27 kwietnia 2019

[II] 32.




>< >< ><

Tajemniczy telefon od Pawła przygnał mnie z powrotem do Żor nieco szybciej niż początkowo zakładałam, że wrócę. Ale kurs na ten tydzień się zakończył, Ida miała od cholery pracy, a ja nie chciałam jej przeszkadzać. Czas spędzony w Katowicach był prawie jak takie małe wakacje w środku zimy, chociaż pogoda nie była zbyt wakacyjna. Troszkę pozwiedzałam miasto, bo nigdy wcześniej jakoś nie było ku temu okazji, Ida oprowadziła mnie po najlepszych kawiarniach, cukierniach i restauracjach, a ja sama wybierałam się na długodystansowe spacery, podziwiając uroki miasta.
I to była moja chwila na złapanie oddechu. Mój czas na przemyślenia i wyciągnięcie wniosków. Nie wszystko udało mi się rozwiązać, niektóre sprawy wymagały więcej niż samego myślenia, wymagały rozmowy, szczerości, drobnych czynów. Byłam jednak bliżej niż dalej. I byłam pewna, czego oczekuję. A to sprawiało, że czułam się pewniej niż jeszcze kilka dni wcześniej.
Obiecałam sobie, że nie będę zwlekać z rozmową z Michałem. Wcześniejszy powrót pokrzyżował mi jednak plany. Było zbyt późno, kiedy zaparkowałam pod kamienicą i w dodatku ledwo stałam na nogach. Chciałam się tylko położyć do łóżka i wyspać, a dopiero jutro skupić się na ważniejszych sprawach.
Weszłam do mieszkania z na wpół otwartymi oczami. Rzuciłam torbę z moimi rzeczami na podłogę obok komody, zostawiając jej rozpakowanie na jutro. Zamknęłam za sobą drzwi mieszkania, a klucze rzuciłam do koszyczka na półce. Może gdybym przywiązywała większą wagę do szczegółów, zauważyłabym, że zapasowy komplet kluczy, który powierzyłam Michałowi na czas wyjazdu, także znajdował się w koszyczku. Może zauważyłabym też jego kurtkę i buty, ale jakimś cudem je przeoczyłam, a obecność Michała zauważyłam dopiero wtedy, kiedy otworzyłam drzwi do swojej sypialni.
W pierwszym odruchu chciałam chwycić coś w dłoń i przygotować się do ataku, a dopiero potem Michał odwrócił się na drugi bok, twarzą w moją stronę, a mój rozszalały puls natychmiast się uspokoił. Zasłoniłam dłonią usta, kiedy zaistniało zagrożenie, że mogłabym roześmiać się w odpowiedzi na własną głupotę. Uśmiech nadal nie schodził mi z twarzy, kiedy ostrożnie stawiałam stopy, by go nie obudzić, a wziąć dla siebie jakieś czyste ubranie.
Może powinnam być zdziwiona jego widokiem, może powinnam się zastanawiać, co w ogóle tutaj robił, ale zamiast tego się cieszyłam. Bo przez ostatnie trzy dni tęskniłam za nim bardziej, niż chciałabym przyznać i jego obecność uspokoiła tę część mnie, która nieustannie się o niego martwiła.
Wzięłam szybki i gorący prysznic, delektując się ciepłem. Kolejny plus obecności Michała – nagrzane mieszkanie. Nie musiałam ubierać trzech swetrów, nie trzęsłam się zimna. I miałam się do kogo przytulić.
Nie spieszyłam się. Dałam sobie czas na nabalsamowanie ciała, na zmycie dokładnie makijażu z twarzy, na przeczesanie włosów. A w międzyczasie patrzyłam w lustro, by napatrzeć się na tę uśmiechniętą i zadowoloną Sabinę, którą w nim widziałam.
Kiedy wyjeżdżałam z Katowic, mój humor był straszny. Nie chciałam wracać do pustego mieszkania. Czułam się w nim źle odkąd Marta wróciła do Warszawy. Obecność Michała była przyjemną niespodzianką. Sprawił, że poczułam się jak w domu. I jeżeli to miało być jakąś wskazówką, nie mogłam pozwolić mu odejść. Chciałam już zawsze czuć się jak w domu.
Sprawdziłam jeszcze telefon, kiedy wyszłam z łazienki. Miałam ochotę zadzwonić do Pawła i dowiedzieć się, czy to właśnie z powodu Michała ściągnął mnie z powrotem. Może coś się stało? Coś poważnego? Ale było naprawdę późno, a kiedy rozmawiałam z Pawłem, był w dobrym nastroju…
Pokiwałam głową z uśmiechem, kiedy zrozumiałam. Nie było żadnej pilnej sprawy. Był tylko Kubiak w moim mieszkaniu. Tylko albo aż.
Wzięłam kilka łyków zimnej wody z lodówki i na palcach podkradłam się pod drzwi sypialni. Mojej sypialni. W moim mieszkaniu. Do czego to doszło, że skradałam się w swoim własnym domu!
Michał nadal głęboko spał. Pewnie i tak go obudzę, kiedy położę się obok, ale przez chwilę chciałam się jeszcze napawać jego spokojną, nieświadomą mojej obecności twarzą.
W końcu jednak zmęczenie wygrało. Odsunęłam ostrożnie kołdrę i wsunęłam się pod nią, układając się jak najbliżej Michała, dopóki moje plecy nie wpasowały się częściowo w jego klatkę piersiową.
- Sabina? – mruknął sennie, zdezorientowany.
- Wróciłam wcześniej – odpowiedziałam cicho.
Wcześniej nie zastanawiałam się, jaka będzie jego reakcja. Spłoszy się i wyjdzie? Zacznie się tłumaczyć i przepraszać? Bądź co bądź spał w moim łóżku, a ja kompletnie nie spodziewałam się go w nim zastać. Chciałam wiedzieć, dlaczego się w nim znalazł, ale nie zamierzałam pytać o to teraz. Teraz chciałam się tylko rozkoszować jego obecnością i spać jak kamień do samego południa.
Kubiak nie zaczął się tłumaczyć, nie zaczął przepraszać i zdecydowanie nie zamierzał wychodzić. Przynajmniej tak wywnioskowałam po jego reakcji, którą było przyciągnięcie mnie jeszcze bliżej, objęcie silnym ramieniem i wtulenie twarzy w zagłębienie mojej szyi.
- Słodkich snów – mruknął jeszcze tuż przy moim uchu, co wywołało gęsią skórkę na moich ramionach i przyjemne drżenie gdzieś wewnątrz mnie.
Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po jego rękę, którą mnie obejmował. Splotłam nasze dłonie razem i przycisnęłam do swojej klatki piersiowej.

<> 

Byłam w najprzyjemniejszym miejscu na świecie. Z najprzyjemniej grzejącym słońcem. Z najprzyjemniej brzmiącym szumem morza. Z najprzyjemniejszym wiatrem, wywiewającym piasek z moich włosów. Byłam w raju i chciałam tam pozostać już na zawsze.
Ale się obudziłam.
Rzeczywistość była tylko odrobinę mniej przyjemna. Brakowało mi słońca za oknem, a tak to wszystko inne traciło na znaczeniu, gdy budziłam się w ramionach Michała. Wyspana i zadowolona. I nadal w połowie zanurzona w śnie.
- Gdzie teraz jesteś? – Michał zapytał, przyciągając mnie mocniej do siebie.
- Na wakacjach – mruknęłam przez sen.
- Dawno nie byłem na wakacjach.
Ja również. Mogłam mieć trochę wolnego w sezonie letnim, ale nie byłam w żadnym egzotycznym kraju, korzystając z tropikalnego słońca i pięknego krajobrazu. Teraz mogłam sobie tylko pomarzyć, w końcu dopiero co grudzień był.
Westchnęłam lekko, odwracając się twarzą w stronę Michała.
Nie chciałam zaczynać dnia od poważnych tematów - na nie jeszcze przyjedzie czas.
- Dzień dobry – uśmiechnęłam się, przyglądając mu się spod na wpół przymkniętych oczu.
Wydawał mi się jeszcze przystojniejszy niż zwykle. Ale może to po prostu wpływ mojego nadzwyczaj dobrego humoru i tego, że leżał w moim łóżku.
- Dzień dobry – odpowiedział mi z uśmiechem, po czym pochylił się w moją stronę i złożył na moich ustach krótki, czuły pocałunek. – Tęskniłem za tobą.
Tak właśnie chciałam być witana w domu już zawsze.
Uświadomiłam sobie, że właśnie tego chcę. Domu. Z Michałem. Zawsze tego pragnęłam, ale w odpowiednim czasie. A właśnie teraz się zorientowałam, że to był odpowiedni czas. Przynajmniej dla mnie. Byłam gotowa przejść na wyższy etap w związku, który teoretycznie nie istniał, chociaż w praktyce mogłoby się wydawać inaczej.
I dzisiaj zamierzałam rozwiązać tę sprawę. A jutro albo będę szczegółowo planować najbliższą przyszłość z Michałem, albo będę próbowała ułożyć swoje życie bez niego.
Koniec z niewiadomymi. Koniec z zabawą w berka, bo zmęczyłam się ciągłymi próbami złapania Michała. Zamierzałam mu dzisiaj przedstawić jego opcje, a miał tylko dwie. Zostać lub odejść. Takie to było proste…
- Też tęskniłam.
Nie miałam na myśli tylko tych ostatnich dni.
Chwilę leżeliśmy w ciszy, spleceni w uścisku. Opierałam policzek na jego klatce piersiowej, słuchając bicia jego serca. Myślałam o tym, czy jutro też mi będzie dane poczuć jego ciepło na swojej skórze. Czy jutro będzie lepsze niż dzisiaj, czy wręcz przeciwnie.
- Śpij jeszcze, zrobię śniadanie.
Michał pocałował mnie w czubek głowy i delikatnie wyswobodził się z mojego ciała, które było oplecione wokół niego jak bluszcz. Specjalnie zaplątałam nogi wokół jego łydki, utrudniając mu zadanie. Opadł z powrotem na materac ze śmiechem, ale nie pozwolił mi się ponownie owinąć wokół niego. Miałam taki plan, by jak najdłużej zatrzymać nas w tym jednym miejscu i w tej jednej chwili, by chłonąc ją jak najdłużej, bo nie byłam pewna naszej przyszłości. Ale Michał mi nie pozwolił. Jednym, szybkim ruchem przewrócił mnie na plecy, przytrzymując moje ręce za nadgarstki, bym nie mogła go dosięgnąć. Zawisł nade mną, opierając się jedynie na przedramionach, a ja miałam nieziemski widok na jego nagą klatkę piersiową, na której wyostrzyły się mięśnie.
- Na co masz ochotę?
Na ciebie – chciałam odpowiedzieć, ale zdawało się, że już to wiedział, bo jego oczy błyszczały tym specjalnym blaskiem, a jego głos był nieco niższy niż zwykle.
A więc pytał o śniadanie.
Chyba zastanawiałam się za długo, bo Michał zerwał się z łóżka, zanim mogłam go dosięgnąć. Mrugnął do mnie jeszcze, zanim wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą z myślami, które uciekały w zdecydowanie niedobrym kierunku.
Przeciągnęłam się ociężale, nie mając najmniejszej ochoty wstawać z łóżka. Problem w tym, że Kubiak znał mnie za dobrze. Tylko kawa mogłaby mnie wyrwać z pieleszy w taki poranek i właśnie dotarł do mnie ten zapach. Nie czekałam ani chwili dłużej.

