5 maja 2016

12.

Do końca dnia siedziałam w pokoju, nie wychylając nawet palca za drzwi. Leżałam na łóżku i słuchałam muzyki, a po policzkach ciekły mi łzy. Jakbym już i tak nie ryczała za często. Ale to wszystko przez muzykę. W obecnej sytuacji, gdy moje własne uczucia były poplątane jak nigdy, potrafiłam się bardzo dobrze wczuć w piosenkę i jej przesłanie. Potrafiłam wyobrazić sobie autora tekstu, który być może przeżył na własnej skórze to, o czym pisał. I to było niesamowite przeżycie równie podnoszące na duchu, co dołujące. Jednak dzięki temu było mi lżej, bo nie myślałam o swoich problemach.
Wyszłam dopiero wtedy, kiedy żołądek zaczął się buntować z głodu, ale wcześniej nasłuchiwałam, czy czasem Damian nie kręcił się po mieszkaniu. Stwierdziłam, że musiał wyjść, więc zrobiłam sobie kilka kanapek i herbatę i wróciłam do swojej twierdzy. Tym razem zrezygnowałam z muzyki na rzecz nauki i odrobienia pracy domowej. Odłożyłam ostatni zeszyt, a Damiana nadal nie było. Nie martwiłam się zbytnio o niego. Mógł przecież pójść do Marty i nic mi nie powiedział, bo się przed nim chowałam. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, bo bałam się ujrzeć w nich potępienia i rozczarowania. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka z książką w ręce. Zanurzenie się w wyimaginowanym świecie było jak balsam dla mojej duszy. Słysząc przekręcanie klucza w zamku, zgasiłam światło i przykryłam się kołdrą po same uszy, jak to miałam w zwyczaju. Znowu się chowałam.
Stchórzyłam.
Damian zapukał do drzwi, po czym je pchnął i wszedł do środka, ale widząc, że śpię, wycofał się z głośnym westchnięciem.
Wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać. Ale bałam się. Wstydziłam się swojego zachowania. Czy to nie ja zawsze powtarzałam, że najpierw nauka, potem basen, a miłość w ogóle? A wyszło jak zawsze.
Następnego dnia było ze mną odrobinę lepiej. Zachowywałam się bardziej jak cywilizowany człowiek, rozmawiałam z innymi, nie zamykałam się w sobie. Ida nadal wyglądała, jakby się o mnie martwiła, ale zapewniłam ją, że to nic wielkiego.
- Sabina, poczekaj – usłyszałam za sobą wołanie, kiedy szłam przez zatłoczony uczniami korytarz. Odwróciłam się, widząc Kubę, pędzącego w moją stronę.
- Cześć. Co się stało? – zwróciłam się do niego.
- Hej. Konrad mnie przed chwilą złapał i kazał ci przekazać, że odwołuje dzisiejszy trening. – Konrad nigdy jeszcze nie odwołał treningu. – Mówił, że to nadzwyczajna sytuacja i bardzo cię przeprasza.
- Szkoda, miałam nadzieję się wyłączyć – powiedziałam cicho pod nosem, a Kuba uśmiechnął się, jakby dokładnie mnie rozumiał. Z resztą też był sportowcem, na pewno mnie rozumiał.
- Dzięki za wiadomość – uśmiechnęłam się do niego. – I jak tam treningi? – zagadnęłam, by nie wyjść na niemiłą.
- Lolo nadal ten sam – zaśmiał się. – Ale Paweł narzeka, że znowu o nim zapomniałaś.
- Przecież w zeszłym tygodniu go męczyłam przez parę dobrych godzin, a jemu jeszcze mało? – pokręciłam głową z uśmiechem. – Macie dzisiaj popołudniu trening?
Pomyślałam sobie, że skoro miałam wolne popołudnie, to je wykorzystam. Wolałam już zająć się wypełnianiem papierów za fizjoterapeutę, niż siedzieć w domu i znowu przeżywać.
- O szesnastej zaczynamy – uśmiechnął się wesoło i ruszył w swoją stronę.
Daleko jednak nie uszedł, bo ktoś na niego wpadł. Okazało się, że to Ida uderzyła w Kubę, bo zamiast patrzeć przed siebie, rozglądała się na wszystkie strony. Siatkarz przytrzymał ją za ramiona, by nie upadła, a ona speszona zarumieniła się. Mruknęła ciche przeprosiny i podeszła do mnie, odpowiadając zmrużonymi groźnie oczami, na mój sugestywny uśmiech i podniesione brwi. Nie mogłam się nie roześmiać. Jak widać mój plan działał, choć nawet jeszcze nie zaczęłam go wcielać w życie.
- Bądź cicho, kretynko – warknęła i odciągnęła mnie z dala od chłopaka, który wodził za nią spojrzeniem.
- Gapi się – zawołałam szeptem, a ona zarumieniła się jeszcze bardziej.
- Zabiję cię kiedyś, przysięgam.
Roześmiałam się głośno, ale przestałam ją już męczyć.
Wróciłam do mieszkania zaraz po lekcjach, mając w planach przygotowanie jakiegoś obiadu. Ale Damian mnie zaskoczył i to on coś przygotował. Widząc go w salonie, chciałam jak najszybciej dotrzeć do pokoju i znowu się w nim ukryć, ale przecież nie mogłam się chować w nieskończoność! Zostawiłam więc w pokoju jedynie plecak z książkami i skierowałam się do kuchni, chcąc coś zjeść. Zrobiłam sobie jeszcze herbatę i usiadłam przy blacie. Obserwowałam brata, który nie zwracał na mnie uwagi, ale w pewnym momencie obejrzał się przez ramię, natrafiając na moje spojrzenie. Westchnął i podszedł do mnie, siadając obok.
- Długo masz zamiar się jeszcze chować? – zapytał, nie owijając w bawełnę. – Nie mam zamiaru ci prawić kazań, bo wszystko, co miałem do powiedzenia, powiedziałem ci wczoraj. I zdania od tego czasu nie zmieniłem.
Nie rezygnuj, proszę. Chcę, byś była szczęśliwa.
Dokładnie te słowa przemknęły przez mój umysł. Damian nadal uważał, że powinnam nie odpuszczać? Ale jak on sobie to wyobrażał?
Spojrzałam na niego, a niezrozumienie musiało być wymalowane na mojej twarzy.
- Michał jest moim przyjacielem, masz rację. Jest starszy, masz rację. Ma napięty harmonogram przez mecze i treningi, ponownie masz rację. Ale znam go i wiem, że gdyby z tobą był, nie zraniłby cię. I kim jestem, żeby zabraniać ci być szczęśliwą?
Prychnęłam pod nosem. Nie dlatego, że nie zgadzałam się z jego słowami. Kubiak był świetnym człowiekiem jak i siatkarzem. Inaczej bym się w nim nie zakochała. Ale o jakim szczęściu mówił Damian?
- Zapomniałeś o jednym, tycim szczególiku. On nic do mnie nie czuje. – I wróciło wszystko, o czym zdążyłam chwilowo zapomnieć.
Jego zachowanie, wizyta na moim treningu, zapach jego żelu, kolacja, wyznanie… To było za wiele.
- A pytałaś go? – zapytał Damian.
- Nie bądź śmieszny. Mam mu się przyznać, że się w nim zakochałam? Pomyśli sobie, że jestem głupią nastolatką, którą ponoszą hormony.
- Dlatego zamierzasz go okłamywać. – To nie było pytanie.
- Nie mówienie prawdy, to nie to samo, co kłamstwo – mruknęłam pod nosem.
- Sama w to nie wierzysz – zaprzeczył. – Powiedz mu. Nie musisz od razu rzucać mu się na szyję, wrzeszcząc, że go kochasz. Po prostu powiedz, co czujesz, czego od niego oczekujesz. Nic wielkiego.
- Nic wielkiego – powtórzyłam, kręcąc głową. – Żebym ja jeszcze wiedziała, czego od niego oczekuję – westchnęłam i zwiesiłam głowę. – To nie takie łatwe, jak sobie wyobrażasz. Nie sądzę, bym była odpowiednią kandydatką na jego dziewczynę. – Zaśmiałam się pod nosem. – Nie wiem, jak to jest kochać kogoś i być w związku. Nie wiem, czego tak właściwie chcę. Może lepiej by było, gdybym przeczekała.
- Napisz powieść pod tytułem ‘Przeczekać miłość’. Dam sobie prawą rękę uciąć, że skończy się happy endem. Najpierw jednak oboje zakochani będą cierpieć katusze. Tego chcesz? – zaatakował z innej strony.
Uciekanie przed miłością nie było najlepszym pomysłem. Ale innego nie miałam.
- Odpuść, proszę. – Nie miałam też siły, by się spierać. Stałam w miejscu, z którego nie wiedziałam jak się ruszyć. Pójdę w jedną stronę i będę cierpieć. A pójście w drugą, to jak wejście w nieznane.
- Powiedz mu – powiedział tylko i zostawił mnie samą.
Siedziałam, grzebiąc sztućcami w talerzu. Ochota na jedzenie przeszła niespodziewanie nagle. Zastanawiałam się, czy Damian nie miał jednak racji. Może lepiej powiedzieć Michałowi? Ale co wtedy? Zostaniemy szczęśliwą parą, będziemy spędzać ze sobą każdą sekundę i szeptać sobie czułe słówka na ucho? Byłam realistką. Marne są szanse, by przyjmujący się mną zainteresował. Jeśli mu powiem, czeka mnie głębokie rozczarowanie i odrzucenie. Nie chciałam tego. Wolałam dusić w sobie uczucie i trochę pocierpieć. W końcu mi przejdzie.
Wcisnęłam w siebie na siłę resztę obiadu, zapiłam herbatą i wstawiłam naczynia do zmywarki. Poinformowałam brata, że wybieram się razem z nim na trening, po czym poszłam do siebie, by zająć się nauką. Nauczyciele naprawdę nie odpuszczali, choć za dwa tygodnie miała się zacząć przerwa świąteczna. Westchnęłam tylko zrezygnowana i zabrałam się za cały stos książek.
Wyrobiłam się akurat na czas, zamykając książkę w momencie, w którym Damian zawołał, żebym się zaczęła zbierać. Przebrałam koszulę na zwykłą czarną podkoszulkę, na to ubrałam sweter. Do torebki wzięłam portfel, telefon i jeszcze parę drobiazgów i mogłam już iść. Zaczekałam chwilę na brata, który szukał swojego prawego rękawka i ruszyliśmy na halę, gdzie rozeszliśmy się w swoje strony.
Zapukałam do gabinetu Pawła, a po zaproszeniu weszłam do środka.
- Sabina! Jak dobrze, że jesteś! – zerknął sugestywnie na jeszcze większą niż ostatnio kupkę dokumentów. – Pomożesz, prawda? – zapytał, patrząc na mnie z nadzieją.
Skinęłam głową z uśmiechem i usiadłam naprzeciw niego. Podzieliliśmy się robotą tak samo, jak ostatnio. Ja przybijałam pieczątki, on składał zamaszyste podpisy. Jakoś szło.
- Jeszcze te parę kartek i cię puszczam na trening, słowo harcerza – zawołał po dwudziestu minutach.
- Nie mów, że byłeś harcerzem – uniosłam brwi w górę.
- No nie byłem. Ale zawsze chciałem, to też się liczy! – zaśmiał się, nie zauważając mojej małej zmiany tematu.
- Leć! A potem możesz znowu wpaść na masaż. Sądzę, że Michał nie będzie miał nic przeciwko – puścił mi oczko i wrócił do pracy.
Przełknęłam głośno ślinę. Ten przeklęty masaż! Jeśli poprzednim razem byłam skrępowana, to co będzie dzisiaj? Wolałam sobie tego nawet nie wyobrażać, ale perspektywa ponownego masowania Kubiaka wydawała mi się istną katorgą. Nie mogłam tego zrobić! Przecież nie dam rady się skupić, gdy będę mieć przed sobą na wpół rozebrany obiekt moich westchnień i do tego będę go dotykać! Spalę się ze wstydu. Gorzej. Ucieknę z krzykiem. Jeszcze gorzej. Spodoba mi się to, co będę musiała zrobić na tyle, że się zapomnę i zdradzę ze swoimi uczuciami!
Nie mogłam do tego dopuścić!
Próbowałam jeszcze podpytać Pawła, czy mu w czymś nie pomóc, ale stanowczo odesłał mnie na halę. Posłuchałam, ale szłam jak na ścięcie. Usiadłam gdzieś wysoko, byle tylko siatkarze mnie nie zauważyli. Niestety, Kuba wiedział, że najprawdopodobniej wpadnę i mnie wypatrywał. Pomachał mi, kiedy mnie zlokalizował, a przez to zwrócił uwagę innych graczy Jastrzębskiego, w tym też Michała, który się do mnie uśmiechnął. Odczekałam chwilę, aż wróci do treningu, po czym schowałam twarz w dłoniach. Nie potrafiłam nie poczuć nic, kiedy obdarowywał mnie tak pięknym uśmiechem. Moje serce zabiło szybciej, a na policzki wypłynął delikatny róż. Podniosłam głowę, kiedy trochę się uspokoiłam, od razu napotykając spojrzenie Damiana, który zdawał się całym sobą wręcz krzyczeć, bym mu powiedziała. I to jak najszybciej.
Trening się skończył. Cały czas obserwowałam jednego zawodnika z trzynastką na plecach. Brat ciągle patrzył na mnie sugestywnie, ale udawałam, że nic nie zauważyłam. Zeszłam na dolną płytę, odciągając na bok Damiana.
- Ratuj mnie. Paweł chce, żebym znowu poćwiczyła masowanie na Kubiaku. Ja nie mogę… Nie mogę! – zniżyłam głos do szeptu przy końcówce.
- Dalej chcesz udawać, że nic nie czujesz? – zapytał, patrząc na mnie karcąco. – To nie jest wyjście. Przejedziesz się na tym szybciej niż myślisz. Nie możesz go cały czas unikać.
- Nie będę go unikać. Ale jak mam go masować? Już ostatnio na początku paliłam się ze wstydu. A teraz? Damian, proszę – spojrzałam na niego zaszklonymi oczami.
Jeśli się nie zgodzi, naprawdę ucieknę. Skłamię. Chociaż tego nienawidziłam. Skłamię, że Ida mnie potrzebuje. Albo powiem co innego. Coś wymyślę. Ale nie zrobię tego. Nie będę go dotykać. Nie mogłam.
Siatkarze ruszyli pod prysznice lub na masaż. Ja również skierowałam się w tamtym kierunku. Na początku nie było źle. Podawałam Pawłowi potrzebne rzeczy. Przypatrywałam się. Wysłuchiwałam jego wyjaśnień i rad. A potem przyszedł czas na mój występ. Ale Damian okazał się najukochańszym bratem i stwierdził, że chce masaż ode mnie. Byłam mu wdzięczna. Odetchnęłam z ulgą.
Cały masaż byłam skupiona na tym, co miałam zrobić i na wskazówkach Pawła. Nic mnie nie rozpraszało, dlatego fizjoterapeuta ponownie mnie pochwalił.
- To teraz jeszcze Michał jesteś wolna. Powiem ci, że za niedługo większa kolejka będzie do ciebie niż do mnie – zaśmiał się, a mi zrzedła mina. Prawdopodobnie zbladłam, bo Damian rzucił mi zmartwione spojrzenie. Pokręciłam głową, mając na myśli, że nic mi nie było. Skoro musiałam to zrobić, podejdę do zadania jak profesjonalistka. Bez emocji. Bez zbędnych uczuć.
Otoczyłam się twardą skorupą pewności.
Michał wszedł do gabinetu z tym swoim uśmiechem na ustach i ściągnął koszulkę.
Przepadłam.

Żegnaj twarda skorupo pewności.




A tak się nam Misiek uśmiechał do Sabiny na treningu. ^^ Prawda, że pięknie? Chciałam dodać zdjęcie Michała bez koszulki, żeby przybliżyć, z czym Sabina będzie się musiała zmierzyć w czasie tego masażu, ale Kubiak się nie rozbiera przed kamerami zbyt często. ;D Brawa dla niego. ;D

Większość z Was przewidziała to, że Damian będzie wspierał Sabinę, a nie ją potępiał. I prawidłowo. Odważyłby się tylko, a dałabym mu szlaban na Martę. XD

I ważna sprawa na koniec. Zdaję sobie sprawę, że mam kolosalne zaległości na niektórych blogach. Przepraszam. Myślałam, że majówka to będzie idealny czas, żeby to wszystko ponadrabiać, ale bez laptopa się nie da, a on jest użytkowany przez moją siostrę maturzystkę. Także musicie mi wybaczyć tę zwłokę. Ale ja o tym pamiętam. ;)

 Nieobojętni mają swój debiut na wattpadzie. Jeśli ktoś jest chętny, zapraszam! Historię znajdziecie na moim PROFILU. ;) 

7 komentarzy:

  1. Przeczytałam, odezwę się po maturach!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądry starszy braciszek :) Chociaż łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw... i już nie mogę się tego doczekać!
    Genialny rozdział, czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Sabina Sabina! Zakochała się i nie wie co zrobić, żeby nikogo nie zranić. Damian to dobry brat, pomaga jej i dobrze doradza. Wydaje mi się, że któregoś pięknego dnia Sabina przyzna się do swoich uczuć Kubiakowi ☺
    Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Sabina pewnie przeżywa katusze ;D ciekawa jestem jak się to wszystko ułoży ;) czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Michał wszedł do gabinetu z tym swoim uśmiechem na ustach i ściągnął koszulkę.
    Przepadłam.

    Żegnaj twarda skorupo pewności."
    Boże, jak ja kocham ten fragment <3 Totalnie mnie nim zdobyłaś! W ogóle chociaż mam niedosyt po tym rozdziale, to czuję, że moje zapotrzebowanie na romantyczność było w tym rozdziale kompletnie zaspokojone. Nawet nie wiem kiedy się skończył. W sumie to nie sądziłam, że aż tak uwielbiam romanse, a tu proszę:D Przepadła moja twarda skorupa pewności jak tylko zaczęłam czytać ten rozdział. Od początku do końca był fantastyczny. Rozumiem emocje Sabiny, ale rozumiem też to, co powiedział Damian. Chociaż jak tak dłużej nad tym pomyśle, no to... jakby to miało wyglądać? Sabina ma tak ni z dupy ni z pietruchy podejść do Michała i powiedzieć "zakochałam się w tobie"? Co innego jakby zaliczyli już jakieś zbliżenie, jakąś randkę czy coś... A tu nic. Tylko jedna noc spędzona razem - ale nie razem - bo w tym samym mieszkaniu, ale osobno. Ja na miejscu Sabi też bym poczekała. Na lepszy moment, na rozwinięcie się tej relacji. I kobieto, nie uciekaj! Masz przed sobą takie ciało, to masuj do woli! :D Może Michał podziękuje buziakiem? Łiii piszczę jak mała dziewczynka i niecierpliwie czekam na kolejny! ;**

    A jak znajdziesz wolną chwilę to zapraszam na ostatni rozdział pierwszej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. #Damianowelove
    Jeeej, najukochańszy braciszek Damianek <3
    Uwielbiam go i w ogóle, ale uważam że nie powinien aż tak naciskać na Sabinę. Ona jest inną osobą niż Damian, sama czuje co i kiedy powinna zrobić, jak zareagować, a z czego jak na razie zrezygnować. Wydaje mi się że faktycznie nie powinna jeszcze zdradzać się ze swoimi uczuciami do Michała. Skoro sama wciąż nie do końca rozumie swoich uczuć powinna przede wszystkim trochę ochłonąć. Nudna jestem, wiem, brak mi romantycznego polotu i uniesień emocjonalnych :D Ale serio, tak chyba będzie zwyczajnie NAJLEPIEJ.
    Tak w ogóle to zainteresował mnie fragment "Przeczekać miłość". Dam sobie prawą rękę uciąć, że skończy się happy endem. Najpierw jednak oboje zakochani będą cierpieć katusze". Czy to jakiś spojler? ^^ Mam nadzieję że chociaż ten happy end to jakaś delikatna sugestia dalszych wydarzeń :D Katuszy im nie życzę, chociaż oczywiście jakieś malutkie ukłucia byłyby ciekawsze dla fabuły.
    Na miejscu Sabiny chyba zaczęłabym symulować atak kolki żółciowej czy inną wymyśloną na poczekaniu dolegliwość. Albo nagły, niewytłumaczalny niedowład rąk, które zmieniłyby się w galaretowatą substancję niezdolną do macania (ehm, to znaczy masowania) Kubiaka. Strasznie jestem ciekawa jak wszystko się potoczy, wątpię żeby Sabina wpadła w obecności swojego crusha na niedowład górnych kończyn ;_; Ale umówmy się - która by miała czas cokolwiek takiego wymyślać mając przed sobą obolałe ciałko spragnione masażu?
    Czekam niecierpliwie! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dotarłam!
    Damian - jak zawsze kochany, niezawodny braciszek, który stara się wspierać swoją Sabinę w życiu. Uwielbiam go! I tak, tak, powiedz Michałowi co czujesz i tak dalej, a sam jak się bał przed Martą? Ha? Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ale doceniam intencje tego chłopaka. Tym bardziej, ze sytuacja łatwa nie jest, bo tu siostra a tam przyjaciel.
    Dobra, co ja się rozwodzę jak sobie wyobrażam ciągle to jak on wchodzi i ściąga koszulkę? I się uśmiecha? taaak, ona ma wspaniały uśmiech. Koniec komentarza. Przepadłam. :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń