1 września 2019

[II] 39.


Wbrew woli ojca, Michał pojechał do Bielska. Przed wyjazdem twierdził, że jedzie jedynie pogadać z władzami klubu i trenerem, wybadać teren, zapytać o to, jak chcieli go wprowadzić do drużyny, w jakiej roli. To wszystko było ważne i nie wątpiłam, że wpłynie na jego decyzję, ale oboje wiedzieliśmy, że to była jego szansa i będzie największym z głupców, jeśli ją odrzuci.
Tak, ja też sądziłam, że to jego najlepsza opcja na ten moment. Nie wątpiłam, że z czasem mogłyby nadejść lepsze propozycje. Może przed następnym sezonem dostałby kilka poważnych ofert z klubów plusligowych, ale to by oznaczało kolejne miesiące samych treningów, kolejne miesiące w plecy. A w tej sytuacji, Michałowi zależało na czasie. Bo im więcej takich Jarosławów Kubiaków, którzy mówią mu, że już zmarnował swoją szansę, tym trudniej będzie mu wrócić do poważnego grania.
Michał nie potrzebował ludzi, którzy podcinali mi skrzydła. Dlatego od kłótni z ojcem, nie zamienił z nim ani jednego słowa i wziął sobie wolne na czas nieokreślony w pracy. Wyjaśnił przy tym zarządowi, jakie są jego plany na najbliższą przyszłość i, że mogą się wiązać z jego odejściem z pozycji drugiego trenera.
Po kłótni z ojcem Michał także wyprowadził się z jego mieszkania. I wprowadził się do mnie. I chociaż trwało to zaledwie kilka dni, zanim ruszył do Bielska i zostawił mnie tutaj samą, odczułam to dość dobitnie. Nie chciałam mieszkać tutaj sama. Już po wyprowadzce Marty z powrotem do Damiana, do Warszawy, zrozumiałam, że skończył się okres w moim życiu, kiedy nie potrafiłam znieść zbyt długiej obecności drugiego człowieka. Miało to na pewno związek z tym, że Michał wrócił.
Ale chyba powinnam się przyzwyczajać do tego uczucia, bo Michał wróci jutro, ale bardzo szybko zacznie się przygotowywać do przeprowadzki do Bielska. I wtedy nie będzie go o wiele dłużej niż dwa dni.
Dzwonek do drzwi był niespodziewany. Oderwałam się od książki, którą czytałam, chociaż tak naprawdę nie miałam pojęcia, co właśnie przeczytałam i ile stron będę się musiała cofnąć, gdy do niej wrócę, bo kompletnie nic z nich nie wiedziałam.
Pewnie wyglądałam śmiesznie z otwartą w zaskoczeniu buzią, ale mamę Michała u progu swojego mieszkania widziałam po raz pierwszy. I był to dla mnie szok.
- Witaj, Sabinko. Mogę wejść? – Pani Alicja uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Odwzajemniłam uśmiech, wychodząc w końcu ze stanu zaskoczenia i odsunęłam się, by mogła wejść.
- Jeśli przyjechała pani do Michała, to go pani niestety nie zastanie – odezwałam się.
- To nie z Michałem chciałam się zobaczyć, chociaż chodzi o niego. Dobrze się składa, że go nie ma, tylko bym go zezłościła, przyjeżdżając tutaj.
Przynajmniej nie ukrywała prawdziwego powodu odwiedzin. Zastanawiało mnie tylko, o czym chciała ze mną porozmawiać. Będzie mnie próbowała przekonać, żebym pogodziła Michała z ojcem? Na to nie było żadnych szans i z góry jej to powiem, jeśli zacznie do tego dążyć. W tym sporze nie mogłabym być mediatorem, skoro stałam po jednej ze stron. I nie wybrałam strony ze względu na Michała i nasz związek, ale dlatego, że kompletnie nie zgadzałam się z jego ojcem.
- Napije się pani herbaty?
Chwilę później stawiałam dwa kubki z parującą herbatą na stoliku w salonie i czekałam, aż pani Alicja powie mi, czemu zawdzięczam jej wizytę.
- Michał zamierza przyjąć ofertę z Bielska?
Po samym tonie jej głosu nie potrafiłam stwierdzić, jaki ma do tej oferty stosunek. Ale to była pani Alicja, która zawsze była dla mnie jak zastępcza mama i nigdy nie zrobiła nic, co mogłoby zaszkodzić jej rodzinie. Była klejem, który spajał Michała z jego ojcem, bo bez niej już dawno pokłóciliby się na amen.
- Michał twierdzi, że nadal się zastanawia, ale ja wiem, że ją przyjmie – powiedziałam z łagodnym uśmiechem na twarzy.
- I nie masz nic przeciwko? – zapytała. – Nie chodzi mi o stronę sportową. Jestem ostatnią osobą, która mogłaby doradzać Michałowi, czy komukolwiek w tym temacie. Chodzi mi o tę praktyczną stronę – spojrzała na mnie z powagą. – On wyjedzie, Sabina. Mężczyźni o nazwisku Kubiak nie oglądają się na osoby, które kochają, kiedy mają szansę spełnić marzenia. Nie zatrzymasz go tutaj żadnym sposobem.
Mogłabym się o to kłócić. Gdyby faktycznie chciała Michała zatrzymać przy sobie, znalazłabym sposób.
- Nie stanę mu na drodze – pokiwałam przecząco głową. – To ostatnia rzecz, którą bym zrobiła. Zbyt bardzo go kocham, by odmówić mu siatkówki, bez której nie potrafi żyć.
- Myślę, że to nie bez siatkówki nie potrafi teraz żyć.
Jej spojrzenie było jednoznaczne. Roześmiałam się.
- Tak też twierdzi Michał – przyznałam rację pani Alicji, a ona uśmiechnęła się dumnie, gdy usłyszała moje słowa. – Ja mam swoje wątpliwości w tej materii. I rozmawialiśmy o jego wyjeździe, Michał wie, że to tylko jego decyzja i że podjęcie jej nic między nami nie zmieni.
Mama Michała przeniosła spojrzenie na swoje dłonie zaplecione na kolanie i chwilę trwało, zanim ponownie na mnie spojrzała. Jej oczy były załzawione, co kompletnie wytrąciło mnie z równowagi. Nie wiedziałam, co się stało. Nie wiedziałam, co zrobić ani co powiedzieć. Zamurowało mnie.
Na szczęście pani Alicja uśmiechnęła się, widząc moje zaaferowanie.
- To łzy szczęście. Przepraszam, że się tak rozklejam, ale nie masz pojęcia, jak bardzo szczęśliwa jestem, że Michał na ciebie trafił i że nadal przy nim jesteś. Przy tobie jest zupełnie innym Michałem i jestem dumna, kiedy patrzę na niego teraz. Mimo wszystkiego, co przeszedł, co oboje przeszliście.
Nadal nie wiedziałam, co powiedzieć. Dlatego nadal milczałam, ale pani Alicja nie miała mi tego za złe.
- Kiedyś myślałam, że Michał jest kropka w kropkę jak jego ojciec. Porywczy, szorstki dla siebie i innych, kochający, ale niepotrafiący poświęcić się dla dobra innych… Byliśmy w dokładnie takiej samej sytuacji, jak ty i Michał teraz. Z tą różnicą, że byliśmy już po ślubie i mieliśmy dwójkę małych dzieci. Jarek dostał ofertę pracy z młodzieżą w klubie i przyjął ją. Dowiedziałam się po fakcie. Myślał, że nie będę miała nic przeciwko przeprowadzce, dlatego nie zapytał mnie najpierw. Ale chodziło jedynie o to, bym nie mogła go odwieźć od tej decyzji. Postawił na swoim, ale ja również postawiłam na swoim. Nie chciałam się przenosić. Nie potrafiłam nawet myśleć o przeprowadzce z własnego domu, do jakiegoś małego mieszkanka z podstawowym wyposażeniem. Więc zostałam z dziećmi w Wałczu, a on się przeniósł. To nie był najszczęśliwszy okres naszego małżeństwa. I nie potrafiłabym znieść, gdyby to samo stało się z tobą i Michałem. Nie jesteście po ślubie, nie macie rodziny. Taka decyzja mogłaby was zniszczyć, a ja naprawdę nie zniosłabym, gdybyśmy cię stracili, Sabina. Jesteś częścią rodziny Kubiaków, czy ci się to podoba czy nie.
- Michał nie jest swoim ojcem – powiedziałam jedynie.
- Tak. Teraz to widzę. I jestem szczęśliwa, że moja interwencja nie była w ogóle potrzebna.
Prawdziwa matka to taka, która dla swojego dziecka poświęci wszystko, nawet dumę.
- Nigdzie się nie wybieram – odparłam pewnie. – Oprócz weekendów, bo będę je spędzać w Bielsku z Michałem.
- I świąt, bo mam nadzieję, że nic się nie zmieniło i nadal zamierzacie z Michałem przyjechać do Wałcza.
Posłałam jej nieodgadnione spojrzenie, niezbyt przekonana o tym, czy Michał powinien znajdować się w jednym pomieszczeniu ze swoim ojcem. Zwłaszcza w czasie świąt.
- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.
- Mój mąż już usłyszał, co miał usłyszeć. I usłyszy to jeszcze kilka razy, odkąd jest upartym i głuchym osłem, ale święta zawsze spędzaliśmy razem, bez względu na kłótnie i nieporozumienia, a uwierz mi Sabina, sporo tego było w ich karierze.
Och, nie wątpiłam. Tylko nie byłam pewna, czy tym razem sprawa nie była poważna, zbyt bolesna, by tak po prostu zapomnieli o wszystkim przez wzgląd na święta.
- Pogadam z Michałem, ale niczego nie obiecuję – odpowiedziałam w końcu, na co pani Alicja uśmiechnęła się delikatnie.
- Ja wiem, że wy macie już swoje życie, że jesteście dorośli i pewnie macie inne plany, lepsze, ale te święta naprawdę są dla mnie ważne, odkąd mogę je spędzić z całą moją rodziną… - I wcale jej za to nie winiłam. Przez pięć kolejnych świąt Bożego Narodzenia musiała patrzeć na puste miejsce przy stole, mając świadomość, że Michał jest sam, z dala od rodziny, z dala od wszystkich, w miejscu, w którym każde święto było tylko kolejną kartką z kalendarza, kolejną linią z kredy narysowaną na ścianie, by nie zatracić się w czasie.
- Jak postanowicie, tak zrobicie. Ale drzwi zostawię otwarte specjalnie dla was.
Pani Alicja nie czekała na moją odpowiedź. Najwyraźniej nie oczekiwała z mojej strony wymuszonej obietnicy, że przekonam Michała i zjawimy się na świątecznej kolacji w Wałczu. Znała swojego syna na tyle dobrze, by wiedzieć, że przekonanie go do czegoś, czego na pewno nie chce zrobić, było niemal niemożliwe. Niemal, bo gdybym postawiła wszystko na jedną kartę, Michał zrobiłby wszystko. Ale czy taką właśnie kobietą byłam? Nie. I nie chciałam się taką stać.
- Będę już się zbierać. Niedługo Jarek wpadnie w panikę, że nikt nie odbiera telefonu w domu i będzie gotowy rzucić wszystko i pędzić tam na złamanie karku. Lepiej, żebym dotarła do niego, zanim do tego dojdzie.
I znowu zostałam sama. Z mętlikiem w głowie.
Święta spędzone wyłącznie z Michałem brzmiały kusząco. Tylko nasza dwójka, zero zmartwień i trochę jedzenia przyrządzonego na szybko. Moglibyśmy gdzieś pojechać we dwójkę. Spędzić święta nieco inaczej, z dala od wszystkich.
Ale to nie ja będę podejmować tę decyzję. Zostawię to Michałowi. I będę wspierać niezależnie od tego, co postanowi.
Ziewnęłam potężnie, układając się wygodniej na sofie. Nie było jeszcze tak późno, ale za oknami panował mrok, wszystko ucichło, a ja czułam się nadzwyczaj zmęczona. Nie zorientowałam się, że poddaję się tej sennej atmosferze, a kiedy zamknęłam oczy, było już za późno, by się jej oprzeć.
Nie słyszałam przekręcanego klucza w drzwiach.
Nie słyszałam kroków.
Nie słyszałam jak coś upadło na podłogę z głuchym łoskotem.
Spałam w najlepsze, nie zdając sobie sprawy z czyjejś obecności. Przynajmniej dopóki nie poczułam delikatnego dotyku na policzku, który sprawił, że chciałam mocniej się w niego wtulić, a w efekcie zsunęłam głowę z poduszki, co skutecznie mnie przebudziło. Otworzyłam oczy, natychmiast odnajdując spojrzenie Michała, który przyklęknął obok sofy.
Jego dłoń z powrotem trafiła na mój policzek, gładząc go delikatnie, na co przymknęłam oczy z przyjemności. Delikatny uśmiech rozlał się na moich ustach, kiedy uświadomiłam sobie, że Michał wrócił. Że znowu jest przy mnie.
- Kocham cię – szepnęłam drżącym z emocji głosem, patrząc mu głęboko w oczy.
- Kocham cię – odpowiedział moment później, nachylając się, by ucałować moje czoło w czułym geście, a chwilę później przytulił policzek do mojego w miejscu, które jeszcze przed chwilą gładziła jego dłoń. – Dobrze być w domu.

I nie miał na myśli mieszkania. 





>< >< ><

Tym razem nieco nowy rozdział dość szybko, a to wszystko dzięki zastrzykowi motywacji i weny. Podziękowania proszę kierować w stronę BLACK.

I ja osobiście również dziękuję, bo takie opinie są niesamowite. Zwłaszcza kiedy ma się kryzys twórczy, a tu nagle zjawia się nowy czytelnik, z nową energią i porcją pochwał. I nagle napisanie rozdziału zajmuje tydzień a nie miesiąc. Magia. < 3


EDIT: Musiałam poprawić rozdział, bo nie wiadomo skąd mi się wzięła Anna, skoro mama Michała u mnie ma na imię Alicja. Teraz już jest dobrze ;)

2 komentarze:

  1. Boski <3 z jakiego serialu/filmu pochodzi gif?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam!
    Jestem stęskonina za tą historią i nie mam pojecia jak to się stało, że dopiero teraz to przeczytałam. Odwiedzałam regularnie bloga i nie zauważyłam nowego rozdziału? To nie do przyjęcia!
    Jestem pewna w 99%, że Michał przyjmie tę ofertę. (Ten jeden procent to tak na wszelki wypadek zostawiłam) Siatkówka to jego życie, pasja. On potrzebuje tego, jak ryba wody. Sabina jest ukochana dziewczyną i widać, jak bardzo go kocha po tej rozmowie z mamą Miśka. Dadzą radę i prztrwają rozłąkę. Chyba, że szykujesz coś naprawdę ostrego!
    Oni są tacy słodcy, że aż im zazdroszczę! Zamiast cukru to nimi posłodzę herbatę!

    Kochana jest mi miło, że mój poprzedni komantarz dał Ci motywującego kopniaka. Jednak myślę, ze na to zasłużyłaś. Robisz dobrą robotę i nie mam bladego pojecia, czemu tu tak się cicho zrobiło... Krew mnie zalewa, bo wiem, że jak nie ma komentarzy to ma się zaraz niefajne myśli i cała wena i determinacja idą w piz... No właśnie tam.
    Czekam kochana na następny i wiem, ze jest trudno, ale proszę o dłuższy!Bo nie zaspokoiłam swojego głody, a wręcz mój apetyt wzrósł!

    Pozdrawiam serdecznie kochana!
    Ślę buziole!
    Black.

    OdpowiedzUsuń