3 lutego 2018

[II] 04.

Byłam słaba. Nieuodporniona. A wydawało mi się, że w ciągu ostatnich kilku lat wyrobiłam sobie pancerz ochronny na wszelkie przejawy zainteresowania czy miłości. Ilu mężczyzn odesłałam z kwitkiem, dając im jasno i wyraźnie do zrozumienia, że na moje serce z kamienia nie było żadnej rady? Odwracali się wtedy ode mnie z rozczarowaniem na twarzy, a ja absolutnie nie czułam się z ich powodu źle. Co najwyżej czułam ulgę, że zrozumieli znaczenie słowa nie.  
Dlatego myślałam, że będę potrafiła trzymać swoje uczucia na wodzy. Że ponownie schowam się za swoim murem, otoczę pancerzem i bez żadnego trudu przeczekam najgorsze. Już tak wcześniej robiłam i działało. Ale teraz wszystko szło nie tak. 
Nie potrafiłam ukryć swoich uczuć. Wystarczyło, że znowu pojawił się Michał w moim życiu, a wszelkie mury runęły i serce znowu zaczęło bić w dawnym rytmie. Naszym wspólnym. Tylko jak na razie biło samotnie. Przez to było nieco zagubione. I tęskniło. Tęskniło tak bardzo, że ilekroć Kubiak był w pobliżu, rwało się do niego mimo wszystkich przeszkód. 
I co ja mogłam na to poradzić? Trzymać się z daleka nie potrafiłam, a gdy znajdowałam się blisko, było jeszcze gorzej. 
Jak nie rozum, to serce. Oba chciały mieć Michała z powrotem. Oba pragnęły jego miłości. I oba musiały znosić smak goryczy, kiedy ich nadzieje pozostały niespełnione. Siedziałam obok niego na tej przeklętej ławeczce, a w środku aż mnie skręcało. Miałam go na wyciagnięcie ręki, a nie moglibyśmy być od siebie bardziej oddaleni. 
I już dłużej nie potrafiłam. 
Wracam odezwałam się, wstając. Idziesz też? 
Nie musiałam nawet kończyć. Michał podniósł się chwilę po mnie, gotowy, by wracać. Ruszyliśmy ramię w ramię. Wolno stawialiśmy krok za krokiem, przeciągając ten krótki spacer jak najbardziej. Oboje pogrążeni w swoich myślach, a mimo to jak najbardziej świadomi obecności tej drugiej osoby. I mniej świadomi reszty pieszych, poruszających się po tym samym chodniku.  
 Uważaj. 
Zdążyłam tylko unieść wzrok na twarz Michała, nie mając pojęcia, że w ten sposób jedynie bardziej się narażałam na staranowanie przez niebywale śpieszącego się i bezmyślnego rowerzystę. Wylądowałabym na brukowych kostkach, gdyby nie refleks Kubiaka. Wyciągnął ręce w moją stronę. Otoczył ramionami moją talię i mocno pociągnął w swoją stronę, samemu robiąc dwa kroki w tył. Zupełnie się tego nie spodziewając, straciłam równowagę i zachwiałam się, wpadając głębiej w objęcia Michała. Skończyłam z dłońmi opartymi na jego piersi i twarzą w odległości zdecydowanie zbyt niewielkiej od twarzy Michała. 
Zamarłam z oczami utkwionymi w jego. Wstrzymałam oddech, jakby miało mi to pomóc zapanować nad naturalnymi odruchami mojego ciała. A naturalnym odruchem na bliskość Michała było, poza szybszym biciem serca, zmniejszenie tej pozostałej odległości do minimum. Musiałam z całych sił się powstrzymywać, by nie wspiąć się na palce i sięgnąć ustami jego ust. Jeżeli cokolwiek z tej wewnętrznej walki było widoczne na mojej twarzy, Michał nie dał tego po sobie poznać. Ciągle trzymał mnie blisko siebie. Miałam wręcz wrażenie, że jego ramiona napierają na mnie, bym była jeszcze bliżej.  
Od tej bliskości wręcz kręciło mi się w głowie. A kiedy parokrotnie zamrugałam powiekami, by odzyskać ostrość wzroku i móc dalej podziwiać najczystszy błękit oczu Michała, do mojej świadomości przedarł się nagły promień bólu. 
Syknęłam, nieświadomie zaciskając dłonie na koszuli Kubiaka i opuszczając głowę. Zauważyłam strugę krwi płynącą od mojej kostki w dół. Wyglądało to poważniej niż było w rzeczywistości. Ból był znośny, jednak w pierwszej sekundzie mnie zaskoczył, stąd moja reakcja. Ale Kubiak przejął się tym bardziej niż bym się tego po nim spodziewała. Natychmiast mnie puścił, a moje ciało przeszył chłód. Zadrżałam. 
Możesz iść? zapytał, ale nie czekając na moją odpowiedź, objął mnie ramieniem w talii, podtrzymując mnie. Trzeba to szybko opatrzyć.  
Prawie wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia. To więcej słów na raz niż skierował do mnie od wczorajszego niespodziewanego spotkania w sumie. Byłam tym tak zaskoczona, że zgubiłam krok lub dwa. Michał natychmiast zareagował, przyciągając mnie mocniej do swojego boku, prawie opierając mnie na sobie. 
I chociaż nic mi nie było, a moja noga nadal sprawnie działała i mogłam spokojnie iść sama, nie protestowałam. Chłonęłam jego ciepło, bezpieczeństwo, jakie nade mną roztaczał. Całą siłą woli powstrzymywałam się przed wtuleniem policzka w jego pierś. Gdybym to zrobiła, mogłabym całkowicie zatonąć w Kubiaku. W jego zapachu i cieple. A to nie skończyłoby się dobrze. Ani dla niego, ani dla mnie. 
Dasz radę wejść po schodach? zapytał z żywą troską. 
Tak skinęłam głową, odsuwając się od niego odrobinę. Nie jest zwichnięta ani skręcona. 
I mimo, że dałam mu szansę, by w końcu mnie puścić, Michał tego nie zrobił. Poprawił dłoń na mojej talii, która powodowała sensacje w moim sercu, przyspieszając i zwalniając jego rytm na przemian, a potem asekurował mnie przez całą drogę na górę.  
Z każdym stopniem robiłam się coraz bardziej smutna. Im bliżej było nam do mieszkania Damiana, tym bardziej chciałam zatrzymać czas, bym mogła pobyć z Michałem sam na sam jeszcze chwilę dłużej. W końcu jednak weszliśmy do środka. 
Zostań tutaj mruknął Kubiak, sadzając mnie na krześle w kuchni mojego brata.  
Sam ruszył do salonu. W wypełnionym śmiechami i rozmowami zapadła głęboka cisza, kiedy Michał zapytał o apteczkę. A sekundę później mój brat wystrzelił jak z procy, by na własne oczy ocenić, czy jeszcze żyję. Nadal był przewrażliwionym starszym bratem. 
Coś ty znowu zrobiła?  zawołał na mój widok. 
Chwilę po Damianie w kuchni pojawiła się Marta. Zerknęła tylko na wielkość moich obrażeń, by ocenić, co będzie potrzebne do załatania mnie, a potem ruszyła po apteczkę. Nie zajęło jej to długo. Wróciła do kuchni z białym pudełkiem w rękach i zatrzymała się niezdecydowana, komu je powierzyć.  
Michał zdecydował za nią. Uprzedził Damiana i przejął pudełko od Marty. Pod znaczącym spojrzeniem Damiana, zadowolonym Marty i zaskoczonym moim, Michał ujął moją nogę i położył na krześle, po czym ostrożnie podwinął nogawkę moich czarnych spodni. Jego dotyk na mojej skórze był przeszywający. Prawie zadrżałam, kiedy przesunął palcami po mojej łydce.  
Byłam tak przejęta Michałem i tym, co robił, że nawet nie zauważyłam, kiedy Marta zaciągnęła Damiana z powrotem do salonu, zostawiając nas samych. Byłam jej za to wdzięczna. 
Kubiak najpierw zmył już częściowo zaschniętą krew, a dopiero potem oczyścił ranę. Przecięcie było dość głębokie, choć na pierwszy rzut oka tak nie wyglądało. Zdziwiłam się, zauważając, że kostka zaczęła mi puchnąć. 
Nawet nie wiedziałam, co tak właściwie mnie zraniło. Początkowo nawet nie czułam bólu. 
Plaster na szczęście wystarczył, a Kubiak zręcznie się z tym uwinął. Przez cały czas przyglądałam się jego spokojnej twarzy. I właśnie to mnie uderzyło. Ten spokój.  
Gdzie zniknęła jego żywiołowość?
Nie miałam dużo czasu, by się nad tym zastanowić. Popiwczak pojawił się w kuchni niespodziewanie, parskając śmiechem na mój widok. 
Sabina, przyrzekam, że większej ofiary losu to ja w życiu nie spotkałem. 
Czy mi się wydawało, czy Kubiak na dosłownie sekundę cały zesztywniał, słysząc słowa Kuby? Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się nad tym, o co mogło chodzić. 
Nie dziwię się wcale, że nigdy jej nie spotkałeś. W końcu ciężko cię przebić, ofermo uśmiechnęłam się do niego radosna jak skowronek, a potem roześmiałam się już zupełnie szczerze, kiedy mina mu stopniowo zaczęła rzednąć. 
Chodźcie, czekają na was powiedział tylko, mordując mnie wzrokiem. 
To Damian czekał. Z szerokim uśmiechem na twarzy i pilotem od DVD w dłoni. Spojrzałam na ekran telewizora i momentalnie zrobiłam się cała czerwona. 
Nie puszczaj tego! zawołałam desperacko, ale Damian jedynie się zaśmiał. 
Wybacz, Sabinka. 
Jęknęłam i schowałam twarz w dłoniach, wiedząc, co za chwilę usłyszę i zobaczę. 
Ledwo Damian wcisnął play, po pokoju przetoczyła się fala śmiechu. Nie musiałam patrzeć, by wiedzieć, co zobaczyli. Około ośmioletnią dziewczynkę ubraną w różowy, jednoczęściowy strój kąpielowy, z rękawkami na ramionach, kołem ratunkowym podtrzymywanym w talii, czerwonym czepkiem na głowie i z okularami do nurkowania na oczach. 
Mała Sabina Wojtaszek na pierwszej lekcji pływania. 
To był czas, kiedy tata chodził z kamerą dosłownie wszędzie. Nagrywanie rodzinnych scenek stało się jego pasją, a my wszyscy chętnie mu pomagaliśmy w jej realizacji. Dlatego tak bardzo szczerzyłam się do kamery, mimo że brakowało mi górnej jedynki, a okulary zasłaniały prawie całą moją twarz.
Damian, wyłącz to jęknęłam, czując jak moje policzki robią się czerwone z zażenowania. To twoje urodziny, powinieneś puścić coś, co ciebie ośmiesza nie mnie.
Daj spokój, Sabinka i spójrz tylko, jaka urocza byłaś zaśmiał się i już wiedziałam, że nie było żadnych szans na przekonanie go.
Odegram się, zobaczysz.
W myślach już szukałam najbardziej upokarzającego nagrania, ale nie sądziłam, że w swoim mieszkaniu takie znajdę. Kiedy Damian się stamtąd wyprowadzał, na pewno zadbał, żeby takie skarby wziąć ze sobą. Ale od czego ma się przyszłą bratową? Marta pewnie z miłą chęcią zgodzi się odegrać specjalną rolę w moim przedstawieniu.
Tymczasem Damian ponownie wcisnął play, a mała Sabina na ekranie zaczęła żywiołowo machać do kamery.
Przypomniałam sobie dzień, w którym to nagranie powstało. Byłam przeszczęśliwa, że w końcu nauczę się pływać. I okazywałam tę radość wszem i wobec, nie wstydząc się ani trochę, kiedy tata wyciągnął kamerę i skierował ją na mnie. Byłam na tyle podekscytowana pierwszą lekcją, która była ciągle przede mną, że zachowywałam się jak mała katarynka gadałam cały czas bez przerwy na oddech.
Mała ja na ekranie właśnie wzięła głęboki oddech, dlatego schowałam twarz w dłoniach, czując, że za chwilę każdy spojrzy właśnie na mnie.
Dzisiaj nauczę się pływać! Mama i tata mówią, że na pewno sobie poradzę. Damian mi powiedział, że on nie będzie się uczył pływać ze mną, bo w basenie pływają siuśki innych… towarzystwo gruchnęło śmiechem aż ściany zadrżały, a Damian tylko się szeroko uśmiechnął. Pokręciłam głową z politowaniem i sama zaśmiałam się pod nosem, nadal nie patrząc na ekran. Ale ja mu nie wierzę, bo gdyby wszyscy siusiali do basenu, to nie byłoby takich długich kolejek do ubikacji.
Czyli Sabina zawsze była mądrzejsza od ciebie, co Damian? rzucił Łasko, puszczając mi przy okazji oczko.
Miałam sprzymierzeńców na tym polu bitwy, nie byłam sama.
Damian posłał mu mordercze spojrzenie. Chyba nie spodziewał się, że puszczenie tego filmu obróci się przeciwko niemu samemu.
Skończyłam gadać dopiero, gdy na horyzoncie pojawił się mój instruktor. Wtedy ciężko przełknęłam ślinę i posyłając ostatnie, tym razem spanikowane, spojrzenie rodzicom, ruszyłam w jego stronę razem z resztą dzieciaków. Miałam w głowie bardzo naiwne wyobrażenie tego, jak nauka pływania wygląda. Myślałam, że wystarczy nauczyć się ruchów rąk i nóg i to wystarczy. Dlatego po godzinie wyglądałam jak kupka nieszczęścia. Byłam zmęczona, mięśnie rąk i nóg bolały mnie jak nigdy, a w płucach miałam chyba połowę wody z basenu. Razem z siuśkami. Ominęłam tatę z jego kamerą zupełnie bez słowa, kierując się do szatni. Dopiero tam pozwoliłam sobie trochę popłakać, bo czułam przeogromny zawód. Naiwnie myślałam, że ta jedna godzina wystarczy, bym nauczyła się pływać. A tymczasem nie dość, że nadal tego nie umiałam, to byłam jedną z najgorszych w grupie i nie radziłam sobie najlepiej.
Na szczęście tata nie ruszył z kamerą za mną i tego momentu załamania nie było na nagraniu. Zamiast tego zobaczyłam mamę i nie mogłam się nie uśmiechnąć. Czasami zapominałam jak piękna była. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc troskę w jej oczach, kiedy po raz ostatni spojrzała na tatę, a potem ruszyła za mną. Pamiętałam naszą rozmowę. Mogłabym przytoczyć słowo w słowo to, co mi wtedy powiedziała. Nie było tego wiele, ale wystarczyło, by zasiać we mnie na nowo wolę walki. Łzy całkowicie wyschły na moich policzkach, a z twarzy zniknął smutek. Pojawiała się za to zaciętość. I nie opuściła mnie do momentu, kiedy nauczyłam się pływać. Była ze mną nawet dłużej, czasem uśpiona na moment. Tak samo jak słowa mamy.
W życiu nie chodzi o to, żeby zawsze wygrywać. W życiu chodzi o to, by zawsze walczyć z całych sił, by móc iść dalej z uniesioną głową i wiedzieć, że dało się z siebie wszystko.



>< >< >< 

Jesteście tu jeszcze, czy już ode mnie uciekliście? Gdyby nie ten jeden anonimowy komentarz pod każdym rozdziałem (dziękuję za niego!), zastanowiłabym się poważnie, czy publikowanie tutaj ma jeszcze jakiś sens. Ale dopóki chociaż jedna osoba czyta, nie ma mowy, żebym się stąd wyniosła. 

4 komentarze:

  1. Wkradła się retrospekcja, te bezcenne chwile z mamą i tatą. Takie rozdziały są potrzebne chociażby dlatego, żeby lepiej poznać bohaterów :)
    Michał- wyspokojniał. Inny, pewnie trudniejszy orzech do zgryzienia. Będę czekać na jego rozwój w tym opowiadaniu.
    Sabina chyba szukała w tych wszystkich innych mężczyznach Michała, jego cech. Albo po prostu podświadomie była wierna.
    Cieszę się, że rozwinęłaś pierwszą część. Inaczej bardzo by mi tego duetu brakowało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę no ja tu uschne.. Kiedy wydarzy sie cos więcej na lini Michał-Sabina?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem że nie komemtuje ale uwierz że czekam zniecierpliwiona na kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, ej, jaka jedna osoba. Nie zapominaj o mnie! Wiem, że nie wchodzę regularnie i potrafię zniknąć nawet na pół roku, ale potem zawsze wracam, więc chyba wiesz, że z Tobą jestem ;-)

    To było słodkie jak Michał zaopiekował się Sabiną. Myślę, że on nadal ją kocha, tylko więzienie bardzo go zmieniło i dlatego nie potrafi wrócić do tego, co było. Z resztą to o wiele za wcześnie, by rzucić się sobie w ramiona i zacząć wyznawać miłość. W końcu ogrom ciężkich chwil za nimi. Kurde, powiem szczerze, że nie mam bladego pojęcia jak zamierzasz to wszystko rozwinąć i rozegrać. Dlatego bardzo się cieszę, że mam jeszcze dwa rozdziały przed sobą :D Szkoda, że nie dziesięć :( Pod tym względem lubię robić sobie zaległości.

    Tekst o pływających siusiakach mnie zabił. Gdybym go usłyszała na żywo to na bank dostałabym głupawki ze śmiechu :D Uwielbiam!

    Na tę chwilę się żegnam, bo muszę zająć się pracą xD Ale wpadnę niebawem na resztę ;)

    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń