Wbrew woli ojca, Michał pojechał
do Bielska. Przed wyjazdem twierdził, że jedzie jedynie pogadać z władzami
klubu i trenerem, wybadać teren, zapytać o to, jak chcieli go wprowadzić do
drużyny, w jakiej roli. To wszystko było ważne i nie wątpiłam, że wpłynie na
jego decyzję, ale oboje wiedzieliśmy, że to była jego szansa i będzie
największym z głupców, jeśli ją odrzuci.
Tak, ja też sądziłam, że to jego
najlepsza opcja na ten moment. Nie wątpiłam, że z czasem mogłyby nadejść lepsze
propozycje. Może przed następnym sezonem dostałby kilka poważnych ofert z
klubów plusligowych, ale to by oznaczało kolejne miesiące samych treningów,
kolejne miesiące w plecy. A w tej sytuacji, Michałowi zależało na czasie. Bo im
więcej takich Jarosławów Kubiaków, którzy mówią mu, że już zmarnował swoją
szansę, tym trudniej będzie mu wrócić do poważnego grania.
Michał nie potrzebował ludzi,
którzy podcinali mi skrzydła. Dlatego od kłótni z ojcem, nie zamienił z nim ani
jednego słowa i wziął sobie wolne na czas nieokreślony w pracy. Wyjaśnił przy
tym zarządowi, jakie są jego plany na najbliższą przyszłość i, że mogą się
wiązać z jego odejściem z pozycji drugiego trenera.
Po kłótni z ojcem Michał także
wyprowadził się z jego mieszkania. I wprowadził się do mnie. I chociaż trwało
to zaledwie kilka dni, zanim ruszył do Bielska i zostawił mnie tutaj samą,
odczułam to dość dobitnie. Nie chciałam mieszkać tutaj sama. Już po wyprowadzce
Marty z powrotem do Damiana, do Warszawy, zrozumiałam, że skończył się okres w
moim życiu, kiedy nie potrafiłam znieść zbyt długiej obecności drugiego
człowieka. Miało to na pewno związek z tym, że Michał wrócił.
Ale chyba powinnam się
przyzwyczajać do tego uczucia, bo Michał wróci jutro, ale bardzo szybko zacznie
się przygotowywać do przeprowadzki do Bielska. I wtedy nie będzie go o wiele
dłużej niż dwa dni.
Dzwonek do drzwi był
niespodziewany. Oderwałam się od książki, którą czytałam, chociaż tak naprawdę
nie miałam pojęcia, co właśnie przeczytałam i ile stron będę się musiała
cofnąć, gdy do niej wrócę, bo kompletnie nic z nich nie wiedziałam.
Pewnie wyglądałam śmiesznie z
otwartą w zaskoczeniu buzią, ale mamę Michała u progu swojego mieszkania
widziałam po raz pierwszy. I był to dla mnie szok.
- Witaj, Sabinko. Mogę wejść? –
Pani Alicja uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Odwzajemniłam uśmiech, wychodząc
w końcu ze stanu zaskoczenia i odsunęłam się, by mogła wejść.
- Jeśli przyjechała pani do
Michała, to go pani niestety nie zastanie – odezwałam się.
- To nie z Michałem chciałam się
zobaczyć, chociaż chodzi o niego. Dobrze się składa, że go nie ma, tylko bym go
zezłościła, przyjeżdżając tutaj.
Przynajmniej nie ukrywała
prawdziwego powodu odwiedzin. Zastanawiało mnie tylko, o czym chciała ze mną
porozmawiać. Będzie mnie próbowała przekonać, żebym pogodziła Michała z ojcem?
Na to nie było żadnych szans i z góry jej to powiem, jeśli zacznie do tego
dążyć. W tym sporze nie mogłabym być mediatorem, skoro stałam po jednej ze stron.
I nie wybrałam strony ze względu na Michała i nasz związek, ale dlatego, że
kompletnie nie zgadzałam się z jego ojcem.
- Napije się pani herbaty?
Chwilę później stawiałam dwa
kubki z parującą herbatą na stoliku w salonie i czekałam, aż pani Alicja powie
mi, czemu zawdzięczam jej wizytę.
- Michał zamierza przyjąć ofertę
z Bielska?
Po samym tonie jej głosu nie
potrafiłam stwierdzić, jaki ma do tej oferty stosunek. Ale to była pani Alicja,
która zawsze była dla mnie jak zastępcza mama i nigdy nie zrobiła nic, co
mogłoby zaszkodzić jej rodzinie. Była klejem, który spajał Michała z jego
ojcem, bo bez niej już dawno pokłóciliby się na amen.
- Michał twierdzi, że nadal się
zastanawia, ale ja wiem, że ją przyjmie – powiedziałam z łagodnym uśmiechem na
twarzy.
- I nie masz nic przeciwko? –
zapytała. – Nie chodzi mi o stronę sportową. Jestem ostatnią osobą, która
mogłaby doradzać Michałowi, czy komukolwiek w tym temacie. Chodzi mi o tę
praktyczną stronę – spojrzała na mnie z powagą. – On wyjedzie, Sabina. Mężczyźni
o nazwisku Kubiak nie oglądają się na osoby, które kochają, kiedy mają szansę
spełnić marzenia. Nie zatrzymasz go tutaj żadnym sposobem.
Mogłabym się o to kłócić. Gdyby
faktycznie chciała Michała zatrzymać przy sobie, znalazłabym sposób.
- Nie stanę mu na drodze –
pokiwałam przecząco głową. – To ostatnia rzecz, którą bym zrobiła. Zbyt bardzo
go kocham, by odmówić mu siatkówki, bez której nie potrafi żyć.
- Myślę, że to nie bez siatkówki
nie potrafi teraz żyć.
Jej spojrzenie było jednoznaczne.
Roześmiałam się.
- Tak też twierdzi Michał –
przyznałam rację pani Alicji, a ona uśmiechnęła się dumnie, gdy usłyszała moje
słowa. – Ja mam swoje wątpliwości w tej materii. I rozmawialiśmy o jego
wyjeździe, Michał wie, że to tylko jego decyzja i że podjęcie jej nic między
nami nie zmieni.
Mama Michała przeniosła
spojrzenie na swoje dłonie zaplecione na kolanie i chwilę trwało, zanim
ponownie na mnie spojrzała. Jej oczy były załzawione, co kompletnie wytrąciło
mnie z równowagi. Nie wiedziałam, co się stało. Nie wiedziałam, co zrobić ani
co powiedzieć. Zamurowało mnie.
Na szczęście pani Alicja
uśmiechnęła się, widząc moje zaaferowanie.
- To łzy szczęście. Przepraszam,
że się tak rozklejam, ale nie masz pojęcia, jak bardzo szczęśliwa jestem, że
Michał na ciebie trafił i że nadal przy nim jesteś. Przy tobie jest zupełnie
innym Michałem i jestem dumna, kiedy patrzę na niego teraz. Mimo wszystkiego,
co przeszedł, co oboje przeszliście.
Nadal nie wiedziałam, co
powiedzieć. Dlatego nadal milczałam, ale pani Alicja nie miała mi tego za złe.
- Kiedyś myślałam, że Michał jest
kropka w kropkę jak jego ojciec. Porywczy, szorstki dla siebie i innych,
kochający, ale niepotrafiący poświęcić się dla dobra innych… Byliśmy w
dokładnie takiej samej sytuacji, jak ty i Michał teraz. Z tą różnicą, że
byliśmy już po ślubie i mieliśmy dwójkę małych dzieci. Jarek dostał ofertę
pracy z młodzieżą w klubie i przyjął ją. Dowiedziałam się po fakcie. Myślał, że
nie będę miała nic przeciwko przeprowadzce, dlatego nie zapytał mnie najpierw.
Ale chodziło jedynie o to, bym nie mogła go odwieźć od tej decyzji. Postawił na
swoim, ale ja również postawiłam na swoim. Nie chciałam się przenosić. Nie
potrafiłam nawet myśleć o przeprowadzce z własnego domu, do jakiegoś małego
mieszkanka z podstawowym wyposażeniem. Więc zostałam z dziećmi w Wałczu, a on
się przeniósł. To nie był najszczęśliwszy okres naszego małżeństwa. I nie potrafiłabym
znieść, gdyby to samo stało się z tobą i Michałem. Nie jesteście po ślubie, nie
macie rodziny. Taka decyzja mogłaby was zniszczyć, a ja naprawdę nie
zniosłabym, gdybyśmy cię stracili, Sabina. Jesteś częścią rodziny Kubiaków, czy
ci się to podoba czy nie.
- Michał nie jest swoim ojcem –
powiedziałam jedynie.
- Tak. Teraz to widzę. I jestem
szczęśliwa, że moja interwencja nie była w ogóle potrzebna.
Prawdziwa matka to taka, która
dla swojego dziecka poświęci wszystko, nawet dumę.
- Nigdzie się nie wybieram –
odparłam pewnie. – Oprócz weekendów, bo będę je spędzać w Bielsku z Michałem.
- I świąt, bo mam nadzieję, że
nic się nie zmieniło i nadal zamierzacie z Michałem przyjechać do Wałcza.
Posłałam jej nieodgadnione
spojrzenie, niezbyt przekonana o tym, czy Michał powinien znajdować się w
jednym pomieszczeniu ze swoim ojcem. Zwłaszcza w czasie świąt.
- Nie jestem pewna, czy to dobry
pomysł.
- Mój mąż już usłyszał, co miał
usłyszeć. I usłyszy to jeszcze kilka razy, odkąd jest upartym i głuchym osłem,
ale święta zawsze spędzaliśmy razem, bez względu na kłótnie i nieporozumienia,
a uwierz mi Sabina, sporo tego było w ich karierze.
Och, nie wątpiłam. Tylko nie
byłam pewna, czy tym razem sprawa nie była poważna, zbyt bolesna, by tak po
prostu zapomnieli o wszystkim przez wzgląd na święta.
- Pogadam z Michałem, ale niczego
nie obiecuję – odpowiedziałam w końcu, na co pani Alicja uśmiechnęła się
delikatnie.
- Ja wiem, że wy macie już swoje
życie, że jesteście dorośli i pewnie macie inne plany, lepsze, ale te święta
naprawdę są dla mnie ważne, odkąd mogę je spędzić z całą moją rodziną… - I
wcale jej za to nie winiłam. Przez pięć kolejnych świąt Bożego Narodzenia
musiała patrzeć na puste miejsce przy stole, mając świadomość, że Michał jest
sam, z dala od rodziny, z dala od wszystkich, w miejscu, w którym każde święto
było tylko kolejną kartką z kalendarza, kolejną linią z kredy narysowaną na
ścianie, by nie zatracić się w czasie.
- Jak postanowicie, tak zrobicie.
Ale drzwi zostawię otwarte specjalnie dla was.
Pani Alicja nie czekała na moją
odpowiedź. Najwyraźniej nie oczekiwała z mojej strony wymuszonej obietnicy, że
przekonam Michała i zjawimy się na świątecznej kolacji w Wałczu. Znała swojego
syna na tyle dobrze, by wiedzieć, że przekonanie go do czegoś, czego na pewno
nie chce zrobić, było niemal niemożliwe. Niemal, bo gdybym postawiła wszystko
na jedną kartę, Michał zrobiłby wszystko. Ale czy taką właśnie kobietą byłam?
Nie. I nie chciałam się taką stać.
- Będę już się zbierać. Niedługo
Jarek wpadnie w panikę, że nikt nie odbiera telefonu w domu i będzie gotowy
rzucić wszystko i pędzić tam na złamanie karku. Lepiej, żebym dotarła do niego,
zanim do tego dojdzie.
I znowu zostałam sama. Z
mętlikiem w głowie.
Święta spędzone wyłącznie z
Michałem brzmiały kusząco. Tylko nasza dwójka, zero zmartwień i trochę jedzenia
przyrządzonego na szybko. Moglibyśmy gdzieś pojechać we dwójkę. Spędzić święta
nieco inaczej, z dala od wszystkich.
Ale to nie ja będę podejmować tę
decyzję. Zostawię to Michałowi. I będę wspierać niezależnie od tego, co
postanowi.
Ziewnęłam potężnie, układając się
wygodniej na sofie. Nie było jeszcze tak późno, ale za oknami panował mrok,
wszystko ucichło, a ja czułam się nadzwyczaj zmęczona. Nie zorientowałam się,
że poddaję się tej sennej atmosferze, a kiedy zamknęłam oczy, było już za
późno, by się jej oprzeć.
Nie słyszałam przekręcanego
klucza w drzwiach.
Nie słyszałam kroków.
Nie słyszałam jak coś upadło na
podłogę z głuchym łoskotem.
Spałam w najlepsze, nie zdając
sobie sprawy z czyjejś obecności. Przynajmniej dopóki nie poczułam delikatnego
dotyku na policzku, który sprawił, że chciałam mocniej się w niego wtulić, a w
efekcie zsunęłam głowę z poduszki, co skutecznie mnie przebudziło. Otworzyłam
oczy, natychmiast odnajdując spojrzenie Michała, który przyklęknął obok sofy.
Jego dłoń z powrotem trafiła na
mój policzek, gładząc go delikatnie, na co przymknęłam oczy z przyjemności.
Delikatny uśmiech rozlał się na moich ustach, kiedy uświadomiłam sobie, że
Michał wrócił. Że znowu jest przy mnie.
- Kocham cię – szepnęłam drżącym
z emocji głosem, patrząc mu głęboko w oczy.
- Kocham cię – odpowiedział
moment później, nachylając się, by ucałować moje czoło w czułym geście, a
chwilę później przytulił policzek do mojego w miejscu, które jeszcze przed
chwilą gładziła jego dłoń. – Dobrze być w domu.
I nie miał na myśli mieszkania.
I ja osobiście również dziękuję, bo takie opinie są niesamowite. Zwłaszcza kiedy ma się kryzys twórczy, a tu nagle zjawia się nowy czytelnik, z nową energią i porcją pochwał. I nagle napisanie rozdziału zajmuje tydzień a nie miesiąc. Magia. < 3
EDIT: Musiałam poprawić rozdział, bo nie wiadomo skąd mi się wzięła Anna, skoro mama Michała u mnie ma na imię Alicja. Teraz już jest dobrze ;)
Boski <3 z jakiego serialu/filmu pochodzi gif?
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńJestem stęskonina za tą historią i nie mam pojecia jak to się stało, że dopiero teraz to przeczytałam. Odwiedzałam regularnie bloga i nie zauważyłam nowego rozdziału? To nie do przyjęcia!
Jestem pewna w 99%, że Michał przyjmie tę ofertę. (Ten jeden procent to tak na wszelki wypadek zostawiłam) Siatkówka to jego życie, pasja. On potrzebuje tego, jak ryba wody. Sabina jest ukochana dziewczyną i widać, jak bardzo go kocha po tej rozmowie z mamą Miśka. Dadzą radę i prztrwają rozłąkę. Chyba, że szykujesz coś naprawdę ostrego!
Oni są tacy słodcy, że aż im zazdroszczę! Zamiast cukru to nimi posłodzę herbatę!
Kochana jest mi miło, że mój poprzedni komantarz dał Ci motywującego kopniaka. Jednak myślę, ze na to zasłużyłaś. Robisz dobrą robotę i nie mam bladego pojecia, czemu tu tak się cicho zrobiło... Krew mnie zalewa, bo wiem, że jak nie ma komentarzy to ma się zaraz niefajne myśli i cała wena i determinacja idą w piz... No właśnie tam.
Czekam kochana na następny i wiem, ze jest trudno, ale proszę o dłuższy!Bo nie zaspokoiłam swojego głody, a wręcz mój apetyt wzrósł!
Pozdrawiam serdecznie kochana!
Ślę buziole!
Black.