7 lipca 2018

[II] 14.

Cokolwiek bym nie zrobiła, moje myśli ciągle uciekały do Michała. Do pocałunku. Do momentu, w którym odnalazłam swoje niebo na ziemi. W sumie odnalazłam je po raz drugi, ale po tym jak już raz je straciłam, nie sądziłam, że uda mi się je ponownie znaleźć. Tymczasem czułam się, jakby to moje niebo odnalazło mnie.  
Michał tak bardzo zaskoczył mnie tym ruchem... Tak bardzo wybił mnie z rytmu, że po powrocie do domu, z którego kompletnie nic nie pamiętałam, usiadłam na kanapie w swoim salonie, opierając łokcie na kolanach i tak pozostałam, jakbym skamieniała. W rzeczywistości po tym wszystkim zapomniałam, jak normalnie oddychać, a co dopiero jak wprawić mięśnie w ruch. 
Marty nie było, kiedy wróciłam do mieszkania. Nie poświęciłam ani sekundy, by pomyśleć, gdzie w takim razie była i kiedy wróci.  Nie miałam do tego głowy.  
Mój telefon dzwonił w kieszeni kurtki, którą nadal miałam zarzuconą na ramiona. Słyszałam go jakby zza ściany i w żaden sposób nie zareagowałam.  
To, że czyjaś dłoń pojawiła się przed moją twarzą i zaczęła machać, by zwrócić moją uwagę, zauważyłam z pewnym opóźnieniem. Chyba dość sporym, wnioskując po zmartwionych twarzach Marty i Idy. 
Zaraz. Ida...? 
Potrząsnęłam głową, by przegonić z niej żywe obrazy z wizyty u Kubiaków. Skupiłam wzrok na twarzy przyjaciółki, a potem przerzuciłam go na twarz Marty. Obie przyglądały mi się, jakbym nagle dorobiła się koziej bródki.  
Co? 
Wymieniły między sobą spojrzenia. 
Stoimy tu już jakieś pięć minut, a ty ledwo, co oddychałaś. 
Chyba wspominałam, że czułam się, jakbym zapomniała, jak to robić, prawda? 
Dzwoniłam do ciebie zaczęła Ida. Właściwie wydzwaniam do ciebie od dwóch godzin, odkąd tylko wyjechałam z Katowic. 
 Właśnie, co ty tutaj robisz? 
Mało istotne jest, co ja tu robię. Wolałabym się najpierw dowiedzieć, dlaczego zamieniłaś się w cholerny kamień. I dlaczego ani razu nie odebrałaś telefonu? Zapchałam ci całą skrzynkę wiadomościami. 
Brzmiała na wkurzoną. Ale tylko odrobinę wkurzoną. Bo w końcu to Ida, moja najlepsza przyjaciółka, która znała mnie jak nikt inny na świecie i doskonale wiedziała, że musiało stać się coś wielkiego. 
W końcu dla zabawy bym nie siedziała przez bite dwie godziny w tej samej pozycji. Bo to żadna zabawa, kiedy tyłek zdrętwieje ci tak bardzo, że już go nie czujesz, a łokciami niemal robisz sobie dziury w nogach. 
Przepraszam powiedziałam, krzywiąc się, kiedy próbowałam wstać.  Ze mną wszystko w porządku, po prostu się zamyśliłam. 
Wolałam nie mówić, o czym tak myślałam. Na samą myśl się zarumieniłam. Odwróciłam się od dziewczyn, by tego nie zauważyły. 
Herbaty? zapytałam, ruszając do kuchni. 
Jeszcze zanim się określiły, wyciągnęłam trzy kubki i do każdego wrzuciłam piramidkę o smaku imbirowym. Skupiłam się na swoim zadaniu, więc do czasu aż dziewczyny wkroczyły do kuchni, czerwień zniknęła z moich policzków.  
Boże, zachowywałam się jak nieskalana dziewica na myśl o seksie. A to był do cholery tylko pocałunek! 
Ale za to jaki... 
Własne serce mnie zdradzało, rozum zresztą też.  
Kiedy wszystkie trzy zajęłyśmy miejsca przy stole, wyglądałyśmy niemal jak sabat czarownic. Zaległa cisza, przerywana jedynie stukotem łyżeczek obijających się od wnętrz kubków. Ukradkiem zerkałam na dziewczyny. Obie widocznie pogrążone w swoich myślach, obie widocznie przygnębione. Piękny obrazek sobą reprezentowałyśmy, nie ma co. 
Gdzieś w salonie odezwał się dzwonek mojego telefonu. Tym razem na pewno nie była to Ida, która akurat spojrzała i otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale zaraz je z powrotem zamknęła, zagryzając wargę. Rzuciłam jej szybkie, badawcze spojrzenie. Telefon nadal dzwonił, więc wstałam i ruszyłam do salonu. 
Odebrałam bez patrzenia na wyświetlacz. 
 Cześć, Sabina. Rozmawiałaś może dzisiaj z Idą?  
Popiwczak nie cackał się z przejściem do rzeczy. Zmarszczyłam brwi, wyczuwając, że trafiłam na jakąś wyjątkowo śmierdzącą sprawę między tą dwójką. Chwilę zastanawiałam się, o co chodzi i czy mam być z nim szczera, czy chronić plecy przyjaciółki. Gorzej, że nie wiedziałam, przed czym właściwie miałabym ją chronić. 
 Czy gadałam z Idą? graniem głupiej próbowałam kupić trochę czasu. Wróciłam do kuchni, gdzie wspomniana dziewczyna patrzyła na mnie wielkimi, proszącymi oczami i gwałtownie kręciła głową na nie. 
Czego się nie robi dla przyjaciółki. 
Nie, nie dzwoniłam dzisiaj do niej. Ona z resztą też się nie odzywała. Stało się coś? 
Nic się nie stało brzmiał, jakby na siłę próbował brzmieć nonszalancko. Tylko mu nie wychodziło, bo od razu wyczułam jego nerwowość. Miała do mnie zadzwonić po zajęciach i nadal się nie odezwała. Ale to nic, pewnie jej telefon padł. Albo coś jej wypadło. No nic, spróbuję ją złapać później. Dzięki za pomoc, cześć. 
I rozłączył się. Odsunęłam telefon od ucha i spojrzałam na niego, jakby mógł mi przekazać, co się przed sekundą zdarzyło, bo nie potrafiłam tego sama zrozumieć. 
Ida? spojrzałam na nią, czekając na jakieś wyjaśnienia, ale ona unikała mojego spojrzenia i najwyraźniej nie zamierzała nic mówić. 
Ale łzy błyszczące w jej oczach powiedziały mi, że coś było nie tak. Bardzo nie tak. 
I znowu zaległa cisza, która oparła się na naszych barkach, przyginając je w dół. 
Wzięłam łyk jeszcze gorącej herbaty i odłożyłam kubek na blat ze stłumionym łoskotem. 
 A więc otwieram to babskie posiedzenie  rzuciłam. Nie słyszę protestów, więc która spowiada się najpierw? 
Równocześnie z Martą spojrzałyśmy na Idę, której problem już niejako wypłynął. Dziewczyna początkowo się zapierała, ale potem dała sobie spokój. 
Nie wiem, czy na trzeźwo to wytrzymam mruknęła jeszcze. 
Wino i trzy napełnione po brzegi kieliszki później Ida zaczęła mówić. 
Podejrzewam, że Kuba mnie zdradza. 
Kiedy spuściła na nas tę bombę, zakrztusiłam się herbatą, którą akurat przełykałam. Chwilę trwało zanim odkaszlałam całą ciecz z dróg oddechowych.  
Co?!  krzyknęłam z nieskrywanym niedowierzaniem. 
Ech... Nie jestem pewna, nie przyłapałam go na gorącym uczynku ani nic z tych rzeczy. Po prostu zawiesiła się na chwilę, po czym kontynuowała. Od jakiegoś czasu między nami się psuje. Kiedyś każdy weekend spędzaliśmy razem. Raz ja tutaj przyjeżdżałam, raz on przyjeżdżał do Katowic i nie było żadnego problemu, jeśli któremuś z nas coś wypadło. A teraz... Mam wrażenie, że za każdym razem, kiedy proponuję, żeby przyjechał, on szuka coraz to lepszych wymówek. Wpycha mi kit, że trening ma dodatkowy, że auto mu się zepsuło, że choróbsko go rozłożyło, a po jakimś czasie wychodzi, że nie mógł mieć treningu, skoro Oliva wrzucił na swojego instagrama zdjęcie, a w opisie dodał, że mają wolny weekend. I tak zawsze coś wychodzi. I ja już nie mam siły słuchać tych durnych wymówek, bo nie potrafię w nie wierzyć. W ogóle przestaję mu wierzyć. On coś mówi, a ja się zastanawiam, ile z tego jest prawdą. Czy w ogóle jest w tym choć trochę prawdy. 
Zaśmiała się gorzko, a potężna łza spłynęła po jej policzku.  
 A potem mi zarzuca, że w ogóle nie mam dla niego czasu, jak mi coś wypadnie i nie mogę rozmawiać.  
Słuchałam jej i nie mogłam uwierzyć, że w jej związku z Kubą pojawiły się jakieś zgrzyty. Zawsze miałam ich za wzór! I kompletnie niczego nie zauważyłam! A przecież przyjaźnię się z i z Idą, i z Kubą! Jak okropną jestem wobec tego przyjaciółką?  
Może to jakieś chwilowe nieporozumienia? zaczęła Marta. Wiesz jak to jest, jesteście ze sobą już długo i... 
Chcesz powiedzieć, że się mną znudził?  
Nie znudził. Po prostu nie można być ciągle tak samo zaangażowanym w związek. Po jakimś czasie to męczy, szczególnie w tym przypadku, bo od kilku lat prowadzicie związek na odległość.  
Więc co mam robić?  jęknęła Ida. 
Na początek nie unikaj go! Warto porozmawiać, dowiedzieć się, jak czuje się ta druga osoba. I nie wysuwaj pochopnych wniosków. Te jego małe kłamstewka mogą równie dobrze wynikać z tego, że znalazł sobie hobby i wstydzi się przyznać, co to takiego. 
Pewna myśl zawitała w mojej głowie i nie mogłam powstrzymać chichotu. Obie spojrzały na mnie pytająco. 
Właśnie wyobraziłam sobie, że Kuba w wolnym czasie... ponownie wybuchłam śmiechem, nie potrafiąc dokończyć. W wolnym czasie gra w bierki! 
Skończyłam jakimś cudem i aż złożyłam się ze śmiechu, a dziewczyny szybko poszły w moje ślady. 
Kiedy się uspokoiłyśmy, musiałyśmy wziąć kilka głębokich oddechów na uspokojenie. Wzięłam łyk wina z kieliszka i spojrzałam na ekran telefonu, sprawdzając powiadomienia. Żadnych nowych wiadomości.  
Ukłucie żalu podpowiedziało mi coś, o czym jeszcze przed chwilą nie miałam pojęcia  liczyłam na to, że Michał się do mnie odezwie. 
To odkrycie trochę wbiło mnie w krzesło. A sytuacji nie poprawiał wcale fakt, że Marta i Ida patrzyły na mnie wyczekująco. 
Że teraz ja?  
Pokiwały głowami zgodnie. Westchnęłam i przygryzłam wargę. Kiedy zdałam sobie sprawę, co robię, natychmiast przestałam. 
To będzie coś wielkiego. Czuję to w kościach  rzuciła Ida z tym swoim uśmieszkiem na ustach. 
Chodzi o Michała? odezwała się Marta. 
Jakby kiedykolwiek chodziło o kogokolwiek innego przewróciłam oczami. 
Moje towarzyszki spojrzały po sobie i uśmiechnęły się wyczekująco. 
No to słuchamy, słuchamy, co też Kubiak przeskrobał. 
Westchnęłam. Upiłam łyk wina. I zrzuciłam własną bombę. 
Pocałował mnie. 
Ich reakcje były śmieszne. Najpierw patrzyły na mnie, jakby czekając aż się zaśmieję i powiem, że żartowałam. A kiedy się zorientowały, że wcale ich nie nabieram... 
Pocałował cię?! 
 Wróciliście do siebie?! 
Idealnie zgrały się w czasie. 
Tak. I nie.  
Ale które tak, a które nie? 
To chyba jasne przewróciłam oczami zirytowana i trochę rozbawiona. Tak, pocałował mnie. Nie, nie wróciliśmy do siebie. Przynajmniej mi nic o tym nie wiadomo. 
Musiałam zacząć od początku, by wyjaśnić im całą sytuację i dlaczego nie mam pojęcia, czy się cieszyć, czy nie. 
Ja tam bym się cieszyła rzuciła Ida. Bo co się masz martwić pocałunkiem. Jak całuje, to wiadomo, o co mu chodzi. 
No właśnie nie wiadomo stwierdziłam smętnie.  Po powrocie nawet się do mnie nie odezwał. Potem ledwo mógł zamienić ze mną kilka słów, a teraz nagle mnie całuje? Ja tego nie rozumiem. I nie wiem, czego mam się spodziewać z jego strony. 
Możesz się spodziewać, że prędzej czy później się na ciebie rzuci  zaśmiała się Ida, a Marta jej zawtórowała. 
Nie pomagacie powiedziałam. 
Ale podobało ci się. 
Przypomniałam sobie siłę, z jaką Michał przycisnął mnie do ściany. Jego ciało przylegające ściśle do mojego. Jego wargi gwałtownie zabierające to, czego chciały. Jego dłonie na... 
Moje czerwone policzki były jedyną odpowiedzią na jej pytanie. 
Przejmujesz się głupotą. Nie analizuj tego tak bardzo. Michał to jeden, wielki, emocjonalny bałagan. Nie będzie działał rozważnie i przewidywalnie. Wręcz przeciwnie, pewnie kieruje się impulsem. Chciał cię pocałować i to zrobił. Koniec i kropka. 
I co, mam mu pozwolić ot tak się całować, a potem patrzeć, jak się do mnie odwraca plecami? To tak jakby zabolało. Nawet jeśli niczego mi nie obiecywał. 
 To walnij go w twarz. Zagraj na jego zasadach rzuciła Ida, wzruszając ramionami. 
Jakby to było takie łatwe.  
Wypiłam całą zawartość swojego kieliszka i sięgnęłam po butelkę, napełniając wszystkie raz jeszcze. 
Twoja kolej, Marta rzuciłam. Może dowiem się, co ci się nie podobało w Warszawie. 
Cisza się przedłużała, kiedy obie z Idą patrzyłyśmy w jej stronę. Obracała kieliszek w dłoni, patrząc w jego czerwoną, połyskującą w świetle zawartość. Nie spodziewałam się odpowiedzi na moje pytanie. Zbyt wiele razy pozostało bez echa.  
Ale teraz Marta wzięła nas z zaskoczenia. 
 To nie Warszawa, to ja powiedziała, doskonale rozumiejąc znaczenie moich poprzednich słów. 
Kolejna minuta ciszy. Marta zacisnęła mocno powieki, jakby powstrzymywała łzy. I kiedy podniosła głowę, patrząc prosto w moje oczy mogłam stwierdzić, że właśnie to robiła. 
Ja... zatrzymała się na moment. Jej twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. Jestem bezpłodna. 



 >< >< >< 

I się wyjaśniło, o co Marcie chodziło. Ktoś się spodziewał?

1 komentarz:

  1. Powiem Ci, że jak czytałam o tych wypiekach na policzkach Sabiny, to chyba sama takie miałam. Świetnie oddałaś klimat tego pocałunku, tych emocji i wg. Ach... uwielbiam takie sceny jak ten pocałunek i uwielbiam potem czytać o wspomnieniach osób, które brały w tym udział :D
    No i wreszcie mamy rozwiązanie sytuacji z Martą. Myślałam, że jest śmiertelnie chora, więc niepłodność przy tym to "tylko" niepłodność. Ale i tak jestem ciekawa, co Damian na to.

    OdpowiedzUsuń