Obudziłam się, kiedy dotarł do
mnie dźwięk budzika. Sięgnęłam po telefon i wyłączyłam go, zauważając, że
Michała już nie było obok mnie. Może to i lepiej. Zabrałam swoje ubrania do
łazienki, gdzie się przebrałam i opłukałam twarz wodą. Miałam zamiar wrócić do
siebie i tam wziąć prysznic, dlatego odłożyłam ubrania Michała na łóżko, które
wcześniej pościeliłam i wyszłam z sypialni. Od razu do mojego nosa dotarł
zapach kawy i naleśników. Zdziwiona ruszyłam do kuchni, widząc tam Michała,
który odwracał naleśniki na patelni, stojąc do mnie tyłem. Oparłam się o drzwi
i przyglądałam mu się z uśmiechem, dopóki mnie nie zauważył.
Podszedł do mnie, bez słowa
atakując moje usta swoimi. Uśmiechnęłam się krótko, a potem oddałam pocałunek.
To było idealne rozpoczęcie dnia. Do tego również mogłabym się przyzwyczaić.
▪
- Masz już sukienkę? – zapytała
Ida zaraz, jak tylko mnie zauważyła. Przyjrzałam się jej badawczo, ale
wyglądała zupełnie normalnie. Ale nie miała na twarzy tego szczęśliwego
uśmiechu, który umiał wywołać jedynie Kuba, a to oznaczało, że nadal się nie pogodzili.
Westchnęłam w duchu i powstrzymałam się od jakichkolwiek komentarzy.
- Nie.
I ponownie westchnęłam w duchu.
Podczas ostatnich zakupów żadna sukienka nie wpadła mi w oko, ale byłam
spokojna, bo było jeszcze dużo czasu do studniówki. Teraz było go znacznie
mniej, a ja nadal nie wiedziałam, w czym pójdę. Oczywiście w razie czego mogłam
ubrać sukienkę, w której byłam na zabawie sylwestrowej, ale Michał mnie już w
niej widział. I chociaż nadal nie wiedziałam, czy uda mu się wyrwać tego dnia,
to wolałam być przygotowana na każdą ewentualność.
- A wiesz w ogóle, jak ona ma
wyglądać?
- Zaskoczę cię, ale tak.
Chciałabym, żeby to była długa sukienka. Może odsłaniać nogi przez rozcięcie. I
nie chcę, żeby była jakoś bardzo rozkloszowana na dole. Wolę, żeby delikatnie
spływała.
- To całkiem dużo, jak na ciebie
– zaśmiała się.
I miała rację, bo moja zwykła
odpowiedź na podobne pytanie brzmiałaby ‘nie wiem’. Ale wszystko się zmienia.
Ja sama chyba również. Mój gust i styl także. Chyba powinnam się z tego
cieszyć.
- Ale wątpię, że znajdziemy tutaj
taką.
- Co proponujesz? – zapytałam,
patrząc na nią z uniesionymi brwiami.
- Szalony zakupowy wypad do
Katowic! – czułam, że za tym kryje się coś jeszcze. – No i może przy okazji
pomogłabyś mi rozeznać się na Uniwersytecie? Miałam jechać z Kubą – jej humor
pogorszył się znacznie, kiedy wypowiedziała jego imię – ale to już chyba
nieaktualne.
I to był taki moment, w którym
zdałam sobie sprawę, że to już ostatnia prosta do egzaminów. Szkoła skończy się
za około dwa miesiące, potem matura i… witaj dorosłe życie. Szybko zleci. A ja
w dalszym ciągu nie czułam się na to przygotowana.
- To może być ciekawe –
powiedziałam z uśmiechem, bo nie byłam w stanie jej teraz odmówić. Nie
puściłabym jej samej do obcego miasta, a faktycznie szanse znalezienia sukienki
w Katowicach były dużo większe.
Ida z wielkim uśmiechem na ustach
rzuciła się, by mnie przytulić.
Wypad do Katowic zaplanowałyśmy
na sobotę. Wtedy też odbywał się jeden z wielu dni otwartych na Uniwersytecie
Śląskim, gdzie Ida chciałaby studiować. Wydział prawa i administracji. Moim
skromnym zdaniem naprawdę się tam nadawała. Już wyobrażałam sobie ją w
przyszłości w sali sądowej, gdzie walczy o sprawiedliwość. To było jej miejsce.
Damian zgodził się mi pożyczyć
samochód, choć dość sceptycznie podchodził do naszego pomysłu. Ciągle
powtarzał, że jestem niedoświadczonym kierowcą i nie powinnam się zapuszczać w
takie wycieczki. Sama się obawiałam, że pogubię drogę, ale w razie czego miałam
Idę, która zobowiązała się być wspaniałym pilotem i doprowadzić nas na miejsce
najkrótszą drogą. Wkrótce przyzwyczaił się do tego pomysłu, a w sobotę rano
powiedział mi tylko, bym uważała na drogach, bo różni idioci się nimi
przemieszczają, a potem pocałował mnie w czoło i wyszedł na trening. Michał też
nie stwarzał problemów, ale stwierdził, że skoro całą sobotę nie będzie mnie
widział, to powinnam zostać u niego w piątek na noc, by mógł się mną nacieszyć,
co było dość urocze. Podejrzewałam, że przyjmujący przyzwyczaja się do tego w
równie wielkim stopniu, co ja. Tym razem zabrałam ze sobą ubrania na zmianę
oraz wszystkie rzeczy potrzebne do wyjazdu. Nie chciało mi się rano kursować
miedzy mieszkaniami. Ale i tak wpadłam do siebie rano, żeby pożegnać się z
bratem.
Droga minęła dość szybko.
Miałyśmy szczęście, że wyjechałyśmy wcześniej, bo chwilę później zaczęły się
tworzyć korki. Najpierw wstąpiłyśmy do Uniwersytetu, gdzie spędziłyśmy kilka
godzin poznając historię tego miejsca, zwiedzając sale wykładowe i słuchając o
kierunkach, proponowanych studentom. Podobało mi się. A Ida była zachwycona,
widziałam to po sposobie, w jaki dopytywała o najmniejsze szczegóły. Ja
trzymałam się trochę z tyłu, nie przeszkadzając pozostałym.
Po wyjściu z uczelni Ida żywo
komentowała to, co najbardziej zwróciło jej uwagę. A ja słuchałam jej z uwagę,
kierując się w stronę galerii. Mentalnie przygotowywałam się na wielkie
rozczarowanie, które zapewne mnie czekało. Wątpiłam, by udało mi się coś
znaleźć. Jednak zmieniłam zdanie, kiedy ujrzałam dokładnie taką sukienkę, o
jakiej marzyłam.
Miała głęboki, granatowy kolor.
Rękawy były odrobinę dłuższe, ale nie sięgały do łokcia. Góra była przyległa,
ale od tali sukienka spływała łagodnie w dół. Z boku miała rozcięcie, dlatego
nie będzie ograniczała ruchu.
Zakochałam się w niej od
pierwszego wejrzenia i w duchu modliłam się tylko, by był mój rozmiar i na mnie
pasowała. Ida pociągnęła mnie do sklepu, a kiedy stanęłyśmy przed manekinem, na
którym zaprezentowana była suknia, westchnęła cicho.
- To jest twoja suknia.
Zdecydowanie twoja. Wzięłabym ją nawet bez przymiarki.
- Ja jednak spróbuję ją
przymierzyć. Wolałabym wyglądać ładnie na swojej własnej studniówce – zaśmiałam
się, będąc podekscytowana.
Ekspedientka podeszła do nas i z
uśmiechem podała mi mój rozmiar. Chwyciłam ją, zachwycając się delikatnym
materiałem i z uśmiechem skierowałam się do przebieralni. Ida ruszyła za mną.
- Michał padnie, jak cię zobaczy!
Będzie oddawał ci cześć jak bogini.
Starałam się ubierać sukienkę
powoli, by przez przypadek jej nie uszkodzić. W moich oczach była dziełem
sztuki, z którym trzeba się obchodzić jak z jajkiem. W końcu zasunęłam zamek z
tyłu i odwróciłam się w stronę lustra. Wygładziłam ją po bokach. I już
wiedziałam, że nie wyjdę bez niej z tego sklepu. Odchyliłam lekko zasłonę, by
pokazać się Idzie, a ona po prostu wpatrywał się we mnie, nie mówiąc ani słowa.
- Co?
- Zastanawiam się, czy powinnaś
iść na tę studniówkę. Już teraz ci zazdroszczę wyglądu, ja, a co dopiero reszta
szkoły.
Zaśmiałam się i wróciłam do
środka. Ściągnęłam ją z siebie i uśmiechnęłam się szeroko.
To była moja sukienka.
Cena była równie piękna, ale nie
żałowałam ani grosza.
Wyszłyśmy ze sklepu zadowolone i
szczęśliwe. Tak powinny wyglądać każde zakupy. Postanowiłyśmy wstąpić gdzieś,
by coś zjeść, ale wybór był jedynie pomiędzy McDonaldem i KFC. Na jakąkolwiek
inną restaurację zapewne nie byłoby nas stać. Około szesnastej wracałyśmy
spacerkiem do auta, które zostawiłam przed uczelnią. Niestety, wyczerpałyśmy
limit szczęścia na dzień dzisiejszy. W drodze powrotnej nie ominęły nas
kilometrowe korki, dlatego poruszałyśmy się w żółwim tempie.
- Odbierzesz? – zapytałam Idę,
kiedy mój telefon zaczął wściekle wibrować.
- Halo? No cześć. Jest tuż obok,
prowadzi. Czekaj, zanim ci ją dam, to zapewniam cię, że jeśli nie pójdziesz na
tę studniówkę razem z nią, to popełnisz największy błąd swojego życia.
Największy, przysięgam.
- Ida! – zawołałam ze śmiechem,
po tym, co powiedziała.
- Niecierpliwa jakaś jesteś,
Sabinka – droczyła się ze mną, ale chwilę później włączyła głośnik i pozwoliła
mi porozmawiać z Michałem, który nieco się niepokoił, że tak długo nas nie
było.
- To może jeszcze trochę potrwać,
ale niedługo już będziemy skręcać i powinno być luźniej – powiedziałam.
- Dobrze, bo Damian już zaczyna
wariować – zaśmiał się Michał, a ja westchnęłam. Mój brat wyrobił u siebie
zdecydowanie zbyt duży instynkt macierzyński.
- Masz go gdzieś obok? –
zapytałam.
- Teraz już tak.
Chyba włączył głośnik lub podał
Damianowi telefon, bo usłyszałam krótki trzask,
a potem zmartwiony głos brata.
- Zrób coś dla mnie, braciszku.
Wyciągnij swój dowód – usłyszałam krótki szmer, po czym odpowiedział mi, że
trzyma go w ręce. – Spójrz na swoją datę urodzenia, przelicz sobie, ile masz
lat, a potem odejmij od tego cztery. To bardzo łatwe działanie, wiem, że sobie
poradzisz.
Odburknął mi, że wyszło mu
dziewiętnaście.
- Ale nieskończone! – przypomniał
mi.
- Ale dziewiętnaście. A teraz się
rozłączam, bo muszę się skupić na drodze. Na razie – rozłączyłam się i
odłożyłam telefon.
Ida śmiała się w najlepsze, kiedy
w końcu ruszyłam do przodu. Miałam tylko nadzieję, że nie spędzimy następnych
piętnastu minut stojąc w miejscu.
I dzięki Bogu nie stałyśmy.
Wszystko ruszyło, a ja w ciągu godziny
parkowałam przed blokiem Idy, żegnając się z nią buziakiem w policzek.
Westchnęłam głęboko, kiedy zamknęły się za nią drzwi, bo zmęczenie zaczęło ze
mnie wychodzić i aktualnie nie chciało mi się nawet palcem ruszać. Ale wzięłam
się w garść i pokonałam te dwa kilometry, dzielące mnie od mojego łóżka.
Wchodząc po schodach powłóczyłam nogami, a kiedy weszłam do salonu, gdzie
Damian razem z Michałem oglądali jakiś mecz, oboje wyglądali, jakby zobaczyli
ducha.
- Matko Boska, co się stało? –
już zaczął libero, ale zignorowałam go, podeszłam do Michała i usiadłam, a
raczej rzuciłam się, na jego kolana, wtulając policzek w jego klatkę piersiową
i zamykając oczy.
- Wszystko okej? – zapytał
Michał, który zdecydowanie był lekko zdezorientowany moim zachowaniem.
- Tak, tak. Jestem po prostu
zmęczona.
- Ta przepiękna sukienka, którą
kupiłaś, wyssała z ciebie całą energię? – droczył się Kubiak, ale nie miałam
już siły, żeby poskładać jakąś logiczną odpowiedź. Zaśmiałam się i mocniej w
niego wtuliłam. - Chodź, bo zaraz zaśniesz – podniósł się, trzymając mnie w
ramionach i zaniósł do łóżka.
- Wstawaj, Arielko – usłyszałam
szept.
Tylko jednak osoba miała w
zwyczaju nazywać mnie Arielką. Tylko co Michał miałby robić w moim pokoju zaraz
tak wcześnie rano? Otworzyłam oczy od razu napotykając jego spojrzenie.
Odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie była dość oczywista, jeśli wziąć pod
uwagę fakt, że Kubiak nie miał na sobie koszulki, leżał zaraz obok mnie, był
przykryty moją kołdrą, a ja się do niego przytulałam.
Zdecydowanie Michał również się
przyzwyczaił.
- Dzisiaj też dostanę pyszne
śniadanie? – zapytałam, uśmiechając się sennie i przeciągając zaspane mięśnie.
Dopiero wtedy zauważyłam, że nie miałam na sobie wczorajszych ubrań, a byłam w
stu procentach pewna, że Michał kładł mnie w nich, a ja nie wstawałam w nocy,
by się przebrać. I chyba zorientował się, nad czym tak usilnie rozmyślam.
- Przebrałem cię – przyznał
cicho. – Próbowałem cię obudzić, ale byłaś całkowicie nieprzytomna.
Czy on próbował się
usprawiedliwiać?
- Dziękuję – powiedziałam,
podciągając się w górę i składając na jego ustach pocałunek.
Czy czułam się nieco
niekomfortowo z myślą, że Michał mnie przebrał, a co za tym idzie, widział moje
ciało, bez mojej świadomości? No cóż, tak. Ale czy miałam mu to za złe? Nie
bardzo. Poza tym mój stanik nadal był na miejscu, więc Kubiak nie przekroczył
żadnych granic.
- Dzisiaj mecz – stwierdziłam z
uśmiechem.
- Z Olsztynem – dopowiedział.
I na tym nasza rozmowa się
skończyła, bo Damian wpakował się do mojego pokoju, narzekając, że musi nas po
piętnaście razy wołać na śniadanie. Wszedł, ponarzekał, wyszedł. Bez żadnego
zgryźliwego komentarza na temat Kubiaka w moim łóżku. Nie żebym narzekała.
Ruszyliśmy się w końcu na to
śniadanie, bo Damian gotowy był nas obedrzeć ze skóry, gdybyśmy dłużej
zwlekali. Byłam trochę w szoku, że mojemu bratu chciało się przygotowywać
śniadanie dla trzech osób, z czego dwoje było siatkarzami i mieli znacznie
większe zapotrzebowanie na jedzenie. Ta góra kanapek mówiła sama za siebie.
- Dla ciebie zielona herbata –
powiedział, kładąc obok mnie kubek – dla ciebie kawa – położył kolejny obok
Kubiaka – a ja się zadowolę wodą.
To było najdziwniejsze śniadanie,
jakie w życiu jadłam. Na szczęście szybko dobiegło końca, a ja zajęłam łazienkę
dla siebie, by móc wziąć prysznic.
Wczoraj przepadł mi trening przez
wyjazd do Katowic, a Konrad nie był osobą, która mogłaby mi cokolwiek odpuścić.
Dlatego wyjątkowo trening miałam mieć dzisiaj. Musiałam się przygotować do
niego psychicznie, bo zapewne będę musiała wysłuchiwać zrzędzenia trenera, jak
to zabrałam mu jego wolny dzień. Taki już był Konrad.
- Ale zdążysz na mecz? – zapytał
Michał przed moim wyjściem.
- Jasne, Ida obiecała, że mnie
podrzuci – uśmiechnęłam się do niego. – Za nic nie przegapiłabym, jak po raz
kolejny dostajesz MVP.
- A może dla odmiany to mnie byś
dziś kibicowała? – do rozmowy wtrącił się Damian. – Bo ja się czuję zaniedbany.
- Potrzebuję koszulki z dwoma
nazwiskami z tyłu – zaśmiałam się.
Ucałowałam policzki obu siatkarzy
i pobiegłam na trening, który naprawdę szybko mi minął. Coraz lepiej znosiłam
humorki Konrada. Być może dlatego, że zamiast wstydliwie opuszczać głowę,
zaczęłam mu odpowiadać w ten sam sposób? Chyba podobała mi się taka forma
rozmowy, a Konrad miał to do siebie, że potrafił mnie rozbawić swoimi żartami,
ale nigdy przez to nie zaniedbywał swojej roboty.
Wyjątkowo szybko wyszłam z
basenu, nie chcąc tracić czasu. Widziałam zaskoczenie na twarzy trenera.
- Księżniczka się spieszy na
spotkanie Księciu? Jakie to urocze – drażnił się.
- Księżniczka się spieszy, by z
bardzo bliska podziwiać mięśnie siatkarzy – odpowiedziałam.
- Wiedziałem, że nie jesteś taką
świętoszką! Michał zaczął wydobywać twoją drugą naturę.
- Michał? Już jesteście na ‘ty’?
Nie kradnij mi chłopaka – zaśmiałam się i zwiałam do szatni, unikając jego
gniewu.
W szybkim tempie się przebrałam i
wysuszyłam włosy. Dla pewności ubrałam na głowę czapkę, by się czasem znowu nie
przeziębić. Prawie sprintem pokonałam dystans między szkołą a mieszkaniem. Sama
nie wiedziałam, skąd we mnie tyle energii, skoro ledwie chwilę temu skończyłam
trening, a nie był on wcale ulgowy. Przeskakiwałam po dwa schodki, wspinając
się na górę. Wpadłam do mieszkania, w
którym nikogo już nie było, co oznaczało, że chłopaki już się zmyli na przedmeczowe
przygotowanie. Wzięłam ze sobą czyste ubrania i zamknęłam się w łazience,
biorąc szybki i orzeźwiający prysznic. Wytarłam się, założyłam ubrania i
odetchnęłam. Nie miałam aż takiego złego czasu. Ida miała przyjechać po mnie za
dwadzieścia minut, a mi pozostało już tylko wysuszyć włosy i zrobić coś z
odrobinę zaczerwienioną twarzą.
Ida była dokładnie na czas,
dzięki czemu na hali również byłyśmy przed czasem, dzięki czemu mogłyśmy
zobaczyć całą rozgrzewkę obu drużyn. Ida siedziała obok mnie lekko niespokojna,
co jakiś czas zerkając na Kubę, który rozgrzewał się z chłopakami, ale jakoś
tak bez życia. Damian spojrzał na niego podejrzliwie, pewnie zastanawiając się,
co się z nim dzieje. A potem spojrzał na trybuny i już wszystko wiedział.
Zmarszczył brwi, co mogłam dostrzec nawet ze swojego miejsca, a potem zaczął
się ze mną na migi porozumiewać. Z tego, co zrozumiałam, chciał, żebym razem z
Idą zeszła na dół. Niech i tak będzie.
- Chodź – chwyciłam przyjaciółkę
za ramię. – Damian czegoś od nas chce.
Spojrzała w jego kierunku.
- Pewnie chodzi mu tylko o ciebie
– wymamrotała.
- No chodź – pociągnęłam ją raz
jeszcze, na co z westchnieniem się podniosła i ruszyła za mną. Damian wrócił na
boisko, a potem podszedł do band z powrotem, tym razem z Popiwczakiem. Ida
zatrzymała się w miejscu, kiedy to zauważyła.
- Nie pójdę tam – powiedziała
stanowczo.
- Pójdziesz.
Ciągnęłam ją za sobą, ignorując
jej groźby, aż nie stanęłyśmy dokładnie przed siatkarzami.
- Teraz wytłumaczcie sobie, co
macie do wytłumaczenia, bo nie da się z wami żyć – powiedział Damian,
zostawiając ich samych.
- Nie ma już nic do tłumaczenia –
powiedziała ostrym tonem Ida, chcąc odejść, ale ją przed tym powstrzymałam.
- Pocałuj ją w końcu i z głowy –
westchnęłam, a Kuba uśmiechnął się chytrze i zrobił dokładnie to, co
powiedziałam. – Okej – mruknęłam, cofając się i zostawiając ich samych.
Cichy śmiech dotarł do mnie
odrobinę wcześniej nim poczułam ramiona, przygarniające mnie do siebie. Nawet
nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że to Michał.
- Kto by pomyślał, że taka z
ciebie swatka, co?
- Trzeba się liczyć z siłą
miłości – zaśmiałam się, wtulając głowę w jego klatkę piersiową.
Odwróciłam się twarzą do niego.
- A ty nie powinieneś się rozgrzewać?
- Właśnie po to tutaj przyszedłem
– powiedział i pochylił się, by mnie pocałować.
Nowa forma rozgrzewki?
Zdecydowanie działała.
▪ ▪ ▪
Wiecie co jest śmieszne? Że jak zaczynałam pisać, to Sabina była dwa lata starsza ode mnie i wizja matury, o której pisałam, była bardzo odległa. Dzisiaj jestem po dwóch maturach, a Sabina nadal ma dwa miesiące XD
Trzymajta kciuki w piątek (12.05), bo piszę rozszerzoną biologię!
xx
Stop zgubilam sie co ze studniówka? On z nią pójdzie czy nie pójdzie?? Powodzenia na maturze😃
OdpowiedzUsuńO matko, rozszerzona biola.. Niech cie wszyscy mają w opiece. Kciuki trzymam bardzo mocno.
OdpowiedzUsuńA nawiązując do rozdziału.. Cudo. Jak zwykle :D
Hahaha! Trzymam kciuki, trzymam.
OdpowiedzUsuńFajnie byłoby jakby coś ruszyło w relacji Sabiny i Michała. Może po studniówce? ;)
Tak Myslalam, że dodasz cos między maturami :D idealne odstresowanie przed jutrzejszym rozszerzeniem z angielskiego :D niecierpliwie czekam aż Michał w końcu się określi co so studniówki ;p przepraszam, że tak o tym truje, ale skręca mnie w środku przez tą nieświadomość :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia na biologii! Trzymam kciuki i mam nadzieję, że Ty również będziesz pamiętała o trzumaniu ich za Twoje czytelniczki, które piszą mature razem z Tobą :D pozdrawiam! 😘
Cudny ten rozdział !! ;*
OdpowiedzUsuńI sukienka też jest piękna ;D hahah
Powodzenia na maturze ;))
Oszałaś! Rozszerzona biologia... Podziwiam, serio. Ja bym się nie zdecydowała na to. Tyle zagadnień, tyle informacji. Masakra!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rozdział, to jak zwykle świetnie mi się czytało, ale nie za bardzo wiem, co napisać. Zawierał wydarzenia, które w sumie ciężko komentować :D Przyjmuję je do wiadomości i lecę dalej ;)
Granatowe sukienki chyba mają to do siebie, że wyglądają po prostu świetnie :D oczywiście o ile jest się zdrowym i wypoczętym (tak, właśnie usprawiedliwiam swój pożal-się-Boże wygląd na studniówce chorobą, zignoruj to).
OdpowiedzUsuńKłótnia między Kubą a Idą trwała faktycznie bardzo krótko, podoba mi się banalny sposób na jej zażegnanie. Zapamiętam i wypróbuję, jakby co :D
No dobra. Spać obok siebie można, fantastyczny sposób na integrację. Kubiak przebiera Idę. Stop. To jeszcze lepszy sposób na integrację, o ile byłaby przytomna :D Czekam na studniówkę dziewczyn i moment przytomności Idy z Michałem ;D