<> 

- Coś ci nie daje spokoju.
Michał obserwował mnie przez cały dzień, kiedy szukałam w głowie odpowiednich słów. Wiedziałam, że one nie istniały, traciłam tylko czas.
- Nie wiem, jak to powiedzieć.
Czułam, jak cały się spiął po tych słowach. I nie dziwiłam się, bo zabrzmiały złowieszczo także dla mnie. Tak jak wspomniałam, nie było odpowiednich słów.
- Najlepiej wprost i szczerze.
Ledwo przeszło mu to przez gardło. Chyba obawiał się tego, co chciałam powiedzieć. Chciałabym móc wiedzieć, czego się boi. Tego, że odejdę? Czy tego, że będę chciała zostać?
- Nie potrafię tak dłużej – zaczęłam, odsuwając się od niego, by nabrać odrobinę dystansu. – Kochać cię z daleka, ale nie móc cię kochać, kiedy jesteśmy razem. Ja… - nabrałam głęboki wdech. – To ten moment, w którym kończy się czas, Michał. Czekałam. Obiecałam, że na ciebie zaczekam i czekałam. Dłużej nie mogę. Rozumiesz?
Przez cały czas patrzyłam mu w oczy, mimo że on mojego spojrzenia unikał.
A więc miałam już swoją odpowiedź.
- Chciałabym codziennie budzić się w twoich ramionach, codziennie dostawać pocałunek na dzień dobry. I chciałabym tego teraz. Jeśli ty nadal nie potrafisz mi tego dać, nie możemy… - mój głos załamał się przez wszystkie te emocje, które rozrywały mi serce. – nie możemy tego dłużej ciągnąć.
Czekałam aż się odezwie. Obserwowałam jego profil, kiedy wpatrywał się w ścianę z nieodgadnionym wyrazem twarzy, zastanawiając się, w którym momencie moje serce pęknie po raz kolejny. I czy kiedykolwiek zdołam je złożyć z powrotem.
Cisza była dość jednoznaczna, ale musiałam to usłyszeć, żeby pozbyć się tej przeklętej nadziei.
- Musisz zdecydować, Michał. Pozwól mi cię kochać albo pozwól mi odejść.
- Zawsze się zastanawiałem, co takiego we mnie widzisz. Dlaczego mnie kochasz.
Przerwał, by się chwilę zastanowić.
Brak jasnej odpowiedzi bolał mnie bardziej, niż głośne i stanowcze nie. Zwiesiłam głowę, nie potrafiąc dłużej na niego patrzeć.
- Zasługujesz na cały świat, Sabina, nie na spojrzenia z ukosa, plotkowanie za plecami i potyczki z dziennikarzami szukającymi sensacji.
Dziękuję, ale nie dziękuję. Do tego właśnie zmierzał? Bo jeśli tak, to odprawiał mnie w bardzo bolesny sposób. Zupełnie niepotrzebnie starał się złagodzić cios. On i tak nadejdzie. A przez opuszczenie gardy, będzie trzy razy bardziej bolesny.
Zamknęłam oczy, czekając na ból…
- Właśnie na to cię skazuję, ale nie pozwolę ci odejść.
I otworzyłam je, zszokowana, odszukując od razu spojrzenie Michała, w którym dostrzegłam pewność.
- Nie pozwolę ci odejść – powtórzył, kiedy milczałam. – Kocham cię, Sabina.
Miłość.
- Kocham cię i pragnę twojej miłości. Potrzebuję jej.
Szczerość.
Potrzebę.
Zrozumienie.
Rzuciłam mu się w ramiona, zanim w ogóle zdążyłam o tym pomyśleć.





>< >< ><

Czasami mi się wydaje, że absolutnie nie zasługuję na żadne słowa pochwały z waszej strony, że coraz bardziej was zamęczam tą historią z rozdziału na rozdział, ale potem pojawia się komentarz, który przywraca mi wiarę w to, co robię. I za to wam przeogromnie dziękuję <3



2 komentarze:

  1. Mam okres i się popłakałam po przeczytaniu tego rozdziału. Dżizas ale ty te rozdziały pełne emocji piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuuùu 😍😍😍😍😍 jak to jest tak piękne i idealne, że uśmiecham się do telefonu, co najmniej tak szeroko, jakbym była na miejscu Sabiny 😍😍😍 uwielbiam Cię za To! 😍😍

    OdpowiedzUsuń