Mecz z Gdańskiem miał zacząć się
za dziesięć minut. Ja byłam na miejscu od dłuższego czasu. Podczas rozgrzewki
pogadałam trochę z Pawłem. Potem zawołał mnie Kuba i z nim również trochę
pogadałam. Pytał mnie o Idę. W duchu uśmiechałam się tryumfalnie, ale nie dałam
po sobie poznać, jak bardzo się z tego cieszę. Powiedziałam mu zgodnie z
prawdą, że Ida miała się na meczu pojawić, ale jeszcze jej nie widziałam.
Podziękował mi z uśmiechem i zaczął się rozglądać po trybunach.
- A ty co taka uhahana? – zapytał
Damian, który siedział niedaleko razem z Kubiakiem i się rozciągali.
- Święta się zbliżają, miłość
kwitnie w koło, więc dlaczego mam się nie cieszyć? – rzuciłam, szczerząc się
szeroko do nich obu i zostawiłam ich z lekko zdziwionymi minami.
Miałam powody do radości. Mój
plan wyswatania Kuby i Idy działał, choć nawet go w życie nie wcieliłam, miałam
już wolne od nauki i nie musiałam spędzać całego dnia przed książkami, Konrad
był zadowolony z mojej formy i osiągów, a ja byłam zadowolona z siebie. I
jeszcze jeden powód, najważniejszy. W końcu przestałam się zachowywać jak
wariatka, kiedy widziałam Michała. Nie uciekałam od niego. Nie rumieniłam się,
kiedy tylko na mnie spojrzał. Myślę, że w końcu pogodziłam się z uczuciami,
jakie do niego żywiłam. Nadal sądziłam, że lepiej będzie, jeśli nie będę się
pchała w jego życie, ale skrycie i niezauważalnie ciągle go podziwiałam.
Damian również zauważył, że
ostatnio ze mną lepiej i przestał mi truć, żebym powiedziała jego przyjacielowi
prawdę. Zachowywał się, jakby nigdy nic i mi to odpowiadało.
Skierowałam się na swoje miejsce,
kiedy zauważyłam, że sędziowie powoli ustawiają się na boisku. Usadowiłam się
na krzesełku i oglądałam z uwagą mecz, który do najbardziej zaciętych nie
należał. Gdańskowi udało się urwać jednego seta, ale to Jastrzębie pokazało
klasę i zdobyło na swoje konto trzy punkty. Po ostatnim ataku Kubiaka razem z
resztą kibiców wystrzeliłam w górę i zaczęłam szaleńczo krzyczeć i klaskać. Na
ogół nie byłam tak żywiołowa, ale energia i magia siatkówki była nie do
opanowania. Wbiegłam na boisko, mijając po drodze ochroniarza, który już dobrze
mnie znał i nie robił żadnych problemów. Pogratulowałam Damianowi, przytulając
go. Chciałam również pogratulować Michałowi, bo to był niesamowity mecz w jego
wykonaniu. Zaczęłam się rozglądać po boisku, aż w końcu go dostrzegłam. Tyle
tylko, że nie był sam. Obok niego stała jakaś kobieta i uśmiechała się do niego
w znaczący sposób. Gdybym była jego dziewczyną, też bym się tak do niego
uśmiechała. Cała radość z wygranej wyparowała w jednym momencie. Odwróciłam
wzrok, czując ukłucie bólu i zazdrości. Ale czego się spodziewałam? Cały czas
mówiłam, że nie chcę się angażować w ten związek, że lepiej będzie, kiedy będę
milczeć. I milczałam, tracąc swoją jedyną szansę.
Ktoś chwycił mnie za łokieć,
przyciągając do siebie i wzdychając głęboko. Wiedziałam, że to Damian. Tylko on
mógł zauważyć, że coś było nie tak i wiedzieć, dlaczego tak jest.
- Znasz ją? – zapytałam cicho
drżącym głosem.
- Nie osobiście, ale opowiadał mi
o niej. Byli przyjaciółmi jeszcze za czasów piaskownicy w Wałaczu. Potem ona
wyjechała, on również. Mówił, że kontakt się urwał – odpowiedział, odsuwając
się ode mnie i patrząc na mnie uważnie. – Tylko mi się nie załamuj, okej? Nie
mam pojęcia, co zrobić w takiej sytuacji.
Nie łamałam się. Chociaż miałam
wielką ochotę zwinąć się w kłębek na łóżku i płakać, to wiedziałam, że to nie
była żadna opcja. Łzy nie były wyjściem z sytuacji, a choć moje serce płakało,
ja nie zamierzałam.
Zamiast uśmiechu wyszedł mi jakiś
grymas, ale nie przejmowałam się tym. Posłałam Damiana do szatni, by mógł się
ogarnąć po meczu i razem z kolegami świętować wygraną. Do mieszkania miałam
wrócić razem z Idą autobusem, ale nigdzie nie widziałam przyjaciółki.
Rozejrzałam się dokładnie po hali, ale zauważyłam tylko rozczarowanie w oczach
Kuby, kiedy nasze oczy się spotkały. Wzruszyłam ramionami, chcąc mu przekazać,
że nie miałam pojęcia, dlaczego dziewczyna się nie pojawiła, po czym opuściłam
halę. Podeszłam pod przystanek, ale musiałam chwilę zaczekać na autobus. Kiedy
w końcu się pojawił, usiadłam pod oknem sama i zatopiłam się w myślach,
patrząc, jak za oknem śnieg coraz grubszą warstwą pokrywa krajobraz.
Z przystanku do mieszkania nie
było daleko. Jednak po wyjściu z autobusu uderzył we mnie zimny wiatr, a droga
nigdy nie wydawała się tak długa. W końcu jednak dotarłam do klatki, czując, że
przemarznęłam na kość. Wlokłam się po schodach, kiedy usłyszałam odgłos kroków
za mną i jego głos wołający moje imię. Odwróciłam się zdziwiona, widząc przed
sobą Michała. Myślałam, że zabierze tę dziewczynę z meczu na jakąś randkę.
- Wracałaś autobusem? – zapytał,
przyglądając mi się z niedowierzaniem.
To takie dziwne?
Pokiwałam twierdząco głową.
- Damian jechał od razu po meczu
do Marty – powiedziałam tylko, wzruszając ramionami.
- Trzeba było powiedzieć,
podwiózłbym cię – westchnął.
Ja też westchnęłam, ale w duchu.
I tak bym nie zaczekała. Nie po tym, co zobaczyłam po meczu. I może to
dziecinne zachowanie, ale nie potrafiłabym tak na świeżo spojrzeć mu w oczy.
- Nie chciałam robić problemu –
uśmiechnęłam się lekko, ruszając w górę.
- Trzęsiesz się – stwierdził
chwilę później, zatrzymując się przed moim mieszkaniem.
- Bo mi zimno. – Moja lakoniczna
odpowiedź nie spodobała mu się najwyraźniej, bo wszedł za mną do mieszkania.
- Zrobię ci herbatę, a ty marsz
do łóżka. Jak się rozchorujesz, to Konrad nas porozrywa na strzępy. – Ze
zdziwieniem patrzyłam, jak Kubiak krząta się po nie swoim mieszkaniu. I chociaż
gdzieś głęboko w sobie odczuwałam satysfakcję, że był ze mną tutaj, troszcząc
się o mnie, a nie ze swoją przyjaciółką, to jednak wolałabym, żeby zostawił
mnie samą i nie mieszał mi w głowie. – Na co jeszcze czekasz? Do łóżka! –
zawołał, kiedy dostrzegł mnie, stojącą nadal w salonie.
Posłuchałam, bo pomyślałam, że
dzięki temu szybciej się go pozbędę. Weszłam do swojego pokoju i szybko
przebrałam się w piżamę. Prysznic postanowiłam wziąć później, bo w tej chwili
byłam zbyt zmęczona. Położyłam się do łóżka, szczelnie opatulając się kołdrą.
Mimo to było mi zimno. Nadal drżałam i szczękałam zębami. Gorąca herbata to
wszystko, o czym marzyłam. Skuliłam się, zaciskając szczelnie kołdrę dookoła
siebie i modląc się, bym naprawdę się nie przeziębiła. Ale nie czułam się
chora. Było mi po prostu zimno, a moje serce zostało lekko poobijane.
Drzwi się otworzyły i wszedł
Michał z kubkiem herbaty i jakimiś witaminami. Podniosłam się i łyknęłam je od
razu, a potem zapiłam napojem, nie zwracając uwagi na to, że był gorący.
Opróżniłam połowę kubka i opadłam z powrotem na poduszki.
- Idź już – szepnęłam cicho.
Chciałam zostać sama i pójść
spać. Miałam dość wrażeń jak na jeden dzień.
- Dobra. Zamknę za sobą i wezmę
klucze. Jutro odniosę – powiedział, podnosząc się i kierując do drzwi.
- Michał? – zawołałam jeszcze
zanim wyszedł. Kiedy się obrócił, kontynuowałam. – Gratuluję wygranej.
Niesamowicie grałeś – powiedziałam na wpół sennie, ledwie dostrzegając uśmiech,
jaki pojawił się na jego twarzy.
Wyszedł. Usłyszałam szczęk zamka
i zostałam sama. Zasnęłam, ale tylko na chwilę. Kiedy ponownie się obudziłam,
dopiłam resztę herbaty, która była już letnawa. Wstałam, choć ciężko było mi
opuszczać zagrzane już łóżko i poszłam pod prysznic. Ciepła woda była lekiem na
wszystko. Na przemarznięcie i lekko nadłamane serce również. Wyszłam po
dłuższej chwili, nie mając już ochoty na sen. Zgarnęłam z pokoju koc i pusty
kubek. Zaparzyłam sobie kolejną herbatę, dodając do niej plaster cytryny i
rozsiadłam się na kanapie w salonie, przykrywając kocem. Włączyłam telewizor,
trafiając akurat na początek kolejnego odcinka Supernatural i skupiłam się na
serialu.
Dwie herbaty i jeden odcinek
później usłyszałam klucz przekręcany w zamku. Ściszyłam telewizor, zachowując
czujność. Nie spodziewałam się jeszcze Damiana. Mówił, że najprawdopodobniej będzie
późno w nocy, a była ledwo dwudziesta druga. Do mieszkania ktoś wszedł, a ja
wychyliłam się, żeby zobaczyć kto to i zamarłam.
W salonie stał nie kto inny jak
Michał Kubiak, który tak właściwie ledwo go opuścił. Podniosłam brwi do góry w
geście zdziwienia.
- Przyszedłeś mnie sprawdzić. –
Zirytowałam się trochę, bo nie byłam już małym dzieckiem. – Niepotrzebnie się
fatygowałeś, mam się dobrze. – Wprawdzie dreszcze jeszcze mi nie przeszły i
nadal było mi zimno, ale tego wiedzieć nie musiał.
- No już. Po prostu się
martwiłem.
Zrobiło mi się cieplej na sercu.
Nie potrafiłam się na niego gniewać. Miałam do niego cholerną słabość, a on,
chociaż o tym nie wiedział, bardzo dobrze potrafił to wykorzystać. Podniosłam
się, ruszając do kuchni po kolejną herbatę. Mogłam ją pić litrami, szczególnie
w zimne, samotne wieczory.
- Chcesz też? – zapytałam,
przechodząc obok niego. Pokiwał twierdząco głową, więc wyciągnęłam drugi kubek.
Wróciłam do salonu z gotowymi napojami, zauważając, że Michał już się rozgościł
na kanapie. Parsknęłam cicho śmiechem, sadowiąc się obok. Przykryłam się kocem,
ignorując jego znaczące spojrzenie.
- Co oglądasz? – zagadnął po
chwili, w czasie której oglądaliśmy blok reklamowy. Miał iść jeszcze jeden
odcinek serialu, więc nie przełączałam.
- Supernatural – mruknęłam cicho,
układając się wygodniej pod kocem. Na siedząco nie było tak dużo miejsca.
Rozpoczął się nowy odcinek i
oboje w ciszy go oglądaliśmy. Kubiak stwierdził, że nie miał okazji jeszcze
oglądać, więc trochę się gubił w fabule, ale w tym serialu każdy odcinek miał
ten sam sens. Szybko mu wyjaśniałam, kiedy pojawiał się jakiś wątek z
poprzednich odcinków. W połowie odcinka oczy same mi się zmykały, a głowa
leciała w bok na ramię Michała. Za każdym razem ją podnosiłam, ale stawało się
to coraz trudniejsze.
- Chodź tu – powiedział nagle
Michał, całkowicie mnie zaskakując. Spojrzałam na niego, a on przysunął się
bliżej i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w jego bok, czując niesamowite
ciepło jego ciała. Senność od razu minęła, ale nie umiałam i wcale nie chciałam
się odsunąć. Półleżałam z głową na jego ramieniu i oglądałam nadal telewizję. W
którymś momencie naprawdę przysnęłam. Kubiakowe ramię zniknęło spod mojej
głowy, ale słyszałam, że krząta się w kuchni. Przekręciłam się na bok i
mruknęłam cicho, czując jak zdrętwiały mi mięśnie. Michał wrócił po kilku
minutach, znowu mnie przygarniając do siebie. Dzięki temu było mi ciepło, miło
i czułam się bezpiecznie.
Miałam pozbyć się uczucia do przyjmującego, a nie jeszcze je powiększać
– westchnęłam w duchu.
***
Diabelski uśmiech wykwitł na mojej twarzy. Chyba lubię tę przyjaciółkę Kubiaka z dzieciństwa. ;D
Poza tym JEDZIEMY DO RIO!
edit: miałam tylko zapisać, a nie już publikować. no ale jak już mi się popitoliło, to niech będzie. XD
edit: miałam tylko zapisać, a nie już publikować. no ale jak już mi się popitoliło, to niech będzie. XD
Yghhhh... Kończyć w takim momencie? :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny ;)
Moment jak każdy inny :D
UsuńPozdrawiam i dziękuję! ;)
ŁAAAAA!!!!!!!!!!!! Uwielbiam ten rozdział! Ranyniu naprawdę go uwielbiam!!
OdpowiedzUsuńI też lubię koleżankę Kubiaka. Mam nadzieję, że Sabina zrozumie, że nie ma czasu do stracenia i musi walczyć.
Poza tym mega mi się podoba, że to wszystko dzieje się tak... powoli. Chociaż miałam ogromną chęć, by przeczytać o ich pocałunku, jakimś wyznaniu, itp. to jestem mega zadowolona, że do tego nie doszło. Ach, wiesz jak grać mi na nerwach i cierpliwości! Ale... lubię to <3
Sabina jest z natury dość nieśmiała, szczególnie jeśli chodzi o związki, więc dziwne by było, gdyby pocałowała kogoś w pierwszym czy drugim rozdziale. Poza tym, niech się trochę pomęczą. Na przyjemności będzie czas później. :D
UsuńW takim miejscu skończyłaś? Jak możesz :D
OdpowiedzUsuńKubiak też czuje coś do Sabiny, a tamtą dziewczyna to pewnie nic poważnego
Oj mogę, mogę XD
UsuńZobaczymy, jak będzie z tą koleżanką. Czy napsuje Sabinie krwi, czy raczej zostawi ich w spokoju. ;)
JEDZIEMY DO RIO!
OdpowiedzUsuńNa początku przerpaszam - za nic nie mogłam sie zebrać do komentowania. Ale pamiętaj, że czytam i nawet jeśli w danej chwili mam pustkę i nie umiem złożyć normalnego komentarza to ja jestem, i jak tylko mózg mi wróci to skomentuję. Naprawdę przepraszam.
Ej, to.. no słodkie w zasadzie. Wszystko. Ale na pochwałę zasługuje nie kto inny jak Damian. Bo jest, bo wspiera, ale nie narzuca jej na siłę swojego zdania i akceptuje jej decyzje. No i nie wściekł sie jak dowiedział się, ze to Michał. A to naprawdę dobrze o nim świadczy.
Sabina - taaa bawi się w swatkę i nagle jej serce też uznało, ze pora zacząć bić dla kogoś szybciej. A Misiek? Jak to Misiek. Taki prawdziwy Miś. Pluszowy właściwie, co go możesz przytulić gdy Ci źle, wypłakać się w niego i tak dalej. Zawsze jest, zawsze pocieszy... I ja dam sobie glowę uciąć, że on też coś do niej. Tylko albo tego jeszcze do konca nie ogarnął, albo bawi się w udawanie jak Sabina. Pożyjemy zobaczymy. tak czy inaczej jego troska o nią jest naprawdę urocza, i nawet nie wiesz jak mi ten rozdział humor poprawił. A tamta dziewczyna.. no była przyjaciółką, spotkali sie i tak dalej. Ale wszyscy wiemy, ze Misiek woli opiekować się Sabiną. WSZYSCY.
Ogólnie to tak, z jednej strony chciałabym by już się coś między nimi działo a z drugiej.. cholernie mi się podoba to takie powolne działanie. Bo jest tak naprawdę życiowo i prawdziwie. Coś jakby mi koleżanka opowiadała o swoim życiu i o tym co się w nim dzieje. I wiesz co? Wychodzi na to, że to będzie dłuzsze opowiadanie. A ja takie kocham. :)
Dobra, bez sensu ten komentarz. Przepraszam i pozdrawiam :)
A zdjęcie skomentowałabym tak:
Miliony braw dla pośladków Kubiego!
Nie masz za co przepraszać. ;)
UsuńWszyscy chwalą Damiana! Wszyscy uważają, że jest słodki, ze mną na przedzie. Za chwilę będzie miał ego jak z Polski do Australii ;D
No będzie długie. :) Na pewno nie skończy się na 20 rozdziałach. I cieszę się, że się podoba! Szczerze mówiąc, bałam się, że właśnie to powolne działanie będzie odpychać. Cieszę się, że jest inaczej. ;)
Nie patrzyłam na to zdjęcie pod kątem pośladków Kubiego, ale... No trzeba mu przyznać, ma czym wywyijać. XD
Pozdrawiam!
Oj jedziemy, jedziemy!
OdpowiedzUsuńSabina, bierz tyłek w troki i wreszcie mu powiedz! Ileż można? Na przytulaniu w ciszy daleko nie pojedziecie! :)
Michał to dżentelmen w stu procentach i na dodatek jest opiekuńczy. Taki Michał jakiego nam ryzujesz bardzo mi odpowiada :)
Mogę się tylko domyślać jakie uczucia w niej są... obawa, niezdecydowanie,lęk przed odrzuceniem, ale kto nie ryzykuje ten nie wygrywa!
Hmmm,ciekawe co się działo po obejrzeniu serialu :) Mam nadzieję, że dasz jej zastrzyk z odwagi i wreszcie się odważy powiedzieć co jej w duszy gra!
Całuję :*
Właśnie. Bo tutaj też chodzi o odwagę. Normalnie Sabina nie ma jej za dużo, a żeby się odważyć na takie wyzwanie, musi jej trochę zebrać. ;D
UsuńCałuję! ;*
Ojj widać że Sabina nie jest obojętna Michałowi ;D stara się chłopak jak może ;)) cóż , ja czekam na dalszy rozwój akcji , ale mam nadzieję że te męki Sabiny zostaną skrócone ;D
OdpowiedzUsuńA ja tak bardzo lubię się nad nią pastwić. ;D
UsuńŻartuję, nie będę robić z niej wiecznie zakonnicy, co ma być, to będzie. ;)
I po raz kolejny powtórzę (do znudzenia) - awww!
OdpowiedzUsuńMiś Kubiś tę naszą Sabinę niańczy, chociaż wcale nie musi. Braterski obowiązek? Nie sądzę.
Supernatural! :D Kiedyś nawet się za to zabrałam, ale jakoś zabrakło czasu na kolejne odcinki. Muszę to kiedyś nadrobić (nie chodzi tylko o to, że gapię się z otwartą buzią na Jensena Acklesa. Skądże).
Koleżanka Kubiaka? Jestem na tak! Uwielbiam pomieszania z poplątaniami :)
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
Ahh. A zdjęcie pod postem lubię. Bardzo lubię :3
Też się za to zabrałam, ale utknęłam gdzieś w trzecim czy czwartym sezonie. Muszę kiedyś dokończyć. ;D
UsuńNo to poplątamy, pomieszamy i zobaczymy, co z tego wszystkiego wyjdzie ;D