20 marca 2016

09.

Michał musiał czekać jeszcze dwadzieścia minut, zanim wyszłam z basenu i kolejne piętnaście, zanim się przebrałam i dokładnie wysuszyłam włosy. Musiał się trochę pomęczyć, ale sam chciał zostać na całym treningu. Jednak w końcu wyszłam z szatni, przed którą czekał siatkarz. Dzięki tej chwili sam na sam z wodą zdołałam się trochę ogarnąć i już nie robiłam się czerwona za każdym razem, kiedy patrzyłam na Michała.
Sama nie wiedziałam, dlaczego Konrad zasugerował, że moglibyśmy być parą. Nie zachowywaliśmy się tak, a już na pewno nie wyglądaliśmy, jakbyśmy byli razem. Michał był dla mnie przyjacielem. I nigdy nie wyobrażałam sobie, by mógł być kimś więcej.
- Co tak milczysz? – zapytał, kiedy wychodziliśmy ze szkoły.
- Zawsze tak mam po treningu. Fizycznie jestem wyczerpana, ale za to psychika ma naładowane akumulatory. Jestem wtedy spokojniejsza i cichsza – wyjaśniłam, uśmiechając się lekko.
- A myślałem, że po prostu cierpisz po wyjściu z wody, Arielko – zażartował, spoglądając na mnie czujnie, gdybym miała w planach go uderzyć, czy wepchnąć w zaspę śniegu.
Odrzuciłam ten pomysł, maskując to śmiechem, a kiedy Kubiak się niczego z mojej strony nie spodziewał, wsadziłam mu łokieć w brzuch. Jęknął przeciągle. Widocznie włożyłam w to więcej siły niż było potrzeba. Roześmiałam się głośno i popędziłam w stronę auta, chcąc uniknąć ewentualnego odwetu siatkarza.
- Masz cios, to trzeba ci przyznać – powiedział od razu po tym, jak wsiadł do samochodu. Wyszczerzyłam się i włączyłam radio, chcąc wypełnić czymś czas. Przypomniałam sobie, że miałam napisać do Damiana.
- Nie wiesz czasem, na którą Damian umówił się z Martą? – zapytałam go. Myślałam, że może uda mi się jeszcze na szybko wpaść do domu i zgarnąć książki. W końcu zadanie trzeba zrobić i zacząć się uczyć na te wszystkie testy, jakie nauczyciele pozapowiadali na ostatnie tygodnie nauki przed przerwą świąteczną.
- Mówił, że na osiemnastą – odpowiedział, nie odrywając wzroku od jezdni. Bardzo się z tego cieszyłam. W końcu było ciemno, zimno, a warunki pogodowe nie sprzyjały. Wolałabym się nie rozwalić o najbliższe drzewo, ale mogłam być spokojna. Michał prowadził nad zwyczaj ostrożnie.
Napisałam do Damiana, przy okazji ochrzaniając go, że tak wykorzystuje Michała, po czy zawiadomiłam go, że wpadnę na chwilę po kilka rzeczy. Odpisał mi, że mogę się przestać pieklić, bo to nie on wpadł na ten pomysł. Zdziwiłam się i to bardzo. Michał sam chciał po mnie przyjechać? Tak bardzo mu się w domu nudzi? Uśmiechnęłam się pod nosem, ale nie odezwałam się ani słowem. Chciałam nacieszyć się tym w ciszy.
Zaraz, jakie nacieszyć?
Po głębszym przeanalizowaniu swoich odczuć, doszłam do wniosku, że zrobiło mi się bardzo miło, gdy dowiedziałam się, że Michał chciał spędzić ze mną ten wieczór. Bo na pewno zdawał sobie sprawę, gdy to Damianowi proponował, że będzie musiał mnie zabrać do siebie. I skoro jemu to nie przeszkadzało, to mi również nie powinno.
Siatkarz zatrzymał się przed blokiem i ruszyliśmy na górę. Zatrzymałam się pod swoim mieszkaniem, informując Michała, że wezmę tylko kilka rzeczy i przyjdę do niego. Skinął głową na zgodę i ruszył dalej, a ja weszłam do mieszkania, gdzie zdumiona wpatrywałam się w brata. Warto wspomnieć, że Damian odstrzelił się jak na jakąś galę, choć w tym momencie miał na sobie zaburzający ten outfit fartuszek w kwiatuszki. Nadal stałam zdumiona, kiedy mnie zauważył i jakby odetchnął z ulgą.
- Musisz mi pomóc! Coś zawaliłem przy tej zupie, proszę, ratuj! – Panikował w najlepsze.
Kręcąc głową z politowaniem, podeszłam do kuchenki i spróbowałam odrobinę jego dzieła. Cóż, spieprzył sprawę. I do wcale nie w sensie metaforycznym.
- Ile ty tam pieprzu nasypałeś?! Trzy opakowania? – Nie mogłam wyjść z podziwu nad niezdarnością mojego brata, ale zostawiłam sobie nabijanie się z niego na inny czas, bo musiałam ratować losy jego randki. Zrobiłam, co mogłam. Zupa nie była idealna, ale przynajmniej człowiek nie zionął ogniem po jej spróbowaniu.
Zostawiłam Damiana z surowym przykazem, by za pięć minut ściągnął zupę z palnika, a za piętnaście wyciągnął pieczeń z piekarnika i poszłam do siebie. Spakowałam plecak na jutro, wzięłam te książki, które potrzebowałam i już miałam wychodzić do Michała, kiedy zatrzymał mnie libero.
- Wiesz, bo jest taka sprawa… - podrapał się z tyłu po karku, a ja już wiedziałam, że coś się szykuje. Robił tak wtedy, kiedy się czymś denerwował. – Bo nie wiem, o której skończymy z Martą i…
- I chcesz mieć wolną chatę, kapuję – wyszczerzyłam się, kiedy policzki Damiana pokryły się czerwienią. – Nie ma sprawy, ale mam jeden warunek.
- Jaki? – zapytał zmieszany braciszek. Jaki to był piękny widok!
- Chcę poznać tą twoją lubą. Nie oddam braciszka w ręce pierwszej lepszej! – zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek, zostawiając w lekkim osłupieniu. Chyba wolałam nie wiedzieć, jakiego warunku z mojej strony oczekiwał. Wpadłam raz jeszcze do pokoju, zabierając jakieś ubrania na jutro i kilka kosmetyków. Spieszyłam się, bo dochodziła już osiemnasta, a nie chciałam dzisiaj przeszkadzać Damianowi i Marcie. Chciałam ją poznać, ale nie teraz.
- Uciekam! – zawołałam jeszcze, a potem zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się na górę.
Trochę się denerwowałam, bo przecież wpychałam się Michałowi do mieszkania na całą noc bez uprzedzenia. Miałam nadzieję, że nie będzie zły. Stojąc już pod jego drzwiami, nie wiedziałam, czy zapukać, czy wejść ot tak. W końcu zdecydowałam się zapukać, bo nie lubiłam wpadać do czyjegoś mieszkania jak do siebie. Nawet Kubiak ma prawo do prywatności. Uśmiechnęłam się pod nosem i zapukałam. Już po chwili otworzył mi siatkarz, który o dziwo nie zdziwił się, kiedy zobaczył mnie z wypchanym po brzegi plecaku. Miałam w nim książki i swoje rzecz, więc to normalne, że ledwo się dopinał.
- Wchodź – przepuścił mnie. – Herbata już na stole, a na kolację musisz jeszcze trochę poczekać- uśmiechnął się wesoło.
Weszłam dalej, odstawiając swój plecak gdzieś po drodze, ale zamiast do salonu, skierowałam się do kuchni, gdzie urzędował Michał. Oparłam się o farmugę drzwi, przyglądając się siatkarzowi.
- Co tam pichcisz? – zapytałam, bo na kanapki to mi to nie wyglądało.
- Spaghetti. – Obejrzał się przez ramię, wzruszając ramionami. – Zrobiłbym coś bardziej wymagającego, ale tak trochę nie miałem czasu – zaśmiał się.
- Spaghetti brzmi dobrze. Pomóc ci z czymś? – zapytałam, nie chcąc stać jak kołek. – W końcu jedną kolację już dzisiaj ratowałam.
Popatrzył na mnie pytająco, nie rozumiejąc, o czym tak właściwie mówiłam. Zabrałam się więc za tłumaczenie, przy okazji podchodząc do pieca i próbując sosu.
- Ledwo weszłam do mieszkania, przeżyłam szok, bo Damian odstawa wił się jak szczur na otwarcie kanału. Wiesz, najlepsza koszula, najładniejsze spodnie i muchę miał! To mnie dopiero zdziwiło. Stałam jak zamurowana, a on do mnie spanikowany, że coś mu zupa nie wyszła. I co ja miałam biedna zrobić? No przecież go tak nie zostawię, skoro ode mnie zależał los jego miłości. Spróbowałam tej zupy i o mało nie zeszłam. Przepieprzył ją. I to dosłownie przepieprzył. Ja nie mam pojęcia, w kogo on się wdał z tym gotowaniem, ale wielkiej kariery szefa kuchni, to ja mu nie wróżę.
Pokręciłam głową rozbawiona, a Michał śmiał się bez skrępowania z mojego biednego braciszka. I nadszedł ten moment, w którym powinnam powiedzieć Michałowi, że będzie musiał mnie niańczyć odrobinę dłużej niż było w planach. Nie chciałam, żeby potem wyszło jakoś głupio, czy coś. Wolałam mieć to za sobą.
- A potem już miałam wychodzić, kiedy podszedł do mnie czerwony jak dorodna piwonia, drapiący się po karku i zapytał, czy mogę się ulotnić również na noc. I w sumie zgodziłam się, bo co miałam zrobić? Mam nadzieję, że nie będę ci przeszkadzać. Bo jakby coś, to ja mogę się ulotnić. Bez problemu. Powiedz tylko słowo, a ja…
Przerwał mój bezsensowny monolog, kładąc mi dłonie na ramionach. Momentalnie spojrzałam w jego niesamowicie błękitne oczy i strach się przyznać, ale utonęłam w ich bezkresie. Bo były jak najczystsze morze na świecie. Patrząc w nie widziałam raj na ziemi. Otrząsnęłam się dopiero, kiedy usłyszałam jego śmiech.
- Nie przeszkadzasz mi. Nigdzie stąd nie pójdziesz. Nie mam zamiaru cię wyrzucać. – Uśmiech pozostał na jego ustach, przez co na jego policzkach pojawiły się mimiczne zmarszczki.
Dopiero w tym momencie spojrzałam na niego nie przez pryzmat tego, że jest kumplem mojego brata, ale raczej jak na mojego kumpla, jak na faceta. I to było jak nagłe olśnienie.
Nie wiedziałam, jak mam się zachować, więc starannie ukryłam swoje emocje, by nie skompromitować się jeszcze bardziej niż do tej pory. Nie chciałam dać po sobie poznać, że cokolwiek jest nie tak, dlatego uśmiechnęłam się do niego, ale jakoś tak niemrawo. Ten uśmiech przyszedł mi z trudem, był zabarwiony sztucznością. Ale jak miałam się zachowywać normalnie, kiedy odkryłam coś, co sprawiło, że już nic nie wydawało się normalne?
Delikatnie wykręciłam się spod ciężaru jego rąk na moich ramionach i odwróciłam się w kierunku gotującego się sosu. Skosztowałam odrobinkę, by zająć się czymkolwiek, co wyrzuciłoby z mojego umysłu natrętne myśli.
- Podasz mi sól? – zwróciłam się do siatkarza.
- Kolejna kolacja, którą musisz ratować? – zaśmiał się, ale chwilę później poczułam, jak wciska mi w dłoń solniczkę.
- Panoszę się na nie swoim terenie – roześmiałam się. – Dziwię się, że jeszcze mnie za drzwi nie wywaliłeś – zażartowałam, dodając jednocześnie soli do sosu.
- Od czasu do czasu musi się ktoś na moim terenie rozpanoszyć, bo inaczej nudno. – Wzruszył ramionami, a do mnie dotarła absurdalność tej rozmowy.
Czy tylko mi się wydawało, czy naprawdę wyczuwałam podtekst? Wolałam nie wnikać i zostawić to bez komentarza. Nie miałam w tej chwili siły, by jeszcze roztrząsać jakieś moje durne wyobrażenia. Mentalnie spoliczkowałam się, by otrzeźwić myśli i skupiłam się na sosie. Tylko gotowanie ratowało mnie przed przybraniem buraczkowego odcienia na policzkach. Ale w końcu sos był do odstawienia, makaron ociekał z wody na durszlaku, a stół był zastawiony. Brakowało mi czegoś, na czym mogłabym skupić myśli, by nie błądziły wokół jednego siatkarza, który pałętał się niedaleko, sprawiając, że zapach jego żelu pod prysznic, drażnił mnie swoim ostrym zapachem.
Boże, pozwól mi przetrwać tę kolację. Potem skupię się na nauce i jakoś przetrwam do rana. A jutro przymusowo pójdę na basen, żeby się w końcu uspokoić i opanować emocje – postanowiłam, kiedy już usiadłam na przeciwko Michała przy stole w jego salonie.

To będzie w cholerę trudny wieczór – stwierdziłam, patrząc na cudownie roześmianą twarz siatkarza.




A na gifie Kubi&Wojtaszek Company :D Pamiętcie ten MHJW, kiedy Damian dostał tortem w twarz? No to potem się pięknie wytarł do Miśka. ;D 

Dodaję dzisiaj, bo nie chciałam czekać kolejnych pięciu dni. To jednak za długo. Więc rozdziały będą 5 i 20 dnia miesiąca. Jak na razie. Coraz częściej myślę, żeby zacząć publikować już regularnie co dwa tygodnie. ;)

EDIT: zapomniałam przeprosić Was za kolosalne zaległości na Waszych blogach. Przepraszam. W najbliższym czasie postaram się ponadrabiać ;)

20 komentarzy:

  1. No i jestem pierwsza... Cóż, love is in the air! Sabina ma niejasne uczucia, choć gdzieś w głębi duszy widzi, że relacja z Michałem zmierza już w zupełnie innym kierunku. Czekam na rozwój wydarzeń i trzymam kciuki za uczucia S. i M. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymanie kciuków na pewno im się przyda. W końcu samo przyznanie się do uczucia to jeszcze nie związek. ;D

      Usuń
  2. Uwielbiam Cię za to! Stworzyć coś tak...prostego (w jak najlepszym znaczeniu!) i realnego, żeby jednocześnie wciągało i wzbudzało emocje. Wow.
    Nieźle się dzieje, ale widać też, że nie ma pośpiechu. Stają się sobie coraz bliżsi, a co z tego wyniknie...pozostaje poczekać.
    Jest świetnie!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie to chciałam osiągnąć. ;) Bo miałam dość pisania o idealnych osobach, którym wszystko wychodzi i które dostają szczęście w prezencie na gwiazdkę.
      W końcu na wszystko trzeba poczekać. Na miłość również. ;)
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  3. Sabina chyba czuje coś więcej do Michała, ale nie chce przyjąć tego do wiadomości. Wydaje mi się, że Kubiak chce się zbliżyć do niej, ale sam jeszcze nie wie jak :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kubi to fighter, łatwo się nie podda i na pewno jakiś sposób znajdzie. ;D
      Całuję! ;*

      Usuń
  4. Super ! Jest dużo Michała i Sabiny ;D I najważniejsze że Sabina zaczyna inaczej postrzegać osobę Miśka ;) Bardzo mi się podoba :) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabiny zawsze jest dużo. Z Michałem już gorzej. :D Można to ująć tak, że coś zaczyna między nimi kiełkować, ale czy to kwiat, czy chwast przekonamy się jak już wyrośnie. ;)
      Dziękuję! ;*

      Usuń
  5. Rozdział przeczytany, jednak dopiero jutro znajdę trochę więcej czasu na dłuższy komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa. Jutro.
      Wybacz za poślizg, ale nie umiałam znaleźć czasu żeby napisać coś sensownego.
      Michał nie ma kompletnie nic przeciwko kręcącej się mu po mieszkaniu Sabinie. A to już chyba oznacza coś poważnego :D Na miejscu dziewczyny też czułabym się trochę niezręcznie w takiej sytuacji, ale mus to mus. Do tego będzie faktycznie trudno, skoro Sabina doznała "nagłego olśnienia". Coś mi się wydaje że jeśli nie od tego momentu, to przynajmniej od następnego rozdziału bohaterka zacznie patrzeć na Kubiaka pod innym kątem... A Michał? Tak chętnie i gorliwie zajmuje się Sabiną, że co do jego podejścia, a przynajmniej zainteresowania, chyba nikt nie ma już wątpliwości.
      Szkoda, że rozdział taki krótki. już nastawiłam się na całą noc z Miśkiem (jakkolwiek to nie brzmi!) a tu brutalny koniec dziewiątki :(
      Tak się nie robi po prostu, to okrutne jest ;_;
      Pozostaje czekać. Kurcze, zastanawiam się jak potoczy się akcja, 10. rozdział może sugerować jakąś wyjątkowość :>
      Do następnego! :*

      Usuń
    2. ... a właściwie to nie :D
      Jeśli to nie tutaj to przepraszam, wtedy śmiało usuń ten komentarz. Jeśli bawisz się w coś takiego, to informuję że nominowałam Cię do Liebster Award :3

      Usuń
    3. Wiem, że jestem okrutna, ale to był idealny moment na zakończenie tego rozdziału, jeśli nie chciałabym z niego zrobić jakiegoś rozmemłanego czegoś, czego nikt nie będzie chciał czytać. A tak to przynajmniej ciekawość czytelników wzrośnie. :D
      Przełom, czy nie przełom.. Oto jest pytanie! ;D
      Dziękuję bardzo za nominację! ;**

      Usuń
  6. Dlaczego skończyłaś w takim momencie ?! Jak mogłas?!
    Wybacz, musiałam to napisać. To jedyny zarzut jaki mogę mieć, gdyż rozdział bardzo mi się podoba. :)
    Pozdrawiam,
    http://wzburzone-fale.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka już moja wstrętna natura, że kończę w najbardziej nieodpowiednim momencie. ;D
      Cieszę się, że ci się podoba! ;*

      Usuń
  7. Coś czuję, że zaczyna się dziać! :D I jestem w tym momencie ogromnie wdzięczna Damianowi, że postanowił zaprosić dziewczynę na randkę do domu. Dlaczego? Bo dzięki temu Sabina ma szansę trochę zbliżyć się do Michała. W sumie nie wiem czemu ona tak nagle zaczęła myśleć o nim trochę inaczej... Może dlatego, że nigdy (z tego co wywnioskowałam) nie zostawała u niego na noc? A może nigdy u żadnego faceta nie zostawała na noc i to jest dla niej troszkę dziwne, peszące. Poza tym to w dużym stopniu ich do siebie zbliża. Do tej pory tylko rozmawiali, a tu proszę - cały wieczór tylko we dwoje, wspólne spanie itp. Nawet jeśli nie na jednym łóżku to jednak... w pewnym sensie razem. Mam ogromną nadzieję (i może też prosbę?), że opiszesz jakoś ten wieczór, że pojawi się jeszcze troszkę takich dwuznaczności miedzy nimi, bo to uwielbiam<3 I byłam zła, że rozdział się tak szybko skończył :< No bo co by nie mówić, takie początki, niepewności, zawstydzenia między postaciami są zawsze najciekawsze, najfajniejsze... Swietnie mi się czytało te przemyślenia Sabi! I już się nie mogę doczekać, co z tego wszystkiego wyniknie. Wiem, że do tego trzeba cierpliwości, ze oni wcale nie muszą być razem no ale... oj no wiesz! :D

    No i jeszcze brawa dla Damiana, że wreszcie odważył się coś zrobić! Ale śmiać mi się chciało, gdy się tak speszył i powiedział, że "nie wiem o której skończymy". Haha to było boskie;D

    "Chciałam nacieszyć się tym w ciszy.
    Zaraz, jakie nacieszyć?" - no to sobie wyobraź jak mi się to zdanie podobało! <33

    Dobra kończę mój emocjonalny wywód. Czekam niecierpliwie na kolejny! ;** I zapraszam na nowy do siebie, w wolnej chwili ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano wiem. Ja też zawsze czekam na jakieś romanse ;D
      Na pewno masz rację z tym, że Sabina nigdy nie była w takiej sytuacji, by spędzać z jakimś chłopakiem (czy tam mężczyzną) tak dużo czasu. Damian to jej brat, więc się nie liczy. A z Michałem do tej pory miała taki szczątkowy kontakt. Znali się, lubili, ale jakichś głębszych relacji między nimi dotychczas nie było. Co wcale nie oznacza, że się nie zauważali. ;D Bo być może to robili całkiem nieświadomie?
      Niepewności? Zawstydzenia? Ze strony Sabiny będzie tego dużo. ;D
      Całuję! ;*

      Usuń
  8. Przepraszam, że tak późno. Ja komentować będę. Tylko czasem z poślizgiem. Ale wiedz, ze jestem.
    Nie bardzo wiem, co napisać, bo ten sernik obok skutecznie mnie rozprasza, ale rozdział wow. Dla mnie jesteś geniuszem. Piszesz niesamowicie dobrze. Bo pisać tak, b czytający czuł wszystko to co bohaterowie to trzeba umieć. Kurcze, może nie powinnam ale panika Damiana mnie tak rozbawiła, że się pozbierać nie mogłam. Ale kochana siostra pomogła bratu. I on ogólnie taki uroczy, aż się szczerzę do monitora.
    I bach! Jest! Wyczekiwana przeze mnie akcja! Ktoś tu coś zaczyna powoli dostrzegać. Tk, wiemy, że Michał ma boski uśmiech, ale żeby wcześniej go nie zauważyć? No nie. To wstyd jak stąd do USA. No ale dobra, rozumiem. Kolega brata, ona młoda, znają sie trochę, nie patrzła na niego w tej kategorii. Ale teraz zobaczyła w nim jednak tego (dzikiego) mężczyznę. I ogólnie wszyscy się tym zachwycają a ja się zastanawiam czy Michałek to tak z dobrego serca jej pomaga, czy w tej Arielce już dawno kobietę zobaczył. Okej, bez sensu. Wybacz.
    Pozdrawiam. Życze udanego końca świąt, by jedzenie jeszcze weszło (bo nie chcemy by się marnowało ) i czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiech, oczy, dość intymna sytuacja... I w końcu nawet Sabina się ugięła pod jego czarem. ;D Ja nie wiem, jak Michał to robi, ale zdecydowanie każdą ma na skinienie ręki haha ;D
      Tym dzikim mężczyzną to mnie załatwiłaś! hahah ;D
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  9. Umknal mi ten rozdział. Ale jest świetny. Cholernie buzia mi sie smiala, gdy go czytałam i ludzie w tramwaju dziwnie sie na mnie patrzyli :)
    Dobrze ze juz jutro następny rozdział. Mam nadzieje, ze miedzy ta dwójka cos sie wydarzy.
    PS. Dziekuje za komentarz u mnie pod epilogiem, który jest w punkt trafny.
    Proszę Cie o info o nowych rozdziałach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, chyba lubię rozśmieszać ludzi przez rozdziały. ;D Cieszę się, że ci się podoba i oczywiście będę informować. ;)
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń