzieńczymi uczuciami. Bałam się, że straciłam go całkowicie. Że nawet nasza przyjaźń została zniszczona.
Odchrząknęłam cicho, a kiedy na mnie spojrzał zamglonymi przez zamyślenie oczami, zmiękły mi kolana. Miałam wrażenie, że ten moment, kiedy patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, trwał wieki, a w rzeczywistości było to tylko kilka sekund, po których spuściłam wzrok w dół, wygładzając rękami sukienkę.
- Cześć, Michał – szepnęłam cicho, próbując ukryć drżenie w moim głosie. Z obawą spojrzałam ponownie w jego twarz, ale on już nie wpatrywał się w moje oczy. Spojrzeniem wędrował po całej mojej sylwetce, a czując jego wzrok na sobie, zarumieniłam się delikatnie.
- Sabina?
Jego głos był lekko zachrypnięty i nie miałam pojęcia, czy to dlatego, że się przeziębił, czy z innego powodu, jednak brzmiał tak głęboko, że mogłabym słuchać go godzinami. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, a jego wzrok na pewno to wyłapał.
Podniósł się ze swojego miejsca, a ja mogłam podziwiać całą jego postać odzianą w idealnie skrojony, czarny garnitur, który pasował tak dobrze, jakby szyty był tylko dla niego. Śnieżnobiała koszula dodawała mu uroku, a czarny krawat elegancji. Dopiero teraz dostrzegłam, że pasowaliśmy strojem do siebie. Gdyby ktoś nie znał naszej sytuacji, mógłby pomyśleć, że przyszliśmy tu razem. A przecież to tak dalekie od prawdy…
Uśmiechnęłam się do niego w odpowiedzi, mając nadzieję, że to wystarczy. Obwiałam się, że tym razem nie zdołam nic powiedzieć przez zaciśnięte z emocji gardło i drżenie w głosie.
Podszedł te dwa kroki w moją stronę z uśmiechem na twarzy tak pięknym, że moje serce zamarło na chwilę, ale kiedy jego wargi spoczęły na moim policzku w delikatnym geście przywitania, zamarłam, stojąc nieruchomo jak kamienny posąg. Jego dotyk, świadomy dotyk, był jak balsam na wszystkie moje smutki. Rozum wywiesił białą flagę, kiedy Kubiak przeciągnął swoimi palcami po moim policzku. Zamknęłam oczy, nie potrafiąc odwzajemnić jego spojrzenia. Nie miałam odwagi wtulić twarzy w jego dotyk, choć ledwo nad zapanowałam na tym odruchem. W tym momencie miałam ochotę wtulić się w niego mocno i nie puszczać aż do końca świata. Ale to tylko marzenie. W rzeczywistości nie potrafiłam robić sobie nadziei na coś, co mogło nigdy nie nastąpić.
- Siostra! – usłyszałam uradowany okrzyk Damiana.
Rzuciłabym mu się na szyję z wdzięcznością, że uwolnił mnie od ponownego spojrzenia na Kubiaka, że uwolnił mnie od reakcji. Że zajął moje myśli, które zaczynały krążyć niebezpiecznie wokół osoby Michała. – Czemu nie przyszłaś się przywitać? Chłopaki zaczynają sądzić, że już ich nie lubisz – zaśmiał się, ciągnąc mnie za rękę w swoją stronę. Poddałam mu się bez zbędnych oporów, bo wiedziałam, że wcale nie chodziło o chłopaków. Po prostu mnie znał i zauważył, że nie radzę sobie zbyt dobrze. Kochany Damian. Zawsze gotowy pomóc.
- Co to było? – zapytał szeptem, przepychając się za mną przez tłum bawiący się na parkiecie.
- Nie ma pojęcia. Nie tego się spodziewałam – odpowiedziałam szczerze, czując, jak z mojego ciała schodzi napięcie.
- Musicie pogadać, Sabina – stwierdził rzeczowo, ale niczego nowego nie odkrył. Wiedziałam, że musimy porozmawiać, ale tej rozmowy bałam się dużo bardziej niż tej poprzedniej, a to jeszcze parę dni temu wydawało by się niemożliwe.
- Ja zrobiłam swój krok. Ten należy do niego. Jeśli nic do mnie nie czuje, chciałabym to wiedzieć.
Ciężko było mi przebywać w obecności Michała. Nie wiedziałam, jak mam się zachowywać. Być jak dawniej? Zbywać wszystko obojętnie? Czy jawnie okazywać swoje uczucie? Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji, ale wydawało mi się, że nawet doświadczona osoba miałaby równie wielki problem.
- Nie myśl o tym. Po prostu się baw i nie zwracaj na niego zbyt dużej uwagi. Niech teraz on się pomęczy – poradził mi brat, puszczając do mnie oczko.
Uśmiechnęłam się do niego, po czym przywitałam się z Martą, przy której się zatrzymaliśmy. Wymieniłyśmy ze sobą uwagi na temat naszego wyglądu, jak to dziewczyny, a Damian westchnął tylko teatralnie, dając nam chwilę czasu dla siebie. Tylko chwilę. Bo oplótł Martę swoimi ramionami, patrząc na mnie zawistnie, jakbym mu uśmierciła psa.
- Nie kradnij mi dziewczyny. Masz w koło prawie samych facetów, z których większość jest wolna i z chęcią poświęci ci swoją uwagę. Nawet Łasko zapowiedział, że nie spocznie, dopóki cię nie wyciągnie na parkiet. Więc teraz marsz do stolika się z nimi przywitać.
Jak mi przykazał, tak też zrobiłam. Siatkarze wcześniej wygłupiający się na parkiecie, teraz zajmowali swoje miejsca przy stoliku. Usiadłam na krześle, wieszając na oparciu małą torebkę i starając się nie zwracać uwagi na osobę, siedzącą po mojej prawej stronie. Spoglądałam na znajome twarze siatkarzy, rzucając im wspólne cześć i uśmiechając się wesoło.
Po mojej drugiej stronie siedział Paweł, który od razu wciągnął mnie w rozmowę, do której dołączyli również pozostali, wypytując jakie miałam plany na przyszłość. Opowiadałam więc o swoich zamiarach, a Paweł ciągle starał się nakierować mnie na fizjoterapię, a nie rehabilitację, co bardzo bawiło siatkarzy.
- Widzisz, Sabina, jak on się troszczy o przyszłość klubu? Już myśli o tym, co będzie, kiedy on przejdzie na emeryturę. Taki z niego pracuś. A teraz pozwolisz? – Łasko wyciągnął do mnie dłoń, stając obok mojego krzesła. Spojrzałam na niego z uśmiechem i dałam się wyciągnąć na parkiet, gdzie wiele par tańczyło w rytm spokojnej melodii.
Ułożyłam drugą dłoń na jego ramieniu i pozwoliłam mu się poprowadzić. Chociaż wybitną tancerką nie byłam, a okazji do wyćwiczenia tej umiejętności również wiele nie było, dobrze sobie radziłam. Albo wcale nie byłam taka zła, albo to Łasko posiadał tak wielkie umiejętności. Pierwsza piosenka minęła na spokojnym kołysaniu się. Przy drugiej Michał obrócił twarz w moją stronę, spoglądając na mnie co chwilę z uśmiechem.
- Nie katuj już tak Miśka, bo nam chłopak wykituje – zaśmiał się, a ja ze zdziwienia szerzej otworzyłam oczy.
- Ale o co chodzi? – zapytałam, nie rozumiejąc do końca, w jaki niby sposób katowałam Kubiaka.
- Nie wiem, co jest między wami i nie zamierzam się w to wtrącać, ale Michał za chwilę wypali dziurę w twoich plecach. Przy stole wcale nie zachowywał się lepiej. Ciągle próbował zwrócić twoją uwagę.
- Co?
Albo zbyt wczułam się w rozmowę, albo byłam najbardziej ślepą osobą na świecie, bo nie zauważyłam tego, o czym mówił siatkarz.
- Widać, że macie do porozmawiania, ale odpuść mu chociaż dzisiaj – mrugnął do mnie, po czym skłonił się teatralnie, ucałował moją dłoń, a potem odprowadził na miejsce. Zarumieniłam się lekko, ale podziękowałam mu uśmiechem za taniec i usiadłam na miejscu.
Upiłam dosłownie dwa łyki wody, kiedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się, dostrzegając za sobą uśmiechniętego Pawła.
- Wstawaj, młoda! Dzisiaj nie ma zmiłuj, musisz ze mną zatańczyć.
Roześmiałam się głośno, bo z tego, co zdążyłam zauważyć, fizjoterapeuta nie oszczędzał sił. Wywijał zdrowo na parkiecie, nie przejmując się, że kogoś przypadkiem potrąci. Pokiwałam głową, lekko obawiając się tego tańca, ale nie dałam się prosić. Wstałam raźnym krokiem ruszyłam za nim na parkiet, gdzie dałam się choć na chwilę ponieść głośnej i szalonej muzyce, nie przejmując się tak, jak mi to radziła i Ida, i Damian. Ciągle śmiałam się głośno, gdy Paweł wygłupiał się na parkiecie lub gdy specjalnie mnie rozśmieszał.
Po trzech kawałkach odbił mnie Krzysiu Gierczyński, śmiejąc się, że jak tak dalej pójdzie, to Paweł mnie wykończy. Z radością zmieniłam szalone wymachiwanie kończynami i skakanie, na dużo spokojniejszy taniec z przyjmującym, który nie szczędził mi obrotów, zapewniając, że gdy się obracałam, wyglądałam jeszcze piękniej, na co się oczywiście zarumieniłam, ale również szeroko uśmiechnęłam.
Następny taniec skradł mi Kuba, któremu Ida uciekła do łazienki. I tak co chwilę zmieniałam partnerów, nie mając nawet chwili, by odetchnąć i ukoić pragnienie. W końcu wylądowałam w jednej parze z Damianem, co postanowiłam wykorzystać, by zejść z parkietu. Buty na obcasie były eleganckie i pięknie wyglądały na stopie, ale wygodą nie grzeszyły. Tym bardziej, gdy szalało się w nich na parkiecie nieprzerwanie od ponad godziny.
- Idę się napić – rzuciłam do Damiana, kiedy piosenka się skończyła.
- To idę z tobą! – odkrzyknął wesoło, próbując przebić się przez niesamowity chaos, jaki nastał po usłyszeniu pierwszych aktów Bałkanicy z głośników.
- Ale wody – roześmiałam się, na co Damianowi zrzedła mina.
- To ja może jeszcze tu zostanę!
Pokręciłam głową z rozbawieniem i skierowałam się do stolika. Nikt przy nim nie urzędował, co przyjęłam z ulgą, bo nie wytrzymałabym, gdyby nagle ktoś przypomniał sobie, że ze mną nie miał jeszcze okazji tańczyć. Napełniłam swoją szklankę wodą i popijałam ją łyk za łykiem, wpatrując się w tłum ludzi szalejący na parkiecie. Nawet przy swoim zmęczeniu, miałam ochotę do nich dołączyć, bo przy takiej piosence nóżki same chodziły. Gdzieś tam mignęła mi również sylwetka Kubiaka, który z żoną Krzyśka wywijał piruety.
I wtedy zdałam sobie sprawę z nieobecności Moniki. Nie było jej tutaj. Nie przyszła z Michałem. Może wyjechała? A może…? Nie. Nie warto było się tym zajmować. Nie w chwili, w której tak dobrze się bawiłam.
- Mogę panią prosić?
Odwróciłam się szybko, z zaskoczeniem zauważając, że głos należał go prezesa Grodeckiego. Cóż, prezesowi się nie odmawia. Nawet, jeśli nie był to mój prezes.
Uśmiechnęłam się lekko i ponownie dałam się zaprowadzić na parkiet, gdzie spędziłam kolejnych kilkadziesiąt minut na dobrej zabawie. 



A/n: Nie udało mi się znaleźć gifa, chociaż wydaje mi się, że kiedyś gdzieś mi taki śmignął przed oczami. No ale przeszukałam połowę internetu i wsysło go gdzieś. XD
Cieszcie się, albowiem początki miłości są najpiękniejsze. ;)

6 komentarzy:

  1. No i jest Kubiak! Ileż ja się wyczekałam! :) Z pewnością było warto!!
    Piękna Sabina mąci w głowie Kubiaka i ten nie opanowawszy swoich emocji nie umie sobie poradzić z tą sytuacją. I w sumie dobrze, że w tym rozdziale jest taki troche pierdołowaty. W końcu ile razy kobieta może taka być?
    Michał chłopie, weź się w garść!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie Kubi! Czekałam na niego :) Mam nadzieję, że porozmawia z Sabiną :D

    OdpowiedzUsuń
  3. „Nie miałam odwagi wtulić twarzy w jego dotyk, choć ledwo nad zapanowałam na tym odruchem” – zapanowałam nad tym.
    Kochana, to już nie jest trzymanie w niepewności, to jest jawne pastwienie się! Naprawdę ;D Ja się tak strasznie nie mogę doczekać szczerej rozmowy Sabiny i Michała, a Ty ciągle mi to przeciągasz! Oczywiście żartuję, nie jestem zła i staram się być cierpliwa ;D Ale naprawdę korci mnie jak nie wiem, żeby dowiedzieć się, jak to wszystko się potoczy między nimi, a nie mam na to możliwości, bo czytam na bieżąco :<
    Naprawdę miałam nadzieję, że zamienią ze sobą choć kilka zdań, a tu nadal nic… Ale cieszy mnie chociaż to, że Michał ją tak obserwował i że dało się wyczuć między nimi jakieś zgrzyty. No bo skoro nawet osoby postronne zainteresowały się sprawą, to chyba z daleka widać, że coś jest na rzeczy. A emocje muszą w końcu dać o sobie znać, nie można wszystkiego ciągle chować w sobie. Czekałam na moment aż Michał zaprosi Sabinę do tańca i się do siebie zbliżą. Ale bal się jeszcze nie skończył, więc kto wie… może?
    Niecierpliwie - naprawdę niecierpliwie! – czekam na kolejny ;*
    I ściskam Cię mocno ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kubi tak bardzo wyczekiwany... :) Super, że spotkali się na tym balu, ale jestem nieco zawiedziona, że nie porozmawiali, ani nie zatańczyli. (może w następnym rozdziale, który będzie kontynuacją tego?) Jednak widać, że ich do siebie niesamowicie ciągnie. Oby wszystko sobie wytłumaczyli i pozwolili przyznać się przed sobą i drugą osobą, że nie są sobie obojętni.
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy cos nowego?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń