20 maja 2016

13.

Obawiałam się tego, co poczuję, kiedy dotknę pleców siatkarza. I miałam się czego obawiać, bo to uczucie było moją zgubą. Masowałam jego plecy wyćwiczonymi ruchami pod baczną obserwacją Pawła. I być może wkładałam w to zbyt wiele delikatności i nieodkrytej jeszcze czułości, ale było to silniejsze ode mnie. Za maską schowałam swoje emocje, ale gestów schować już nie mogłam. W pewnym momencie Paweł wyszedł, zostawiając nas samych. Nie przerywałam masażu, bo miałam się wtedy czym zająć. Inaczej uciekłabym z gabinetu w popłochu. Cisza się przedłużała, a ja ze swojej strony odczuwałam ją jako napiętą. Przypomniała mi się rada Damiana.
Powiedz mu.
Ale czy to był odpowiedni czas? W tym momencie miałam wypalić, że się w nim zakochałam? Nie wyobrażałam sobie tego, więc milczałam. A z każdym momentem stawałam się jeszcze większym tchórzem.
Paweł wrócił chwilę później, kiedy właściwie już kończyłam masaż. Odsunęłam się od przyjmującego z pewnym smutkiem, za co wyzywałam się w myślach. Nie miałam już siły udawać, a to dopiero początek. Jeszcze trochę, a skończę z załamaniem nerwowym. Zachowywałam się głupio nawet jak na siebie. Musiałam coś z tym zrobić.
Michał podniósł się z łóżka, trochę ponaciągał, a potem dopiero włożył koszulkę. Odwróciłam się w stronę różnych specyfików, układając na miejsce te, których używałam, by nie patrzeć na nagi tors siatkarza. Kiedy miałam pewność, że był już ubrany, przywiodłam na twarz lekki uśmiech i podziękowałam mu. Podziękowałam również Pawłowi, od razu przestrzegając go, że w najbliższym czasie nie będę mieć zbyt dużo wolnego czasu, by przychodzić. Zrozumiał, że nauka była w tym momencie ważniejsza. Zebrałam swoje rzeczy i wyszłam na zewnątrz. Damian czekał na mnie, siedząc na ławce pod ścianą. Bez słowa ruszyliśmy w stronę samochodu. Weszłam do środka i oparłam głowę o zagłówek, zamykając oczy. Westchnęłam głęboko.
- Za chwilę sam mu powiem – stwierdził, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Nawet się nie waż. To moja sprawa – odpowiedziałam, nie zmieniając pozycji.
- Nie mogę patrzeć jak się katujesz. A to dopiero początek. Będzie gorzej – zapowiedział, po czym odwrócił się i ruszył w stronę mieszkania.

Dopiero, gdy byliśmy w domu, zdałam sobie sprawę, że za dwa tygodnie są święta. Wcześniej myślałam o tym tylko odnoście przerwy w szkole, a przecież nie miałam pojęcia, jak je z Damianem spędzimy. Zaparzyłam sobie herbatę, a widząc w salonie Damiana, usiadłam przy nim.
- Myślałeś o tym, co robimy w święta? Trzeba by było coś zaplanować – zagaiłam, mając nadzieję, że mój brat nie potwierdził naszej obecności u którejś z ciotek.
Nie trzeba było być geniuszem, żeby zauważyć, że nie odpowiadała mi taka forma spędzania świąt. Rodzina jak rodzina. Była ciotka, która na powitanie bardzo lubi każdego wytarmosić za policzki. Był wujek, który sypał żartami na prawo i lewo, chociaż rzadko kiedy udawało mu się kogoś rozśmieszyć. Byli kuzynowie, którzy spędzając całe dzieciństwie w dużym mieście i mając wszystko na zawołanie, wyrośli na rozkapryszone gwiazdy. Z rodziną tylko na zdjęciach.
Spędzanie świąt u któregokolwiek z nich wiązało się z wiecznym litowaniem się nad dwojgiem sierotek, czego nigdy nie zapominali nam wypominać. „Biedactwa moje, wy sobie pewnie kompletnie nie radzicie. Nie macie w domu twardej ręki ojca, który by was upilnował. Ty, Sabino, pewnie próbujesz się wyszaleć i znikasz na imprezy po nocach. Eh, ta młodość. Ale pamiętajcie, że nasz dom stoi dla was otworem. U nas będziecie się czuć bezpiecznie i jak w domu.”  Standardowo ciotka wygłaszała zawsze swoje umoralniające kazania, by sprowadzić mnie na dobrą drogę i zmusić do nauki, bo ”Matura jest najważniejsza!”. I na nic wszelkie próby wyjaśnienia im, że żadna pomoc nie jest nam potrzebna, że jesteśmy szczęśliwi na tyle, na ile możemy być po takiej stracie. A jeśli chodzi o moje ‘imprezowanie’, to wszelkie moje protesty są zagłuszane jej „Nie tłumacz się! Przecież ja też byłam nastolatką!”
- Do Krystyny jechać nie mam zamiaru. A Jarosław pewnie znowu zabiera swoich do ciepłych krajów – wywrócił oczami, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Kamień z serca. To skoro zostajemy, to może zaprosisz Martę do nas? Chyba, że ma już plany – zaproponowałam, bo chciałam ją poznać. A święta to dobry czas.
- Zapytam przy następnej okazji – ziewnął szeroko. – A tobie się chce wigilie przygotowywać? – zaśmiał się. – Przecież to będzie kilka godzin w kuchni.
Dobrze wiedział, że nie lubię sterczeć tak długo przy garach, ale z drugiej strony, jeśli do czegoś się zobowiązałam, to zawsze swoje zadanie wypełniałam najlepiej jak potrafiłam. I chociaż perspektywa ugotowania tylu potraw mnie nie zachwycała, to nie zamierzałam się skarżyć.
- Nie myśl sobie, że ty będziesz się lenił. Pomożesz mi! – zaśmiałam się, widząc jego skrzywioną minę.
- Kobieto, miej litość! Poza tym my w wigilię jeszcze mecz gramy! – przypomniał sobie nagle, wykrzykując to radośnie.
- Gracie w wigilię?! To kiedy ja to wszystko przygotuję? Przecież nie opuszczę meczu. – I cały dotychczasowy entuzjazm opadł, bo naprawdę chciałabym zobaczyć mecz na żywo, a jednocześnie przygotować wigilię. Ale to niemożliwe. Zwiesiłam głowę, zastanawiając się, jak rozwiązać ten problem.
- W takim razie będziemy mieć nietypową kolację, a Martę zapytam, czy się na coś takiego pisze. Co ty na to?
- Będzie wigilia bez wigilii? – zapytałam, parskając śmiechem.
- To po prostu będzie skromna wigilia. Przyjedziemy po meczu, trochę ci pomogę i coś tam upichcimy. Nie musimy mieć dwunastu potraw.
- Mój brzuch aprobuje ten pomysł. Trener też – wyszczerzyłam się do niego i w zdecydowanie lepszym nastroju ruszyłam do siebie.

Ostatnie dni przed świętami minęły zdecydowanie za szybko. W piątek, po uroczystym apelu w szkole, razem z Idą poszłyśmy do galerii na świąteczne zakupy. Z początku razem szukałyśmy prezentu dla Damiana, Pawła, jej rodziców i brata oraz dla Kuby. Ida uparła się, że da mu go anonimowo. Chciałam jej przemówić do rozumu, ale się uparła. Zostawiłam więc ten temat i zajęłam się wybieraniem podarunków. Dla Pawła wzięłam książkę o medycynie niekonwencjonalnej, bo wiedziałam, że się tym interesował. Damianowi postanowiłam kupić jakąś elegancką koszulę, bo zawsze narzeka, że ma ich za mało. Wybrałam taką w odcieniu beżu. Miałam nadzieję, że mu się spodoba. Kiedy Ida również znalazła coś dla swoich bliskich, postanowiłyśmy się rozdzielić, by kupić prezenty dla siebie nawzajem. Ja miałam w planach również wybranie coś dla Michała, ale nie chciałam, by Ida wiedziała, co mu kupię. Po godzinie spotkałyśmy się w kawiarni tej samej, z której kiedyś odbierał nas przyjmujący. Nie była daleko od galerii, a po drodze do niej, można było wejść jeszcze do kilku ciekawych sklepów. I właśnie tam się udałam. Ostatnio, przechadzając się tamtą drogą, na wystawie zauważyłam jedną rzecz, która sprawiła, że na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. I już wiedziałam, co dam Michałowi w prezencie.
Weszłam do środka sklepu i rozejrzałam się uważnie. Kubek z napisem ‘Nie bądź ponurakiem’ od razu rzucił mi się w oczy. Zapłaciłam za niego i schowałam do torebki, by się nie zbił. Może to banalne. Sam kubek na pewno. Ale jego przekaz już nie. Bo właśnie tak nazwałam Michała, kiedy go sprowadziłam z drogi smutku i wiecznej żałoby. Nazwałam go ponurakiem. I miałam nadzieję, że ten prezent, tak samo jak u mnie, przywoła to wspomnienie i sprawi, że na jego twarzy wykwitnie uśmiech.
Weszłam do kawiarni, dostrzegając przy jednym ze stolików Idę. Jej kupiłam książkę o wiele mówiącym tytule ‘Desperacki krok’. Ale to bardziej po to, by się z nią podroczyć. Do tego dobrałam również zestaw pięciu naprawdę ślicznych par kolczyków. Ida uwielbia kolczyki. Codziennie zakłada je do szkoły. Dla mnie to utrapienie, bo wiecznie gubiłam zatyczkę.
Dosiadłam się do niej i zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Dużo się śmiałyśmy, trochę ponarzekałyśmy, wypiłyśmy po ciepłym cappuccino i zjadłyśmy po kawałku ciasta. To było naprawdę przyjemne popołudnie.
- To co kupiłaś Michałowi? – zapytała nagle, sprawiając, że śmiech zamarł mi na ustach.
Odwróciłam się w jej stronę zaskoczona, że porusza ten temat.
- Nie rób takich wielkich oczu. Łatwo cię rozgryźć. Nie jesteś dziewczyną, która nie kupiłaby prezentu dla osoby, którą widuje tak często. Nie chciałaś tego zrobić przy mnie, więc jestem bardzo ciekawa, co cię z nim tak naprawdę łączy.
Jej bezpośredniość czasem mnie zadziwiała. Jej umiejętność składania faktów w logiczne wnioski również. Zastanowiłam się chwilę nad tym, co jej odpowiedzieć, ale chyba nie było sensu kłamać. Zbyt wiele się domyśliła, by ją zbyć zwykłym ‘jesteśmy przyjaciółmi’. Chociaż tak się składało, że nadal pozostawaliśmy na tej stopie relacji i nie byłoby to kłamstwo.
- Zwykła przyjaźń. Ale masz rację. Nie mogłabym mu nie kupić prezentu – odpowiedziałam trochę wymijająco.
- Zakochałaś się w nim, prawda? – Bezpośrednia do bólu.
- Zainteresowałam lepiej brzmi, kiedy sama nie potrafię zinterpretować swoich uczuć.
Naprawdę nie było sensu kłamać, a ukrywanie przed nią prawdy było uciążliwe. W gruncie rzeczy była moją najlepszą przyjaciółką i mogła mi coś w tej sprawie doradzić. Oby tylko nie to samo, co Damian, który przez ostatnie dwa tygodnie ciągle mi powtarzał, bym mu powiedziała. Było to wkurzające.
- Jesteś okropna. Nic mi nie powiedziałaś – oburzyła się na niby.
- Tak. Masz rację. Ale w sumie wie tylko Damian, który był świadkiem mojej lekkiej załamki i wydusił to ze mnie.
- Wie, że chodzi o Michała? – zapytała, unosząc brwi w zdumieniu, na co kiwnęłam twierdząco głową. – I dobrze. Skoro nadal żyjesz, to znaczy, że nie ma nic przeciwko. A Michał? Wie? – Pokręciłam znów głowę. Tym razem zaprzeczając. – Jesteś idiotką – stwierdziła, kręcąc głową z politowaniem.
- I kto to mówi. Nadal jak kretynka czekasz, aż to Kuba zrobi pierwszy krok? – warknęłam z irytacją.
Spojrzałyśmy na siebie i w tym samym momencie zaczęłyśmy się śmiać.
- Obie jesteśmy siebie warte – podsumowała, po czym zażądała pełnej relacji z moich spotkań z Michałem. Nie miałam jak się wykręcić, więc zaczęłam opowiadać. Co dziwne, wspomnienia nie przywołały smutku, raczej uśmiech, kiedy przypominałam sobie, jak oddał mi swój szalik, zawijając go wokół mojej szyi. Albo kiedy zatrzymał mnie na klatce, twierdząc, że mam przestać przepraszać za wszystko. Albo kiedy odwiedził mnie na treningu i na nim został. Przypomniałam sobie słowa Konrada. Czy już wtedy było widać, że nie był mi zupełnie obojętny?

Jeszcze godzinę spędziłyśmy na rozmowie, a potem stwierdziłyśmy zgodnie, że czas wracać do domu, by Damian znów nie wysłał po nas pościgu. Rozstałyśmy się pod kawiarnią, cmokając się w policzki na pożegnanie i ruszyłyśmy każda w swoją stronę. Czekał mnie trochę dłuższy spacer, ale nie narzekałam. Nie było jeszcze późno, słońce nadal stało no niebie i chociaż mróz dawał się we znaki, to nie zwracałam na niego zbytniej uwagi. Szłam przed siebie, odrobinę zamyślona, rozpamiętując ponownie w głowie te miłe chwile w towarzystwie Michała.  





A już myślałam, że nie uda mi się dodać rozdziału zgodnie z planem. Od poniedziałku nie miałam w domu internetu, mówię wam - katorga. 
Zapychacz z tego rozdziału jak się patrzy, no ale musicie wybaczyć. ;D Gif ma się nijak do rozdziału, ale jest kochany. 

8 komentarzy:

  1. Obie dziewczyny mają ten sam problem... Po prostu boją się reakcji chłopaków, braku akceptacji z ich strony. Damian ma rację, Sabina powinna powiedzieć Michałowi o swoich uczuciach, ale też wie, że nie jest to dla niej takie łatwe. Damian jest przyjacielem Michała, może zauważył, że Michał też zainteresował się Sabiną?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajj czekam wytrwale na ten moment w którym Sabina i Michał powiedzą co czują . A coś mi się wydaje że Michał też broni się przed uczuciem do Sabiny tak jak i ona. Rozdział super ! Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie się strasznie podoba ten zapychacz. W końcu otwarcie przyznaje się do swoich rozmyślań i zainteresowaniu Michałem. A to już duży krok w przód.
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  4. Sabina da Michałowi prezent, kompletnie nie spodziewając się, że i on ma coś dla niej. Poza drobnym upominkiem powie coś, przez co Sabina po raz kolejny będzie chciała rzucić się na niego w przypływie emocji. Przy dobrych wiatrach dziewczyna wypali coś o wigilii z Martą, a Michał zupełnie przypadkiem mruknie coś o samotnej wigilii. Sabina zaprosi go na nietypową wigilię, na której nareszcie pozna Martę, która (żeby było ciekawiej i bardziej dramatycznie) okaże się jakaś taka... hm, dziwaczna. Wspólna wigilia, te wszystkie opłatki, jemioły i inne pasiaste, ciepłe skarpety tak ich do siebie zbliżą, że ostatecznie rzucą się sobie w ramiona wyznając sobie big love for ever.
    Dobre??? XD
    Chyba troszeczkę xD mnie poniosło, ale i tak wierzę że realna będzie taka wigilia w czwórkę. No przecież Kubiak nie będzie w stanie fizycznie przenieść się z popołudniowego meczu w Jastrzębiu do rodzinnego Wałcza czy gdzieś tam indziej. A w wigilię nikt nie powinien być sam.
    Fajnie, że Sabina porozmawiała z Idą. Nie byłam przekonana co do ich relacji, niby to przyjaciółki, a jednak nie mamy o nich zbyt wielu informacji. Dobrze że Sabina poinformowała ją o sprawie z Michałem - teraz będą mogły wzajemnie się wspierać ;)
    "Kiedy zapychacz jest dobry, nie jest zapychaczem" ~ Paulo Coelho xD
    Nie pisałam tego chyba jeszcze, ale podoba mi się u Ciebie to, że dodajesz gify! <3 kocham taką formę obrazków, a u Ciebie zawsze znajdują się jakieś kochane maleństwa :3
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybacz opóźnienie.
    Zapychacz... Może i nie ma zapierającej dech w piersiach akcji, ale to nie zmienia faktu, że rozdział jest dobry i ciekawy.
    Z jednej strony denerwuję się na Sabinę, bo chciałabym już, żeby powiedziała mu o swoich uczuciach, ale tak właściwie to w ogóle jej się nie dziwię. Ale prędzej czy później Michał się dowie i już nie mogę się tego doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj. Trafiłam tutaj przypadkiem parę dni temu i postanowiłam, że muszę przeczytać rozdziały. Jednak dopiero teraz mi się to udało. Muszę przyznać, że zyskałaś nową czytelniczkę : ) Dlaczego? Podoba mi się Twój styl pisania oraz to, w jaki sposób wcielasz się w bohaterów. Są oni tacy…realni, a nie idealni do bólu. Gratuluję Ci tego. Przy następnym rozdziale rozpiszę się więcej. Obiecuję!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadal uważam, że to za wcześnie na wyznanie uczuć. Moim zdaniem powinna najpierw wybadać sprawę, poczekać jak ta relacja się rozwinie, bo jeśli tak ni z gruchy, ni z pietruchy wyleci z wyznaniem miłości, to może go spłoszyć. Damian ma dobre intencje, ale nie wiem czy ma rację. Poza tym faceci wolą zdobywać, niż być zdobywani. A ja nie ukrywam, że czekam na fragment, w którym to Michał wykonuje jakiś śmiały krok! Absolutnie nie chcę nic wymuszać! Ale pomarzyć sobie mogę, prawda? :D
    Damian chce dobrze, ale nie wiem czy ma rację;/ W końcu wyznanie miłości to nie jest prosta sprawa, a skoro nic ich tak naprawdę nie łączy, to to mógłby być niezły falstart. A może by tak zaprosić Michała na święta? Ha!

    Za to mega podobał mi się ten pomysł z kupnem kubka. Wiadomo, że takie wspólne sprawy i wspomnienia najbardziej łączą ludzi, więc to może być strzał w dziesiątkę! Michał na pewno się ucieszy i każde spojrzenie na ten kubek, będzie przypominało mu o Sabinie. To było bardzo taktyczne zagranie z jej strony! :D

    Standardowo nie mogę się doczekać na kolejny rozdział i serdecznie pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz co? Tak po tym jak drugi raz po jakimś czasie przeczytałam rozdział to:
    1. coś czuję, że Damian zaprosi Miśka na Wigilię
    2. boję się, że Sabine coś się stanie jak wraca z głową w chmurach
    3. Ewentualnie spotka Kubiego i będzie jedno wielkie bum, czy coś.
    4. Do 5 czerwca jest stanowczo za dużo dni...

    OdpowiedzUsuń